Statystyki

  • Kilometry z bikestats: 9004.51 km
  • W tym off-road: 809.40 km (8.99%)
  • Czas na siodełku: 17d 13h 24m
  • Kręcę ze średnią: 21.37 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Ostatni sezon z BS

button stats bikestats.pl

Poprzednie sezony

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy

Mój sprzęt

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy abarth.bikestats.pl

Archiwum

Powered by

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:319.60 km (w terenie 16.60 km; 5.19%)
Czas w ruchu:14:45
Średnia prędkość:21.67 km/h
Maksymalna prędkość:51.20 km/h
Suma podjazdów:2560 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:79.90 km i 3h 41m
Więcej statystyk

Szybkie Gryfino

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | dodano:19.04.2011
Ostatni przed maturalny wypad zrobiony! Jak wspominałem we wpisie "Deszczowe Police", gdzie warunki do jazdy były lekko mówiąc niekomfortowe, Preria była uwalona niemiłosiernie. Krótki wypadzik by pozostawić czystą i pachnącą Nelly na miesiąc w pokoju był tylko kwestią czasu. Dziś pogoda była rewelacyjna, zatem po lekcjach szybki obiadek i około 16 rura do warsztatu na serwis :)


Serwisówka - Mycie z drogowego syfu i smarowanie pachnącym perfumem - zielonym FL :) © Abarth

W drodze zadzwoniłem do Piotrka czy dałby radę dziś na krótką trasę, akurat gdy kończyłem pracę oddzwonił i zaproponował Gryfino, 25 minut później już widzieliśmy się na pętli w Podjuchach. Była godzina 18 zatem nie było czasu by poszaleć....


Jest i Gryfino :) © Abarth

Zeszło się nam szybko, średnia do Gryfina oscylowała cały czas między 25, a 30 km/h więc w Gryfie byliśmy już o 18:30. Korzystając z tego, zaproponowałem jeszcze pojechanie do centrum gdzie przy okazji zaopatrzyłem się w żarcie.


Obie ślicznotki na pit stopie przed...© Piotrek


...Biedro w Gryfinie :) © Piotrek

Znając biedronkę chwilkę się zeszło w kolejce, nie ma to jak czynna jedna kasa w poniedziałkowe popołudnie :) Pojechaliśmy na most na Odrze, granicy Polsko-Niemieckiej.


Most pod słońce, wyglądał fajnie, szkoda że silne słońce prześwietliło zdjęcie. © Piotrek

Wbiliśmy na 5 minut za granicę i zawijamy do domu. Po drodze padł mi telefon, więc poza pierwszymi dwoma zdjęciami wszystkie robił Piotrek, dobrze że w swojej Xperii ma 5mpx ;)


Z mostu widok na elektrownię Dolna Odra © Piotrek

Wycieczka była na szybko, czas nas naglił i nie było czasu by zwiedzać, na szybko cyknęliśmy sobie fotkę przed kościołem Narodzenia NMP. Nie byłbym sobą gdybym nie wtaszczył Prerii na scenę która się przed nim znajdowała :)


Przed kościołem Narodzenia NMP w Gryfinie, ogarniając Nelly do zdjęcia ;) © Piotrek

Dochodziła 19:30 zatem dość szybkim tempem zawijamy do domu. W Szczecinie byliśmy za 5 ósma, w Podjuchach rozjechaliśmy się do domów. Wypad udany, szkoda że już ostatni i rozstaję się z Nelly na miesiąc, ważne że teraz spogląda na mnie czysta i pachnąca, a przy okazji w drodze do Gryfina rozprowadziłem smar po napędzie. Do zobaczenia na trasie w czerwcu, czas na regenerację sił przed wakacyjnymi wyprawami...naszych sił ;) Dane wycieczki:
Km:50.90Km teren:0.10 Czas:02:05km/h:24.43
Pr. maks.:47.20Temperatura:25.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 60mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Deszczowe Police

Środa, 13 kwietnia 2011 | dodano:13.04.2011
Po - uwaga - 10 dniach bez roweru nie wytrzymałem. Mam mnóstwo pracy przedmaturalnej, ale cykloza wygrała i nie obchodziła mnie pogoda, ważne że termin pasował Piotrkowi, z którym udałem się do Polic. Właściwie każda pogoda jest dobra na rower byle przesadnie nie wiało i nie padało. Tak było też dziś, mimo że temperatura była najniższą w kwietniu - 6C.

Trasa:



Licznikowe 62km 900m

Spotkanie o 15 na Basenie Górniczym. Szybkie przywitanie się, sprawdzenie sprzętu, gdzie okazało się że mam ciut za mało powietrza, o jakieś pół bara i w drogę. Pogoda była znośna, ale nadchodzące chmury ograniczały postoje, powiedziałbym nawet że jadąc przez miasto był tylko jeden - przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego.


Pomnik Józefa Piłsudskiego przy Placu Szarych Szeregów © Abarth

Dalej przepychając się przez centrum, wiadomo slalomem między ludźmi, czego nienawidzę, ale czasem trzeba. Ogólnie irytuje mnie jazda miejska, ze światłami, korkami, ciągłym start and stop...jednak wolę prawobrzeże i jazdę w trasie stałym tempem ;) Dojechaliśmy do kąpieliska nad jeziorem Głębokie.


Kąpielisko Miejskie Głębokie :D © Abarth

Od Głębokiego zaczął się irytujący deszcz, niby mżawka, ale cholernie gęsta i obfita. Po chwili droga była już w stanie jak po ostrej ulewie, a nie mamy błotników :D Celem były Police więc nie zniechęcamy się, jedziemy.


W drodze do Polic - łatwo nie było... © Abarth


...Piotrek podjeżdża... © Abarth


...a Preria chlapie ;) © Abarth

Brak błotników pokazał swoje, teraz żałuję że nie zrobiłem zdjęcia swoich pleców - były po prostu czarne :) Dojeżdżamy do Polic, nadal lekko, acz irytująco mży.


Przemokniętym nie chciało się stawać do fotki, Preria i Merida (w tle) pozowały za nas :D © Abarth

W Policach właściwie nie mieliśmy celu by pozwiedzać, to była raczej wyprawa rekreacyjna, Piotrek pocykał fotki Zakładów Chemicznych Police, ja z racji tego że telefon się rozładowywał na szybko cyknąłem pomnik papieża.


Pomnik Jana Pawła II w Policach © Abarth

Jak widać było bardzo mokro. Dochodziła 17:30, zawijamy do domu. Deszcz zaczął ustępować, to dobry znak. Powrót minął jakby szybciej, już bez specjalnego fotosowania. Po drodze zaintrygowały mnie ceny paliw na shellu...


Właściwie mi, bikerowi powinno to latać, ale cholera co to ma k...wa być?! © Abarth

Za ON ponad 5;10 zł to już jest chore. I weź tu człowieku rób prawo jazdy za 2 miesiące ;) Pod koniec drogi zaczęło się przejaśniać, ale już nie cykaliśmy zdjęć. Rozjechaliśmy się tam gdzie spotkaliśmy - na Basenie Górniczym i stamtąd każdy pojechał w swoją stronę. W domu byłem o 19:30, wracając już niemal suchymi asfaltami...a w domu pucowanie z błota i innego podeszczowego syfu. To chyba ostatni przedmaturalny wypad rowerem, może jeszcze krótki wypadzik na porządne mycie i smarowanie się znajdzie, a tak... do zobaczenia w czerwcu! :) Dane wycieczki:
Km:62.90Km teren:1.00 Czas:03:30km/h:17.97
Pr. maks.:51.20Temperatura:6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:600mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Popołudniowy wypadzik

Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano:03.04.2011
Wczoraj zawiodła mnie dętka, a wraz z nią legły w gruzach plany dokręcenia dwusetki z kolegami. Dziś to nadrobiłem, trochę nieplanowanie, wypadem z Piotrkiem, który zadzwonił do mnie czy mam ochotę na krótki wypadzik do Starego Czarnowa. Preria miała po 140'tce odpoczywać, ale iście wakacyjna pogoda spowodowała że uległem pokusie :D Dziś byłem zajęty więc dopiero o 17:15 spotkaliśmy się na pętli w podjuchach.

Trasa:



Licznikowe 59 km 350 m

Mieliśmy około dwie i pół godziny by uwinąć się przed zachodem słońca. Najpierw pojechaliśmy do Kołowa, przy okazji odświeżyłem sobie trasę, nie byłem tam od miesiąca.


Na tle masztu telewizyjnego w Kołowie... © Abarth


...ekhm, masztów :D © Abarth

Za Kołowem szybkie asfalty na Stare Czarnowo, gdzie można było przycisnąć. Piotrek mimo korby o małej ilości zębów (nie pamiętam liczby) dawał rade ;)


Meridka z górki osiągała dobrze ponad 40 :) © Abarth

Po drodze ugruntowaliśmy się że wakacyjna pogoda to nie tylko wysoka temperatura i palące słońce. Bociany są i mają się dobrze.


Wiosna w pełni :) © Abarth

Dojechaliśmy do Starego Czarnowa. Średnia do tej pory około 25 km/h, nie najgorzej, więc postanowiliśmy sobie wydłużyć trasę przez Chlebowo i Radziszewo.


Cel osiągnięty i zawijamy z powrotem. © Piotrek

Skierowaliśmy się na drogę "120" w kierunku Gardna, tak tego Gardna. Tam jest moje ulubione rondo ;)


Cisnąc, w kierunku ronda :D © Piotrek


Gardno już w zasięgu wzroku... © Piotrek


...i wreszcie jest! ;) © Abarth

Piotrek zasugerował kierunek przez Chlebowo gdzie jest mały pomnik upamiętniający bohaterską walkę artylerii Łużyckiej o wyzwolenie prawobrzeżnego Szczecina.


Pomnik ku czci poległych w Chlebowie © Piotrek


Tablica pamiątkowa. © Piotrek

Dalej już z górki do Radziszewa, gdzie zrobiliśmy mały pit stop na wyprostowanie nóg. Zaczęło się ściemniać i kropić zatem szybko ogarnęliśmy się i kręcimy do domu.


Szybki pit stop i w drogę © Abarth

Zaraz dalej Szczecin i tam rozjechaliśmy się do domów. Piotrkowi udało się dojechać w mżawce, ja do Dąbia miałem jeszcze 8km, no i znając moje szczęście było oberwanie chmury. To nie był deszcz, ale ulewa. Chciałem wrócić jak najszybciej, to w poważaniu miałem że się ochlapie, kałuża, nie kałuża stałe 30km/h. A potem w domu mozolne wycieranie Prerii z wody, by zacieków nie było :) Wycieczka mimo wszystko udana i choć na raty, to w weekendzie dwusetka wykręcona :) Dane wycieczki:
Km:59.35Km teren:3.50 Czas:02:20km/h:25.44
Pr. maks.:43.00Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1000mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Z przygodami, ale udanie :D

Sobota, 2 kwietnia 2011 | dodano:02.04.2011Kategoria Najdłuższe
Tą trasę planowałem od tygodnia. Od wypucowania roweru, poprzez zakupy ekwipunku, aż do nastawienia psychicznego, by stuknąć 200km. I się nie udało, ale zaraz, zaraz, wszystko od początku...

Pobudka godzina 5, by się wyszykować. Standardowo obfite śniadanie, przegląd listy czy wszystko jest zapakowane i w drogę...

Trasa:



Licznikowe 146km 450m.

Godzina 6 - lecim. Po 10 km słyszę takie jakby szeleszczenie dochodzące z tyłu, nawet za bardzo nie ściągało roweru na bok, ale coś zaczęło mielić. Sprawdzam - flak. Pomyślałem, "jedwabiście"... Zapasowej dętki, akurat nie miałem, więc wracam się do domu, ale mam same od 26''. Jechać, nie jechać? Sprawdzam trasę, opcjonalnie skróciłem sobie do 80km, a sklep rowerowy otwarty od 10... Od 7 do 10 czekam.

Godzina 10 - wpadam do sklepu (wpadam to chyba dobre określenie bo nie wszedłem normalnie ^^) po dętkę, chciałem Schwalbe extra light, ale nie było z zaworem presta, więc stanęło na Continentalu Tour all. Wróciłem do domu i szybko wymieniam.


Preria czekała 3h na wymianę... © Abarth


...najdziwniejszego przebicia jakie widziałem - sam z siebie wystrzelił wentyl. © Abarth

Z pójściem do sklepu i wymianą zeszło się do 11. Najpierw przez Kliniska, Rurzycę do Goleniowa.


Kliniska Wielkie... © Abarth


...i kościół w Rurzycy © Abarth

Dalej skierowałem się na Goleniów. Pogoda znów nie dopisała, choć zgodnie z przewidywaniami wiatr był neutralny, i 15C. Ale te chmury...


Brama Wolińska w Goleniowie... © Abarth


...spichlerz szachulcowy nad Iną... © Abarth


...oraz średniowieczne mury obronne © Abarth

Dalej zgodnie z tym co zapowiadałem skierowałem się do Żółwiej Błoci zobaczyć sławny pomnik żółwia - całkiem spory, wykonany z kamienia, stoi w samym centrum wsi.


Wielki kamienny żółw :P © Abarth


Żółw czuwa nad spokojem mieszkańców :) © Abarth


Doszukałem się pewnych podobieństw między żółwiem, a Prerią ;) © Abarth

Z Żółwiej Błoci w stronę Mostów i Maciejewa, po drodze miałem okazję pojechać na lotnisko pod Goleniowem, czemu więc nie wpaść :)


Parking przed terminalem © Abarth


Parking jest spory więc by się nie zgubić... :D © Abarth

W Maciejewie znajduje się pałac eklektyczny von Flammingów. Wygląda ciekawie :)


Pałac widziany z drogi © Abarth


Herby na elewacji © Abarth


Pałac od strony parku © Abarth


Preria tutaj jak zwykle pasuje, taka mała nadworna dama :D © Abarth


Pałacowy park nad jeziorem Lechickim © Abarth

Pogoda na cykanie zdjęć zabytkom nieciekawa. Dochodziła godzina 16, liczyłem że jak ostatnio właśnie w tych okolicach zacznie się przejaśniać. Po drodze mijałem jakże trafnie nazwaną miejscowość:


Niestety nie udało się uniknąć upolitycznienia wycieczki :D © Abarth

Nie chcę być złośliwy, ale od Jarosławek droga z równego asfaltu zmieniła się w ser szwajcarski, dodatkowo z kostką brukową ;)

Dalej było Maszewo, tam sporo zabytków, ale nie miałem ochoty na oglądanie przez tą pogodę. Obejrzałem je z daleka, nie wyciągałem aparatu.


Po drodze mijałem Parlino, a tam kościół © Abarth

W tym miejscu miałem zawijać na Szczecin, bo umówiłem się z Piotrkiem na kręcenie na Głębokie, ale spóźniony o 4h wyjazd zniweczył ten plan. Zatem póki godzina młoda, pojechałem w kierunku Stargardu Szczecińskiego.


Godzina 17, dalej chmury. © Abarth

Stargard jest piękny. Jest tam tyle zabytków do zwiedzania że potrzeba chyba całego dnia by to wszystko zobaczyć. Z racji pogody cyknąłem tylko te, które miałem po drodze.


Wjeżdżając do centrum już mamy atrakcje :) © Abarth


Port nad Iną © Abarth


Port został wyremontowany - jak widać miasto biedne nie jest... :) © Abarth


Fragmenty murów obronnych Stargardu. © Abarth

Zabytków jest 20x więcej. Patrząc na porządek panujący na ulicach, architekturę, a choćby na stan dróg nie dziwię się że Stargard Szczeciński nie chce być "Szczeciński" - zupełnie nie przypomina Szczecina i wszelkie koligacje z nim w nazwie są niewskazane. Referendum w sprawie zmiany nazwy ma być, zobaczymy :)


Wylotówka w stronę Szczecina - super gładka i szerokaaaaa ;) © Abarth

Bardzo wygodnie się jeździ po Stargardzie, prawie tak jak w Niemieckich miastach. Polubiłem go. Wyjeżdżając chciałem zahaczyć o Morzyczyn i tamtejszą promenadę nad Miedwiem, ale to następnym razem. Powód? Spójrzcie niżej.


Według mapy 5km takiego gówna. Zawróciłem po 500m, a i tak... © Abarth


...Preria była uwalona jak świnia (nie ujmując świni) © Abarth

Wróciłem na "10". Prosto do Kobylanki, a stamtąd do Reptowa gdzie zrobiłem sobie duży i ostatni Pit-Stop. Zaczęło wychodzić słońce, szkoda że tak późno :/ Zatrzymałem się przy skwerze, gdzie było kilka tablic opisujących historię pobliskich miejscowości.


Skwer w Reptowie. © Abarth


I trochę jego historii © Abarth

Kilka tablic przeczytałem, kilka obfotografowałem, by poczytać je w domu. Dochodziła 19, zaczęło zachodzić słońce, a do domu jeszcze 25km.


Asfaltówka między "Reptowem", a "Niedźwiedziem" - trzeba cisnąć © Abarth

Ostatni fragment trasy to droga do Zdunowa przez las - pełno piachu, Preria cudem się nie zakopywała.


Droga wybitnie nie dla crossówki © Abarth


Po 5km męczarni, wreszcie szuter... © Abarth


...i wymęczona para - 130km w nogach, ale mimo to zadowoleni :) © Abarth

Ze Zdunowa do Wielgowa, a stamtąd prosto do Dąbia. W domu byłem o 20, tuż przez zmrokiem. Dlaczego mimo nie zrobienia "dwusetki" tytułowe "udanie"? Otóż po takich przygodach, jednak dystans jest satysfakcjonujący i mimo późnej godziny wyjazdu zdołałem obejrzeć 70% tego co chciałem. Co by było, jakbym wyjechał planowo o 6... trasa do powtórzenia, ale już po maturze, bowiem to ostatnia setka do czerwca. Prawdziwe jeżdżenie zacznie się w wakacje, a póki co krótkie dystanse i regenerowanie sił przed letnimi wyprawami :) Dane wycieczki:
Km:146.45Km teren:12.00 Czas:06:50km/h:21.43
Pr. maks.:42.00Temperatura:14.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:900mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl