Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 121.78 km (w terenie 77.00 km; 63.23%) |
Czas w ruchu: | 08:13 |
Średnia prędkość: | 14.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.00 km/h |
Suma podjazdów: | 310 m |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 24.36 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Objazdówka Puszczy Bukowej :)
Sobota, 29 września 2012 | dodano:30.09.2012
Z polecenia rowerzystki oraz lewego89 wybrałem się do Puszczy Bukowej w celu poznania jej (poniekąd znanych już z pieszych rajdów) walorów. Rajdy jednak skończyły się wraz z liceum i były tylko piesze. Z rowerem w bardziej objazdowy sposób jeszcze tutaj nie byłem (i gdyby nie wypadek prawdopodobnie bym tak szybko tu nie zawitał ;)) Jednak wypadu nie żałuję i dziękuję za propozycję.
Trasa
Najpierw spod domu pojechać ostatnio poznanym skrótem przez las do Kijewa by w jak najmniejszym stopniu stykać się z asfaltem. W Kijewie dalej do lasu w stronę Kołowa, nawierzchniowo po żwirze, ale później było trochę trudniej... :)
Łabędzie przy/w jelenim stawie © HTC
... bowiem zaczęła się kostka, a to nie brzmi już dobrze, dodajmy więc kostka z podjazdem. Wspaniale :D
Nie, to nie był zjazd, cyknąłem foto jak już się wdrapałem © Abarth
Owszem, zjazdy także były, należały jednak to zdecydowanej rzadkości © Abarth
I jak widać powyżej "nieco" wytrzęsło. A były jeszcze dłuższe i bardziej strome podjazdy, ale widząc je, nie uśmiechało mi się w ogóle wyciągać telefonu z kieszeni. Ja jakoś je jeszcze w miarę zniosłem (powoli się przyzwyczajam), ale ojciec z amortyzatorem ledwo 30mm dostał w kość, a dokładniej jego nadgarstki, jednak przejechał dzielnie, ale ustaliliśmy że trasy z długimi kostkami, a szczególnie z podjazdami na razie odpuszczamy. Podjeżdżając dla motywacji jakże ważnej w bikerstwie ustaliliśmy że to trasa niczym na wyścigu Paryż-Roubaix ;) Pomogło :) Po trzesąco - męczącym podjeździe dotarliśmy do Kołowa, a tam zwyczajowa fotka masztów, znak że byłem :).
To bodajże 4 czy 5-ta fota masztów, ale każda w innej perspektywie i pogodzie :) © Abarth
W Kołowie lub jego okolicach chcieliśmy zrobić sobie pit stop na przegryzkę, szukając i rozglądając się za dobrym miejscem podbiegł do nas pies, wszystko fajnie, gdyby nie to że chciał oblać nam opony... :P
... i najwyraźniej chciał też wyłudzić jedzenie © HTC
To nie koniec zwierząt w Kołowie. Kilkaset metrów dalej stał sobie Cap :)
Proszę Państwa oto Cap :D © Abarth
Za Kołowem znaleźliśmy parking by spokojnie skonsumować batoniki dzielnie obronione przed atakującym psiakiem :D Potem znów wróciliśmy na moment na asfaltówkę, byliśmy relatywnie blisko Bukowca, żal byłoby nie podjechać, choć ze wspominanych na początku rajdów byłem tam z 10 razy, ale nigdy na rowerze (czyt. z Prerią) ;)
Bukowiec - 148m n.p.m © Abarth
Ale jak wjechało się na Bukowiec, teraz trzeba z niego zjechać, rowerów Mtb XC nie mamy, a zjazd miał... ze 25%? Dodajmy po sypkim piachu.
Rozkmina nad zjazdem - sprowadzić czy zjechać? Wybrałem to drugie... © HTC
Stwierdziłem że hamulce za 4 stówy po coś tu są, dodatkowo jestem wspierany przez trzymanie Schwalbe'ków, do których mam pełne zaufanie, a sam jestem relatywnie lekki, to się pokusiłem, mając w pamięci wypadek, dlatego wszystko było powoli, delikatnie... Ojcu nie w głowie było robić foto jak zjeżdżam, tylko myślał o tym bym oby miał racje. Na szczęście miałem. Rewelacyjnie na obu hamplach zjechałem przy 3-5km/h, uślizgów niemal zero. Pierwszy raz musiałem aż tak poddać próbie hydraulikę, ale jeśli ktoś ma dylemat - hydraulika czy mechanika, zdecydowanie polecę hydraulikę. Myślę że jedyną wadą jest waga, cena nie powinna grać roli bo chyba nie oszczędzacie na bezpieczeństwie? Do hamulców hydraulicznych aby wydobyć z nich maximum trzeba mieć dobre opony i (jeżeli to nie tarcze) dobrej jakości obręcze. To taka dygresja jakby ktoś trafił przy szukaniu opinii nt. hydrauliki "do abartha" ;) Za tym zjazdem był jeszcze jeden podjazd i potem cały czas w dół w stronę Bukowego. Po drodze wyszło słońce to pokusiłem się o panorame, by nie rozciągało bloga zmniejszona, myślę że coś widać.
Mała panoramka Puszczy Bukowej w słońcu © Abarth
Zaraz dalej mieliśmy jeden z pomników przyrody - serce Puszczy.
Samo serce Puszczy © Abarth
I kawałek dalej jeszcze dwa pomniki przyrody, już całkiem blisko wyjazdu z Puszczy.
Głaz serce... © Abarth
...oraz Głaz Grońskiego, w ten dzień był rajd więc znicze są "świeże" © Abarth
Dla zainteresowanych więcej o Stanisławie Grońskim można przeczytać tutaj. Wycieczka bardzo fajna i jak ze starych przed wypadkowych czasów obfita w zdjęcia, a za tym idzie relacja. Mimo że znajome to były dla mnie tereny to jednak zza kierownicy roweru tereny Puszczy Bukowej odkrywa się jakby na nowo :) Teraz od 1 października śmigam (w końcu) na studia, nie żebym tego oczekiwał, ale ile można być darmozjadem i tak mam rok w plecy :) Wycieczki i tak na razie były co tydzień, może jak czas pozwoli będzie czasem w tygodniu, a i tak niedługo zima to nie pokręcę - czasy gdy śmigałem w styczniu przy -5C odeszły w niepamięć ;)
Trasa
Najpierw spod domu pojechać ostatnio poznanym skrótem przez las do Kijewa by w jak najmniejszym stopniu stykać się z asfaltem. W Kijewie dalej do lasu w stronę Kołowa, nawierzchniowo po żwirze, ale później było trochę trudniej... :)
Łabędzie przy/w jelenim stawie © HTC
... bowiem zaczęła się kostka, a to nie brzmi już dobrze, dodajmy więc kostka z podjazdem. Wspaniale :D
Nie, to nie był zjazd, cyknąłem foto jak już się wdrapałem © Abarth
Owszem, zjazdy także były, należały jednak to zdecydowanej rzadkości © Abarth
I jak widać powyżej "nieco" wytrzęsło. A były jeszcze dłuższe i bardziej strome podjazdy, ale widząc je, nie uśmiechało mi się w ogóle wyciągać telefonu z kieszeni. Ja jakoś je jeszcze w miarę zniosłem (powoli się przyzwyczajam), ale ojciec z amortyzatorem ledwo 30mm dostał w kość, a dokładniej jego nadgarstki, jednak przejechał dzielnie, ale ustaliliśmy że trasy z długimi kostkami, a szczególnie z podjazdami na razie odpuszczamy. Podjeżdżając dla motywacji jakże ważnej w bikerstwie ustaliliśmy że to trasa niczym na wyścigu Paryż-Roubaix ;) Pomogło :) Po trzesąco - męczącym podjeździe dotarliśmy do Kołowa, a tam zwyczajowa fotka masztów, znak że byłem :).
To bodajże 4 czy 5-ta fota masztów, ale każda w innej perspektywie i pogodzie :) © Abarth
W Kołowie lub jego okolicach chcieliśmy zrobić sobie pit stop na przegryzkę, szukając i rozglądając się za dobrym miejscem podbiegł do nas pies, wszystko fajnie, gdyby nie to że chciał oblać nam opony... :P
... i najwyraźniej chciał też wyłudzić jedzenie © HTC
To nie koniec zwierząt w Kołowie. Kilkaset metrów dalej stał sobie Cap :)
Proszę Państwa oto Cap :D © Abarth
Za Kołowem znaleźliśmy parking by spokojnie skonsumować batoniki dzielnie obronione przed atakującym psiakiem :D Potem znów wróciliśmy na moment na asfaltówkę, byliśmy relatywnie blisko Bukowca, żal byłoby nie podjechać, choć ze wspominanych na początku rajdów byłem tam z 10 razy, ale nigdy na rowerze (czyt. z Prerią) ;)
Bukowiec - 148m n.p.m © Abarth
Ale jak wjechało się na Bukowiec, teraz trzeba z niego zjechać, rowerów Mtb XC nie mamy, a zjazd miał... ze 25%? Dodajmy po sypkim piachu.
Rozkmina nad zjazdem - sprowadzić czy zjechać? Wybrałem to drugie... © HTC
Stwierdziłem że hamulce za 4 stówy po coś tu są, dodatkowo jestem wspierany przez trzymanie Schwalbe'ków, do których mam pełne zaufanie, a sam jestem relatywnie lekki, to się pokusiłem, mając w pamięci wypadek, dlatego wszystko było powoli, delikatnie... Ojcu nie w głowie było robić foto jak zjeżdżam, tylko myślał o tym bym oby miał racje. Na szczęście miałem. Rewelacyjnie na obu hamplach zjechałem przy 3-5km/h, uślizgów niemal zero. Pierwszy raz musiałem aż tak poddać próbie hydraulikę, ale jeśli ktoś ma dylemat - hydraulika czy mechanika, zdecydowanie polecę hydraulikę. Myślę że jedyną wadą jest waga, cena nie powinna grać roli bo chyba nie oszczędzacie na bezpieczeństwie? Do hamulców hydraulicznych aby wydobyć z nich maximum trzeba mieć dobre opony i (jeżeli to nie tarcze) dobrej jakości obręcze. To taka dygresja jakby ktoś trafił przy szukaniu opinii nt. hydrauliki "do abartha" ;) Za tym zjazdem był jeszcze jeden podjazd i potem cały czas w dół w stronę Bukowego. Po drodze wyszło słońce to pokusiłem się o panorame, by nie rozciągało bloga zmniejszona, myślę że coś widać.
Mała panoramka Puszczy Bukowej w słońcu © Abarth
Zaraz dalej mieliśmy jeden z pomników przyrody - serce Puszczy.
Samo serce Puszczy © Abarth
I kawałek dalej jeszcze dwa pomniki przyrody, już całkiem blisko wyjazdu z Puszczy.
Głaz serce... © Abarth
...oraz Głaz Grońskiego, w ten dzień był rajd więc znicze są "świeże" © Abarth
Dla zainteresowanych więcej o Stanisławie Grońskim można przeczytać tutaj. Wycieczka bardzo fajna i jak ze starych przed wypadkowych czasów obfita w zdjęcia, a za tym idzie relacja. Mimo że znajome to były dla mnie tereny to jednak zza kierownicy roweru tereny Puszczy Bukowej odkrywa się jakby na nowo :) Teraz od 1 października śmigam (w końcu) na studia, nie żebym tego oczekiwał, ale ile można być darmozjadem i tak mam rok w plecy :) Wycieczki i tak na razie były co tydzień, może jak czas pozwoli będzie czasem w tygodniu, a i tak niedługo zima to nie pokręcę - czasy gdy śmigałem w styczniu przy -5C odeszły w niepamięć ;)
Dane wycieczki:
Km: | 29.74 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 12.93 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 170m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Docelowy kilometraż niemal osiągnięty...
Niedziela, 23 września 2012 | dodano:24.09.2012
...bowiem nie zamierzam latać, nawet w odległej przyszłości dalej niż 50-60km. Dlaczego? Stali bywalcy "u abartha" na blogu zapewne wiedzą, a) to szanowanie organizmu i b) brak tras leśnych które pozwolą mi dalej pojechać (chyba że pętle, ale patrz punkt A). Planuję zakupić ekonomiczną szosówkę by się sprawdzić na zawodach, jednak dla przyjemności, dla kolarskiego klimatu, a np. na TdP amatorów trasy są zwykle do 50km, jednak po górach, ale na poćwiczenie tego przyjdzie czas. Póki co pięćdziesiątki 15kg Prerią mają iść gładko... i prawie już idą. Ostatnio wspominałem że chcemy pojechać z ojcem coś pod 50km, prawie się udało, tylko zabrakło czasu - chcieliśmy zdążyć na F1, więc skróciliśmy.
Trasa:
Wyjazd o 10:30 najpierw w stronę Wielgowa, czyli asfaltowo, ale poszło bezpiecznie i... komfortowo w porównaniu do tego co było później. W Wielgowie przez las w stronę Sowna przez żwirową (jeszcze nie było źle) nawierzchnie, która jednak miejscami była najeżona dziurami i brukiem (to las i rozumiem, ale 63mm skoku powoduje niezłe wibracje, o czym przekonała się moja prawa ręka, ale o tym później).
Pit Stop na uzupełnienie zapasów energetycznych © Abarth
Po krótkim pit stopie, na odpoczynek i "am" kontynuowaliśmy "piachowożwirowobrukowaną" walkę z terenem. Jak się dobrze przyjrzeć ojciec ma opony semi slick i nie narzeka, ja terenowe i wynajduje jakieś "ale". Do opon poza wibracjami na asfalcie przyczepić się nie mogę, ale amor, który mimo swojej ekonomiczności i braku lockout'a dawał radę, to tutaj niestety ma problem z tłumieniem i 90% wibracji przenosi na kierownicę, z racji czego po 35km zaczęła boleć mnie ręka, tak, że musiałem większość drogi (na szczęście zostało tylko 5km) prowadzić jedną ręką. To jednak crossówka, nie MTB i w jeździe, a szczególnie w prowadzeniu to czuć. Jak się amortyzator ubije (pewnie za pare tysięcy km ;)) zmienię także na... 63mm (większy zaburzy geometrie), ale przynajmniej będzie miększy.
Taka komfortowa nawierzchnia należała do rzadkości, ale warto to odnotować :) © Abarth
Bywały bowiem i gorsze ;) © HTC
Po kilku km "walki" - to chyba złe słowo bo stukało, wytrzęsło, ale trzymaliśmy stałe 19-21km/h dojechaliśmy do Sowna, znak że połowa drogi za nami.
Połowa drogi za nami... czas na asfalt © HTC
Jak mam się przyznać to wolę takie dziury, mogą być i większe niż gładki asfalt i pełno aut - trauma zostanie mi chyba do końca życia, mimo że wjeżdżając na asfalt nie jestem od razu skazany na rozjechanie. Po prostu crossówka nadaje się jedynie od biedy w teren, ale przy moim zmienionym stylu jazdy powinno to wystarczyć i zostaje, chyba wspominałem kiedyś że preria ma dożywocie u mnie? ;) Wycieczka fajna, kondycyjnie wyrobiłem, jedynie ta ręka, ale mam nadzieję że i to się z czasem wyrobi. Także myślę że pięćdziesiątki mogę spokojnie wykręcać, oczywiście jeżeli mój współtowarzysz wyrobi - dostał trochę bardziej w kość, ale nie ma tragedii :)
Trasa:
Wyjazd o 10:30 najpierw w stronę Wielgowa, czyli asfaltowo, ale poszło bezpiecznie i... komfortowo w porównaniu do tego co było później. W Wielgowie przez las w stronę Sowna przez żwirową (jeszcze nie było źle) nawierzchnie, która jednak miejscami była najeżona dziurami i brukiem (to las i rozumiem, ale 63mm skoku powoduje niezłe wibracje, o czym przekonała się moja prawa ręka, ale o tym później).
Pit Stop na uzupełnienie zapasów energetycznych © Abarth
Po krótkim pit stopie, na odpoczynek i "am" kontynuowaliśmy "piachowożwirowobrukowaną" walkę z terenem. Jak się dobrze przyjrzeć ojciec ma opony semi slick i nie narzeka, ja terenowe i wynajduje jakieś "ale". Do opon poza wibracjami na asfalcie przyczepić się nie mogę, ale amor, który mimo swojej ekonomiczności i braku lockout'a dawał radę, to tutaj niestety ma problem z tłumieniem i 90% wibracji przenosi na kierownicę, z racji czego po 35km zaczęła boleć mnie ręka, tak, że musiałem większość drogi (na szczęście zostało tylko 5km) prowadzić jedną ręką. To jednak crossówka, nie MTB i w jeździe, a szczególnie w prowadzeniu to czuć. Jak się amortyzator ubije (pewnie za pare tysięcy km ;)) zmienię także na... 63mm (większy zaburzy geometrie), ale przynajmniej będzie miększy.
Taka komfortowa nawierzchnia należała do rzadkości, ale warto to odnotować :) © Abarth
Bywały bowiem i gorsze ;) © HTC
Po kilku km "walki" - to chyba złe słowo bo stukało, wytrzęsło, ale trzymaliśmy stałe 19-21km/h dojechaliśmy do Sowna, znak że połowa drogi za nami.
Połowa drogi za nami... czas na asfalt © HTC
Jak mam się przyznać to wolę takie dziury, mogą być i większe niż gładki asfalt i pełno aut - trauma zostanie mi chyba do końca życia, mimo że wjeżdżając na asfalt nie jestem od razu skazany na rozjechanie. Po prostu crossówka nadaje się jedynie od biedy w teren, ale przy moim zmienionym stylu jazdy powinno to wystarczyć i zostaje, chyba wspominałem kiedyś że preria ma dożywocie u mnie? ;) Wycieczka fajna, kondycyjnie wyrobiłem, jedynie ta ręka, ale mam nadzieję że i to się z czasem wyrobi. Także myślę że pięćdziesiątki mogę spokojnie wykręcać, oczywiście jeżeli mój współtowarzysz wyrobi - dostał trochę bardziej w kość, ale nie ma tragedii :)
Dane wycieczki:
Km: | 40.85 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 17.51 |
Pr. maks.: | 36.00 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Puszczy Goleniowskiej ciąg dalszy...
Czwartek, 20 września 2012 | dodano:20.09.2012
Krótkie pokręcenie znowu po Puszczy Goleniowskiej (którą mam najbliżej domu) by ogarnąć skróty itp, wszak przed wypadkiem unikałem jak ognia lasu, zresztą z całych prawie 3500km z 2011 r. las to były jedynie 3%, teraz będzie z 80%, stąd muszę poznawać "nowe terytorium" ;) Dziś założyliśmy sobie ogarnąć skrót z Dąbia do Kijewa, wyruszyliśmy około 16:30, ściemnia się o 19, więc dużo czasu nie mieliśmy, a i robiło się coraz zimniej. Trochę pobłądziliśmy, ale w końcu znaleźliśmy dróżkę, która łączy się z większą drogą do Kijewa. Po drodze w ferworze szukania drogi trafiłem na opuszczoną bocznicę kolejową, zastanawiające jest dlaczego była zadaszona.
Opuszczona, zadaszona bocznica kolejowa w środku lasu © Abarth
W końcu znaleźliśmy drogę, przebiegła obok wjazdu do strzelnicy, przy której ze 2 razy byliśmy, ale drogi nie widzieliśmy :) Znowu 20 km z groszem, następną wycieczkę postaramy się walnąć coś pod 50, chyba już w Puszczy Bukowej, ale nic na siłę. Aha - i doszły okulary, test przeszły w zachodzącym, najostrzejszym z możliwych słońcu i wyszło na +, ale nie ma się co dziwić - kupiłem ten sam model, z którego byłem zadowolony ;)
Opuszczona, zadaszona bocznica kolejowa w środku lasu © Abarth
W końcu znaleźliśmy drogę, przebiegła obok wjazdu do strzelnicy, przy której ze 2 razy byliśmy, ale drogi nie widzieliśmy :) Znowu 20 km z groszem, następną wycieczkę postaramy się walnąć coś pod 50, chyba już w Puszczy Bukowej, ale nic na siłę. Aha - i doszły okulary, test przeszły w zachodzącym, najostrzejszym z możliwych słońcu i wyszło na +, ale nie ma się co dziwić - kupiłem ten sam model, z którego byłem zadowolony ;)
Dane wycieczki:
Km: | 21.58 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 13.63 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Wreszcie konkretniejsze pokręcenie ;)
Niedziela, 16 września 2012 | dodano:17.09.2012
W końcu udało się pojechać. Jednak nie sam. Jak wspominałem jakiś czas temu na razie sam pojechać nie bardzo mogę, zresztą nawet w lesie bałbym się, różne rzeczy po takim wypadku i zwiększeniu wysiłku (odpukać) stać się mogą. Całe to oczekiwanie choć km rowerem uwieńczyłem zakupem kasku. Jak wspominałem w tym wpisie faworytem był Met Veleno. I był do samego końca gdyby nie Scott Groove II który jeszcze lepiej leżał na głowie, nie opierając się w razie ewentualnego (tfu) upadku na element wstawionej kości. Konstrukcyjnie jest bardzo podobny, podobnie wyposażony i cenowo tylko o 30 zł droższy (jak się później okazało umiejętności negocjacyjne pozwoliły kupić go za cenę owego Met'a). I w kolorze idealnie współgrającym z Prerią :)
Scott Groove II © Abarth
Po ostatniej akcji z woreczkiem żółciowym, a właściwie z kamieniami ostateczne rozprawiłem się z asfaltem (poza zawodami, nie mam póki co szosy). Wybrałem się więc do Wielgowa, a tam do Puszczy Goleniowskiej. Jeździło mi się normalnie, nawet nie zmęczyłem się stąd ujechałem niemal 30km. Jednak rehabilitacja pomogła nie zaczynać od kompletnego 0. Oczywiście 30km w lesie, a na asfalcie to zupełnie inna bajka, w terenie ciężej się jedzie, kamienie, piach, ale za to bezpieczniej i... niestety nudno. Także moje jak mi się zdaje obszerne relacje z wypraw szczególnie 200km + odchodzą do lamusa. 2-5 zdjęć i tyle, więcej nie ma co. Właśnie z kim pojechałem... ano z ojcem który rower ostatni raz prowadził dłużej niż 5 minut 20 lat temu. I proszę, na dzień dobry 30, choć w dupę nieco dostał to tak trzeba... przynajmniej ja w ten sposób w ciągu 10 miesięcy z tras 50km doszedłem do 200. Choć tylu już nie zamierzam.
Jak widać po wypadku ja oraz Preria jesteśmy w całości ;) © HTC
Teraz jeszcze do nowego kasku dokupić nowe okulary (stare i tak się zużyły) i będzie komplecik srebro-czarny z lekką nutką niebieskiego ;)
Teraz taki widok będzie powszechny... ale bezpieczeństwo nr 1 © Abarth
Oczywiście aby dojechać do lasu parę km po asfalcie zrobić trzeba, ale ryzyko wypadku zmniejsza się w dziesiątkach %, niż gdybym ciągle po szosie śmigał, tym bardziej że asfaltówki w okolicach lasu są zdecydowanie mniej uczęszczane. Schwalbe Rapid Rob spisują się nieźle, jedynie na asfalcie wibrują, ale coś za coś. Ogólnie wypad zaliczony pozytywnie, aż za bardzo, myślałem że po 10km zdechnę... a tu miła niespodzianka :)
Scott Groove II © Abarth
Po ostatniej akcji z woreczkiem żółciowym, a właściwie z kamieniami ostateczne rozprawiłem się z asfaltem (poza zawodami, nie mam póki co szosy). Wybrałem się więc do Wielgowa, a tam do Puszczy Goleniowskiej. Jeździło mi się normalnie, nawet nie zmęczyłem się stąd ujechałem niemal 30km. Jednak rehabilitacja pomogła nie zaczynać od kompletnego 0. Oczywiście 30km w lesie, a na asfalcie to zupełnie inna bajka, w terenie ciężej się jedzie, kamienie, piach, ale za to bezpieczniej i... niestety nudno. Także moje jak mi się zdaje obszerne relacje z wypraw szczególnie 200km + odchodzą do lamusa. 2-5 zdjęć i tyle, więcej nie ma co. Właśnie z kim pojechałem... ano z ojcem który rower ostatni raz prowadził dłużej niż 5 minut 20 lat temu. I proszę, na dzień dobry 30, choć w dupę nieco dostał to tak trzeba... przynajmniej ja w ten sposób w ciągu 10 miesięcy z tras 50km doszedłem do 200. Choć tylu już nie zamierzam.
Jak widać po wypadku ja oraz Preria jesteśmy w całości ;) © HTC
Teraz jeszcze do nowego kasku dokupić nowe okulary (stare i tak się zużyły) i będzie komplecik srebro-czarny z lekką nutką niebieskiego ;)
Teraz taki widok będzie powszechny... ale bezpieczeństwo nr 1 © Abarth
Oczywiście aby dojechać do lasu parę km po asfalcie zrobić trzeba, ale ryzyko wypadku zmniejsza się w dziesiątkach %, niż gdybym ciągle po szosie śmigał, tym bardziej że asfaltówki w okolicach lasu są zdecydowanie mniej uczęszczane. Schwalbe Rapid Rob spisują się nieźle, jedynie na asfalcie wibrują, ale coś za coś. Ogólnie wypad zaliczony pozytywnie, aż za bardzo, myślałem że po 10km zdechnę... a tu miła niespodzianka :)
Dane wycieczki:
Km: | 27.96 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 14.59 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 21.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Preria XC Edizione i pierwsze... 2 km
Sobota, 1 września 2012 | dodano:03.09.2012
Nadszedł dzień kiedy w końcu znalazłem czas by zając się prerią. Zgodnie z ostatnim wpisem było ze mną źle, skoro jednak opisana drastyczna dieta póki co zdaje egzamin, a czułem się dobrze i czas się niebezpiecznie kurczył do rozpoczęcia studiów postanowiłem zająć się sprzętem i przerobić prerię pod sprzęt godny terenów XC. Zapadła bowiem decyzja że uciekam z asfaltu by nie ryzykować spotkania znowu durnego kierowcy, który za 1 razem zrobił mi krzywdę, z której się pozbierałem, to już za 2gim razem wyjałowiony i nadwyrężony operacjami organizm tego nie wytrzyma. Teraz tylko i wyłącznie interesują mnie tereny leśne, za wyjątkiem zawodów, w którym postaram się sprawdzić (MTB i szosowych), jednak dla zabawy, dla poczucia bikerskiego klimatu. Obecnie by było ekonomicznie, nie mam zamiaru kupować za 3k 29er'a (bo taki sprzęt mnie interesuje), a zaadoptować prerię właśnie do lightowych zawodów, a głównie do leśnych wycieczek - wszak to 28'th :) Szosa odpada, jednak spokojne zawody pokroju TdP dla amatorów, gdzie na własne oczy widziałem sporą obstawę aut + medycznych by nikomu nic się nie stało mi pasują. Takie względnie bezpieczne zawody to ja mogę zaliczyć. Szosą trenować będę na trenażerze, po zdaniu prawka ew. na jakieś podjazdy będę autem zabierał rower, ale to wszystko, bezpieczeństwo stawiam na 1 miejscu. W Prerii XC Edizione mam na celu zmianę opon na Schwalbe Rapid Rob (nowsza wersja Racing Ralphów), oraz trochę odelżyć sprzęt do wagi powiedzmy seryjnego levela a2. Przyszłościowo także wywalić wszystkie zoom'o podobne wynalazki i założyć opony zwijane. To na razie tylko plan.
Po lewej Schwalbe Rapid Rob, po prawej Silento II po 4250km - czas na zmiany © Abarth
Po skończeniu wymiany przejechałem się... niespełna 2km. Siła była na ciut więcej, ale musiałem śmigać do domu na mecz Borussi Dortmund :) Rower oczywiście "pojechał" samochodem. Jednak patrząc na dwusetki jak do Międzyzdrojów czy szczególnie do Cedyni, z której po 220 km w nogach wróciłem do domu i właściwie nic nie czułem, aż żal bierze tego co jest teraz. Myślę że max. 10 km ujadę i zdechnę. Wiem że to kwestia czasu, niemniej wtedy już ciężką pracę w ćwiczeniu mięśni miałem za sobą, a tu znowu od nowa... tym bardziej że teraz wypady w ciągu tygodnia na 60 km odpadają, nie mam czasu. Zdecydowanie zmieniam swój styl jeżdżenia i moja planowana trasa Szczecin - Gorzów - Szczecin pozostaje w sferze marzeń - wtedy siła była, teraz jakby nawet wróciła asfalt odpada. Rzadko i blisko, ale postaram się regularnie jeździć. Co prawda wyszedłem z ciężkiego wypadku, ale pełni sprawności nie osiągnę... a nawet jeśli i tak nie chciałbym ryzykować.
Po lewej Schwalbe Rapid Rob, po prawej Silento II po 4250km - czas na zmiany © Abarth
Po skończeniu wymiany przejechałem się... niespełna 2km. Siła była na ciut więcej, ale musiałem śmigać do domu na mecz Borussi Dortmund :) Rower oczywiście "pojechał" samochodem. Jednak patrząc na dwusetki jak do Międzyzdrojów czy szczególnie do Cedyni, z której po 220 km w nogach wróciłem do domu i właściwie nic nie czułem, aż żal bierze tego co jest teraz. Myślę że max. 10 km ujadę i zdechnę. Wiem że to kwestia czasu, niemniej wtedy już ciężką pracę w ćwiczeniu mięśni miałem za sobą, a tu znowu od nowa... tym bardziej że teraz wypady w ciągu tygodnia na 60 km odpadają, nie mam czasu. Zdecydowanie zmieniam swój styl jeżdżenia i moja planowana trasa Szczecin - Gorzów - Szczecin pozostaje w sferze marzeń - wtedy siła była, teraz jakby nawet wróciła asfalt odpada. Rzadko i blisko, ale postaram się regularnie jeździć. Co prawda wyszedłem z ciężkiego wypadku, ale pełni sprawności nie osiągnę... a nawet jeśli i tak nie chciałbym ryzykować.
Dane wycieczki:
Km: | 1.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:05 | km/h: | 19.80 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |