Statystyki

  • Kilometry z bikestats: 9004.51 km
  • W tym off-road: 809.40 km (8.99%)
  • Czas na siodełku: 17d 13h 24m
  • Kręcę ze średnią: 21.37 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Ostatni sezon z BS

button stats bikestats.pl

Poprzednie sezony

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy

Mój sprzęt

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy abarth.bikestats.pl

Archiwum

Powered by

Pokręcić na zapas, wykorzystując wolny czas

Czwartek, 27 marca 2014 | dodano:27.03.2014
Dzisiaj krótka, oklepana trasa wykorzystując wolny czas - weekend zapowiada się bez rowerowy, więc skoro dzisiaj czas i pogoda była (choć skończyłem zajęcia dopiero o 15, ale już po godzinie byłem w siodle) to trzeba było pojechać na zapas. "Balon" jak to "balon" - dziesiątki razy przejechany, dzisiaj nic, poza wiatrem w twarz przez pierwszą połowę drogi się nie działo.

Trasa:



Prawdę mówiąc nie do końca mi się dzisiaj chciało. Pomyślałem jednak że będę tego żałować w weekendzie, szczególnie jak będzie pogoda - pojechałem zatem trochę na siłę. W drodze tylko jedna fota:


Schwinn nad kanałem Iwno w drodze do Lubczyny © Abarth

W sumie kiedyś wspominałem że na balonie mimo rutyny - zawsze coś się dzieje. Dzisiaj już wybitnie nie było ku temu okazji, to żeby było coś nowego, przejechałem go na raz, bez pit-stopu na plaży i tylko raz zatrzymując się na powyższe zdjęcie. Poza tym, jak wsiadłem pod domem, to zsiadłem po 38km, także pod domem. W sumie gdyby nie przerwa na zdjęcie, byłby "rekord balonu" i czas poniżej 1:30 - jest zatem kolejny cel, który przeplata się z rutyną ;)
Dane wycieczki:
Km:38.17Km teren:0.20 Czas:01:30km/h:25.45
Pr. maks.:53.80Temperatura:10.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 890kcalPodjazdy:113mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Do Tupolewa

Niedziela, 23 marca 2014 | dodano:25.03.2014
Przeglądając internet, potem google maps znalazłem intrygujący obrazek, który po prostu nie mógł zostać nie zauważony, a co za tym idzie - nie sprawdzony. Bo jak inaczej można określić taką sytuację - mała, Niemiecka wieś, a pośrodku niej, w szczerym polu ni stąd ni zowąd stoi ... samolot :) I to wydaje się całkiem spory. Pojechałem z Jarro obadać sprawę :D

Trasa:



Z racji tego że tajemniczy obiekt stoi całkiem niedaleko domu, a pogoda jest przyzwoita (jak na marzec), była to dobra motywacja by trzasnąć pierwszą setkę w tym roku. Dodatkową motywacją był fakt, że aby mieć dziś wolne, zrobiłem to co trzeba było, dzień wcześniej...


Intrygujący widok satelitarny... grzechem byłoby nie pojechać ;) © Jarro

Prawdę mówiąc do ostatniej chwili nie było pewne czy pojedziemy, była alternatywa, dodatkowo pogoda za oknem przed wyjazdem nie była najlepsza na zrobienie pierwszej setki w tym roku. Jak się później okazało - w perspektywie całej wycieczki ta pogoda była najgorsza, później było już tylko lepiej :) Około 10 wyruszyliśmy w trasę. Początek bez historii - przez miasto, na Stobno, by dojechać do Schwennzen i potem na Krackow. Jako że przez granicę na wysokości Stobna już kiedyś przejeżdżaliśmy polecieliśmy na czuja - dopiero po kilku kilometrach coś tu nie pasowało. Przekalkulowaliśmy drogę na Nadrensee, a tam uprzejmy Niemiec poratował mapą, sugerując przejazd... autobahnem :) Brzmi to dziwnie, ale zdjęcie poniżej powinno to wyjaśnić:


Tak, tak - u Niemców jednak można drogę wspomagającą wykorzystać jako "fahrradbahn" :) © Abarth

A w Polsce? Są drogi wspomagające, nawet jakościowo identyczne, ALE:
a) drogi nie łączą się ze sobą
b) poprowadzone są bez sensu
c) kończą się najczęściej w szczerym polu
d) jak już na nie wejdziesz to już nie wyjedziesz (chyba że tak samo jak przyjechałeś) = bez sensu :) Dlaczego? Patrz punkt c.

Jadąc "fahrradbahn'em" w oddali zauważyliśmy zabytkowy wiatrak. Oczywiście droga nie kończyła się jak w Polsce, więc ładnym zjazdem podjechaliśmy pod wiatrak, gdzie zrobiliśmy krótki pit-stop.


Zabytkowy wiatrak © Jarro

Jak widać na zdjęciach, chmury były ciemne, a temperatura nie najwyższa - nie przekraczała 10C, ale mimo wszystko jechało się nie najgorzej. Po krótkiej przerwie na foty + ciastko, dalej, równym asfaltem, który przeplatał się (jak nie w Niemczech) z dziurami i kostką do Penkun. Mimo wszystko i tak na raz przez tyle km na lockout'cie jeszcze nie jechałem (a blokuję amortyzator tylko jak jest idealnie gładko). Tutaj gdzieś tak przez 45 minut nieprzerwanej jazdy... :)


Zamek w Penkun © Jarro

Kilka km za Penkun, wjeżdżając do miejscowości Grünz, od razu z drogi wyłonił się intrygujący widok - ogon samolotu między domkami :) Po podjechaniu bliżej okazało się że ktoś na podwórku zrobił sobie taką "altankę" :) Ale to nie wszystko. Miejsce, w które mogliśmy "legalnie" dojechać, tj. nie orając komuś ogródka to jakieś pole dla wiejskich imprez - była scena, kilka latarni, a nawet plac zabaw dla dzieci :)


Schwinn, huśtawki, a w tle... samolot :) © Abarth


Od razu na myśl przyszedł mi diabelski młyn i elektrownia w Czarnobylu - jedno i drugie, tak tu pasuje... © Jarro


Sprawdzając później w internecie - jest to TU-134 dawnej Niemieckiej linii lotniczej Interflug © Abarth

Ciekawi mnie kilka rzeczy - jak został tu ściągnięty (w okolicy są domy, samolot stoi u kogoś na ogródku) i właściwie po co i skąd? Niepodważalne jednak jest to że jako atrakcja turystyczna doskonale się sprawdza :)

Powrót w tempie by zdąrzyć na wyścig Milan - San Remo, bez zdjeć i zbędnych odpoczynków. Fajna wycieczka, unikatowa atrakcja zaliczona, droga w przekroju podjazd/zjazd (kiedyś na to narzekałem, teraz przy najmniej coś się dzieje), wiatr boczno/czołowy, co na pierwszej setce w tym sezonie spowodował że mimo wszystko jakoś tak szło ciężej niż zwykle... :) Liczę że ten sezon będzie obfity w takie tripy i na setkach się nie skończy... :D
Dane wycieczki:
Km:104.36Km teren:2.50 Czas:04:38km/h:22.52
Pr. maks.:52.50Temperatura:8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 2201kcalPodjazdy:353mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Gasząc pragnienie po wielkiej suszy ;)

Czwartek, 20 marca 2014 | dodano:21.03.2014
Na rowerze ostatnio byłem niemal 3 tygodnie temu i - mimo wiosenno/letniej pogody - natłok obowiązków (których i na dzień dodawania wpisu nie brakuje), sprawił że roweru nie ruszyłem ani na centymetr. W końcu, choć na chwilę, sprawdzając prognozę pogody każdego dnia; pozytywnie kreował się od dłuższego czasu czwartek, więc kończąc o 15(!), wliczając jednak nadal krótkie dni, mimo wszystko zdecydowałem się by trochę przewietrzyć "świnkę" ;)

Trasa:



Początkowo planowałem oklepany "balon" - Jarro rzucił temat pętelki w stronę Puszczy Bukowej - nie mając ciekawszej alternatywy, wliczając ograniczenia czasowe, odpowiedziałem twierdząco. W sumie nic nowego - z Dąbia do Płoni, w stronę "narciarskiego" podjazdu.


Po drodze kaczka Francuska :) © Abarth


"Podjazd narciarski" od strony szczytu, tutaj niezbyt narciarski ;) © Abarth

Ze szczytu w stronę Kołowa, a jak "tradycja" nakazuje fotka masztów musi być ;)

Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze w Kołowie - 20 marca 2014 © Abarth

Zdjęć masztów już tyle mam, że pod każdym wprowadziłem daty - choć rok temu i za rok będzie to wyglądać pewnie tak samo :)

Schwinn, a w tle maszty - wyższy ma 267 m, niższy 140 m © Abarth

I teraz pewnie znowu kilka(naście?) dni bez rowerowych - codziennie do 18/19, wyjątkowo w czwartki do 15, na szczęście do końca 1 połowy II semestru. Póki dni są za krótkie, a obowiązki eliminujące wyjście nawet w pełnym słońcu (weekend 2 tyg. temu) nie dają perspektyw na jakiś dłuższy wypad, tym bardziej trzycyfrowy, czego efekty są niepodważalne - 3 tydzień => dopiero 2 wypad... ;) Sucho! :D Dane wycieczki:
Km:44.30Km teren:1.50 Czas:02:01km/h:21.97
Pr. maks.:52.50Temperatura:16.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 937kcalPodjazdy:323mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Police po raz trzeci...

Sobota, 1 marca 2014 | dodano:02.03.2014
...rowerowo i właściwie po raz drugi w ciągu 2 dni :) Pierwszy raz rowerowo byłem tam przeszło 2 lata temu, w drodze do Nowego Warpna. Drugi raz byłem natomiast, również niemal 3 lata temu, niespełna miesiąc przed maturą, by się trochę "deszczowo dotlenić" (przemoknąć i ubrudzić :D). Dziś rano pomysłu na trasę nie było, a miało być nie za daleko, by zdążyć na mecz, jednocześnie poranne przymrozki, szybko zweryfikowały plan na trzycyfrowy dystans. Jarro rzucił temat Polic - no to jedziemy :)

Trasa:



W Policach byłem rowerowo, a także pieszo wczoraj podczas charytatywnego koncertu Libera & Natalii Szroeder, stąd pomysł Polic wydawał mi się trochę "przejedzony" - trasa jednak poprowadzona została ciekawie (czyt. tak jak jeszcze tam nie byłem :P)

Najpierw przez miasto na Jasne Błonia, zobaczyć obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych. I tutaj było jak się podziewałem - typowo "po Szczecińsku" - po prostu skromnie. Zorganizowany został bieg z tej okazji, a także wystawa broni z epoki.


Wystawa broni v.1 © Jarro


Wystawa broni v.2 - kilka na krzyż - skromnie © Jarro


Przygotowywania do biegu i uchwyceni "bojownicy o wolność i demokrację" © Jarro


Na Jasnych Błoniach wiosna w pełni - krokusy © Jarro

Po "ogarnięciu eventu", kontynuowaliśmy wycieczkę do Polic. Jak byłem tam ostatnio ścieżka nie prowadziła w zasadzie bez przerwy od Głębokiego, aż do samych Polic. Szkoda jedynie że:
a) budowanie ścieżki rowerowej z kostki to z zasady poroniony pomysł,
b) miejscami była bardzo nierówna - dlaczego? Patrz punkt a.

Mimo wszystko infrastruktura sprawia że jest po prostu bezpiecznie, a to najważniejsze (choć w niektórych miejscach ilość dziur pozytywnie na bezpieczeństwo z pewnością nie wpływa).


Po drodze podniszczony pomnik ofiar obozów hitlerowskich na ziemi polickiej © Jarro

W Policach niemal bez niespodzianek. Moją uwagę zwrócił jeden ze znaków, a właściwie kilka temu podobnych:


Ciekawe ostrzeżenia w 43 tysięcznym mieście ;) © Abarth

Żeby nie było nudno, powrót tam, gdzie jeszcze rowerowo nie byłem - przez matecznik kibiców Pogoni, czyli Stołczyn, Skolwin, Gocław. Nie rozpisując się - dzielnice z klimatem ;) Wszędzie napisy związane z Pogonią i oczywiście malowania granatowo - bordowe. Nawiązując do Pogoni - wczoraj podczas koncertu była całkiem szeroka kadra piłkarzy, wraz z "moim idolem" - nowym nabytkiem Rafałem Murawskim ;) Udało się przede wszystkim cyknąć fotkę z Marcinem Robakiem, który "rozpykał" Lecha Poznań, ładując im 5 bramek :) Ciekawy powrót, a po powrocie do domu wyszło że... wyszedł znowu "balon" - tym razem po lewej stronie Odry :)
Dane wycieczki:
Km:60.02Km teren:3.00 Czas:02:43km/h:22.09
Pr. maks.:39.00Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 1760kcalPodjazdy:515mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Odwiedzić żółwia - 3 wizyta

Sobota, 22 lutego 2014 | dodano:22.02.2014
Dzisiejszym celem było odwiedzić mniej lub bardziej znany pomnik żółwia w - a jakże inaczej - Żółwiej Błoci. Do tej pory odwiedziłem go 2 razy. Pierwszy raz byłem tam przeszło 2 i pół roku temu - ustalając sobie trasę i ciekawe punkty w domu i - nie mając wtedy nawigacji - zapisując sobie jak mniej więcej jechać i co odwiedzić. I jednak można było się bez niej obejść (ale z perspektywy czasu, jakie to było niewygodne :P). Drugi raz byłem w tegoroczne lato - bodaj lipiec, ale nie mogę znaleźć wpisu - czy ja go w ogóle dodałem? Pamiętam że wtedy miałem jeszcze tylną lampę kellysa, której uchwyt urwał mi się na obozie rowerowym.

Trasa:



Żeby nie było nudno, w jedną stronę pół oklepanego "balonu", a powrót inną drogą. Z racji tego że Goleniów jest miastem "ciągle rozkopanym", i trochę tam mnie nie było jechałem na nawigacji. Nowy uchwyt miał okazję się wykazać.


W drodze do Goleniowa - równo, z wiatrem - to lubię © Abarth

Przez Goleniów na nawigacji, która poprowadziła "jak po sznurku". Mimo tego, nie ufając jej do końca przejechałem Goleniów z umiarkowaną prędkością, zwracając uwagę na znaki. Jakież było moje zdziwienie  po powrocie do domu że AVG przez godzinę (zatem z przejechaniem Goleniowa) wyniosło 27,35km/h. Ale o tym później. Po nieco ponad godzinie cel podróży został osiągnięty.


Żółwia Błoć © Abarth


Wielki, kamienny żółw, z podklejoną łapą © Abarth


Żółw w całej okazałości © Abarth


Stwierdziłem że żółwia trzeba nakarmić ;) © Abarth

Wszystko spoko, tylko - jak to na wsi - dwa "ale". Po pierwsze niemal równo z minięciem znaku miejscowości, do nosa dotarł intensywny "zapach" gnojówki. Dobra, to normalne. Gorzej było przy wyjeździe. O ile wjeżdżając do wsi miałem czyste opony, tak wyjeżdżając, przednie koło złapało takie "kapsko", że jazdy być nie mogło. Od razu rower na bok, opona w kałuże i patykiem zeskrobywać brązową maź. Podczas tej czynności zauważyłem że praktycznie cały pas zieleni od wjazdu, aż do żółwia jest regularnie, gęsto pokryty psim (żeby tylko) klocem. No cóż... wychodek najwyraźniej. Po ukończeniu czyszczenia czas na powrót, tym razem z wiatrem w twarz. Nawigację odpowiednio wcześniej zaprogramowałem na Stawno i lecim. Pod wiatr młynek i 22-24 km/h. Zresztą podczas całej trasy, dostając zawczasu informację o dość mocnym "w mordę windzie", umiarkowanie wachlowałem biegami, stopniując kadencję i twardość przełożeń. Dodając asekuracyjnie przejechany Goleniów AVG w pierwszej godzinie mnie zszokowało, gdybym się zagiął, byłby rekordzik... :) W Goleniowie cyknąć spichlerz szachulcowy, uwieczniony także przeszło 2 lata temu, a także podczas dotychczasowej życiówki


Spichlerz szachulcowy nad Iną © Abarth

W Goleniowie nie pamiętałem jak wyjechać na Stawno od strony Żółwiej Błoci, stąd posiłkowanie się nawigacją. W przeliczaniu trasy jako najkrótsza poprowadziła mnie przez jakieś peryferia Goleniowa, ale czy to ważne? Ważne że trafiłem, znowu "po sznurku" :)


Kościół w Stawnie © Abarth

Stamtąd prosto na Kliniska i do domu. Po drodze jeszcze chwila przerwy i "rzut oka" na dolinę Iny.


Dolina Iny w lutym, a tak wygląda w maju © Abarth

Na moście doładować się porcją ciastek i prosto do domu :) Po powrocie pod dom wyszło 68,8 km, także ten kilometr dokręcony w Dąbiu. I teraz ciekawostka. Po serwisie i naprawie m.in manetki, manetka zrzuca, ale nie działa "display", nie wiem jaki mam dokładnie bieg, jadę na "czuja". Chowając rower zawsze zostawiam go w pozycji przełożeń 1/3 (nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale przy zostawianiu na 1/1 w Prerii napęd rozregulował się po nieco ponad 4000 km...) Po "zadokowaniu" roweru jakieś było moje zdziwienie, gdy zrzucając wydawało mi się na 1/3, ja patrze, a jest 1/4... Z tego wynika że kręcąc młynek pod wiatr na zakładanym 1/4, kręciłem go na twardym (jak na te warunki) 1/5. Znając biegi, być może ograniczałem się że "po wiatr 1/3 lub 1/4 i koniec", a jak widać mogłem więcej) i może u podstaw tego leży to niespodziewane AVG (naprawdę, bez zaginania się). Kto wie... :) Faktem jest, że dzisiaj - wbrew woli - było twardo i nawet tego nie zauważyłem :D
Dane wycieczki:
Km:70.29Km teren:1.00 Czas:03:02km/h:23.17
Pr. maks.:48.50Temperatura:9.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 1587kcalPodjazdy:282mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

4 wyjazd - 3 "balon" - z koleżanką

Wtorek, 18 lutego 2014 | dodano:18.02.2014
"Zżera was... Rutyna!" - tak śpiewała jedna z Polskich wokalistek. 4 wycieczka w tym sezonie i już 3 "balon". Tym razem planowany, bowiem umówiłem się z koleżanką na pokręcenie już dawno i z góry ta trasa była założona, niemniej rutyna i  monotonność "balonu" przyprawia mnie ostatnimi czasy o znudzenie trasą - jest ok, ale to trochę za często ;)

Trasa:



Dzisiaj bez zdjęć. Na uwagę zasługuje natomiast wczoraj otwarte, nowe rondo z Dąbia do Lubczyny. Przejazd teraz jest bezkolizyjny, rondo szerokie, o dwóch pasach, przyjemnie się jeździ. Ulica Goleniowska na wysokości zjazdu na Lubczynę na dzień dzisiejszy się kończy - dalej przejazd jest zamknięty (przynajmniej od strony Dąbia, choć nie oglądałem tego dokładnie). AVG z Sylwią wyniosło 15km/h co jak na początkującego, wprawiło mnie w zdziwienie, tym bardziej że ani razu nie potrzebowała przerwy. No to ładnie ;) Te 8 km więcej niż standardowy balon i AVG wyższe o 1km/h to wynik przejechania się w celu "obadania" nowego ronda :)

Żeby wpis nie był taki "pusty" - coś na temat dzisiejszej "balonowej rutyny" :D



PS: dzisiaj endomondo zwariowało - przewyższenia na trasie przeszło kilometr - no jasne... :D
Dane wycieczki:
Km:47.99Km teren:0.50 Czas:02:57km/h:16.27
Pr. maks.:45.00Temperatura:9.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 1028kcalPodjazdy: 24mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Test roweru po serwisie - balon

Czwartek, 13 lutego 2014 | dodano:13.02.2014
Po serwisie Schwinna pozostało go tylko przetestować. Trasa to standardowy balon - i choć dziurawy - odpowiedni do takiego rozjazdu. Dzisiaj - nieświadomie - "wybrałem" wariant z dłuższym "w mordę windem".

Trasa:



Podczas ostatniej wizyty obrałem kierunek w Pucicach w prawo, dziś żeby nie było nudno wybór padł w lewo, czego konsekwencją był właśnie przez 2/3 dystansu wiatr w twarz. Podczas jazdy nie kalkulowałem jednak by było tak czy inaczej.


Plaża w Lubczynie © Abarth


Schwinn w Lubczynie po raz kolejny  © Abarth

Udało opatentować się uchwyt na nawigację - nie potrzeba podstawki, ani dwóch uchwytów. Z powodzeniem radzi sobie jeden uchwyt podwójnie przeciągnięty przez kierownicę. Ostatnio bałem się tak zrobić, ale nic nie pęka, trzyma się stabilnie na dziurawych drogach "balonu". Właśnie - za każdym razem dziur jakby coraz więcej...


Kokpit © Abarth


"Gotowy do nawigacji" nad brzegiem jeziora © Abarth


Oprócz nawigacji jest komputer podróży, oczywiście telefon, kamera, radio... komputer pokładowy :)  © Abarth

Do plaży odcinek 17km pokonałem w 39 minut i 4 sekundy co daje AVG na poziomie 26 km/h, czyli mimo roztrenowania z umiarkowanym wiatrem jakoś poszło. Od Lubczyny przez Rurzycę i Kliniska, aż do domu cały czas pod wiatr, stwierdziłem że jadę 100% w tlenie, młynek 2/3 i prędkość 22-24km/h. Dzisiejszą trasę - ze względu na bycie świeżo po jedzeniu - zrobiłem "na miękko" jak nigdy :) W sumie to nie takie głupie.
Dane wycieczki:
Km:39.54Km teren:0.50 Czas:01:38km/h:24.21
Pr. maks.:53.30Temperatura:8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 912kcalPodjazdy: 24mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Serwis tam i spowrotem

Środa, 12 lutego 2014 | dodano:12.02.2014
Schwinn domagał się serwisu - szczególnie hamulców, a właściwie spowalniaczy. Teraz jest o niebo lepiej, ale V'ki są nadal skuteczniejsze... Przy okazji stuknęło 8000 km na bikestats - szkoda że ubiłem je odwiedzając serwis.
Dane wycieczki:
Km:11.50Km teren:0.00 Czas:00:30km/h:23.00
Pr. maks.:35.00Temperatura:6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 100kcalPodjazdy: 10mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

"Drugie koty za płoty..."

Sobota, 8 lutego 2014 | dodano:10.02.2014
... niby drugie, ale właściwie to pierwsze - rozpoczęcie sezonu 2014 okazało się sporym fail'em - przejechałem się raz, bo pogoda była i... zaraz nastał mróz, znowu przeszło miesiąc bez rowerowy - poniżej 5 C rowerowo nie ruszam się, mam swoje niepodważalne powody i bynajmniej nie chodzi tutaj o ubranie. Dzisiaj na rozruszanie Jarro obmyślił trasę wokół Puszczy Bukowej - asfaltowa 60tka wydaje się odpowiednia na początek sezonu.

Trasa:



Najpierw w stronę Gryfina zobaczyć Odrę i spływającą nią krę. Ten odcinek cały czas pod wiatr. Kręcąc nie było źle, ale jednak czuć poważne roztrenowanie, pomimo uprawiania innych aktywności zamiast roweru. Podróżna w okolicach 22-25 km/h - w szczycie sezonu bez 3 z przodu tamtędy się nie jeździło.


Odra, kra i most Gryfino - Mescherin © Jarro

Potem w stronę Starego Czarnowa, już z wiatrem bocznym. Na trasie test "uchwytu" do nawigacji - już w wakacje jego brak dał mi się we znaki. Dwa takie uchwyty na telefon załatwiają sprawę, z tym że jeszcze muszę pokombinować z podstawką - na wybojach telefon potrafi obrócić się z poziomu w pion, ale bez ryzyka wypadnięcia. W sumie wygodna, fajna i tania sprawa, jak dopracuje, wrzucę fotkę ;) Po drodze jeden pit stop na uzupełnienie energii.


Kto da wiarę, że zdjęcie jest z 8 lutego? :) © Jarro

Podsumowując - wycieczka ok, ale przerwa w jeździe była całkiem wyraźnie odczuwalna - trzeba coś pokombinować na przyszłą zimę... może zainstalować "chomika"? :D
Dane wycieczki:
Km:65.90Km teren:1.00 Czas:03:04km/h:21.49
Pr. maks.:37.60Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 1426kcalPodjazdy:333mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Rozpoczęcie sezonu 2014

Sobota, 4 stycznia 2014 | dodano:05.01.2014

Nowy sezon rozpoczął się szybciej niż zakładałem. Planowałem zacząć od marca, no, przy korzystnych wiatrach pod koniec lutego. A co mamy? Pierwszy tydzień stycznia, słonecznie, 0 chmur i 7C. Nie dało się takiego dnia nie wykorzystać.

Pierwszy cel - ogarnąć rower z kurzu, po 1,5 miesięcznym przestoju. Kończąc sezon umyłem go nic nie smarując, zatem teraz brudny napęd dodając połacie kurzu nadawał się tylko do czyszczenia. Serwis dzięki spince jest ułatwiony, dokładniejszy i zdecydowanie szybszy, ale i tak nie obyło się bez lekkich problemów z rozpięciem spinki, które spowodowało ręce jak zwykle czarne od smaru, gdzie smar w pełni zszedł dopiero przy kąpieli kilka godzin później :P Serwisy u mnie przebiegają pod wpływem bodźców audiowizualnych, ale praktyka Jarro pokazała że dość brudny łańcuch przeczyszczając pędzelkiem i nakładając (nie ma cudów) na i tak trochę brudny łańcuch smaru właściwie powoduje taki sam efekt, jak moje shake'owanie łańcucha przy każdym serwisie. Dodatkowo amortyzator spryskany brunoxem i rower gotowy.

Trasa:


A trasa jak trasa - oklepany balon, przejechany X razy, ale wyjeżdżając o 14 i chcąc wrócić przed zmrokiem słuszny. I właściwie tyle można o tym napisać.


Gęsi w Pucicach © Abarth

Plaża w Lubczynie popołudniu © Abarth

A tak na marginesie - nowy edytor, ładny, przypominający w końcu edytor tekstu, ale wolałem bawić się skryptami. Póki co, nie podoba mi się.
Dane wycieczki:
Km:47.60Km teren:0.50 Czas:02:02km/h:23.41
Pr. maks.:42.50Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 970kcalPodjazdy: 90mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl