Statystyki

  • Kilometry z bikestats: 9004.51 km
  • W tym off-road: 809.40 km (8.99%)
  • Czas na siodełku: 17d 13h 24m
  • Kręcę ze średnią: 21.37 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Ostatni sezon z BS

button stats bikestats.pl

Poprzednie sezony

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy

Mój sprzęt

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy abarth.bikestats.pl

Archiwum

Powered by

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:667.67 km (w terenie 14.00 km; 2.10%)
Czas w ruchu:30:00
Średnia prędkość:22.26 km/h
Maksymalna prędkość:59.60 km/h
Suma podjazdów:2750 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:95.38 km i 4h 17m
Więcej statystyk

Nach Schwedt

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 | dodano:29.06.2011Kategoria Najdłuższe
Wycieczka była nieplanowana - około 11 Piotrek zadzwonił do mnie czy nie walniemy jakiejś setki. Ot tak, zupełnie nieprzygotowany i nie nastawiony odpowiedziałem twierdząco :D

Trasa:




O 13 spotkaliśmy się na pętli w Podjuchach. Z racji wspomnianego nieprzygotowania nie miałem naładowanego aparatu, żadnego jedzenia ani picia - zaopatrzyłem się dopiero na miejscu spotkania, jednak akumulatora do aparatu nie dostane, stąd zdjęcia są głównie z Xperii Piotrka - w rozmiarze jak widać...

Pierwszy Pit-Stop w Gartz, gdzie ostatnio nie udało nam się dojechać. Tam krótki pit stop, z kluczeniem po ulicach na zwiedzanie z "grubsza".


Mała fontanna w centrum Gartz © Abarth

Większość miasta jest wyłożona kostką, ale tak idealnie wyprofilowana, że nie było strachu śmigać 30 km/h + - tutaj doceniłem różnice między Polską, a Niemiecką jakością bruku (a może raczej jakością samego kładzenia :)

Następnie w stronę Schwedt - dochodziła godzina 15, gorąc dawał się we znaki, droga na szczęście głównie między drzewami gdzie było sporo cienia. W okolicach 15:30 dojechaliśmy - pierwsze wrażenie - niesamowicie rozwinięta infrastruktura rowerowa. Przed tamtejszym największym centrum handlowym Oder Center jest więcej stojaków rowerowych za ramę - żadnej "wyrwikółki!" - niż w całym Szczecinie, a może i Zachodniopomorskim. Oczywiście pełno ścieżek rowerowych, tych asfaltowanych i tych z mieszanki asfalt + guma (coś ala teraz na rondzie na Bukowym). Przejazdy rowerowe, z oddzielnymi światłami dla rowerów były niemal wszędzie i na każdym przejeździe. To także pokazało jak Szczecin siedzi w czarnej d... w stosunku do zachodu - choć jest coraz lepiej.


Oder Center © Abarth


Misiacz...


i królik :D


Uckermärkische Bühnen Schwedt - teatr © Abarth

Zdjęcia robiłem z telefonu, choć dzisiaj Piotrek miał główną fuchę do fotosowania - niestety coś mu się zrypało i zdjęcia są w formacie... jego wyświetlacza :/ Kierując się na Krajnik Dolny, zahaczyliśmy o Odrę (wszak Schwedt/Oder), gdzie Niemiaszki zrobiły sobie miejsce wypoczynku.



Syrena... © Piotrek


...Princess... © Piotrek


...i most nad Odrą, na który się zresztą potem władowaliśmy - prowadzi do Polski © Piotrek

Dalej przez Kostrzyn n. Odrą, gdzie droga była po cholerze - ciągle podjazd, zjazd, wolałbym ciągle płasko - do Chojny gdzie Piotrek wszamał kebaba, ja po tym męczącym terenie musiałem się napić :P Podjazdy są ok, ale nie przy prawie 30C w cieniu ;)


Chojna © Piotrek


Kościół Mariacki... © Abarth


...Brama Świecka w Chojnie © Abarth


Brama z bliska © Abarth

Około 17 zawijamy prosto do domu, droga nadal pagórkowata. Jednak temperatura coraz niższa, jechało mi się coraz lepiej. Właściwie przez te 40 km do Gryfina bez zatrzymania, po drodze uchwyciłem elektrownię "Dolna Odra" od drugiej, bardziej technicznej strony.


Tylko od tej strony widać ile jest słupów transformacyjnych, dzięki którym np. dodaję ten wpis :D © Abarth

Z powrotem w Gryfinie - baszta Bańska na szybko © Abarth

Około 20 wjechaliśmy do Gryfina i tam chwilkę odpoczynku, w sumie bardziej dla Piotrka ;) Wróciłem do domu około 21. Wyprawa udana, ale jednak wolę mieć je zaplanowane. Kondycyjnie niezaplanowane (setki? :D) - sto pięćdziesiątki - wyrabiam, jednak niedoróby w postaci braku ogarniętego aparatu, trochę popsuły, ale raczej wpis. Fajnie jednak było sobie wrócić do Schwedt po 9 miesiącach, a może i jeszcze w te wakacje tam zawitam - udokumentować tamtejszą infrastrukturę rowerową ;) Dane wycieczki:
Km:149.10Km teren:3.00 Czas:06:05km/h:24.51
Pr. maks.:47.00Temperatura:26.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:380mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Masa - czerwiec

Piątek, 24 czerwca 2011 | dodano:24.06.2011Kategoria Event'y
Po ponad tygodniu niejeżdżenia z powodu bólu lewego kolana - odzywa się cholerstwo co jakiś czas - w końcu rozruch na rower -> na czerwcową Masę Krytyczną, w tym miesiącu "Świętojańską" :D Było skromnie - około 100 bikerów, większość wystraszyła się deszczu, który zresztą towarzyszył mi w drodze.



Tęcza po deszczu - w drodze na Plac Lotników © Abarth

Sama masa przebiegła sprawnie i przede wszystkim na sucho, zatem ci co zostali w domu niech żałują. Wracając wstąpiłem z Piotrkiem na kebaba. Prerii stuknął dziś roczek, zatem krótkie podsumowanie:

KM: 2777
AVG: ~21
Gleb: 1
Awarii: 0
Flaków: 1
I w przyszłym roku eksploatacyjnym, oby równie bezawaryjnie. Jedyny dzisiejszy minus to upierdzielony błotem rower :D Dane wycieczki:
Km:52.60Km teren:1.00 Czas:02:20km/h:22.54
Pr. maks.:38.00Temperatura:17.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 20mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Nieudany wypad :/

Środa, 15 czerwca 2011 | dodano:15.06.2011
Miał być wyjazd do Niemiec, ale po drodze na wysokości Gartz, Kubie wystrzeliła opona - jak nie tylna, to przednia. 10 km szliśmy prowadząc rowery, potem Kuba zabrał się w Gryfinie autobusem. Jutro zabieramy się za ogarnianie jego roweru - opony, a także reszty osprzętu - póki zbiera na nowy jeździ 15 letnim, który nie grzeszy bezawaryjnością. Byłem także z Piotrkiem, z którym od Gryfina cisnęliśmy 30-35km/h, by w domu być o rozsądnej godzinie. U mnie bezawaryjnie, ale kolegi nie zostawię - wyjazd do powtórzenia :/ Dane wycieczki:
Km:72.55Km teren:1.00 Czas:03:30km/h:20.73
Pr. maks.:49.00Temperatura:21.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:200mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

A może nad morze?

Sobota, 11 czerwca 2011 | dodano:13.06.2011Kategoria Najdłuższe
Na tą wycieczkę miałem ochotę niemal od roku, czyli od czasu kiedy kupiłem Prerię. Najpierw nie było kondycji, potem jeżdżąc samemu brakowało motywacji, w końcu doczekałem się że było i to i to - i skill i towarzystwo ;) Pojechaliśmy nad morze.

Trasa:



Licznikowe 222km 450m

Pobudka 4:50 by przygotować się do trasy. Dzień wcześniej wszystko było spakowane i przygotowane, sprawdziłem tylko czy niczego nie zapomniałem, zjadłem porządne śniadanie i o 6 umówiłem się w Dąbiu z Piotrkiem. W poprzednim wpisie wspomniałem o bólu kolana spowodowanym jazdą treningową "Most Wantedem", toteż miałem lekkie obawy, bo kolano z rana bolało - niewiele, ale jednak. Nie przeszkodziło mi to jednak w zrobieniu życiówki :)

Godzina 6:00 - wyruszamy. Tempo 25-27km/h, rześkie powietrze, temperatura 9C, więc trzeba się rozgrzać. Droga pusta, bezchmurne niebo - rewelacja. Po godzinie dojechaliśmy do Goleniowa.


Godzina 7 - Goleniów wita. © Abarth

W Goleniowie krótki pit-stop na uzupełnienie energii. Tam też zaczęło się robić cieplej, można było ściągnąć polar i w pełni paradować w bikerowej koszulce :D Następnie udaliśmy się w kierunku Stepnicy. Przy wyjeździe znaki wprowadziły nas w błąd, wjechaliśmy do jakiejś wiochy i wszystko byłoby w porządku, bo droga prowadziła dobrze, gdyby była to droga asfaltowana, a nie gruntowa. Przepraszam, ale MTB'ka nie mam :) Zawróciliśmy, w Stepnicy byliśmy o 9. Czyszczenie Prerii, szprycha po szprysze, trafił szlag, uwaliła się trochę piachem :P


Stepnica, czasowo zgodnie z planem © Abarth

W Stepnicy kolejny, 15 minutowy odpoczynek. Plan zakładał dojechanie do Wolina na 10:30 - 11:00, zatem tempo trzymaliśmy około 25km/h. Po drodze nudno nie było, prawie do samego Wolina farmy wiatrowe, postanowiliśmy że nakręcimy krótki filmik z trasy. Na ponad 20 wiatraków, żaden się nie kręcił, wiatr był znikomy. Gmina godząc się na budowę farmy wiatrowej dostaje olbrzymie dotacje, co odczuły nasze 4 litery - droga była gładka i płaska jak stół! :D


Farma wiatrowa przed Wolinem - żaden wiatrak się nie kręcił :) © Abarth

Właśnie w drodze do Wolina, kolano zaczęło mocniej o sobie dawać znać. Przy mocniejszym przyciśnięciu odczuwałem przeszywający ból, niewielki, ale wyjątkowo niekomfortowy. Mimo tego plan zrealizowany, i to w dolnych widełkach czasowych :)


Wolin, miasto historii ;) © Abarth

W trasie ominęliśmy ekspresówkę S3, jedyny kontakt z nią był z daleka...


Most dla S Trójki nad kanałem łączącym Zalew Szczeciński z Zalewem Kamieńskim. © Abarth


Osada Wikingów z IX-XI wieku - niestety czas naglił, "zwiedziliśmy" z daleka. © Piotrek


Muzeum regionalne w Wolinie © Abarth


Dla zainteresowanych... ;) © Abarth


Ratusz w Wolinie z niespodzianką... © Abarth


..."niepełnosprawnych interesantów nie obsługujemy" © Abarth


Też chciałabyś nauczyć się łowić ryby? ;) © Abarth

Wspomniane przez nas wiatraki ciągnęły się i ciągnęły. Nawet z Wolina było je widać, nowocześnie to wygląda szkoda że wszystkie stoją :)


"Niemiecki" krajobraz także w Wolinie :D © Abarth


XII wieczny kościół św. Mikołaja © Piotrek

W okolicach 11:30 skierowaliśmy się na Międzyzdroje. To chyba najgorszy etap wyprawy. Nie dość że nuda, same wiochy z "wieś party", dziurawe drogi, to na dodatek Piotrka złapał kryzys, ciągle były podjazdy i zjazdy, które nie najlepiej wpłynęły na moje kolano. Wolałbym cały czas płasko. Jedyną atrakcją to jazda wzdłuż Wolińskiego Parku Narodowego, ale podjeżdżając, niespecjalnie uśmiechało się nam zwiedzać :D Wreszcie dojechaliśmy - 20km odcinek zajął nam prawie 2h! Całe zmęczenie zeszło widząc cel wycieczki ;)


Międzyzdroje - "zajebiście" - wyraziło więcej niż tysiąc słów :D © Piotrek

W Międzyzdrojach zrobiliśmy sobie 2h odpoczynek. Najpierw zjeść porządny obiad - jak to nad morzem - rybkę, potem pokazać Prerii jak wygląda morze :D Chwilkę posiedzieliśmy na plaży, zwiedziliśmy co było w planie, zaopatrzyliśmy się w "paliwo" na powrót i o 16 zawijamy tą samą drogą.


Preria na tle Bałtyku... © Abarth


...prom na tle Prerii :D © Abarth


Molo... © Piotrek


...i aleja gwiazd w Międzyzdrojach :) © Piotrek


Jack Sparrow zostawił tutaj swoją czarną perłę - w 5 części piratów akcja będzie toczyć się w Międzyzdrojach :D © Abarth

Kilka rzeczy było jeszcze do zobaczenia, ale świadomość że powrót będzie tą cholerną drogą z podjazdem/zjazdem spowodowały że zawinęliśmy się szybciej. Średnia nad morze wyniosła 23km/h, z powrotem około 20km/h. Kolano z przerwami bolało, ale prędkość podróżna trzymała się w przedziale 23-25km/h. Po drodze ograniczyliśmy pit-stopy tylko na odwiedzanie krzaków ;)

Wpis z 2 dniowym poślizgiem, bo wolałem dodać wszystko, razem ze wspomnianym na początku filmem, który zamieszczam poniżej.

<object height="350" width="425"></object>

Jest to nasz pierwszy film z trasy, także proszę o wyrozumiałość.

W Szczecinie byliśmy o 20:30. Poza kolanem, którego bólu mogłem uniknąć jadąc Prerią dzień wcześniej, nic innego mnie nie boli. Życiówka wykręcona, spokojnie trasy 150km mogę robić bez wysiłku, średnia na całej trasie wyniosła około 21km/h i niemal pół dnia w siodle :) Preria spisała się wyśmienicie, ten komfort, ta dynamika... ahhh :D Teraz kilka dni odpoczynku dla obojga, napęd jest głośny, czarny i zapiaszczony, będzie serwisówka ;) Satysfakcja z wycieczki i dystansu ogromna! :D Dane wycieczki:
Km:222.45Km teren:6.00 Czas:10:40km/h:20.85
Pr. maks.:39.00Temperatura:23.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:450mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Trening wydolnościowy przed jutrzejszym

Piątek, 10 czerwca 2011 | dodano:10.06.2011
Pojechałem treningowo z Kubątą samą trasę co wczoraj z Piotrkiem, z tym że powrót przez Rurzycę. Nie fotosowałem, nie taki był cel. Celem wycieczki poza oczywiście przejechaniem się i pogadaniem, był trening wydolnościowy, podobny do tego z wczoraj, przed jutrzejszą "trzycyfrówką" ;) Ogólnie w 2 dni, treningowo 90km na rozruszanie mięśni. Pojechałem "Most Wantedem" by Prerii nie wybrudzić, nie zasyfić łańcucha, dziś miała wolne, zresztą czyściłem z nudów każdą szprychę ze smaru by jutro zacnie się prezentowała :) Trochę lewe kolano dostało w dupę (rama przymała - 17'' + wykrzywiona korba po stłuczce z samochodem rok temu) dały w kość, kolano pracowało trochę jak w systemie SPD - nienaturalnie, z tym że ten "system" nie działał tak jak powinien :D Relację z wycieczki jeśli będę w stanie siedzieć przeczytacie jutro wieczorem ;) Dane wycieczki:
Km:46.21Km teren:0.50 Czas:01:50km/h:25.21
Pr. maks.:31.00Temperatura:21.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:100mRower:Kross Best Jocker Most Wanted Edition :)

Na rozruszanie siebie i przewietrzenie Prerii :D

Czwartek, 9 czerwca 2011 | dodano:09.06.2011
Po ponad tygodniowym niejeżdżeniu spowodowanym najpierw pomocą Piotrkowi w zakupie nowego roweru, po tym jak jego Mery wyzionęła ducha, a potem zwyczajnym lenistwem, bo nie chce mi się jeździć samemu (przyzwyczaiłem się już do jazdy w większym gronie) wreszcie ruszyłem się. Niedaleko, bo do Lubczyny.

Licznikowe 52km

Stanęło na Krossie Evado 1.2, choć przymiarki były do Kellysa Axis'a/Saphix'a, a najbardziej do Unibike'a Vipera, ale jednak funduszowo stanęło na, moim zdaniem, najlepszym wyborem w tym przedziale cenowym.

Początkowo pojechaliśmy po zapasowe dętki do nowych, wszak 28 calowych kół Evado, potem załatwiać resztę spraw. Do Lubczyny pojechaliśmy po 17. W drodze masakrycznie pod wiatr, prędkość dochodziła do max 25 km/h na prostej, w mordę wind był nieprzyjemny. Przemęczyliśmy się jednak dojeżdżając do...


...Lubczyny ;) © Piotrek


W Lubczynie jest plaża, zatem "turn to the left" ;) © Piotrek


Plaża... © Piotrek


...i przycumowane jachty. © Piotrek

Na plaży dłuższy odpoczynek. Miałem okazję przyjrzeć się stylistyce Evado 1.2, następcy Prerii. Mimo że osprzętowo ciut odstaje od swojej poprzedniczki, stylistycznie brak charakterystycznych dla serii Crow przetłoczeń i żywszego, dynamicznego malowania, to jednak całość stanowi jednolitą, elegancką całość. Wbrew pozorom to właśnie srebrny jest ładniejszy, fajnie kontrastuje z czarnymi felgami czarno szprychowymi, a urokowi dodają połyskujące tarcze z przodu i z tyłu. Mimo że nie zamieniłbym się za nic za Prerię, ręczę za siebie że w realu Evado wygląda ładniej niż w katalogach... szczególnie srebrne! :)


Pamiątkowe zdjęcie, gdzie przeszłość łączy się z teraźniejszością... :D © Abarth

Prerię zastąpiło Evado 1.2, dlaczego, nie wiem. Myślę że to kwestia wagi, Evado jest aż o 2 kg lżejsze, wynika to z zastosowanych komponentów. Widocznie Krossowi opłacało się bardziej wymienić gamę modelową Crow na Evado, niż przeprowadzić lifting.

Wracając z wiatrem trzymaliśmy stałe 30km/h. Piotrkowi jeździło się nieźle na nowym nabytku, choć musi się przestawić na nieco inną przyczepność, niż jest w góralach, szczególnie na piachu. O szczegóły prowadzenia pytać właściciela :D Rozruszanie dobrze mi zrobiło, Prerii przewietrzenie także, ale nie bezcelowo. Planujemy na sobotę wypad, jaki? Tajemnica ;) Zdradzę tylko że będzie "trzycyfrowo" ;) Dane wycieczki:
Km:52.70Km teren:0.50 Czas:02:05km/h:25.30
Pr. maks.:47.60Temperatura:20.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:100mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Standardowa trasa z niestandardowymi przygodami

Środa, 1 czerwca 2011 | dodano:02.06.2011
Dzisiaj nic nowego - trasa podobna do tej z poniedziałku, z tą różnicą że nie pojechałem sam, a temp była o 15 C niższa ;) Umówiłem się o 16 na pętli w Podjuchach z Piotrkiem i Kubą, który opierdziela się z aktualizacją bikeloga.

Licznikowe 72 km 60m.

Najpierw musiałem do nich dojechać, akurat spotkała mnie przyjemność spotkania Porsche 911 na Struga.


911tka GT3 na Struga © Abarth

Na pętli szybkie ogarnięcie się z ekwipunkiem i wspinaczka pod górę do Kołowa, niczym pod Mont Ventoux :)


Pod każdą górę łapali zadyszki, obiecałem że następnym razem by wyrównać szanse pojadę "Most Wantedem" :D © Abarth

Dzisiaj Preria nie była w pełni do jazdy, grube połacie syfu na łańcuchu utrudniały jazdę. W drodze do Kołowa n'ta fotka przed masztami TV.


Od ostatniego razu kiedy tu byłem, trochę zarosło. © Piotrek

Znak że niechybnie lato się zbliża - fotka z "klicku" była robiona na początku kwietnia. Potem przycisnęliśmy na Dobropole Gryfińskie, a tam zawsze mocno z górki, dzisiaj z wiatrem i wyszło blisko 60km/h. W Dobropolu kościół.


Kościół w Dobropolu Gryfińskim © Piotrek

Z Dobropola, na Gryfino, przez (znowu) Gardno (nie, nie mam fetyszu na punkcie tamtejszego ronda) :D Przed Gardnem, Glinna, gdzie Cmentarz Wojenny o którym można poczytać w tym wpisie. Kuba nie był, to trzeba było zajechać.


Kuba czyta historię cmentarza © Abarth

W Gardnie, nieopodal ronda był dłuższy pit-stop, po opróżnieniu do końca powerade'a, kontynuowaliśmy drogę do Gryfina. Po drodze Wełtyń, okazuje się że tą trasę rozjeździłem, a wszystkiego nie "sfotosowałem".

Bociany mają poczucie humoru... © Piotrek


... chyba dzięki Maryi :P © Abarth

Po drodze była ciekawa, acz niebezpieczna sytuacja - koleś jechał Civic'iem około 80km/h, kiedy na równi ze mną otworzyła mu się maska i walnęła prosto w szybę - nic nie widział, dał od razu po hamulcach, na pewno szyba poszła. Huk był niezły, ale co by było gdyby to było na zakręcie gdzie byśmy jechali?

W Gryfinie skikneliśmy po żarcie do Biedronki, jak zwykle kolejka się ciągnęła i lecim na Szczecin.


Ostatnio przed biedro byłem w 2 osobowym składzie... :D © Abarth

W drodze do Szczecina na ulicy jakieś małolaty krzyczały do nas "siema geje" - zawsze zlewam coś takiego, ale dziś dałem po hamulcach, zawróciłem i je opierdoliłem. W Podjuchach pożegnałem Piotrka, w Zdrojach Kubę. Sam musiałem przeczekać w drodze na Dąbie na przejeździe 4(!) pociągi - jakieś 20 minut - jak widać nowy rozkład PKP jest lekko mówiąc nieudany - dobra - zjebany. Wyprawa udana i mimo że po raz 20 tą samą trasą, dostarczyła trochę emocji ;) Dane wycieczki:
Km:72.06Km teren:2.00 Czas:03:30km/h:20.59
Pr. maks.:59.60Temperatura:17.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1500mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl