Statystyki

  • Kilometry z bikestats: 9004.51 km
  • W tym off-road: 809.40 km (8.99%)
  • Czas na siodełku: 17d 13h 24m
  • Kręcę ze średnią: 21.37 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Ostatni sezon z BS

button stats bikestats.pl

Poprzednie sezony

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy

Mój sprzęt

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy abarth.bikestats.pl

Archiwum

Powered by

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:246.85 km (w terenie 7.20 km; 2.92%)
Czas w ruchu:10:52
Średnia prędkość:22.72 km/h
Maksymalna prędkość:53.80 km/h
Suma podjazdów:1304 m
Suma kalorii:5788 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:61.71 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Pokręcić na zapas, wykorzystując wolny czas

Czwartek, 27 marca 2014 | dodano:27.03.2014
Dzisiaj krótka, oklepana trasa wykorzystując wolny czas - weekend zapowiada się bez rowerowy, więc skoro dzisiaj czas i pogoda była (choć skończyłem zajęcia dopiero o 15, ale już po godzinie byłem w siodle) to trzeba było pojechać na zapas. "Balon" jak to "balon" - dziesiątki razy przejechany, dzisiaj nic, poza wiatrem w twarz przez pierwszą połowę drogi się nie działo.

Trasa:



Prawdę mówiąc nie do końca mi się dzisiaj chciało. Pomyślałem jednak że będę tego żałować w weekendzie, szczególnie jak będzie pogoda - pojechałem zatem trochę na siłę. W drodze tylko jedna fota:


Schwinn nad kanałem Iwno w drodze do Lubczyny © Abarth

W sumie kiedyś wspominałem że na balonie mimo rutyny - zawsze coś się dzieje. Dzisiaj już wybitnie nie było ku temu okazji, to żeby było coś nowego, przejechałem go na raz, bez pit-stopu na plaży i tylko raz zatrzymując się na powyższe zdjęcie. Poza tym, jak wsiadłem pod domem, to zsiadłem po 38km, także pod domem. W sumie gdyby nie przerwa na zdjęcie, byłby "rekord balonu" i czas poniżej 1:30 - jest zatem kolejny cel, który przeplata się z rutyną ;)
Dane wycieczki:
Km:38.17Km teren:0.20 Czas:01:30km/h:25.45
Pr. maks.:53.80Temperatura:10.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 890kcalPodjazdy:113mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Do Tupolewa

Niedziela, 23 marca 2014 | dodano:25.03.2014
Przeglądając internet, potem google maps znalazłem intrygujący obrazek, który po prostu nie mógł zostać nie zauważony, a co za tym idzie - nie sprawdzony. Bo jak inaczej można określić taką sytuację - mała, Niemiecka wieś, a pośrodku niej, w szczerym polu ni stąd ni zowąd stoi ... samolot :) I to wydaje się całkiem spory. Pojechałem z Jarro obadać sprawę :D

Trasa:



Z racji tego że tajemniczy obiekt stoi całkiem niedaleko domu, a pogoda jest przyzwoita (jak na marzec), była to dobra motywacja by trzasnąć pierwszą setkę w tym roku. Dodatkową motywacją był fakt, że aby mieć dziś wolne, zrobiłem to co trzeba było, dzień wcześniej...


Intrygujący widok satelitarny... grzechem byłoby nie pojechać ;) © Jarro

Prawdę mówiąc do ostatniej chwili nie było pewne czy pojedziemy, była alternatywa, dodatkowo pogoda za oknem przed wyjazdem nie była najlepsza na zrobienie pierwszej setki w tym roku. Jak się później okazało - w perspektywie całej wycieczki ta pogoda była najgorsza, później było już tylko lepiej :) Około 10 wyruszyliśmy w trasę. Początek bez historii - przez miasto, na Stobno, by dojechać do Schwennzen i potem na Krackow. Jako że przez granicę na wysokości Stobna już kiedyś przejeżdżaliśmy polecieliśmy na czuja - dopiero po kilku kilometrach coś tu nie pasowało. Przekalkulowaliśmy drogę na Nadrensee, a tam uprzejmy Niemiec poratował mapą, sugerując przejazd... autobahnem :) Brzmi to dziwnie, ale zdjęcie poniżej powinno to wyjaśnić:


Tak, tak - u Niemców jednak można drogę wspomagającą wykorzystać jako "fahrradbahn" :) © Abarth

A w Polsce? Są drogi wspomagające, nawet jakościowo identyczne, ALE:
a) drogi nie łączą się ze sobą
b) poprowadzone są bez sensu
c) kończą się najczęściej w szczerym polu
d) jak już na nie wejdziesz to już nie wyjedziesz (chyba że tak samo jak przyjechałeś) = bez sensu :) Dlaczego? Patrz punkt c.

Jadąc "fahrradbahn'em" w oddali zauważyliśmy zabytkowy wiatrak. Oczywiście droga nie kończyła się jak w Polsce, więc ładnym zjazdem podjechaliśmy pod wiatrak, gdzie zrobiliśmy krótki pit-stop.


Zabytkowy wiatrak © Jarro

Jak widać na zdjęciach, chmury były ciemne, a temperatura nie najwyższa - nie przekraczała 10C, ale mimo wszystko jechało się nie najgorzej. Po krótkiej przerwie na foty + ciastko, dalej, równym asfaltem, który przeplatał się (jak nie w Niemczech) z dziurami i kostką do Penkun. Mimo wszystko i tak na raz przez tyle km na lockout'cie jeszcze nie jechałem (a blokuję amortyzator tylko jak jest idealnie gładko). Tutaj gdzieś tak przez 45 minut nieprzerwanej jazdy... :)


Zamek w Penkun © Jarro

Kilka km za Penkun, wjeżdżając do miejscowości Grünz, od razu z drogi wyłonił się intrygujący widok - ogon samolotu między domkami :) Po podjechaniu bliżej okazało się że ktoś na podwórku zrobił sobie taką "altankę" :) Ale to nie wszystko. Miejsce, w które mogliśmy "legalnie" dojechać, tj. nie orając komuś ogródka to jakieś pole dla wiejskich imprez - była scena, kilka latarni, a nawet plac zabaw dla dzieci :)


Schwinn, huśtawki, a w tle... samolot :) © Abarth


Od razu na myśl przyszedł mi diabelski młyn i elektrownia w Czarnobylu - jedno i drugie, tak tu pasuje... © Jarro


Sprawdzając później w internecie - jest to TU-134 dawnej Niemieckiej linii lotniczej Interflug © Abarth

Ciekawi mnie kilka rzeczy - jak został tu ściągnięty (w okolicy są domy, samolot stoi u kogoś na ogródku) i właściwie po co i skąd? Niepodważalne jednak jest to że jako atrakcja turystyczna doskonale się sprawdza :)

Powrót w tempie by zdąrzyć na wyścig Milan - San Remo, bez zdjeć i zbędnych odpoczynków. Fajna wycieczka, unikatowa atrakcja zaliczona, droga w przekroju podjazd/zjazd (kiedyś na to narzekałem, teraz przy najmniej coś się dzieje), wiatr boczno/czołowy, co na pierwszej setce w tym sezonie spowodował że mimo wszystko jakoś tak szło ciężej niż zwykle... :) Liczę że ten sezon będzie obfity w takie tripy i na setkach się nie skończy... :D
Dane wycieczki:
Km:104.36Km teren:2.50 Czas:04:38km/h:22.52
Pr. maks.:52.50Temperatura:8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 2201kcalPodjazdy:353mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Gasząc pragnienie po wielkiej suszy ;)

Czwartek, 20 marca 2014 | dodano:21.03.2014
Na rowerze ostatnio byłem niemal 3 tygodnie temu i - mimo wiosenno/letniej pogody - natłok obowiązków (których i na dzień dodawania wpisu nie brakuje), sprawił że roweru nie ruszyłem ani na centymetr. W końcu, choć na chwilę, sprawdzając prognozę pogody każdego dnia; pozytywnie kreował się od dłuższego czasu czwartek, więc kończąc o 15(!), wliczając jednak nadal krótkie dni, mimo wszystko zdecydowałem się by trochę przewietrzyć "świnkę" ;)

Trasa:



Początkowo planowałem oklepany "balon" - Jarro rzucił temat pętelki w stronę Puszczy Bukowej - nie mając ciekawszej alternatywy, wliczając ograniczenia czasowe, odpowiedziałem twierdząco. W sumie nic nowego - z Dąbia do Płoni, w stronę "narciarskiego" podjazdu.


Po drodze kaczka Francuska :) © Abarth


"Podjazd narciarski" od strony szczytu, tutaj niezbyt narciarski ;) © Abarth

Ze szczytu w stronę Kołowa, a jak "tradycja" nakazuje fotka masztów musi być ;)

Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze w Kołowie - 20 marca 2014 © Abarth

Zdjęć masztów już tyle mam, że pod każdym wprowadziłem daty - choć rok temu i za rok będzie to wyglądać pewnie tak samo :)

Schwinn, a w tle maszty - wyższy ma 267 m, niższy 140 m © Abarth

I teraz pewnie znowu kilka(naście?) dni bez rowerowych - codziennie do 18/19, wyjątkowo w czwartki do 15, na szczęście do końca 1 połowy II semestru. Póki dni są za krótkie, a obowiązki eliminujące wyjście nawet w pełnym słońcu (weekend 2 tyg. temu) nie dają perspektyw na jakiś dłuższy wypad, tym bardziej trzycyfrowy, czego efekty są niepodważalne - 3 tydzień => dopiero 2 wypad... ;) Sucho! :D Dane wycieczki:
Km:44.30Km teren:1.50 Czas:02:01km/h:21.97
Pr. maks.:52.50Temperatura:16.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 937kcalPodjazdy:323mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Police po raz trzeci...

Sobota, 1 marca 2014 | dodano:02.03.2014
...rowerowo i właściwie po raz drugi w ciągu 2 dni :) Pierwszy raz rowerowo byłem tam przeszło 2 lata temu, w drodze do Nowego Warpna. Drugi raz byłem natomiast, również niemal 3 lata temu, niespełna miesiąc przed maturą, by się trochę "deszczowo dotlenić" (przemoknąć i ubrudzić :D). Dziś rano pomysłu na trasę nie było, a miało być nie za daleko, by zdążyć na mecz, jednocześnie poranne przymrozki, szybko zweryfikowały plan na trzycyfrowy dystans. Jarro rzucił temat Polic - no to jedziemy :)

Trasa:



W Policach byłem rowerowo, a także pieszo wczoraj podczas charytatywnego koncertu Libera & Natalii Szroeder, stąd pomysł Polic wydawał mi się trochę "przejedzony" - trasa jednak poprowadzona została ciekawie (czyt. tak jak jeszcze tam nie byłem :P)

Najpierw przez miasto na Jasne Błonia, zobaczyć obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych. I tutaj było jak się podziewałem - typowo "po Szczecińsku" - po prostu skromnie. Zorganizowany został bieg z tej okazji, a także wystawa broni z epoki.


Wystawa broni v.1 © Jarro


Wystawa broni v.2 - kilka na krzyż - skromnie © Jarro


Przygotowywania do biegu i uchwyceni "bojownicy o wolność i demokrację" © Jarro


Na Jasnych Błoniach wiosna w pełni - krokusy © Jarro

Po "ogarnięciu eventu", kontynuowaliśmy wycieczkę do Polic. Jak byłem tam ostatnio ścieżka nie prowadziła w zasadzie bez przerwy od Głębokiego, aż do samych Polic. Szkoda jedynie że:
a) budowanie ścieżki rowerowej z kostki to z zasady poroniony pomysł,
b) miejscami była bardzo nierówna - dlaczego? Patrz punkt a.

Mimo wszystko infrastruktura sprawia że jest po prostu bezpiecznie, a to najważniejsze (choć w niektórych miejscach ilość dziur pozytywnie na bezpieczeństwo z pewnością nie wpływa).


Po drodze podniszczony pomnik ofiar obozów hitlerowskich na ziemi polickiej © Jarro

W Policach niemal bez niespodzianek. Moją uwagę zwrócił jeden ze znaków, a właściwie kilka temu podobnych:


Ciekawe ostrzeżenia w 43 tysięcznym mieście ;) © Abarth

Żeby nie było nudno, powrót tam, gdzie jeszcze rowerowo nie byłem - przez matecznik kibiców Pogoni, czyli Stołczyn, Skolwin, Gocław. Nie rozpisując się - dzielnice z klimatem ;) Wszędzie napisy związane z Pogonią i oczywiście malowania granatowo - bordowe. Nawiązując do Pogoni - wczoraj podczas koncertu była całkiem szeroka kadra piłkarzy, wraz z "moim idolem" - nowym nabytkiem Rafałem Murawskim ;) Udało się przede wszystkim cyknąć fotkę z Marcinem Robakiem, który "rozpykał" Lecha Poznań, ładując im 5 bramek :) Ciekawy powrót, a po powrocie do domu wyszło że... wyszedł znowu "balon" - tym razem po lewej stronie Odry :)
Dane wycieczki:
Km:60.02Km teren:3.00 Czas:02:43km/h:22.09
Pr. maks.:39.00Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 1760kcalPodjazdy:515mRower:Schwinn Searcher Comp Disc

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl