Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2013
Dystans całkowity: | 444.43 km (w terenie 18.00 km; 4.05%) |
Czas w ruchu: | 19:11 |
Średnia prędkość: | 23.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1907 m |
Suma kalorii: | 9893 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 88.89 km i 3h 50m |
Więcej statystyk |
Niemecka setka wśród pożółkłych liści
Sobota, 28 września 2013 | dodano:01.10.2013
No i mamy jesień - a wraz z nią taką właśnie pogodę - zimną, wietrzną, deszczową, nieprzyjemną... Dlatego na Niemiecką pętelkę wykorzystaliśmy samochód, by dojechać nim na miejsce startu.
Trasa:
Start sprzed Netto w Löcknitz - celem miało być Ueckermünde, gdzie nawet ja jeszcze nie byłem ;) W Löcknitz obowiązkowo...
...stróż z trąbką i kotem, który miał powiadamiać straż pożarną w razie pożaru © Jarro
Z Löcknitz w stronę Pasewalku, przez spory i zimny w mordę wind - był mocny i męczący, ale prawdę powiedziawszy to bywały już większe i na dłuższym dystansie - nawet nie zawalił zbytnio AVG.
Jesienne widoki na trasie © Jarro
W Eggesin pierwszy pit stop na uzupełnienie energii.
Pit stop pod kościołem w Eggesin © Jarro
A obok ulica Szczecińska ;) © Jarro
Po kilkunastu kilometrach, właściwie cały czas po asfaltowanym DDRze wzdłuż lasu dojechaliśmy do Ueckermünde, a tam obowiązkowo wypad na słynną Fish-bułę :D
Fish-buła z dodatkiem koksu z bidonu :P © Jarro
Fish-buła była stąd - jak widać chmurzy się © Jarro
Kawał ciepłej buły + zimny śledź + dodatki = smak świąt - tak mi się skojarzyło ;) Nawet długo trzymała energetycznie.
Rybak na rynku... © Abarth
...słynna ławka na której wygląda się jak krasnal... © Abarth
...jachty i nabrzeże w Ueckermünde © Jarro
Na szybko obejrzeliśmy rynek i patrząc na coraz bardziej sine niebo, zawijamy w stronę Löcknitz. Robiąc fotę ławki dla krasnali, zrypała się Nokia po raz... n'ty, dlatego autorem niemal wszystkich zdjęć jest Jarro. Wystarczyło ją rozebrać (Nokię;)) i poprawić taśmę LCD i już śmiga.
Zalew Szczeciński od Niemieckiej strony © Jarro
Tak w ogóle w przyszłym roku zalew przydałoby się objechać, bo co to jest? 250km? No problem, nawet Schwinnem... A w Luckow...
...pomnik Niemieckich żołnierzy... © Jarro
Ewangelicki kościół z XVIII wieku... © Jarro
... z darmowym poczęstunkiem dla zbłąkanych wędrowców © Jarro
Z poczęstunku skorzystaliśmy, choć tak do końca nie byliśmy ani wędrowcami, ani tym bardziej zbłąkanymi :P Powrót wzdłuż poligonu wojskowego Bundeswehry.
Uwaga czołg ;) © Jarro
Przelotowa powrotna niczym nie odbiegała od tej wyjściowej, a nawet była nieco wyższa - ale 2 tygodnie niejeżdżenia dały się we znaki - po pierwsze myślałem że zrobiłem ze 150km, po drugie lekkie skurcze dało się odczuć, których nie miałem nawet grzejąc na ostatnich km po niedawnej 180'tce.
Interaktywna klacz "Helga" dająca się pogłaskać © Jarro
Löcknitz - cmentarz żołnierzy radzieckich © Jarro
"Chwała bohaterom" - nawet w Niemczech © Jarro
Pakując rowery na samochód zaczęło kropić, zatem udało się. Wycieczka fajna, jednak trasa przez 80% pochmurna - wyjeżdżając z i wracając do Szczecina świeciło słońce, zatem z kolei na tym polu się nie udało ;) Plan na studiach porypany, późno kończę i ogromne, bezsensowne okna, także teraz z czasem będzie krucho...
Trasa:
Start sprzed Netto w Löcknitz - celem miało być Ueckermünde, gdzie nawet ja jeszcze nie byłem ;) W Löcknitz obowiązkowo...
...stróż z trąbką i kotem, który miał powiadamiać straż pożarną w razie pożaru © Jarro
Z Löcknitz w stronę Pasewalku, przez spory i zimny w mordę wind - był mocny i męczący, ale prawdę powiedziawszy to bywały już większe i na dłuższym dystansie - nawet nie zawalił zbytnio AVG.
Jesienne widoki na trasie © Jarro
W Eggesin pierwszy pit stop na uzupełnienie energii.
Pit stop pod kościołem w Eggesin © Jarro
A obok ulica Szczecińska ;) © Jarro
Po kilkunastu kilometrach, właściwie cały czas po asfaltowanym DDRze wzdłuż lasu dojechaliśmy do Ueckermünde, a tam obowiązkowo wypad na słynną Fish-bułę :D
Fish-buła z dodatkiem koksu z bidonu :P © Jarro
Fish-buła była stąd - jak widać chmurzy się © Jarro
Kawał ciepłej buły + zimny śledź + dodatki = smak świąt - tak mi się skojarzyło ;) Nawet długo trzymała energetycznie.
Rybak na rynku... © Abarth
...słynna ławka na której wygląda się jak krasnal... © Abarth
...jachty i nabrzeże w Ueckermünde © Jarro
Na szybko obejrzeliśmy rynek i patrząc na coraz bardziej sine niebo, zawijamy w stronę Löcknitz. Robiąc fotę ławki dla krasnali, zrypała się Nokia po raz... n'ty, dlatego autorem niemal wszystkich zdjęć jest Jarro. Wystarczyło ją rozebrać (Nokię;)) i poprawić taśmę LCD i już śmiga.
Zalew Szczeciński od Niemieckiej strony © Jarro
Tak w ogóle w przyszłym roku zalew przydałoby się objechać, bo co to jest? 250km? No problem, nawet Schwinnem... A w Luckow...
...pomnik Niemieckich żołnierzy... © Jarro
Ewangelicki kościół z XVIII wieku... © Jarro
... z darmowym poczęstunkiem dla zbłąkanych wędrowców © Jarro
Z poczęstunku skorzystaliśmy, choć tak do końca nie byliśmy ani wędrowcami, ani tym bardziej zbłąkanymi :P Powrót wzdłuż poligonu wojskowego Bundeswehry.
Uwaga czołg ;) © Jarro
Przelotowa powrotna niczym nie odbiegała od tej wyjściowej, a nawet była nieco wyższa - ale 2 tygodnie niejeżdżenia dały się we znaki - po pierwsze myślałem że zrobiłem ze 150km, po drugie lekkie skurcze dało się odczuć, których nie miałem nawet grzejąc na ostatnich km po niedawnej 180'tce.
Interaktywna klacz "Helga" dająca się pogłaskać © Jarro
Löcknitz - cmentarz żołnierzy radzieckich © Jarro
"Chwała bohaterom" - nawet w Niemczech © Jarro
Pakując rowery na samochód zaczęło kropić, zatem udało się. Wycieczka fajna, jednak trasa przez 80% pochmurna - wyjeżdżając z i wracając do Szczecina świeciło słońce, zatem z kolei na tym polu się nie udało ;) Plan na studiach porypany, późno kończę i ogromne, bezsensowne okna, także teraz z czasem będzie krucho...
Dane wycieczki:
Km: | 100.14 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 04:15 | km/h: | 23.56 |
Pr. maks.: | 34.10 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2283kcal | Podjazdy: | 604m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Zdąrzyć na Vuelta a España...
Sobota, 14 września 2013 | dodano:17.09.2013
... gdzie wygrał Chris Horner, moim zdaniem tegoroczny 42 letni doper, który startując w tym roku tylko w Tirreno - Adriático i Tour of Utah, bez problemu objeżdżał kogo chciał. Czy to jest normalne, zwłaszcza w tym wieku? Dla mnie to Nibali wygrał, ale poczekajmy...
Trasa:
Późny wyjazd, wczesny powrót, zatem nie było okazji by rozkoszować się jazdą. Wyszła pętelka do Maciejewa, gdzie kiedyś już byłem (w innej konfiguracji sprzętowej i drogowej ;))
Kopalnia piasku? © Abarth
Skądś to znam... ;) © Abarth
W sumie te wycieczki z 2011 roku miały swój urok. Wtedy też tyle ludzi nie jeździło i w serwisach robili rzeczy od ręki, teraz trzeba się umawiać z wyprzedzeniem - choć nie miałem potrzeby by z serwisem mieć do czynienia ;)
Zresztą Preria była dobrym, bezproblemowym rowerem, jeszcze z czasów, kiedy Kross robił rowery za normalną cenę. Teraz zwiedza sobie południe Polski.
Ruiny kościoła z XV wieku w Tarnówku © Jarro
Kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej © Jarro
Powrót do domu około 16:15, a tam wyprawiający cuda Horner. Zwycięzców się nie ocenia - komisja antydopingowa to zrobi ;)
Trasa:
Późny wyjazd, wczesny powrót, zatem nie było okazji by rozkoszować się jazdą. Wyszła pętelka do Maciejewa, gdzie kiedyś już byłem (w innej konfiguracji sprzętowej i drogowej ;))
Kopalnia piasku? © Abarth
Skądś to znam... ;) © Abarth
W sumie te wycieczki z 2011 roku miały swój urok. Wtedy też tyle ludzi nie jeździło i w serwisach robili rzeczy od ręki, teraz trzeba się umawiać z wyprzedzeniem - choć nie miałem potrzeby by z serwisem mieć do czynienia ;)
Zresztą Preria była dobrym, bezproblemowym rowerem, jeszcze z czasów, kiedy Kross robił rowery za normalną cenę. Teraz zwiedza sobie południe Polski.
Ruiny kościoła z XV wieku w Tarnówku © Jarro
Kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej © Jarro
Powrót do domu około 16:15, a tam wyprawiający cuda Horner. Zwycięzców się nie ocenia - komisja antydopingowa to zrobi ;)
Dane wycieczki:
Km: | 79.83 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 03:21 | km/h: | 23.83 |
Pr. maks.: | 36.70 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1832kcal | Podjazdy: | 482m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Powrót do przeszłości spełniając swój sen o przyszłości...
Sobota, 7 września 2013 | dodano:09.09.2013Kategoria Najdłuższe
Intrygujący tytuł, ale właściwie w pełni uzasadniony. Pojechałem z Jarro do Choszczna, gdzie tam niemal 2 lata temu pomogli mi w powrocie do normalności po wypadku, że nie tylko żyje, ale i jeżdżę na rowerze... prawie 200 km... :D Łatwo nie mieli - początki były od nauki chodzenia i równowagi...
Trasy:
Wyjazd około 9. Pogoda miała być i w pierwszym momencie faktycznie była rewelacyjna - zero chmur, nie za ciepło - idealnie by trzasnąć coś pod 200. Niestety cała droga do Choszczna to był jeden wielki, mocny "w mordę wind".
Droga do Wielgowa wczesnym rankiem © Abarth
Z Wielgowa przez las do Niedźwiedzia po szutrowo - piachowej ścieżce - mając w głowie spory dystans przejechałem ten fragment na spokojnie. W okolicach Stargardu zaczęło wiać aż (nie) miło - na zjazdach trzeba było cisnąć(!) by utrzymać przelotową 22km/h.
Ścieżka rowerowa... © Abarth
... obok fabryki opon Bridgestone nieopodal Stargardu © Abarth
Prawdę mówiąc po 40 km miałem już dosyć, bardziej dało to w kość niż po 180'tce. Ale że nie można być watą, weekend z tak ładną pogodą w przekroju oświetlenie/temperatura może być ostatni w tym roku trzeba było to wykorzystać - po prostu było trudniej.
Powitanie w Skalinie lub Kunowie - szkoda że nie było tego na maratonie ;) © Abarth
Zapowiada się gruba impreza... © Abarth
Wejście do zabytkowej cukierni w Kluczewie © Abarth
Jedziemy dalej, wiatr nie ustaje. Po 50 km wyszedłem na prowadzenie, by nie zejść z niego aż do Choszczna. Pod koniec zacząłem przyzwyczajać się do tego i poznałem konfiguracje biegów na takie "miłe" warunki - cały czas młynek, 22km/h i biegi w konfiguracji 2/3, z górki zawrotne 25km/h i zestawienie 2/4 - więcej nie dało rady wycisnąć. Już wolałbym jechać całą drogę z lekkim 2-3% podjazdem - na podjazdach zdarzało mi się jechać 30, czy nawet 40km/h, a tutaj? Jakbym się nie zagiął maxem było 25. Strasznie się jechało.
Postój na odwiedzenie krzaków ;) © Jarro
Po drodze monstrualny traktor © Abarth
Po niemal 4 i pół godziny wreszcie dojeżdżamy - średnia z "w mordę windem" wyniosła zawrotne 21km/h.
Po trudach z wiatrem cel wreszcie osiągnięty © Jarro
W Choszcznie podjechaliśmy najpierw pod aleje gwiazd kolarstwa w Choszcznie - a jakżeby inaczej ;)
Ryszard Szurkowski © Abarth
Każdy może sobie przyłożyć i porównać łapę ;) © Abarth
Dalej pojechaliśmy objechać jezioro Klukom, które kiedyś w ramach rehabilitacji zresztą obszedłem.
Jezioro Klukom © Abarth
Deptak nad jeziorem © Abarth
Kulturalna ścieżka wokół jeziora © Abarth
Jezioro widziane ze ścieżki © Abarth
Ścieżka zadbana i ubita - jednak można. Po objeździe jeziora, chcieliśmy zjeść pizze, by trzymało na drogę powrotną. Niestety, pizzerii takich gdzie można było zostawić rower "na oku" nie było, stanęło na kebabie, mimo pełnego "doposażenia" nie trzymało za długo.
Fontanna w Choszcznie © Abarth
Powrót, by nie kombinować również przez Dolice i następnie przez Pyrzyce. Tym razem wiatr był tylno - boczny, oczywiście dość mocny. Im jednak dalej tym słabł. Ale oczywiście w twarz był równie silny przez cały czas...
W drodze powrotnej przeprawa przez rzekę Jordan :D © Abarth
Po drodze jeszcze pit stop przed Lidlem w Pyrzycach by naładować energię. Tam także Schwinn ubił 2k km. I od 2000km zaczęła fiksować Sigma - jadąc 35km/h były skoki co wskazanie 35 i 15 i po chwili znowu 35 - a przecież licznik nowy, nie zajechany, porządny, niemiecki. Zwalniając do 25 znowu się naprawiło, w drodze jeszcze zauważyłem skoki km - może trzeba przeczyścić styki.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
AVG w drodze powrotnej wyniosło 25,5km/h, co na całej trasie dało 23,35km/h, biorąc pod uwagę początkową masakrę, na takiej trasie średnia jest niezła. Jakby ktoś mi powiedział jak byłem shitowany, że za niecałe 2 lata odwiedzę Choszczno na rowerze pomyślałbym że zgłupiał, a jednak. Rehabilitacyjnie Choszczno oceniam na 5, ale przy tym miałem kupę szczęścia. Do końca roku nie przewiduję tras dłuższych niż 100km - brak czasu + pogoda. Aha i żeby nie było że jestem psycholem - tak, ten wiatr dał mi trochę w kość, nie mówię że nie... :D
Trasy:
Wyjazd około 9. Pogoda miała być i w pierwszym momencie faktycznie była rewelacyjna - zero chmur, nie za ciepło - idealnie by trzasnąć coś pod 200. Niestety cała droga do Choszczna to był jeden wielki, mocny "w mordę wind".
Droga do Wielgowa wczesnym rankiem © Abarth
Z Wielgowa przez las do Niedźwiedzia po szutrowo - piachowej ścieżce - mając w głowie spory dystans przejechałem ten fragment na spokojnie. W okolicach Stargardu zaczęło wiać aż (nie) miło - na zjazdach trzeba było cisnąć(!) by utrzymać przelotową 22km/h.
Ścieżka rowerowa... © Abarth
... obok fabryki opon Bridgestone nieopodal Stargardu © Abarth
Prawdę mówiąc po 40 km miałem już dosyć, bardziej dało to w kość niż po 180'tce. Ale że nie można być watą, weekend z tak ładną pogodą w przekroju oświetlenie/temperatura może być ostatni w tym roku trzeba było to wykorzystać - po prostu było trudniej.
Powitanie w Skalinie lub Kunowie - szkoda że nie było tego na maratonie ;) © Abarth
Zapowiada się gruba impreza... © Abarth
Wejście do zabytkowej cukierni w Kluczewie © Abarth
Jedziemy dalej, wiatr nie ustaje. Po 50 km wyszedłem na prowadzenie, by nie zejść z niego aż do Choszczna. Pod koniec zacząłem przyzwyczajać się do tego i poznałem konfiguracje biegów na takie "miłe" warunki - cały czas młynek, 22km/h i biegi w konfiguracji 2/3, z górki zawrotne 25km/h i zestawienie 2/4 - więcej nie dało rady wycisnąć. Już wolałbym jechać całą drogę z lekkim 2-3% podjazdem - na podjazdach zdarzało mi się jechać 30, czy nawet 40km/h, a tutaj? Jakbym się nie zagiął maxem było 25. Strasznie się jechało.
Postój na odwiedzenie krzaków ;) © Jarro
Po drodze monstrualny traktor © Abarth
Po niemal 4 i pół godziny wreszcie dojeżdżamy - średnia z "w mordę windem" wyniosła zawrotne 21km/h.
Po trudach z wiatrem cel wreszcie osiągnięty © Jarro
W Choszcznie podjechaliśmy najpierw pod aleje gwiazd kolarstwa w Choszcznie - a jakżeby inaczej ;)
Ryszard Szurkowski © Abarth
Każdy może sobie przyłożyć i porównać łapę ;) © Abarth
Dalej pojechaliśmy objechać jezioro Klukom, które kiedyś w ramach rehabilitacji zresztą obszedłem.
Jezioro Klukom © Abarth
Deptak nad jeziorem © Abarth
Kulturalna ścieżka wokół jeziora © Abarth
Jezioro widziane ze ścieżki © Abarth
Ścieżka zadbana i ubita - jednak można. Po objeździe jeziora, chcieliśmy zjeść pizze, by trzymało na drogę powrotną. Niestety, pizzerii takich gdzie można było zostawić rower "na oku" nie było, stanęło na kebabie, mimo pełnego "doposażenia" nie trzymało za długo.
Fontanna w Choszcznie © Abarth
Powrót, by nie kombinować również przez Dolice i następnie przez Pyrzyce. Tym razem wiatr był tylno - boczny, oczywiście dość mocny. Im jednak dalej tym słabł. Ale oczywiście w twarz był równie silny przez cały czas...
W drodze powrotnej przeprawa przez rzekę Jordan :D © Abarth
Po drodze jeszcze pit stop przed Lidlem w Pyrzycach by naładować energię. Tam także Schwinn ubił 2k km. I od 2000km zaczęła fiksować Sigma - jadąc 35km/h były skoki co wskazanie 35 i 15 i po chwili znowu 35 - a przecież licznik nowy, nie zajechany, porządny, niemiecki. Zwalniając do 25 znowu się naprawiło, w drodze jeszcze zauważyłem skoki km - może trzeba przeczyścić styki.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
AVG w drodze powrotnej wyniosło 25,5km/h, co na całej trasie dało 23,35km/h, biorąc pod uwagę początkową masakrę, na takiej trasie średnia jest niezła. Jakby ktoś mi powiedział jak byłem shitowany, że za niecałe 2 lata odwiedzę Choszczno na rowerze pomyślałbym że zgłupiał, a jednak. Rehabilitacyjnie Choszczno oceniam na 5, ale przy tym miałem kupę szczęścia. Do końca roku nie przewiduję tras dłuższych niż 100km - brak czasu + pogoda. Aha i żeby nie było że jestem psycholem - tak, ten wiatr dał mi trochę w kość, nie mówię że nie... :D
Dane wycieczki:
Km: | 170.98 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 07:19 | km/h: | 23.37 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 3698kcal | Podjazdy: | 557m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Lekkie przepalenie nogi po kilku dniach
Czwartek, 5 września 2013 | dodano:06.09.2013
Krótka popołudniowa wycieczka w celu utrzymania kondycji - nawet kilka dni odpoczynku działa na kręcenie negatywnie i noga przestaje podawać.
Trasa:
Przy okazji przepaliłem także dotychczasowy rower jarro, który od momentu zakupu nowego stał i się kurzył - w tym momencie mama czasem na nim pojedzie, zatem i ja go czasem wykorzystam - może dodam go na BS. Takiego AVG to już dawno nie widział. Dobrze lata, szkoda by stał i się marnował. Trasa znowu w przedziale 50 - 60 km, ale wyruszając po południu około 17, chcąc wrócić przed zmierzchem, więcej jadąc spokojnie nie wyciągnę - a dni będą coraz krótsze...
Trasa:
Przy okazji przepaliłem także dotychczasowy rower jarro, który od momentu zakupu nowego stał i się kurzył - w tym momencie mama czasem na nim pojedzie, zatem i ja go czasem wykorzystam - może dodam go na BS. Takiego AVG to już dawno nie widział. Dobrze lata, szkoda by stał i się marnował. Trasa znowu w przedziale 50 - 60 km, ale wyruszając po południu około 17, chcąc wrócić przed zmierzchem, więcej jadąc spokojnie nie wyciągnę - a dni będą coraz krótsze...
Dane wycieczki:
Km: | 56.50 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 23.38 |
Pr. maks.: | 36.70 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1290kcal | Podjazdy: | 116m | Rower: | Bulls Cross Bike 1 XC |
Na 4 oes Baja Poland
Niedziela, 1 września 2013 | dodano:02.09.2013Kategoria Event'y
Dzisiaj miał być wypad pod 100km, połączony z kibicowaniem na trasie 4 oesu rajdu Baja Poland, niestety prognozy pogody znowu kłamią...
Trasa:
Wyjazd około 10, w kierunku centrum miasta, a właściwie niemal na jego przeciwległy kraniec, gdzie znajdowało się "miasteczko rajdowe", a obok był start do 4 oesu. Zapowiadana pogoda - jeden, góra dwa przelotne opady. Na wysokości Wojska Polskiego pierwszy wymuszony pogodą pit stop.
Wymuszony postój © Jarro
Popadało z 10 minut i przestało - póki co jest jak zapowiadano, zatem kierujemy się dalej. Na miejscu:
Wenezuelczycy na lawecie - dla nich rajd już się skończył © Jarro
Ekipa RMF FM © Jarro
Park zamknięty © Jarro
Hołek sprawdza opony w Mini - niestety okazało się że nawaliła skrzynia biegów © Jarro
Do tej pory - mimo że pochmurnie - było sucho. Start samochodów zapowiedziano około 12:45, wtedy się zaczęło...
W oczekiwaniu na start pod drzewem w deszczu © Jarro
Mimo drzewa... © Jarro
... nie udało się uniknąć darmowego mycia © Jarro
Padało i przestawało z przerwami - i nie skończyło się na jednym, czy góra dwóm falom deszczu... Wreszcie start, więc trzeba było wyjść spod drzewa. Mokry, wyziębiony, ale po coś tu jestem ;)
Załoga Dąbrowski/Czachor © Jarro
Małysz ciśnie © Jarro
Ekipa z Wenezueli efektownie sypnęła piachem © Jarro
Nie tylko zresztą oni © Abarth
Eat my dust © Abarth
Jak widać kolejna porcja deszczu zbliżała się nieuchronnie... © Abarth
... więc zwinęliśmy się do domu. Pierwotny plan - wracać przez Niemcy, ale temperatura, wiatr i niewiadoma ile jeszcze deszczu spadnie spowodowały że zawinęliśmy do domu. Także ze 100 km wyszło raptem 37, ale zdrowie ważniejsze...
Trasa:
Wyjazd około 10, w kierunku centrum miasta, a właściwie niemal na jego przeciwległy kraniec, gdzie znajdowało się "miasteczko rajdowe", a obok był start do 4 oesu. Zapowiadana pogoda - jeden, góra dwa przelotne opady. Na wysokości Wojska Polskiego pierwszy wymuszony pogodą pit stop.
Wymuszony postój © Jarro
Popadało z 10 minut i przestało - póki co jest jak zapowiadano, zatem kierujemy się dalej. Na miejscu:
Wenezuelczycy na lawecie - dla nich rajd już się skończył © Jarro
Ekipa RMF FM © Jarro
Park zamknięty © Jarro
Hołek sprawdza opony w Mini - niestety okazało się że nawaliła skrzynia biegów © Jarro
Do tej pory - mimo że pochmurnie - było sucho. Start samochodów zapowiedziano około 12:45, wtedy się zaczęło...
W oczekiwaniu na start pod drzewem w deszczu © Jarro
Mimo drzewa... © Jarro
... nie udało się uniknąć darmowego mycia © Jarro
Padało i przestawało z przerwami - i nie skończyło się na jednym, czy góra dwóm falom deszczu... Wreszcie start, więc trzeba było wyjść spod drzewa. Mokry, wyziębiony, ale po coś tu jestem ;)
Załoga Dąbrowski/Czachor © Jarro
Małysz ciśnie © Jarro
Ekipa z Wenezueli efektownie sypnęła piachem © Jarro
Nie tylko zresztą oni © Abarth
Eat my dust © Abarth
Jak widać kolejna porcja deszczu zbliżała się nieuchronnie... © Abarth
... więc zwinęliśmy się do domu. Pierwotny plan - wracać przez Niemcy, ale temperatura, wiatr i niewiadoma ile jeszcze deszczu spadnie spowodowały że zawinęliśmy do domu. Także ze 100 km wyszło raptem 37, ale zdrowie ważniejsze...
Dane wycieczki:
Km: | 36.98 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 19.99 |
Pr. maks.: | 45.40 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 790kcal | Podjazdy: | 148m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |