Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2013
Dystans całkowity: | 126.00 km (w terenie 30.50 km; 24.21%) |
Czas w ruchu: | 06:09 |
Średnia prędkość: | 20.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.30 km/h |
Suma podjazdów: | 257 m |
Suma kalorii: | 2670 kcal |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 63.00 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Do Betonowca ścieżką porzuconych traktorów
Czwartek, 30 maja 2013 | dodano:31.05.2013
Dzisiaj w ogóle nie planowaliśmy z Jarro iść na rower. Plany były na ten dzień zupełnie inne, ale jak zwykle nie wypaliły i teraz pytanie - za oknem słonecznie i ciepło - co robimy? Jarro zaproponował rower. Tylko gdzie? Przez to że jeśli mielibyśmy iść na rower to rano, a tutaj już prawie 11 trzeba było na szybko kalkulować trasę. Zaproponowałem do Betonowca - mimo że w 2011 objechałem całkiem sporo to tam jeszcze nie byłem. To pojechaliśmy ;)
Trasa:
Licznikowo wyszło 86 i AVG o km wyższe, ale dobra...
Z racji nie planowania użycia endomondo, bateria w telefonie była tego ranka na poziomie 30%. Podczas szykowania się do nieplanowanego wypadu, podładowałem do 90%, zbliżała się 11:30, odłączam, dosyć, trzeba jechać. Najpierw do Lubczyny, czyli połowę "testowego balona" ;) Po drodze nie sposób zapomnieć że dziś święto bowiem...
... zgodnie z oczekiwaniami drogę zablokowała procesja :D © HTC
Przeszliśmy obok jak poradził policjant i masters na carbonowym Look'u. Spojrzenie uczestników procesji - bezcenne. Jakby wzrok mógłby zabijać, tego wpisu już by nie było ;)
W Lubczynie na plaży pierwszy pitstop na uzupełnienie energii/wody w organizmie. Z Lubczyny na Komarowo jeszcze po asfalcie... od wspomnianego Komarowa skończyło się płasko i równo. Aby dojechać do Betonowca trzeba jechać wałem, czyli piach i jak dobrze poszło dziurawe płyty.
Tutaj było jeszcze równo i "komfortowo" © HTC...
... bowiem droga była i taka... łącznie przez 25km? © HTC
Rower crossowy i teren jak z maratonu wokół jeziora Miedwie? Ponoć mój Schwinn jest jeszcze na dotarciu... taaaaaa... Skalę trudności trasy niech przedstawi pozostawiony sprzęt rolniczy, który trudom trasy po wale po prostu nie podołał... dobrze że dziś było sucho :D
Pierwszy pechowiec nie dał rady... © Abarth
... 500 m dalej stał i drugi - do łatwych ta trasa zdecydowanie nie należy © Abarth
Walka z terenem trwała i trwała, choć muszę przyznać że mimo wybitnie szosowego bieżnika rower dawał radę. Po trudach z przejazdem, upałem i owadami cel wycieczki został osiągnięty.
Betonowiec widziany z małej plaży do której dotarliśmy © Abarth
Żeby nie było że nie byłem ;) © HTC
Ta plaża to właściwie "plaża", fragment terenu na zadupiu, gdzie można w praktyce dotrzeć kajakiem, pieszo i... rowerem. Samochód co patrząc po traktorach raczej ulegnie. Bliżej do Betonowca już się nie dojedzie, aparatu lepszego nie miałem, jeszcze Jarro padł telefon i mój nie w pełni naładowany musiał robić za nawigację, aparat i jeszcze w tle zapisywać trasę, dlatego zdjęcia są jakie są, zainteresowanych odsyłam do google.
Betonowiec na maksymalnym "zoomie" © Abarth
Na "plaży" chwila na odpoczynek i zawijamy do domu, tym bardziej że zbierały się coraz ciemniejsze chmury. Dzisiaj miało nie padać. To się zdziwiliśmy.
Po drodze most na Inie, który trzyma się głównie na takim lichym mocowaniu © HTC
Pitstop w Modrzewiach © HTC
Jak widać pogoda jeszcze jest nie najgorsza. Przejechaliśmy kilka km i w Goleniowie się rozpadało. A miało dzisiaj nie padać...
Pada? To pod drzewko :) © HTC
Z Goleniowa do Szczecina paręnaście km jeszcze zostało, szosa mokra, a dojechać trzeba. W okolicach Rurzycy zaczęło się robić sucho i narzuciliśmy tempo pod 30km/h, czyli wraca stara, dobra zasada - im więcej przejedziesz, tym szybciej jedziesz. Średnia w ostatniej godzinie wg. endomondo wyniosła 25km/h. Ile wyniosła na ostatnich km? 28?
Trasa chwile po deszczu © Abarth
Trasa ciekawa, choć nie planowana tego konkretnego dnia. Jarro wyraźnie skill wzrósł, ja natomiast po miesiącu niejeżdżenia mimo zrobienia życiówki w "drugim życiu" czuje się dobrze, nic mnie nie boli, nogi lekko twarde, ale to normalne, następnego dnia już jest ok, także trzy cyfrówki mi nie straszne ;) Gdzie następnie, zobaczymy.
Trasa:
Licznikowo wyszło 86 i AVG o km wyższe, ale dobra...
Z racji nie planowania użycia endomondo, bateria w telefonie była tego ranka na poziomie 30%. Podczas szykowania się do nieplanowanego wypadu, podładowałem do 90%, zbliżała się 11:30, odłączam, dosyć, trzeba jechać. Najpierw do Lubczyny, czyli połowę "testowego balona" ;) Po drodze nie sposób zapomnieć że dziś święto bowiem...
... zgodnie z oczekiwaniami drogę zablokowała procesja :D © HTC
Przeszliśmy obok jak poradził policjant i masters na carbonowym Look'u. Spojrzenie uczestników procesji - bezcenne. Jakby wzrok mógłby zabijać, tego wpisu już by nie było ;)
W Lubczynie na plaży pierwszy pitstop na uzupełnienie energii/wody w organizmie. Z Lubczyny na Komarowo jeszcze po asfalcie... od wspomnianego Komarowa skończyło się płasko i równo. Aby dojechać do Betonowca trzeba jechać wałem, czyli piach i jak dobrze poszło dziurawe płyty.
Tutaj było jeszcze równo i "komfortowo" © HTC...
... bowiem droga była i taka... łącznie przez 25km? © HTC
Rower crossowy i teren jak z maratonu wokół jeziora Miedwie? Ponoć mój Schwinn jest jeszcze na dotarciu... taaaaaa... Skalę trudności trasy niech przedstawi pozostawiony sprzęt rolniczy, który trudom trasy po wale po prostu nie podołał... dobrze że dziś było sucho :D
Pierwszy pechowiec nie dał rady... © Abarth
... 500 m dalej stał i drugi - do łatwych ta trasa zdecydowanie nie należy © Abarth
Walka z terenem trwała i trwała, choć muszę przyznać że mimo wybitnie szosowego bieżnika rower dawał radę. Po trudach z przejazdem, upałem i owadami cel wycieczki został osiągnięty.
Betonowiec widziany z małej plaży do której dotarliśmy © Abarth
Żeby nie było że nie byłem ;) © HTC
Ta plaża to właściwie "plaża", fragment terenu na zadupiu, gdzie można w praktyce dotrzeć kajakiem, pieszo i... rowerem. Samochód co patrząc po traktorach raczej ulegnie. Bliżej do Betonowca już się nie dojedzie, aparatu lepszego nie miałem, jeszcze Jarro padł telefon i mój nie w pełni naładowany musiał robić za nawigację, aparat i jeszcze w tle zapisywać trasę, dlatego zdjęcia są jakie są, zainteresowanych odsyłam do google.
Betonowiec na maksymalnym "zoomie" © Abarth
Na "plaży" chwila na odpoczynek i zawijamy do domu, tym bardziej że zbierały się coraz ciemniejsze chmury. Dzisiaj miało nie padać. To się zdziwiliśmy.
Po drodze most na Inie, który trzyma się głównie na takim lichym mocowaniu © HTC
Pitstop w Modrzewiach © HTC
Jak widać pogoda jeszcze jest nie najgorsza. Przejechaliśmy kilka km i w Goleniowie się rozpadało. A miało dzisiaj nie padać...
Pada? To pod drzewko :) © HTC
Z Goleniowa do Szczecina paręnaście km jeszcze zostało, szosa mokra, a dojechać trzeba. W okolicach Rurzycy zaczęło się robić sucho i narzuciliśmy tempo pod 30km/h, czyli wraca stara, dobra zasada - im więcej przejedziesz, tym szybciej jedziesz. Średnia w ostatniej godzinie wg. endomondo wyniosła 25km/h. Ile wyniosła na ostatnich km? 28?
Trasa chwile po deszczu © Abarth
Trasa ciekawa, choć nie planowana tego konkretnego dnia. Jarro wyraźnie skill wzrósł, ja natomiast po miesiącu niejeżdżenia mimo zrobienia życiówki w "drugim życiu" czuje się dobrze, nic mnie nie boli, nogi lekko twarde, ale to normalne, następnego dnia już jest ok, także trzy cyfrówki mi nie straszne ;) Gdzie następnie, zobaczymy.
Dane wycieczki:
Km: | 84.00 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 04:09 | km/h: | 20.24 |
Pr. maks.: | 35.40 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1781kcal | Podjazdy: | 186m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Zmiany, zmiany, zmiany...
Niedziela, 26 maja 2013 | dodano:26.05.2013
Jak wspominałem w tym wpisie po operacji zostawiłem sobie miesiąc bez rowerowy. Zbiegło się to akurat z wyścigiem Giro d' Italia i założyłem sobie że "po wyścigu wracam do kręcenia". I jak sobie założyłem, tak też zrobiłem ;) Na początku wyścigu miałem zagwostkę na kogo postawić. W grę wchodziło dwóch kolarzy - Ivan Basso i Vincenzo Nibali. Basso się rozchorował i jego wycofanie "ułatwiło" mi wybór, jak się okazało słuszny :)
Ale skąd te tytułowe zmiany? Otóż miesiąc niejeżdżenia nie poszło na marne. Co prawda nie trenowałem, oszczędzałem organizm by wszystko ładnie się zagoiło, ale postanowiłem wraz ze zmieniającym się po wypadku stylem jeżdżenia sprawić, by także sprzęt za tymi zmianami nadążał. Już od około pół roku szukałem nowego roweru, który spełni pokładane w nim nadzieje - wygodny, zwrotny, szybki, bezawaryjny, gdzie napęd nie będzie głównym kryterium wyboru (w Prerii był, co nie do końca było trafne) i przede wszystkim - z potencjałem do dalszej rozbudowy. Preria została sprzedana, a w te miejsce pojawił się Schwinn Searcher Comp.
Schwinn Searcher Comp Disc wraz z akcesoriami © Abarth
Po pierwszej jeździe muszę powiedzieć że to kawał dobrej, Amerykańskiej "świnki" :P Dobrze jeździ, jest wygodny mimo braku rogów i jest naprawdę szybki. A przy tym nie zrujnował portfela, mam nadzieję że kilkanaście lat mi posłuży. Poza tym kilka upgrade'ów odzieży na sprawdzone Rogelli. Aha i trasa - standardowy "balon" do Lubczyny, w sumie pierwsza trasa Prerią również tam była...
Trasa:
Ale skąd te tytułowe zmiany? Otóż miesiąc niejeżdżenia nie poszło na marne. Co prawda nie trenowałem, oszczędzałem organizm by wszystko ładnie się zagoiło, ale postanowiłem wraz ze zmieniającym się po wypadku stylem jeżdżenia sprawić, by także sprzęt za tymi zmianami nadążał. Już od około pół roku szukałem nowego roweru, który spełni pokładane w nim nadzieje - wygodny, zwrotny, szybki, bezawaryjny, gdzie napęd nie będzie głównym kryterium wyboru (w Prerii był, co nie do końca było trafne) i przede wszystkim - z potencjałem do dalszej rozbudowy. Preria została sprzedana, a w te miejsce pojawił się Schwinn Searcher Comp.
Schwinn Searcher Comp Disc wraz z akcesoriami © Abarth
Po pierwszej jeździe muszę powiedzieć że to kawał dobrej, Amerykańskiej "świnki" :P Dobrze jeździ, jest wygodny mimo braku rogów i jest naprawdę szybki. A przy tym nie zrujnował portfela, mam nadzieję że kilkanaście lat mi posłuży. Poza tym kilka upgrade'ów odzieży na sprawdzone Rogelli. Aha i trasa - standardowy "balon" do Lubczyny, w sumie pierwsza trasa Prerią również tam była...
Trasa:
Dane wycieczki:
Km: | 42.00 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 02:00 | km/h: | 21.00 |
Pr. maks.: | 40.30 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 889kcal | Podjazdy: | 71m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |