Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 423.91 km (w terenie 35.70 km; 8.42%) |
Czas w ruchu: | 21:27 |
Średnia prędkość: | 19.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2880 m |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 38.54 km i 1h 57m |
Więcej statystyk |
Serwisówka ;)
Czwartek, 31 marca 2011 | dodano:31.03.2011
Dziś krótki wyjazd serwisowy, w celu wyczyszczenia i nasmarowania napędu. Zdecydowałem się ostatnią "przed maturalną" setkę walnąć jednak w sobotę. Pogoda ma być znośna - średni wiatr, chmury, ale 15C i deszcz 0.1 mm - czyli mżawka :) Preria umyta i nasmarowana przed trasą, korzystając z pogody krótka trasa na rozprowadzenie po wszystkich zębatkach oleju.
Wpadłem pod szkołę, która dumnie zwie się "Centrum Kształcenia Sportowego". Na nazwie się skończyło - WF'y to opierdalanie się, mało możliwości rozwoju sportowego, mimo że jestem ostatnim rocznikiem z czasów liceum tej szkoły, od tamtego roku już są klasy tylko sportowe.
Wejście do szkoły © Abarth
Oczywiście mamy nowoczesny basen, a w szkole są sekcje kolarstwa, ale to pominę... Stan zaangażowania szkoły w sport, czy choćby kolarstwo niech zobrazuje stan stojaków rowerowych:
Jaka szkoła, takie stojaki - wiecie już dlaczego nie jeżdżę rowerem do szkoły? :D © Abarth
Na taki stojak to i U-Lock nie pomoże, jak łatwiej jest przeciąć sam stojak. Nie mówiąc o tym że stojaki za koło to kpina, powinny być specjalne stojaki za ramę...
Dosyć narzekania na szkołę - pojechałem na szybkie asfalty pociskać na każdej zębatce, w równomiernym rozprowadzeniu oleju.
Las w okolicach Wielgowa, pełny zboczeńców i gwałcicieli, ale jakoś mnie to nie rusza ;) © Abarth
Po drodze przez las mamy widoczek na autostradę A6:
Autostrada, a raczej "autostrada" A6 w kierunku Szczecina... © Abarth
...i w kierunku Goleniowa - foto z drugiej strony drogi, na maksymalnym zoomie. © Abarth
Pokręciłem się jeszcze po mieście i wróciłem do domu - przed sobotą z Prerią regenerujemy siły :) Oby pogoda dopisała... ;)
Wpadłem pod szkołę, która dumnie zwie się "Centrum Kształcenia Sportowego". Na nazwie się skończyło - WF'y to opierdalanie się, mało możliwości rozwoju sportowego, mimo że jestem ostatnim rocznikiem z czasów liceum tej szkoły, od tamtego roku już są klasy tylko sportowe.
Wejście do szkoły © Abarth
Oczywiście mamy nowoczesny basen, a w szkole są sekcje kolarstwa, ale to pominę... Stan zaangażowania szkoły w sport, czy choćby kolarstwo niech zobrazuje stan stojaków rowerowych:
Jaka szkoła, takie stojaki - wiecie już dlaczego nie jeżdżę rowerem do szkoły? :D © Abarth
Na taki stojak to i U-Lock nie pomoże, jak łatwiej jest przeciąć sam stojak. Nie mówiąc o tym że stojaki za koło to kpina, powinny być specjalne stojaki za ramę...
Dosyć narzekania na szkołę - pojechałem na szybkie asfalty pociskać na każdej zębatce, w równomiernym rozprowadzeniu oleju.
Las w okolicach Wielgowa, pełny zboczeńców i gwałcicieli, ale jakoś mnie to nie rusza ;) © Abarth
Po drodze przez las mamy widoczek na autostradę A6:
Autostrada, a raczej "autostrada" A6 w kierunku Szczecina... © Abarth
...i w kierunku Goleniowa - foto z drugiej strony drogi, na maksymalnym zoomie. © Abarth
Pokręciłem się jeszcze po mieście i wróciłem do domu - przed sobotą z Prerią regenerujemy siły :) Oby pogoda dopisała... ;)
Dane wycieczki:
Km: | 34.11 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 01:20 | km/h: | 25.58 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 60m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Do wielgowa w pilnej sprawie ;)
Wtorek, 29 marca 2011 | dodano:29.03.2011
Dziś kolejna próbna matura - tym razem z wosu i znowu od razu po lekcjach -.-'. Miałem za zadanie dostarczyć chorej (koleżance? ^^) info, co było zadane i ogólnie co nowego w szkole. Głowa zagotowana od matury, konsekwencją jest rower rzecz jasna :) Dzisiaj króciusieńko, bez czasu na cykanie fot, więc by cokolwiek było pojechałem ulicą Dziennikarską w Dąbiu, porównać ją z tą przedwojenną :)
Dziennikarska przed wojną © www.prawobrzeże.eu
Dziennikarska "w kolorze" dawniej... © www.prawobrzeże.eu
Obecnie prezentuje się tak:
Dziennikarska teraz... © Abarth
...stan na marzec 2011 :) © Abarth
Trochę się zasiedziałem i wróciłem do domu o 21 :) Nie ma to jak jazda nocna - mały ruch, wiatr zanika, średnia wzrasta :D Prognoza na niedziele dalej ciulowa, chyba zamiast grubo ponad 100km, ledwo "złamię" stówę, ale przeprojektowywanie trasy w toku... :)
Dziennikarska przed wojną © www.prawobrzeże.eu
Dziennikarska "w kolorze" dawniej... © www.prawobrzeże.eu
Obecnie prezentuje się tak:
Dziennikarska teraz... © Abarth
...stan na marzec 2011 :) © Abarth
Trochę się zasiedziałem i wróciłem do domu o 21 :) Nie ma to jak jazda nocna - mały ruch, wiatr zanika, średnia wzrasta :D Prognoza na niedziele dalej ciulowa, chyba zamiast grubo ponad 100km, ledwo "złamię" stówę, ale przeprojektowywanie trasy w toku... :)
Dane wycieczki:
Km: | 17.14 | Km teren: | 0.60 | Czas: | 00:45 | km/h: | 22.85 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Bulwarowo i terenowo ;)
Poniedziałek, 28 marca 2011 | dodano:28.03.2011
Szykuję się do grubszego wyjazdu - regenerując siły, ale patrząc na pogodę na niedziele mam pewne wątpliwości co do powodzenia wyprawy. Nie mogłem ryzykować spieprzonym weekendem to lekko, choć dając w kość nogom wybrałem się na godzinkę po lekcjach :) Skierowałem się znów do "Parku leśnego Dąbie" poeksplorować nieznane - w głębokim piachu, czysty off-road ;)
W oddali osławiony park ;) © Abarth
Zdjęć dzisiaj mało. Był ostry wiatr i nie chciało mi się w ogóle kręcić, więc najpierw po parku walcząc z zakopującymi się oponami, potem po mieście w tempie bulwarowym wypatrywać bikerek ;) Rezultat - jedna, na makrokeszu :D
Szutrowa nawierzchnia to niestety nieliczny fragment trasy - głównie był piach i pełno kamieni © Abarth
W niedziele ma być 20C, ale pochmurnie i deszcz 4mm - dużo :/ W sobotę podobnie, z tym że sucho. Wiatr 20km/h też nie zachęca do jazdy. Zobaczymy. Najwyżej przełożę wyjazd na sobotę, ale później już nie. Muszę wycisnąć ostatnią setkę... :)
W oddali osławiony park ;) © Abarth
Zdjęć dzisiaj mało. Był ostry wiatr i nie chciało mi się w ogóle kręcić, więc najpierw po parku walcząc z zakopującymi się oponami, potem po mieście w tempie bulwarowym wypatrywać bikerek ;) Rezultat - jedna, na makrokeszu :D
Szutrowa nawierzchnia to niestety nieliczny fragment trasy - głównie był piach i pełno kamieni © Abarth
W niedziele ma być 20C, ale pochmurnie i deszcz 4mm - dużo :/ W sobotę podobnie, z tym że sucho. Wiatr 20km/h też nie zachęca do jazdy. Zobaczymy. Najwyżej przełożę wyjazd na sobotę, ale później już nie. Muszę wycisnąć ostatnią setkę... :)
Dane wycieczki:
Km: | 19.21 | Km teren: | 6.50 | Czas: | 00:55 | km/h: | 20.96 |
Pr. maks.: | 28.00 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Krótko wieczorem po mieście
Czwartek, 24 marca 2011 | dodano:24.03.2011
Dzisiaj krótko, powiedziałbym rozgrzewkowo po szkole. Dowalili nam maturę próbną, od razu po lekcjach z polskiego, jeszcze tak posraną, że głowa mała, no i bania się zagotowała :) Trzeba było ją przewietrzyć. Wróciłem do domu, coś zjadłem i stwierdziłem że zamiast jak co dzień sprawdzić od razu po powrocie bikeloga, pojadę sobie :D A jak!
Pomysłu na trasę nie było to pojechałem dość standardowo. Najpierw do lasku, który dumnie nazywa się "Park leśny Dąbie", choć chyba nikt o nim tak nie mówi :D Pokręciłem sobie w off-roadzie, tutaj z lekkimi problemami, ale nie dałem się zakopać. Wziąłem aparat, by cyknąć wiosenną fotkę Prerii. Wybór był dość trudny...
To zdjęcie po przemyśleniach trafiło na tapetę w kompie ;) © Abarth
Dla mnie to dzieło sztuki inżynieryjnej - obcykałem ją z każdej strony... © Abarth
...i w każdej pozycji - chyba czuje się jak modelka :D © Abarth
Po wielu dylematach zdjęcie zostało wybrane, choć nadal nie jestem w pełni z niego zadowolony. Zeszło się na tym trochę i zaczęło się ściemniać to pokręciłem na chwilę do miasta, a właściwie niedaleko, bo tylko do Basenu Górniczego i z powrotem.
Wyjazd z "parku leśnego" - jak widać już ściemnia się © Abarth
Widok na dźwigi z Mostu Cłowego © Abarth
Dojechałem do basenu i odpaliłem światła - było już ciemno na maxa. Mimo że jutro dopiero na 10 do szkoły, wypadało by wrócić o przyzwoitej godzinie i sprawiać wrażenie że się uczę do tej matury (nono, bo się uczę, siedząc przy kompie i dodając ten wpis ^^). Wracając natknąłem się na żywą bikerową reklamę eko-skupu.
Reklama jest w TV, w radiu, na bilbordach, samochodach i...rowerach! :D © Abarth
Wracając na przestrzennej mijałem dwie rowerzystki, i już miałem ochotę zagadać, ale stwierdziłem że jadą bez świateł, a dojeżdżając słysząc co drugie słowo na k i ch, przycisnąłem i je wyprzedziłem - akurat za nie mi wstyd, jako bikerki. Wróciłem w okolicach 20, zdecydowanie nieusatysfakcjonowany - bo co to jest 26 km przy 130 ostatnio? :D
Pomysłu na trasę nie było to pojechałem dość standardowo. Najpierw do lasku, który dumnie nazywa się "Park leśny Dąbie", choć chyba nikt o nim tak nie mówi :D Pokręciłem sobie w off-roadzie, tutaj z lekkimi problemami, ale nie dałem się zakopać. Wziąłem aparat, by cyknąć wiosenną fotkę Prerii. Wybór był dość trudny...
To zdjęcie po przemyśleniach trafiło na tapetę w kompie ;) © Abarth
Dla mnie to dzieło sztuki inżynieryjnej - obcykałem ją z każdej strony... © Abarth
...i w każdej pozycji - chyba czuje się jak modelka :D © Abarth
Po wielu dylematach zdjęcie zostało wybrane, choć nadal nie jestem w pełni z niego zadowolony. Zeszło się na tym trochę i zaczęło się ściemniać to pokręciłem na chwilę do miasta, a właściwie niedaleko, bo tylko do Basenu Górniczego i z powrotem.
Wyjazd z "parku leśnego" - jak widać już ściemnia się © Abarth
Widok na dźwigi z Mostu Cłowego © Abarth
Dojechałem do basenu i odpaliłem światła - było już ciemno na maxa. Mimo że jutro dopiero na 10 do szkoły, wypadało by wrócić o przyzwoitej godzinie i sprawiać wrażenie że się uczę do tej matury (nono, bo się uczę, siedząc przy kompie i dodając ten wpis ^^). Wracając natknąłem się na żywą bikerową reklamę eko-skupu.
Reklama jest w TV, w radiu, na bilbordach, samochodach i...rowerach! :D © Abarth
Wracając na przestrzennej mijałem dwie rowerzystki, i już miałem ochotę zagadać, ale stwierdziłem że jadą bez świateł, a dojeżdżając słysząc co drugie słowo na k i ch, przycisnąłem i je wyprzedziłem - akurat za nie mi wstyd, jako bikerki. Wróciłem w okolicach 20, zdecydowanie nieusatysfakcjonowany - bo co to jest 26 km przy 130 ostatnio? :D
Dane wycieczki:
Km: | 26.46 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:15 | km/h: | 21.17 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Wokół jeziora Miedwie
Niedziela, 20 marca 2011 | dodano:20.03.2011Kategoria Najdłuższe
Kolejna setka w tym roku i znowu nie planowana. W tym wypadku może trochę, bo przygotowałem się przed trasą, ale tylko dzień wcześniej. Pomysł na dzisiejszą wycieczkę wyszedł w sobotni wieczór, całkiem przypadkiem rozmawiając z ojcem o zakupie dla niego roweru (może zarazi się cyklozą ^^) i od słowa do słowa wyszło że warto by nasmarować Prerię, a nasmarowana Preria = muszę się ruszyć - tym bardziej że w poniedziałek dzień wagarowicza i leję na szkołę jeszcze bardziej niż na co dzień :) Zatem w sobotę mając w głowie trasę 100km+ tuż przed zamknięciem sklepu pobiegłem po ekwipunek. Wróciłem, zaplanowałem trasę i następnego dnia pobudka o 6:00...
Godzina 6 - czas zapakować eq. Potem zjeść porządne śniadanie i pojechać nasmarować Krossa. Umycie i smarowanie zajęło z dojazdem nieco ponad godzinę. O 8 lecimy w trasę.
Trasa:
Licznikowe 131km 230m.
Na sam początek ostro po dupie - ciśniemy moimi znienawidzonymi drogami - 10 i 3, gdzie by nie zostać rozjechanym trzeba trzymać fason - stałe 35km/h. Mały ruch o tej godzinie, więc nie było problemów, poszło bezpiecznie.
Godzina 8:30 - mały ruch, lekka mgiełka - rewelacja! © Abarth
O 9 dotarłem do Kołbacza, chciałem jechać w dół po lewej stronie jeziora i było by wszystko w porządku gdyby nie to że za następną miejscowością droga zepsuła się, ale nie w sensie nawierzchni. Wysoki poziom wód, zniweczył plan trasy i droga utonęła...
Jeszcze tutaj nie przejmowałem się tym widokiem... © Abarth
...tym także... © Abarth
... a nawet tym. © Abarth
Ujechałem kilkaset metrów i przekonałem się że było się czego obawiać:
Ale bagno - zsiadłem by sprawdzić głębokość, ale bez szans. © Abarth
Jakby Preria mogła mówić skwitowała by to tak: "wiele mogę Ci zaoferować, ale teraz to przegiąłeś" - zawracamy! © Abarth
Tędy nie przejadę - szybko kalkuluję nową drogę, obierając kierunek na Kołbacz i Kobylankę.
Jest i ona © Abarth
Stamtąd na Morzyczyn i Kunowo - czytałem że jest tam pochowany Niemiec biorący udział w powstaniu Warszawskim, ale grobu nie znalazłem - chyba został zniszczony. Bezskuteczne poszukiwanie osłodziłem sobie zdjęciem kościoła.
Kościół w Kunowie z 1625 r. - wieża wykończona jest drewnem. © Abarth
Pogoda miała być słoneczna, dlatego zaplanowałem malowniczą i obfitą w zabytki trasę - niestety prognozy pogody kłamią...
Miało być bezchmurnie - więc co to ma być?! © Abarth
Dojeżdżam do "gwoździ programu" - najpierw Koszewko, a tam zespół pałacowo-parkowy.
Grzechem byłoby nie skręcić :) © Abarth
Dworek prezentuje się średnio... © Abarth
...ale ma fajną elewacje :D © Abarth
Widok z drogi - stoi on w szczerym polu © Abarth
Mając aparat w ręku, kolejny kościół - XV wieczny w Koszewie © Abarth
Zaraz za Koszewkiem jest Koszewo i tutaj Pałac Eklektyczny - w internecie wyglądał interesująco, ale na żywo po prostu zakochałem się w nim. Jest cudowny! :)
Nie za duży, nie za mały, w sam raz :) © Abarth
Niestety brama była zamknięta - a szkoda bo nie można było ując wspaniałego ogrodu, który się za nim znajdował © Abarth
By nie było wątpliwości © Abarth
Muszę przyznać nieskromnie że Preria idealnie tutaj pasuje ;) © Abarth
Dalej na Wierzbno, ale droga która tam prowadzi kwalifikuje się do XC :)
5km takiego gówna, ale bez problemów - semi slicki trzymają. © Abarth
Za Wierzbnem kieruję się znów na "trójkę"...
Drogi nie tylko zalane - "podwodne" pole między Wierzbnem, a Żabowem © Abarth
Ładuję się na trójkę, zaczęło się przejaśniać. Wkurzyłem się że już najlepsze zabytki minąłem, choć gdyby nie zalana droga minąłbym je później jadąc w drugą stronę. Nie wytrzymałem, musiałem sobie to odbić - z "3" na "120" do Starego Czarnowa i Glinnej zobaczyć Niemiecki Cmentarz Wojenny.
Po trudach ciśnięcia przez "3" widząc ten znak miałem ochotę go ucałować ;) © Abarth
Boczna droga w Glinnej - wielki pit stop © Abarth
Brama wjazdowa na cmentarz... © Abarth
...tablica... © Abarth
...i kamień :) © Abarth
Cmentarz robi imponujące wrażenie. Jest tak ślicznie położony, że zdjęcia na prawdę nie oddają jego klimatu. To trzeba tam być.
Krzyż... © Abarth
...z tablicą pamiątkową ku pamięci poległych © Abarth
Liczby liczbami, ale widząc kilkanaście takich tablic z nazwiskami, dopiero do człowieka dociera ile ludzi zginęło... Na jednej mieści się kilkaset nazwisk. © Abarth
Gdziekolwiek się nie obejrzę groby - ogarnęła mnie nostalgia. © Abarth
W oddali kolejny rząd tablic z nazwiskami ofiar © Abarth
Było także pełno poziomych tablic. © Abarth
Cmentarz jest ładnie wykończony i ma całkiem spory obszar. © Abarth
Próbowałem go objąć w całości, ale bez szans - pagórkowaty teren wzmaga klimat © Abarth
Robiło się późno, a chciałem zdążyć przed zmrokiem do domu. W zadumie skierowałem się w stronę Żelisławca, Binowa, a stamtąd już prosto na Podjuchy i Dąbie. Bez włączenia świateł jednak nie obyło się, wróciłem dopiero o 19.
Wyjeżdżając z Glinnej - trzeba się spieszyć. © Abarth
Wyprawa mimo początkowego zawodu z powodu pogody, zakończona pięknie. Preria spisała się znakomicie, po 130km nie czułem żadnego bólu - komfort i wygoda, jakbym miał czas byłbym w stanie dokręcić do 200... ;)
Godzina 6 - czas zapakować eq. Potem zjeść porządne śniadanie i pojechać nasmarować Krossa. Umycie i smarowanie zajęło z dojazdem nieco ponad godzinę. O 8 lecimy w trasę.
Trasa:
Licznikowe 131km 230m.
Na sam początek ostro po dupie - ciśniemy moimi znienawidzonymi drogami - 10 i 3, gdzie by nie zostać rozjechanym trzeba trzymać fason - stałe 35km/h. Mały ruch o tej godzinie, więc nie było problemów, poszło bezpiecznie.
Godzina 8:30 - mały ruch, lekka mgiełka - rewelacja! © Abarth
O 9 dotarłem do Kołbacza, chciałem jechać w dół po lewej stronie jeziora i było by wszystko w porządku gdyby nie to że za następną miejscowością droga zepsuła się, ale nie w sensie nawierzchni. Wysoki poziom wód, zniweczył plan trasy i droga utonęła...
Jeszcze tutaj nie przejmowałem się tym widokiem... © Abarth
...tym także... © Abarth
... a nawet tym. © Abarth
Ujechałem kilkaset metrów i przekonałem się że było się czego obawiać:
Ale bagno - zsiadłem by sprawdzić głębokość, ale bez szans. © Abarth
Jakby Preria mogła mówić skwitowała by to tak: "wiele mogę Ci zaoferować, ale teraz to przegiąłeś" - zawracamy! © Abarth
Tędy nie przejadę - szybko kalkuluję nową drogę, obierając kierunek na Kołbacz i Kobylankę.
Jest i ona © Abarth
Stamtąd na Morzyczyn i Kunowo - czytałem że jest tam pochowany Niemiec biorący udział w powstaniu Warszawskim, ale grobu nie znalazłem - chyba został zniszczony. Bezskuteczne poszukiwanie osłodziłem sobie zdjęciem kościoła.
Kościół w Kunowie z 1625 r. - wieża wykończona jest drewnem. © Abarth
Pogoda miała być słoneczna, dlatego zaplanowałem malowniczą i obfitą w zabytki trasę - niestety prognozy pogody kłamią...
Miało być bezchmurnie - więc co to ma być?! © Abarth
Dojeżdżam do "gwoździ programu" - najpierw Koszewko, a tam zespół pałacowo-parkowy.
Grzechem byłoby nie skręcić :) © Abarth
Dworek prezentuje się średnio... © Abarth
...ale ma fajną elewacje :D © Abarth
Widok z drogi - stoi on w szczerym polu © Abarth
Mając aparat w ręku, kolejny kościół - XV wieczny w Koszewie © Abarth
Zaraz za Koszewkiem jest Koszewo i tutaj Pałac Eklektyczny - w internecie wyglądał interesująco, ale na żywo po prostu zakochałem się w nim. Jest cudowny! :)
Nie za duży, nie za mały, w sam raz :) © Abarth
Niestety brama była zamknięta - a szkoda bo nie można było ując wspaniałego ogrodu, który się za nim znajdował © Abarth
By nie było wątpliwości © Abarth
Muszę przyznać nieskromnie że Preria idealnie tutaj pasuje ;) © Abarth
Dalej na Wierzbno, ale droga która tam prowadzi kwalifikuje się do XC :)
5km takiego gówna, ale bez problemów - semi slicki trzymają. © Abarth
Za Wierzbnem kieruję się znów na "trójkę"...
Drogi nie tylko zalane - "podwodne" pole między Wierzbnem, a Żabowem © Abarth
Ładuję się na trójkę, zaczęło się przejaśniać. Wkurzyłem się że już najlepsze zabytki minąłem, choć gdyby nie zalana droga minąłbym je później jadąc w drugą stronę. Nie wytrzymałem, musiałem sobie to odbić - z "3" na "120" do Starego Czarnowa i Glinnej zobaczyć Niemiecki Cmentarz Wojenny.
Po trudach ciśnięcia przez "3" widząc ten znak miałem ochotę go ucałować ;) © Abarth
Boczna droga w Glinnej - wielki pit stop © Abarth
Brama wjazdowa na cmentarz... © Abarth
...tablica... © Abarth
...i kamień :) © Abarth
Cmentarz robi imponujące wrażenie. Jest tak ślicznie położony, że zdjęcia na prawdę nie oddają jego klimatu. To trzeba tam być.
Krzyż... © Abarth
...z tablicą pamiątkową ku pamięci poległych © Abarth
Liczby liczbami, ale widząc kilkanaście takich tablic z nazwiskami, dopiero do człowieka dociera ile ludzi zginęło... Na jednej mieści się kilkaset nazwisk. © Abarth
Gdziekolwiek się nie obejrzę groby - ogarnęła mnie nostalgia. © Abarth
W oddali kolejny rząd tablic z nazwiskami ofiar © Abarth
Było także pełno poziomych tablic. © Abarth
Cmentarz jest ładnie wykończony i ma całkiem spory obszar. © Abarth
Próbowałem go objąć w całości, ale bez szans - pagórkowaty teren wzmaga klimat © Abarth
Robiło się późno, a chciałem zdążyć przed zmrokiem do domu. W zadumie skierowałem się w stronę Żelisławca, Binowa, a stamtąd już prosto na Podjuchy i Dąbie. Bez włączenia świateł jednak nie obyło się, wróciłem dopiero o 19.
Wyjeżdżając z Glinnej - trzeba się spieszyć. © Abarth
Wyprawa mimo początkowego zawodu z powodu pogody, zakończona pięknie. Preria spisała się znakomicie, po 130km nie czułem żadnego bólu - komfort i wygoda, jakbym miał czas byłbym w stanie dokręcić do 200... ;)
Dane wycieczki:
Km: | 131.23 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 06:25 | km/h: | 20.45 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1500m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Sklep i wyścig ze zmierzchem.
Piątek, 18 marca 2011 | dodano:18.03.2011
Po szkole zachciało mi się jeść, więc standardowo i zasłużenie po ciężkim tygodniu pojechałem do sklepu po porcję żarcia :D Trochę dziwnie mi się jedzie na rowerze w cywilu, bez kasku czy okularów, ale jak mam się stroić to tylko dla Prerii ^^. Obładowałem się tak że ledwo zmieściłem wszystko do plecaka. Wyjechałem w okolicach 17 - o 17:30 już robi się ciemno i o ile w prerii w której mam full oświetlenie nie boję się jechać w największej ciemnicy, tak zwykłe odblaski to trochę strach - tym bardziej że kierowcy popołudniu i po całym tygodniu jeżdżą jak sieroty.
Raz jeszcze ul. Struga tym razem za dnia - późnym popołudniem © Abarth
W biedro znowu kolejki - co to za zwyczaje żeby w piątkowe popołudnie była otwarta tylko jedna kasa? Długość kolejki olśniła jednak kierownictwo i otworzyli jeszcze dwie. Poszło od razu szybciej...
Wracając, nie było jeszcze tak ciemno to uciąłem sobie krótką rundkę ul. Szybowcową normalną ścieżką rowerową - wydzieloną i asfaltowaną.
Zdjęcie inspirowane okładką poradnika miejskiego rowerzysty wydanego przez stowarzyszenie Rowerowy Szczecin ;) © Abarth
Widać ascetyczny kokpit "Most Wanted'a" - zero jakiegokolwiek niepotrzebnego balastu, prostota i łatwość serwisowania. To nie pomyłka - licznik taki sam jak w Prerii (ten sam model, nie egzemplarz) ^^
A teraz się obżeram! :D
Raz jeszcze ul. Struga tym razem za dnia - późnym popołudniem © Abarth
W biedro znowu kolejki - co to za zwyczaje żeby w piątkowe popołudnie była otwarta tylko jedna kasa? Długość kolejki olśniła jednak kierownictwo i otworzyli jeszcze dwie. Poszło od razu szybciej...
Wracając, nie było jeszcze tak ciemno to uciąłem sobie krótką rundkę ul. Szybowcową normalną ścieżką rowerową - wydzieloną i asfaltowaną.
Zdjęcie inspirowane okładką poradnika miejskiego rowerzysty wydanego przez stowarzyszenie Rowerowy Szczecin ;) © Abarth
Widać ascetyczny kokpit "Most Wanted'a" - zero jakiegokolwiek niepotrzebnego balastu, prostota i łatwość serwisowania. To nie pomyłka - licznik taki sam jak w Prerii (ten sam model, nie egzemplarz) ^^
A teraz się obżeram! :D
Dane wycieczki:
Km: | 11.03 | Km teren: | 0.10 | Czas: | 00:30 | km/h: | 22.06 |
Pr. maks.: | 34.00 | Temperatura: | 3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Rower: | Kross Best Jocker Most Wanted Edition :) |
Ukradłem swój własny rower :D
Poniedziałek, 14 marca 2011 | dodano:14.03.2011
Dzisiaj miałem zlecenie - iść do sklepu, ale zaraz zaraz...iść? Oczywiście że pojechać! ;) Było pochmurno to wziąłem niepotrzebne odblaski z Prerii (mam oświetlenie) i śrubokręt. Zamontowałem i pojechałem. Będąc na rowerze doszedłem do wniosku że skoro jestem już bardziej mobilny nadłożę drogi i pojadę do biedronki by kupić zestaw na dzisiejszy seans filmowy - chipsy, cola i browar :D Wychodząc z biedro i odpinając zamknięcie poczułem że klucz coś za łatwo się przekręca - no tak, złamał się, a nie miałem zapasowego... No to mamy problem...
"Most Wanted" z kolegą © Abarth
Dobrze że miałem śrubokręt w plecaku od przykręcania odblasków - fart chciał że akurat wtedy ^^ Zacząłem się bawić w złodzieja. Tuż obok wejścia były stojaki, więc mnóstwo ludzi, a ja próbuję się włamać przekręcając pozostałość klucza w zamku. 10 minut i udało się. Wyglądałem lekko mówiąc podejrzanie, ale kompletnie nikt nie zareagował. Taki mamy kraj...
Oto winowajca... © Abarth
...i rozwalony zamek. © Abarth
Może nie całkiem rozwalony bo na upartego w tej konfiguracji mogę po kilku sekundach z powodzeniem otwierać i zamykać zamek - świadczy to tylko o żenującej jakości wykonania zamknięcia, ale jak na "Most Wanteda"... w zupełności wystarczające :) Czas kupić kolejne takie za 5 zł, a do Prerii U-locka...
"Most Wanted" z kolegą © Abarth
Dobrze że miałem śrubokręt w plecaku od przykręcania odblasków - fart chciał że akurat wtedy ^^ Zacząłem się bawić w złodzieja. Tuż obok wejścia były stojaki, więc mnóstwo ludzi, a ja próbuję się włamać przekręcając pozostałość klucza w zamku. 10 minut i udało się. Wyglądałem lekko mówiąc podejrzanie, ale kompletnie nikt nie zareagował. Taki mamy kraj...
Oto winowajca... © Abarth
...i rozwalony zamek. © Abarth
Może nie całkiem rozwalony bo na upartego w tej konfiguracji mogę po kilku sekundach z powodzeniem otwierać i zamykać zamek - świadczy to tylko o żenującej jakości wykonania zamknięcia, ale jak na "Most Wanteda"... w zupełności wystarczające :) Czas kupić kolejne takie za 5 zł, a do Prerii U-locka...
Dane wycieczki:
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 22.80 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 20m | Rower: | Kross Best Jocker Most Wanted Edition :) |
Załatwiając sprawy...
Sobota, 12 marca 2011 | dodano:12.03.2011
Preria niedomaga! Dobra, przeginam, po setce nie mam czasu przesmarować napędu, a hałasujący napęd nie dość że świadczy o profesionaliźmie rowerzysty (a raczej jego braku), to jeszcze brudny szybciej się zużywa - miałem jednak kilka spraw, Prerii nie ruszam, więc po pół roku postanowiłem ruszyć wysłużonego "Most Wanteda" ;)
Na początku przydało się porządne przeczyszczenie z kurzu - nie ruszałem go od lipca. Potem regulacja napędu, hamulców i dopompowanie kół (pompką lightowo poszedł przód z zaworem rowerowym, tył z samochodowym to było już ponad jej siły), więc z buta 700m na Orlen - 2 sekundy i mamy 3.5 bara :) Do centrum, potem prawobrzeże, wpaść do kolegów z teamu i powrót do domu.
Na początku szok - jeżeli Preria była Ferrari to "Most Wanted" jest jakimś polonezem. Odzwyczaiłem się od hałasujących i ruszających się części, a podczas jazdy grube walce 26x2.10 mieliły że słychać mnie było chyba z kilometra. W Prerii Schwalbe Silento jest faktycznie silento ;) No i pozycja...po 15 km rozbolał mnie kręgosłup, tutaj doceniłem że Cross to jednak Cross :)
Celem było zmontować rower bezawaryjny, praktyczny, jak najtańszy, jak najmniej pożądany (naklejki to czysta ironia ^^), którego można bez problemu zostawić pod sklepem, z jednoczesnym minimum komfortu i lekkim zacięciem (żebym miał czym przycisnąć jakby jakiś emeryt chciał na swoim ostrym kole mi pokazać). :D
Reaktywowany "Most Wanted" - na wiadukcie nad autostradą A6 © Abarth
Właściwie bez problemów dojechałem z punktu A do punktu B. Teraz trochę częściej, jak będę miał sprawy wymagające pozostawienia roweru bez opieki wrócę do "Most Wanteda". Do prerii jednak po ostatniej setce trzeba kupić U-Locka, by na wyprawach nie było problemów z pit stopami w sklepach/restauracjach :)
Licznikowe 26km 200m.
Do Prerii wrócę za 2-3 tygodnie (brak czasu). Na "Most Wanteda" jak będzie potrzeba...
Na początku przydało się porządne przeczyszczenie z kurzu - nie ruszałem go od lipca. Potem regulacja napędu, hamulców i dopompowanie kół (pompką lightowo poszedł przód z zaworem rowerowym, tył z samochodowym to było już ponad jej siły), więc z buta 700m na Orlen - 2 sekundy i mamy 3.5 bara :) Do centrum, potem prawobrzeże, wpaść do kolegów z teamu i powrót do domu.
Na początku szok - jeżeli Preria była Ferrari to "Most Wanted" jest jakimś polonezem. Odzwyczaiłem się od hałasujących i ruszających się części, a podczas jazdy grube walce 26x2.10 mieliły że słychać mnie było chyba z kilometra. W Prerii Schwalbe Silento jest faktycznie silento ;) No i pozycja...po 15 km rozbolał mnie kręgosłup, tutaj doceniłem że Cross to jednak Cross :)
Celem było zmontować rower bezawaryjny, praktyczny, jak najtańszy, jak najmniej pożądany (naklejki to czysta ironia ^^), którego można bez problemu zostawić pod sklepem, z jednoczesnym minimum komfortu i lekkim zacięciem (żebym miał czym przycisnąć jakby jakiś emeryt chciał na swoim ostrym kole mi pokazać). :D
Reaktywowany "Most Wanted" - na wiadukcie nad autostradą A6 © Abarth
Właściwie bez problemów dojechałem z punktu A do punktu B. Teraz trochę częściej, jak będę miał sprawy wymagające pozostawienia roweru bez opieki wrócę do "Most Wanteda". Do prerii jednak po ostatniej setce trzeba kupić U-Locka, by na wyprawach nie było problemów z pit stopami w sklepach/restauracjach :)
Licznikowe 26km 200m.
Do Prerii wrócę za 2-3 tygodnie (brak czasu). Na "Most Wanteda" jak będzie potrzeba...
Dane wycieczki:
Km: | 26.20 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:32 | km/h: | 17.09 |
Pr. maks.: | 38.20 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 200m | Rower: | Kross Best Jocker Most Wanted Edition :) |
Pierwsza setka w tym roku, trochę z przypadku :)
Niedziela, 6 marca 2011 | dodano:06.03.2011
Po wczorajszym incydencie w ogóle nie miałem ochoty, ani czasu na jazdę. Ale nie mogłem spać i moja bezsenność spowodowała że wstałem o 7 rano i przywitało mnie słońce oraz bezchmurne niebo (ostatnio standard w Szczecinie :D). Stwierdziłem że przetestuje czy aby na pewno nic się nie stało poza tym co stwierdziłem wczoraj. Miało być około 40km, ale się rozpędziłem :)
Trasa:
Google nie kłamie:
Licznikowe 101km 330m, różnica 2 km to wynik pewnie kilku drobnych skrótów, gdzie samochodem (dla którego liczy google) nie wjedziesz.
Postanowiłem urozmaicić test, więc najpierw w teren do Puszczy Bukowej ocenić prace amortyzatora. Jest jak wcześniej czyli ok.
Było trochę pod górę i szybko by wysilić amor więc należyty odpoczynek dla obojga :) © Abarth
Jak już wyjechałem z Puszczy skierowałem się znów na Kołowo, tym razem podjechać bliżej masztów. Z bliska robią imponujące wrażenie!
Perspektywa zdjęcia wskazuje na to że się położyłem na asfalcie i tak właśnie było :) © Abarth
Potem dalej za Kołowo na szybkie asfalty bo sprawdzić szybkość i płynność zmian biegów. Poza biegiem numer 1 jest jak wcześniej - czyli idealnie.
Deja Vu? :) © Abarth
W piątkowym wpisie napisałem o skrzyżowaniu i dwóch opcjach - na Szczecin i Stare Czarnowo. By znów nie wylądować w Śmierdnicy dziś 2 opcja :) Bardzo gładkie asfalty, mogłem się wsłuchać na spokojnie w pracę napędu. Powoli zaczynał hałasować.
Gładko, cicho, przyjemnie :) © Abarth
Tak mi się przyjemnie jechało że przeoczyłem rozjazd na Gryfino, i wpakowałem się do Starego Czarnowa. Jak widać na mapie szybko zawróciłem.
Błędem było tu wjechać, ale dzięki temu zdobyłem ten 1 km ponad 100 :) © Abarth
Zaczynałem głodnieć - więc w Kartnie postój na pierwszego (i jak się później okazało niestety jedynego) Snicersa.
Kartno - pitstop © Abarth
Nie było się gdzie zatrzymać to stanąłem obok przystanku. Mimo dodatniej temperatury zmarzły mi ręce, czego nie czuć podczas jazdy, ale objawiło się to podczas otwierania, a właściwie...próby otwarcia Snicersa - musiałem się posiłkować zębami, mina ludzi czekających na PKS'a - bezcenna :D
Dalej mijam Żelisławiec i właściwie tutaj miałem zjechać na Binowo i stamtąd już prosto do domu, ale jechało mi się z wiatrem. Postanowiłem przedłużyć i urozmaicić wyprawę (na co później bluzgałem na czym świat stoi...)
Kiedyś jeden ze Szczecińskich cyborgów powiedział - "bez zdjęcia kościoła to nie wyprawa" - kościół w Żelisławcu © Abarth
Dalej Gardno i moje legendarne rondo, z którego zawsze cieszę się że już blisko do domu...ale nie z tej strony :)
Słynne rondo :D © Abarth
I tym razem rondo mnie zawiodło, bowiem od skrętu na Gryfino wiatr zaczął się głównie boczny i w twarz. Dobra średnia spadła, a ja zacząłem żałować że się pokusiłem jechać dalej. Od tego jechania pod wiatr znowu zacząłem przymierać głodem :D W Gryfinie pokusiłem się poszukać miejsca do kupienia czegoś, ale godzina 13 i niedziela - everywhere closed. Od tego szukania wyjechałem całkiem z Gryfina po drugiej stronie, niż zamierzałem wiec postanowiłem odwiedzić elektrownie Dolna Odra.
A oto i ona... © Abarth
...i rury które do niej prowadzą. © Abarth
Bliżej nie podjechałem bo zaraz dalej był szlaban i znak "tylko dla pracowników" :) Następnie wróciłem z powrotem do centrum Gryfina, trochę już wyjechany walką z wiatrem, ale żeby nie wracać standardowo jak zawsze pojechałem przez Niemcy. To był najgorszy z możliwych pomysłów...
Kościół w centrum Gryfina - ucięty bo foto w trakcie jazdy... © Abarth
...a ciut dalej most zwodzony na Odrze - zaraz za nim mamy "Willkommen in Deutschland" :) © Abarth
No może nie całkiem bo jeszcze do Mescherin około 3 km. Droga którą zastałem była lekko mówiąc irytująca - byłem tam kiedyś, ale wtedy nie wyglądało to tak źle...
Droga do Mescherin - widać że jeszcze jesteśmy w Polsce... © Abarth
To jakaś kpina? Dobrze że obok był chodnik. © Abarth
Dalej przez las, do skrzyżowania na którym na "życiówce" spotkałem się z Cyborgami we wrześniu (uff, tylko raz) :)
Na Kołbaskowo - krótka - łącznie 15km wizyta w Niemczech © Abarth
Te 8 km było najgorsze. Mocny wiatr w twarz, prawie stałem w miejscu...wyciągałem max 10-13km/h. Głód i 70 km w nogach też swoje zrobiły. Tutaj najbardziej zawaliłem średnią. Dojechałem do Kołbaskowa zjechany jak ostatni śmieć. W akcie desperacji wjechałem na stację i pozostawiłem Prerię samą (pod kamerą), na 40 sekund idąc do sklepu. To było najgorsze 40 sekund mojego życia. Biegiem wziąłem 2 batoniki, a płacąc odezwały się znów zimne ręce - miałem chwile problem z wyciągnięciem z portfela banknotu. "Przepraszam, zmęczony jestem" "Ile to km nastukane?" "80 i jeszcze ze 20 do domu" "Ładnie, mamy czas" - odpowiedzieli w kasie :) Wybiegam ze sklepu, preria stoi to sobie razem zjedliśmy.
Ławeczka, kulturalnie :) © Abarth
Doładowany mocą cisnę dalej. Po drodze wypadek na 3 auta, nie robiłem zdjęcia, nie było czasu. W każdym bądź razie dosyć poważny. Potem już tylko Przecław i Szczecin.
Autostrada Poznańska - z daleka widać kominy wiskordu, już niedaleko celu. © Abarth
Wyjechałem w Podjuchach i tutaj prościutko na Dąbie. Zmęczony byłem jak diabli przez ten wiatr, ale satysfakcja z dystansu i ciekawa w sumie wyprawa wynagrodziły mi to. Jutro mam sprawdzian z matematyki, ale olałem go :) Napęd stał się teraz już bardzo głośny i następna wyprawa dopiero po smarowaniu. Czyli najszybciej za 2-3 tygodnie. Niemniej teraz zasłużony czas odpoczynku dla Prerii i moich nóg. Test zaliczony pozytywnie, bez przygód, Nelly spisała się znakomicie. Wiatr tylko zepsuł bardzo średnią, ale to już przeboleje. Obszerna relacja, ale dystans tego wymagał... :)
Trasa:
Google nie kłamie:
Licznikowe 101km 330m, różnica 2 km to wynik pewnie kilku drobnych skrótów, gdzie samochodem (dla którego liczy google) nie wjedziesz.
Postanowiłem urozmaicić test, więc najpierw w teren do Puszczy Bukowej ocenić prace amortyzatora. Jest jak wcześniej czyli ok.
Było trochę pod górę i szybko by wysilić amor więc należyty odpoczynek dla obojga :) © Abarth
Jak już wyjechałem z Puszczy skierowałem się znów na Kołowo, tym razem podjechać bliżej masztów. Z bliska robią imponujące wrażenie!
Perspektywa zdjęcia wskazuje na to że się położyłem na asfalcie i tak właśnie było :) © Abarth
Potem dalej za Kołowo na szybkie asfalty bo sprawdzić szybkość i płynność zmian biegów. Poza biegiem numer 1 jest jak wcześniej - czyli idealnie.
Deja Vu? :) © Abarth
W piątkowym wpisie napisałem o skrzyżowaniu i dwóch opcjach - na Szczecin i Stare Czarnowo. By znów nie wylądować w Śmierdnicy dziś 2 opcja :) Bardzo gładkie asfalty, mogłem się wsłuchać na spokojnie w pracę napędu. Powoli zaczynał hałasować.
Gładko, cicho, przyjemnie :) © Abarth
Tak mi się przyjemnie jechało że przeoczyłem rozjazd na Gryfino, i wpakowałem się do Starego Czarnowa. Jak widać na mapie szybko zawróciłem.
Błędem było tu wjechać, ale dzięki temu zdobyłem ten 1 km ponad 100 :) © Abarth
Zaczynałem głodnieć - więc w Kartnie postój na pierwszego (i jak się później okazało niestety jedynego) Snicersa.
Kartno - pitstop © Abarth
Nie było się gdzie zatrzymać to stanąłem obok przystanku. Mimo dodatniej temperatury zmarzły mi ręce, czego nie czuć podczas jazdy, ale objawiło się to podczas otwierania, a właściwie...próby otwarcia Snicersa - musiałem się posiłkować zębami, mina ludzi czekających na PKS'a - bezcenna :D
Dalej mijam Żelisławiec i właściwie tutaj miałem zjechać na Binowo i stamtąd już prosto do domu, ale jechało mi się z wiatrem. Postanowiłem przedłużyć i urozmaicić wyprawę (na co później bluzgałem na czym świat stoi...)
Kiedyś jeden ze Szczecińskich cyborgów powiedział - "bez zdjęcia kościoła to nie wyprawa" - kościół w Żelisławcu © Abarth
Dalej Gardno i moje legendarne rondo, z którego zawsze cieszę się że już blisko do domu...ale nie z tej strony :)
Słynne rondo :D © Abarth
I tym razem rondo mnie zawiodło, bowiem od skrętu na Gryfino wiatr zaczął się głównie boczny i w twarz. Dobra średnia spadła, a ja zacząłem żałować że się pokusiłem jechać dalej. Od tego jechania pod wiatr znowu zacząłem przymierać głodem :D W Gryfinie pokusiłem się poszukać miejsca do kupienia czegoś, ale godzina 13 i niedziela - everywhere closed. Od tego szukania wyjechałem całkiem z Gryfina po drugiej stronie, niż zamierzałem wiec postanowiłem odwiedzić elektrownie Dolna Odra.
A oto i ona... © Abarth
...i rury które do niej prowadzą. © Abarth
Bliżej nie podjechałem bo zaraz dalej był szlaban i znak "tylko dla pracowników" :) Następnie wróciłem z powrotem do centrum Gryfina, trochę już wyjechany walką z wiatrem, ale żeby nie wracać standardowo jak zawsze pojechałem przez Niemcy. To był najgorszy z możliwych pomysłów...
Kościół w centrum Gryfina - ucięty bo foto w trakcie jazdy... © Abarth
...a ciut dalej most zwodzony na Odrze - zaraz za nim mamy "Willkommen in Deutschland" :) © Abarth
No może nie całkiem bo jeszcze do Mescherin około 3 km. Droga którą zastałem była lekko mówiąc irytująca - byłem tam kiedyś, ale wtedy nie wyglądało to tak źle...
Droga do Mescherin - widać że jeszcze jesteśmy w Polsce... © Abarth
To jakaś kpina? Dobrze że obok był chodnik. © Abarth
Dalej przez las, do skrzyżowania na którym na "życiówce" spotkałem się z Cyborgami we wrześniu (uff, tylko raz) :)
Na Kołbaskowo - krótka - łącznie 15km wizyta w Niemczech © Abarth
Te 8 km było najgorsze. Mocny wiatr w twarz, prawie stałem w miejscu...wyciągałem max 10-13km/h. Głód i 70 km w nogach też swoje zrobiły. Tutaj najbardziej zawaliłem średnią. Dojechałem do Kołbaskowa zjechany jak ostatni śmieć. W akcie desperacji wjechałem na stację i pozostawiłem Prerię samą (pod kamerą), na 40 sekund idąc do sklepu. To było najgorsze 40 sekund mojego życia. Biegiem wziąłem 2 batoniki, a płacąc odezwały się znów zimne ręce - miałem chwile problem z wyciągnięciem z portfela banknotu. "Przepraszam, zmęczony jestem" "Ile to km nastukane?" "80 i jeszcze ze 20 do domu" "Ładnie, mamy czas" - odpowiedzieli w kasie :) Wybiegam ze sklepu, preria stoi to sobie razem zjedliśmy.
Ławeczka, kulturalnie :) © Abarth
Doładowany mocą cisnę dalej. Po drodze wypadek na 3 auta, nie robiłem zdjęcia, nie było czasu. W każdym bądź razie dosyć poważny. Potem już tylko Przecław i Szczecin.
Autostrada Poznańska - z daleka widać kominy wiskordu, już niedaleko celu. © Abarth
Wyjechałem w Podjuchach i tutaj prościutko na Dąbie. Zmęczony byłem jak diabli przez ten wiatr, ale satysfakcja z dystansu i ciekawa w sumie wyprawa wynagrodziły mi to. Jutro mam sprawdzian z matematyki, ale olałem go :) Napęd stał się teraz już bardzo głośny i następna wyprawa dopiero po smarowaniu. Czyli najszybciej za 2-3 tygodnie. Niemniej teraz zasłużony czas odpoczynku dla Prerii i moich nóg. Test zaliczony pozytywnie, bez przygód, Nelly spisała się znakomicie. Wiatr tylko zepsuł bardzo średnią, ale to już przeboleje. Obszerna relacja, ale dystans tego wymagał... :)
Dane wycieczki:
Km: | 101.33 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 06:10 | km/h: | 16.43 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 4.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 700m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Pechowy blachosmród...
Sobota, 5 marca 2011 | dodano:05.03.2011
No to miałem stłuczkę...no prawie.
Ostatnio pisałem że to ostatni w przeciągu tygodnia wypad na rowerze i dokładnie tak by było gdyby nie to że...postarałem się i znalazłem chwilkę czasu. Tym bardziej że miałem sprawy do załatwienia.
Jadę sobie drogą z pierwszeństwem, a tutaj koleś z wieśwagena podjeżdża z podporządkowanej. Właściwie zatrzymuje się na "stopie", ale tuż przede mną szarpnęło mu wozem, nie wiem sprzęgło czy coś. Odbiłem ostro w lewo, ale na ziemi był akurat, dokładnie w tym miejscu piach - podsterowność, do widzenia poszedł szlif. Koleś spieprzył, niestety zapamiętałem tylko że to czarny passat B5 o numerach ZS29...
Preria "pali i jeździ" - wróciłem o własnych siłach do domu. Mi także nic bo ja zdążyłem jakoś odbić się i wylądowałem na nogach. Z pierwszych oględzin to:
- przerysowane rogi...
- ułamany dzwonek
- na pierwszym biegu tj na największej zębatce przepuszcza łańcuch.
Teraz żałuje - mogłem wjebutać się mu na maskę, już raz tak miałem (Krossem "Most Wanted") i zniszczenia wozu były by przy najmniej namiastką satysfakcji.
Jadę załatwiać sprawy...© Abarth
...do centrum - nienawidziłem jeździć po mieście, teraz to już po prostu jedyne miasta jakie będę odwiedzał to Niemieckie. Tam kierowcy umieją jeździć.© Abarth
Miałem jeszcze kilka spraw do załatwienia, ale po zdarzeniu wróciłem do domu i resztę spraw załatwiłem jadąc autobusem...
Główne uderzenie poszło tutaj - szczęście w nieszczęściu...© Abarth
Teraz myślę czym to zamalować. Aerograf czy coś? Okazało się że za sumiennie wypracowany czas na jazdę, można przypłacić zdrowiem, a przy najmniej stratami materialnymi. Mogłem się dziś opierniczać - nie wyjechałbym - nie było by tego.
A morał z tej bajki jest taki: Opier$%#% się, przeżyjesz :)
PS. Nie zniechęciłem się - dalej będę unikać komunikacji miejskiej jak ognia i wszystkie sprawy załatwiać będę szybszym, wygodniejszym i darmowym środkiem transportu.
Ostatnio pisałem że to ostatni w przeciągu tygodnia wypad na rowerze i dokładnie tak by było gdyby nie to że...postarałem się i znalazłem chwilkę czasu. Tym bardziej że miałem sprawy do załatwienia.
Jadę sobie drogą z pierwszeństwem, a tutaj koleś z wieśwagena podjeżdża z podporządkowanej. Właściwie zatrzymuje się na "stopie", ale tuż przede mną szarpnęło mu wozem, nie wiem sprzęgło czy coś. Odbiłem ostro w lewo, ale na ziemi był akurat, dokładnie w tym miejscu piach - podsterowność, do widzenia poszedł szlif. Koleś spieprzył, niestety zapamiętałem tylko że to czarny passat B5 o numerach ZS29...
Preria "pali i jeździ" - wróciłem o własnych siłach do domu. Mi także nic bo ja zdążyłem jakoś odbić się i wylądowałem na nogach. Z pierwszych oględzin to:
- przerysowane rogi...
- ułamany dzwonek
- na pierwszym biegu tj na największej zębatce przepuszcza łańcuch.
Teraz żałuje - mogłem wjebutać się mu na maskę, już raz tak miałem (Krossem "Most Wanted") i zniszczenia wozu były by przy najmniej namiastką satysfakcji.
Jadę załatwiać sprawy...© Abarth
...do centrum - nienawidziłem jeździć po mieście, teraz to już po prostu jedyne miasta jakie będę odwiedzał to Niemieckie. Tam kierowcy umieją jeździć.© Abarth
Miałem jeszcze kilka spraw do załatwienia, ale po zdarzeniu wróciłem do domu i resztę spraw załatwiłem jadąc autobusem...
Główne uderzenie poszło tutaj - szczęście w nieszczęściu...© Abarth
Teraz myślę czym to zamalować. Aerograf czy coś? Okazało się że za sumiennie wypracowany czas na jazdę, można przypłacić zdrowiem, a przy najmniej stratami materialnymi. Mogłem się dziś opierniczać - nie wyjechałbym - nie było by tego.
A morał z tej bajki jest taki: Opier$%#% się, przeżyjesz :)
PS. Nie zniechęciłem się - dalej będę unikać komunikacji miejskiej jak ognia i wszystkie sprawy załatwiać będę szybszym, wygodniejszym i darmowym środkiem transportu.
Dane wycieczki:
Km: | 18.94 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 25.25 |
Pr. maks.: | 32.00 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 150m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |