Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 631.21 km (w terenie 13.50 km; 2.14%) |
Czas w ruchu: | 26:53 |
Średnia prędkość: | 23.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.00 km/h |
Suma podjazdów: | 821 m |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 90.17 km i 3h 50m |
Więcej statystyk |
Z kolegą po mieście
Piątek, 29 lipca 2011 | dodano:07.08.2011
Zadzwonił i zaproponował krótki wypad to pojechaliśmy :P
Dane wycieczki:
Km: | 34.11 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 01:20 | km/h: | 25.58 |
Pr. maks.: | 34.00 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Testując akcesoria
Wtorek, 26 lipca 2011 | dodano:26.07.2011
Dziś szybki wypad do Stargardu Szczecińskiego w celu przetestowania nowych nabytków. Pomysłu na trasę nie było zatem skromny dystans w znane mi rejony.
Preria z nowymi akcesoriami © Abarth
Po drodze cyknąłem jedyną fotkę z trasy - kościoła który jakoś pominąłem zawsze przejeżdżając tamtędy ;)
Kościół w Reptowie © Abarth
Z Reptowa do Zdunowa przez las, gdzie... były warunki niczym do XC - ciągle się zakopywałem, piachu i błota niemal po kostki, ale udało się przejechać nie schodząc z roweru. Test akcesoriów zaliczony pozytywnie. Mając zapas wody udało się wykręcić w miarę ogarniętą średnią, oby tak dalej :D
Preria z nowymi akcesoriami © Abarth
Po drodze cyknąłem jedyną fotkę z trasy - kościoła który jakoś pominąłem zawsze przejeżdżając tamtędy ;)
Kościół w Reptowie © Abarth
Z Reptowa do Zdunowa przez las, gdzie... były warunki niczym do XC - ciągle się zakopywałem, piachu i błota niemal po kostki, ale udało się przejechać nie schodząc z roweru. Test akcesoriów zaliczony pozytywnie. Mając zapas wody udało się wykręcić w miarę ogarniętą średnią, oby tak dalej :D
Dane wycieczki:
Km: | 63.20 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 25.28 |
Pr. maks.: | 34.00 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Akcesoryjny upgrade + mała pętelka
Poniedziałek, 25 lipca 2011 | dodano:25.07.2011
Dziś krótki wypadzik, testując nowe akcesoria, oczywiście by Kellys - koszyki Cure i bidony Mate. Montaż przeszedł bez zastrzeżeń, poza tym że Kross nie popisał się i otwory do montażu zrobił zbyt blisko siebie, tj. jeden koszyk ciut przeszkadza drugiemu zamontowanemu na rurze pod siodłowej.
Koszyki Kellys Cure © Abarth
Po zamontowaniu zrobiłem krótką trasę na sprawdzenie działania i trzymania się bidonów w koszyku. Jest idealnie, koniec ze zdychaniem kiedy zabraknie wody, a plecy nie będą już taszczyć kilogramów wody w butelkach. Foty akcesoriów na Prerii jutro :D
Koszyki Kellys Cure © Abarth
Po zamontowaniu zrobiłem krótką trasę na sprawdzenie działania i trzymania się bidonów w koszyku. Jest idealnie, koniec ze zdychaniem kiedy zabraknie wody, a plecy nie będą już taszczyć kilogramów wody w butelkach. Foty akcesoriów na Prerii jutro :D
Dane wycieczki:
Km: | 74.10 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:30 | km/h: | 21.17 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 21.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Wymiana kółeczek
Wtorek, 19 lipca 2011 | dodano:20.07.2011
Przed jazdami nudziło mi się, a już jakiś czas temu dostałem od Kuby zdezelowanego SIS'a, z którego pożytku już nie było - poza kółeczkami, które jak to w legendarnych SIS'ach były nie do zajechania :) "Most Wanted" stoi nieużywany już ze 2 miesiące, ale od pewnego czasu precyzja zmian biegów spadła + łańcuch ślizgał się na kasecie, a może jakieś krótki wypady niedługo nim zaliczę. Zatem do dzieła.
Po prawej kółeczko z 15 letniego SIS'a, z lewej zjechane kółko po 6k km. © Abarth
Drugie kółeczko było jednak głównym winowajcą - stało się niemal okrągłe :D
Tak wygląda kółko "no-name" po 6000km :D © Abarth
Wymiana zajęła mi 10 minut + jakieś 30 na regulację - jak zwykle w takich przypadkach. Potem krótka rundka na sprawdzenie czy wszystko wchodzi - precyzja niższa niż w Prerii, ale jak na mieszczucha zadowalająca.
Po prawej kółeczko z 15 letniego SIS'a, z lewej zjechane kółko po 6k km. © Abarth
Drugie kółeczko było jednak głównym winowajcą - stało się niemal okrągłe :D
Tak wygląda kółko "no-name" po 6000km :D © Abarth
Wymiana zajęła mi 10 minut + jakieś 30 na regulację - jak zwykle w takich przypadkach. Potem krótka rundka na sprawdzenie czy wszystko wchodzi - precyzja niższa niż w Prerii, ale jak na mieszczucha zadowalająca.
Dane wycieczki:
Km: | 1.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:03 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1m | Rower: | Kross Best Jocker Most Wanted Edition :) |
3xP - Pasewalk, Prenzlau, Penkun
Niedziela, 17 lipca 2011 | dodano:20.07.2011Kategoria Najdłuższe
Dawno nie jeździłem - pogoda jest dobra, ale poszedłem sobie na prawko i nie mam po prostu czasu - dzień w dzień 4h teorii, w momencie dodawania wpisu zostały już tylko jazdy ;) Po wypadzie do Löcknitz wymyśliłem sobie oto taką trasę:
Pogoda była jednak po cholerze - niby nie grzało, ale było parno i wietrznie. Musiałem jednak gdzieś pojechać bo jak nie dziś to... za 2 tygodnie? Do Pasewalku poszło dość szybko, choć pod wiatr.
Polscy kierowcy "pozytywnie" zapisali się w świadomości Niemców © Abarth
Do Pasewalku prowadzi niemal cały czas ścieżka rowerowa, oczywiście asfaltowana więc w komfortowy sposób dojechałem mimo w mordę wind'u.
Pasewalk, ciężkie chmury... © Abarth
...z racji których nie zatrzymywałem się i cyknąłem tylko to co było przy drodze. © Abarth
Do Prenzlau już gorzej, wiatr tak samo w mordę, ale brak DDR'ów. Po drodze widok urozmaicała farma wiatrowa, na której było ponad 100 wiatraków.
Wiatrak, wiatrak, wiatrak - jak okiem sięgnąć © Abarth
Prenzlau... © Abarth
...i jedna z tamtejszych baszt. © Abarth
Chmury robiły się coraz ciemniejsze, nie jeździłem zatem po mieście, a od razu zawinąłem na Penkun, wreszcie z wiatrem. Pod Lubieszynem zaczęło kropić, nie robiłem zdjęć, starałem się jak najszybciej dojechać do domu, jak się później okazało tylko postraszyło i przez to tak skromny dziś wpis :)
Pogoda była jednak po cholerze - niby nie grzało, ale było parno i wietrznie. Musiałem jednak gdzieś pojechać bo jak nie dziś to... za 2 tygodnie? Do Pasewalku poszło dość szybko, choć pod wiatr.
Polscy kierowcy "pozytywnie" zapisali się w świadomości Niemców © Abarth
Do Pasewalku prowadzi niemal cały czas ścieżka rowerowa, oczywiście asfaltowana więc w komfortowy sposób dojechałem mimo w mordę wind'u.
Pasewalk, ciężkie chmury... © Abarth
...z racji których nie zatrzymywałem się i cyknąłem tylko to co było przy drodze. © Abarth
Do Prenzlau już gorzej, wiatr tak samo w mordę, ale brak DDR'ów. Po drodze widok urozmaicała farma wiatrowa, na której było ponad 100 wiatraków.
Wiatrak, wiatrak, wiatrak - jak okiem sięgnąć © Abarth
Prenzlau... © Abarth
...i jedna z tamtejszych baszt. © Abarth
Chmury robiły się coraz ciemniejsze, nie jeździłem zatem po mieście, a od razu zawinąłem na Penkun, wreszcie z wiatrem. Pod Lubieszynem zaczęło kropić, nie robiłem zdjęć, starałem się jak najszybciej dojechać do domu, jak się później okazało tylko postraszyło i przez to tak skromny dziś wpis :)
Dane wycieczki:
Km: | 188.40 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 07:55 | km/h: | 23.80 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 28.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 370m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Pętelka przez Löcknitz
Czwartek, 7 lipca 2011 | dodano:07.07.2011
Dzisiaj już świadomie i z chęcią wybrałem się na kręcenie do Löcknitz, gdzie jeszcze nie byłem.
Trasa
O 11 wybrałem się spod domu. Wiedząc że dystans jakiś ogromny nie jest wystarczył jeden wafelek + 3 kostki czekolady, a do picia 0.5 l wody - jak się później okazało proporcje były idealne. Najpierw do Podjuch przejechać "Autostradą Poznańską" do centrum Szczecina, później przeciskając się dokładnie na przeciwległy jego kraniec. O 12 z groszem byłem już tuż przed przejściem granicznym w Lubieszynie.
Lubieszyn, a kawałek dalej granica Polsko - Niemiecka © Abarth
Do Löcknitz prowadzi asfaltowana ścieżka rowerowa (nie do samego Löcknitz, ale przez większy fragment), gdzie dla rowerów jest oddzielne oznakowanie w postaci skrętu na miejscowość - dla samochodów z drogi jedno, dla bikerów oddzielne, a także na przejeździe kolejowym oddzielny szlaban wraz z sygnalizacją (widział ktoś takie rzeczy w Polsce? :D)
Gładka choć z podjazdami ścieżka... © Abarth
...do Löcknitz. © Abarth
Samo Löcknitz także całe w DDRach na całej długości po obu stronach chodnika - co prawda z kostki, ale to miasto, mój zad i piasty w Prerii zdecydowanie polubiły Niemiecką jakość ścieżek rowerowych.
Kościół ewangelicki w Löcknitz © Abarth
Stróż z trąbką i z kotem, który miał powiadamiać straż pożarną w razie pożaru w Löcknitz - tak głosi legenda ;) © Abarth
A poniżej cała legenda:
"Metalowy/?/ człowiek w długim płaszczu z trabką i kotem obok to stróż ,który miał obowiązek powiadamiać mieszkańców o nowościach a także dzwoneczkiem i trąbką zawiadamiać straż pożarną w razie pojawienia się pożaru.Kiedyś tego nie zrobił i musiał tłumaczyć się przed burmistrzem. Okazało się ,że przyczyna była prozaiczna.Brak zębów. Burmistrz Locknitz zafundował stróżowi sztuczną szczękę i obowiązki zostały podjęte." - źródło - MM.
Żeby nie wracać tą samą drogą się skierowałem się na Hintersee, by wrócić przez Tanowo. Do samego Hintersee nie wjechałem - z daleka zobaczyłem kostkę, zawróciłem kierując się na Szczecin.
Dla jednych widok demotywujący, dla mnie wręcz odwrotnie :) © Abarth
Do centrum Szczecina trafiłem w najgorszym momencie - około 16 gdzie najwięcej ludzi wraca z pracy. Poszło jednak w miarę szybko i udało się wrócić tak by ani na cm nie powtórzyć trasy, no chyba że przed drzwiami domu :P Właśnie w domu byłem około 17:20, gdzie czekał wcześniej wstawiony zimny browarek prosto z lodówki :D
Trasa
O 11 wybrałem się spod domu. Wiedząc że dystans jakiś ogromny nie jest wystarczył jeden wafelek + 3 kostki czekolady, a do picia 0.5 l wody - jak się później okazało proporcje były idealne. Najpierw do Podjuch przejechać "Autostradą Poznańską" do centrum Szczecina, później przeciskając się dokładnie na przeciwległy jego kraniec. O 12 z groszem byłem już tuż przed przejściem granicznym w Lubieszynie.
Lubieszyn, a kawałek dalej granica Polsko - Niemiecka © Abarth
Do Löcknitz prowadzi asfaltowana ścieżka rowerowa (nie do samego Löcknitz, ale przez większy fragment), gdzie dla rowerów jest oddzielne oznakowanie w postaci skrętu na miejscowość - dla samochodów z drogi jedno, dla bikerów oddzielne, a także na przejeździe kolejowym oddzielny szlaban wraz z sygnalizacją (widział ktoś takie rzeczy w Polsce? :D)
Gładka choć z podjazdami ścieżka... © Abarth
...do Löcknitz. © Abarth
Samo Löcknitz także całe w DDRach na całej długości po obu stronach chodnika - co prawda z kostki, ale to miasto, mój zad i piasty w Prerii zdecydowanie polubiły Niemiecką jakość ścieżek rowerowych.
Kościół ewangelicki w Löcknitz © Abarth
Stróż z trąbką i z kotem, który miał powiadamiać straż pożarną w razie pożaru w Löcknitz - tak głosi legenda ;) © Abarth
A poniżej cała legenda:
"Metalowy/?/ człowiek w długim płaszczu z trabką i kotem obok to stróż ,który miał obowiązek powiadamiać mieszkańców o nowościach a także dzwoneczkiem i trąbką zawiadamiać straż pożarną w razie pojawienia się pożaru.Kiedyś tego nie zrobił i musiał tłumaczyć się przed burmistrzem. Okazało się ,że przyczyna była prozaiczna.Brak zębów. Burmistrz Locknitz zafundował stróżowi sztuczną szczękę i obowiązki zostały podjęte." - źródło - MM.
Żeby nie wracać tą samą drogą się skierowałem się na Hintersee, by wrócić przez Tanowo. Do samego Hintersee nie wjechałem - z daleka zobaczyłem kostkę, zawróciłem kierując się na Szczecin.
Dla jednych widok demotywujący, dla mnie wręcz odwrotnie :) © Abarth
Do centrum Szczecina trafiłem w najgorszym momencie - około 16 gdzie najwięcej ludzi wraca z pracy. Poszło jednak w miarę szybko i udało się wrócić tak by ani na cm nie powtórzyć trasy, no chyba że przed drzwiami domu :P Właśnie w domu byłem około 17:20, gdzie czekał wcześniej wstawiony zimny browarek prosto z lodówki :D
Dane wycieczki:
Km: | 119.10 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 05:20 | km/h: | 22.33 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 26.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 120m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Pyrzyce na odpiernicz
Poniedziałek, 4 lipca 2011 | dodano:04.07.2011Kategoria Najdłuższe
Mój bikelog schodzi na psy z wpisu na wpis, dzisiejsza wycieczka tego faktu nie zmienia.
Trasa
Licznikowe 151 km
Dzisiaj miałem nie jechać. Prognozowali deszcz, co potwierdziło się z rana, jednak około 10 zaczęło się przejaśniać - sprawdziłem pogodę na meteo.pl + na interii - stwierdzam - jadę. O 11 już byłem w trasie.
Pyrzyce "chodziły" mi po głowie już od dawna, jakoś dziś nie miałem ochoty na kolejny dzień przesiedziany w domu, ostatnio ciągle deszczowo od Szczecina aż po Mielec, jednak pogoda mnie zaskoczyła tym razem in plus, ale brak nastawienia na jazdę odbił się w trasie wszechobecnym wyje^@*I3m na fotosowanie, jak i na w miarę ogarnięte tempo.
Kościół w okolicach Parsowa © Abarth
Jadę, jadę i ogarnia mnie senność, szaro, na ulicy tu i tam kałuże, omijanie ich trochę mnie ożywiło ;)
Żabów - kościół z 1569 roku © Abarth
Kawałek dalej już widzę z oddali Pyrzyce dochodziła 14, wiatr boczny, o dziwo szybciej niż zwykle się zmęczyłem (to dopiero 65km!) ale wjeżdżam, na szybko robię zdjęcia najciekawszych zabytków w centrum i zawijam na Szczecin.
Brama Bańska... © Abarth
...baszta Sowia... © Abarth
... i XIII wieczne mury obronne w Pyrzycach © Abarth
Nie miałem nawet ekwipunku podczas jazdy, dopiero w Pyrzycach zaopatrzyłem się w dwa Snicersy i Żywca - wodę, nie browar :D
Fontanna w centrum Pyrzyc © Abarth
Z powrotem niestety "w mordę wind", jechało mi się jeszcze gorzej. Około 17 dotarłem do domu i z pewną dozą wyłożenia lachy na wszystko walnąłem się przed TV - ot taki dzień chyba ;) Wycieczka na pewno do powtórzenia w ramach dokładnego zwiedzania, ale jednak sens jazdy był - Prerii stuknęło 3k km, a ja nie siedziałem kolejnego dnia w domu wypalając oczy przed laptopem ;)
Trasa
Licznikowe 151 km
Dzisiaj miałem nie jechać. Prognozowali deszcz, co potwierdziło się z rana, jednak około 10 zaczęło się przejaśniać - sprawdziłem pogodę na meteo.pl + na interii - stwierdzam - jadę. O 11 już byłem w trasie.
Pyrzyce "chodziły" mi po głowie już od dawna, jakoś dziś nie miałem ochoty na kolejny dzień przesiedziany w domu, ostatnio ciągle deszczowo od Szczecina aż po Mielec, jednak pogoda mnie zaskoczyła tym razem in plus, ale brak nastawienia na jazdę odbił się w trasie wszechobecnym wyje^@*I3m na fotosowanie, jak i na w miarę ogarnięte tempo.
Kościół w okolicach Parsowa © Abarth
Jadę, jadę i ogarnia mnie senność, szaro, na ulicy tu i tam kałuże, omijanie ich trochę mnie ożywiło ;)
Żabów - kościół z 1569 roku © Abarth
Kawałek dalej już widzę z oddali Pyrzyce dochodziła 14, wiatr boczny, o dziwo szybciej niż zwykle się zmęczyłem (to dopiero 65km!) ale wjeżdżam, na szybko robię zdjęcia najciekawszych zabytków w centrum i zawijam na Szczecin.
Brama Bańska... © Abarth
...baszta Sowia... © Abarth
... i XIII wieczne mury obronne w Pyrzycach © Abarth
Nie miałem nawet ekwipunku podczas jazdy, dopiero w Pyrzycach zaopatrzyłem się w dwa Snicersy i Żywca - wodę, nie browar :D
Fontanna w centrum Pyrzyc © Abarth
Z powrotem niestety "w mordę wind", jechało mi się jeszcze gorzej. Około 17 dotarłem do domu i z pewną dozą wyłożenia lachy na wszystko walnąłem się przed TV - ot taki dzień chyba ;) Wycieczka na pewno do powtórzenia w ramach dokładnego zwiedzania, ale jednak sens jazdy był - Prerii stuknęło 3k km, a ja nie siedziałem kolejnego dnia w domu wypalając oczy przed laptopem ;)
Dane wycieczki:
Km: | 151.30 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 06:15 | km/h: | 24.21 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 150m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |