Zdąrzyć na Vuelta a España...
Sobota, 14 września 2013 | dodano:17.09.2013
... gdzie wygrał Chris Horner, moim zdaniem tegoroczny 42 letni doper, który startując w tym roku tylko w Tirreno - Adriático i Tour of Utah, bez problemu objeżdżał kogo chciał. Czy to jest normalne, zwłaszcza w tym wieku? Dla mnie to Nibali wygrał, ale poczekajmy...
Trasa:
Późny wyjazd, wczesny powrót, zatem nie było okazji by rozkoszować się jazdą. Wyszła pętelka do Maciejewa, gdzie kiedyś już byłem (w innej konfiguracji sprzętowej i drogowej ;))
Kopalnia piasku? © Abarth
Skądś to znam... ;) © Abarth
W sumie te wycieczki z 2011 roku miały swój urok. Wtedy też tyle ludzi nie jeździło i w serwisach robili rzeczy od ręki, teraz trzeba się umawiać z wyprzedzeniem - choć nie miałem potrzeby by z serwisem mieć do czynienia ;)
Zresztą Preria była dobrym, bezproblemowym rowerem, jeszcze z czasów, kiedy Kross robił rowery za normalną cenę. Teraz zwiedza sobie południe Polski.
Ruiny kościoła z XV wieku w Tarnówku © Jarro
Kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej © Jarro
Powrót do domu około 16:15, a tam wyprawiający cuda Horner. Zwycięzców się nie ocenia - komisja antydopingowa to zrobi ;)
Trasa:
Późny wyjazd, wczesny powrót, zatem nie było okazji by rozkoszować się jazdą. Wyszła pętelka do Maciejewa, gdzie kiedyś już byłem (w innej konfiguracji sprzętowej i drogowej ;))
Kopalnia piasku? © Abarth
Skądś to znam... ;) © Abarth
W sumie te wycieczki z 2011 roku miały swój urok. Wtedy też tyle ludzi nie jeździło i w serwisach robili rzeczy od ręki, teraz trzeba się umawiać z wyprzedzeniem - choć nie miałem potrzeby by z serwisem mieć do czynienia ;)
Zresztą Preria była dobrym, bezproblemowym rowerem, jeszcze z czasów, kiedy Kross robił rowery za normalną cenę. Teraz zwiedza sobie południe Polski.
Ruiny kościoła z XV wieku w Tarnówku © Jarro
Kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej © Jarro
Powrót do domu około 16:15, a tam wyprawiający cuda Horner. Zwycięzców się nie ocenia - komisja antydopingowa to zrobi ;)
Dane wycieczki:
Km: | 79.83 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 03:21 | km/h: | 23.83 |
Pr. maks.: | 36.70 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1832kcal | Podjazdy: | 482m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Powrót do przeszłości spełniając swój sen o przyszłości...
Sobota, 7 września 2013 | dodano:09.09.2013Kategoria Najdłuższe
Intrygujący tytuł, ale właściwie w pełni uzasadniony. Pojechałem z Jarro do Choszczna, gdzie tam niemal 2 lata temu pomogli mi w powrocie do normalności po wypadku, że nie tylko żyje, ale i jeżdżę na rowerze... prawie 200 km... :D Łatwo nie mieli - początki były od nauki chodzenia i równowagi...
Trasy:
Wyjazd około 9. Pogoda miała być i w pierwszym momencie faktycznie była rewelacyjna - zero chmur, nie za ciepło - idealnie by trzasnąć coś pod 200. Niestety cała droga do Choszczna to był jeden wielki, mocny "w mordę wind".
Droga do Wielgowa wczesnym rankiem © Abarth
Z Wielgowa przez las do Niedźwiedzia po szutrowo - piachowej ścieżce - mając w głowie spory dystans przejechałem ten fragment na spokojnie. W okolicach Stargardu zaczęło wiać aż (nie) miło - na zjazdach trzeba było cisnąć(!) by utrzymać przelotową 22km/h.
Ścieżka rowerowa... © Abarth
... obok fabryki opon Bridgestone nieopodal Stargardu © Abarth
Prawdę mówiąc po 40 km miałem już dosyć, bardziej dało to w kość niż po 180'tce. Ale że nie można być watą, weekend z tak ładną pogodą w przekroju oświetlenie/temperatura może być ostatni w tym roku trzeba było to wykorzystać - po prostu było trudniej.
Powitanie w Skalinie lub Kunowie - szkoda że nie było tego na maratonie ;) © Abarth
Zapowiada się gruba impreza... © Abarth
Wejście do zabytkowej cukierni w Kluczewie © Abarth
Jedziemy dalej, wiatr nie ustaje. Po 50 km wyszedłem na prowadzenie, by nie zejść z niego aż do Choszczna. Pod koniec zacząłem przyzwyczajać się do tego i poznałem konfiguracje biegów na takie "miłe" warunki - cały czas młynek, 22km/h i biegi w konfiguracji 2/3, z górki zawrotne 25km/h i zestawienie 2/4 - więcej nie dało rady wycisnąć. Już wolałbym jechać całą drogę z lekkim 2-3% podjazdem - na podjazdach zdarzało mi się jechać 30, czy nawet 40km/h, a tutaj? Jakbym się nie zagiął maxem było 25. Strasznie się jechało.
Postój na odwiedzenie krzaków ;) © Jarro
Po drodze monstrualny traktor © Abarth
Po niemal 4 i pół godziny wreszcie dojeżdżamy - średnia z "w mordę windem" wyniosła zawrotne 21km/h.
Po trudach z wiatrem cel wreszcie osiągnięty © Jarro
W Choszcznie podjechaliśmy najpierw pod aleje gwiazd kolarstwa w Choszcznie - a jakżeby inaczej ;)
Ryszard Szurkowski © Abarth
Każdy może sobie przyłożyć i porównać łapę ;) © Abarth
Dalej pojechaliśmy objechać jezioro Klukom, które kiedyś w ramach rehabilitacji zresztą obszedłem.
Jezioro Klukom © Abarth
Deptak nad jeziorem © Abarth
Kulturalna ścieżka wokół jeziora © Abarth
Jezioro widziane ze ścieżki © Abarth
Ścieżka zadbana i ubita - jednak można. Po objeździe jeziora, chcieliśmy zjeść pizze, by trzymało na drogę powrotną. Niestety, pizzerii takich gdzie można było zostawić rower "na oku" nie było, stanęło na kebabie, mimo pełnego "doposażenia" nie trzymało za długo.
Fontanna w Choszcznie © Abarth
Powrót, by nie kombinować również przez Dolice i następnie przez Pyrzyce. Tym razem wiatr był tylno - boczny, oczywiście dość mocny. Im jednak dalej tym słabł. Ale oczywiście w twarz był równie silny przez cały czas...
W drodze powrotnej przeprawa przez rzekę Jordan :D © Abarth
Po drodze jeszcze pit stop przed Lidlem w Pyrzycach by naładować energię. Tam także Schwinn ubił 2k km. I od 2000km zaczęła fiksować Sigma - jadąc 35km/h były skoki co wskazanie 35 i 15 i po chwili znowu 35 - a przecież licznik nowy, nie zajechany, porządny, niemiecki. Zwalniając do 25 znowu się naprawiło, w drodze jeszcze zauważyłem skoki km - może trzeba przeczyścić styki.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
AVG w drodze powrotnej wyniosło 25,5km/h, co na całej trasie dało 23,35km/h, biorąc pod uwagę początkową masakrę, na takiej trasie średnia jest niezła. Jakby ktoś mi powiedział jak byłem shitowany, że za niecałe 2 lata odwiedzę Choszczno na rowerze pomyślałbym że zgłupiał, a jednak. Rehabilitacyjnie Choszczno oceniam na 5, ale przy tym miałem kupę szczęścia. Do końca roku nie przewiduję tras dłuższych niż 100km - brak czasu + pogoda. Aha i żeby nie było że jestem psycholem - tak, ten wiatr dał mi trochę w kość, nie mówię że nie... :D
Trasy:
Wyjazd około 9. Pogoda miała być i w pierwszym momencie faktycznie była rewelacyjna - zero chmur, nie za ciepło - idealnie by trzasnąć coś pod 200. Niestety cała droga do Choszczna to był jeden wielki, mocny "w mordę wind".
Droga do Wielgowa wczesnym rankiem © Abarth
Z Wielgowa przez las do Niedźwiedzia po szutrowo - piachowej ścieżce - mając w głowie spory dystans przejechałem ten fragment na spokojnie. W okolicach Stargardu zaczęło wiać aż (nie) miło - na zjazdach trzeba było cisnąć(!) by utrzymać przelotową 22km/h.
Ścieżka rowerowa... © Abarth
... obok fabryki opon Bridgestone nieopodal Stargardu © Abarth
Prawdę mówiąc po 40 km miałem już dosyć, bardziej dało to w kość niż po 180'tce. Ale że nie można być watą, weekend z tak ładną pogodą w przekroju oświetlenie/temperatura może być ostatni w tym roku trzeba było to wykorzystać - po prostu było trudniej.
Powitanie w Skalinie lub Kunowie - szkoda że nie było tego na maratonie ;) © Abarth
Zapowiada się gruba impreza... © Abarth
Wejście do zabytkowej cukierni w Kluczewie © Abarth
Jedziemy dalej, wiatr nie ustaje. Po 50 km wyszedłem na prowadzenie, by nie zejść z niego aż do Choszczna. Pod koniec zacząłem przyzwyczajać się do tego i poznałem konfiguracje biegów na takie "miłe" warunki - cały czas młynek, 22km/h i biegi w konfiguracji 2/3, z górki zawrotne 25km/h i zestawienie 2/4 - więcej nie dało rady wycisnąć. Już wolałbym jechać całą drogę z lekkim 2-3% podjazdem - na podjazdach zdarzało mi się jechać 30, czy nawet 40km/h, a tutaj? Jakbym się nie zagiął maxem było 25. Strasznie się jechało.
Postój na odwiedzenie krzaków ;) © Jarro
Po drodze monstrualny traktor © Abarth
Po niemal 4 i pół godziny wreszcie dojeżdżamy - średnia z "w mordę windem" wyniosła zawrotne 21km/h.
Po trudach z wiatrem cel wreszcie osiągnięty © Jarro
W Choszcznie podjechaliśmy najpierw pod aleje gwiazd kolarstwa w Choszcznie - a jakżeby inaczej ;)
Ryszard Szurkowski © Abarth
Każdy może sobie przyłożyć i porównać łapę ;) © Abarth
Dalej pojechaliśmy objechać jezioro Klukom, które kiedyś w ramach rehabilitacji zresztą obszedłem.
Jezioro Klukom © Abarth
Deptak nad jeziorem © Abarth
Kulturalna ścieżka wokół jeziora © Abarth
Jezioro widziane ze ścieżki © Abarth
Ścieżka zadbana i ubita - jednak można. Po objeździe jeziora, chcieliśmy zjeść pizze, by trzymało na drogę powrotną. Niestety, pizzerii takich gdzie można było zostawić rower "na oku" nie było, stanęło na kebabie, mimo pełnego "doposażenia" nie trzymało za długo.
Fontanna w Choszcznie © Abarth
Powrót, by nie kombinować również przez Dolice i następnie przez Pyrzyce. Tym razem wiatr był tylno - boczny, oczywiście dość mocny. Im jednak dalej tym słabł. Ale oczywiście w twarz był równie silny przez cały czas...
W drodze powrotnej przeprawa przez rzekę Jordan :D © Abarth
Po drodze jeszcze pit stop przed Lidlem w Pyrzycach by naładować energię. Tam także Schwinn ubił 2k km. I od 2000km zaczęła fiksować Sigma - jadąc 35km/h były skoki co wskazanie 35 i 15 i po chwili znowu 35 - a przecież licznik nowy, nie zajechany, porządny, niemiecki. Zwalniając do 25 znowu się naprawiło, w drodze jeszcze zauważyłem skoki km - może trzeba przeczyścić styki.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
AVG w drodze powrotnej wyniosło 25,5km/h, co na całej trasie dało 23,35km/h, biorąc pod uwagę początkową masakrę, na takiej trasie średnia jest niezła. Jakby ktoś mi powiedział jak byłem shitowany, że za niecałe 2 lata odwiedzę Choszczno na rowerze pomyślałbym że zgłupiał, a jednak. Rehabilitacyjnie Choszczno oceniam na 5, ale przy tym miałem kupę szczęścia. Do końca roku nie przewiduję tras dłuższych niż 100km - brak czasu + pogoda. Aha i żeby nie było że jestem psycholem - tak, ten wiatr dał mi trochę w kość, nie mówię że nie... :D
Dane wycieczki:
Km: | 170.98 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 07:19 | km/h: | 23.37 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 3698kcal | Podjazdy: | 557m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Lekkie przepalenie nogi po kilku dniach
Czwartek, 5 września 2013 | dodano:06.09.2013
Krótka popołudniowa wycieczka w celu utrzymania kondycji - nawet kilka dni odpoczynku działa na kręcenie negatywnie i noga przestaje podawać.
Trasa:
Przy okazji przepaliłem także dotychczasowy rower jarro, który od momentu zakupu nowego stał i się kurzył - w tym momencie mama czasem na nim pojedzie, zatem i ja go czasem wykorzystam - może dodam go na BS. Takiego AVG to już dawno nie widział. Dobrze lata, szkoda by stał i się marnował. Trasa znowu w przedziale 50 - 60 km, ale wyruszając po południu około 17, chcąc wrócić przed zmierzchem, więcej jadąc spokojnie nie wyciągnę - a dni będą coraz krótsze...
Trasa:
Przy okazji przepaliłem także dotychczasowy rower jarro, który od momentu zakupu nowego stał i się kurzył - w tym momencie mama czasem na nim pojedzie, zatem i ja go czasem wykorzystam - może dodam go na BS. Takiego AVG to już dawno nie widział. Dobrze lata, szkoda by stał i się marnował. Trasa znowu w przedziale 50 - 60 km, ale wyruszając po południu około 17, chcąc wrócić przed zmierzchem, więcej jadąc spokojnie nie wyciągnę - a dni będą coraz krótsze...
Dane wycieczki:
Km: | 56.50 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 23.38 |
Pr. maks.: | 36.70 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1290kcal | Podjazdy: | 116m | Rower: | Bulls Cross Bike 1 XC |
Na 4 oes Baja Poland
Niedziela, 1 września 2013 | dodano:02.09.2013Kategoria Event'y
Dzisiaj miał być wypad pod 100km, połączony z kibicowaniem na trasie 4 oesu rajdu Baja Poland, niestety prognozy pogody znowu kłamią...
Trasa:
Wyjazd około 10, w kierunku centrum miasta, a właściwie niemal na jego przeciwległy kraniec, gdzie znajdowało się "miasteczko rajdowe", a obok był start do 4 oesu. Zapowiadana pogoda - jeden, góra dwa przelotne opady. Na wysokości Wojska Polskiego pierwszy wymuszony pogodą pit stop.
Wymuszony postój © Jarro
Popadało z 10 minut i przestało - póki co jest jak zapowiadano, zatem kierujemy się dalej. Na miejscu:
Wenezuelczycy na lawecie - dla nich rajd już się skończył © Jarro
Ekipa RMF FM © Jarro
Park zamknięty © Jarro
Hołek sprawdza opony w Mini - niestety okazało się że nawaliła skrzynia biegów © Jarro
Do tej pory - mimo że pochmurnie - było sucho. Start samochodów zapowiedziano około 12:45, wtedy się zaczęło...
W oczekiwaniu na start pod drzewem w deszczu © Jarro
Mimo drzewa... © Jarro
... nie udało się uniknąć darmowego mycia © Jarro
Padało i przestawało z przerwami - i nie skończyło się na jednym, czy góra dwóm falom deszczu... Wreszcie start, więc trzeba było wyjść spod drzewa. Mokry, wyziębiony, ale po coś tu jestem ;)
Załoga Dąbrowski/Czachor © Jarro
Małysz ciśnie © Jarro
Ekipa z Wenezueli efektownie sypnęła piachem © Jarro
Nie tylko zresztą oni © Abarth
Eat my dust © Abarth
Jak widać kolejna porcja deszczu zbliżała się nieuchronnie... © Abarth
... więc zwinęliśmy się do domu. Pierwotny plan - wracać przez Niemcy, ale temperatura, wiatr i niewiadoma ile jeszcze deszczu spadnie spowodowały że zawinęliśmy do domu. Także ze 100 km wyszło raptem 37, ale zdrowie ważniejsze...
Trasa:
Wyjazd około 10, w kierunku centrum miasta, a właściwie niemal na jego przeciwległy kraniec, gdzie znajdowało się "miasteczko rajdowe", a obok był start do 4 oesu. Zapowiadana pogoda - jeden, góra dwa przelotne opady. Na wysokości Wojska Polskiego pierwszy wymuszony pogodą pit stop.
Wymuszony postój © Jarro
Popadało z 10 minut i przestało - póki co jest jak zapowiadano, zatem kierujemy się dalej. Na miejscu:
Wenezuelczycy na lawecie - dla nich rajd już się skończył © Jarro
Ekipa RMF FM © Jarro
Park zamknięty © Jarro
Hołek sprawdza opony w Mini - niestety okazało się że nawaliła skrzynia biegów © Jarro
Do tej pory - mimo że pochmurnie - było sucho. Start samochodów zapowiedziano około 12:45, wtedy się zaczęło...
W oczekiwaniu na start pod drzewem w deszczu © Jarro
Mimo drzewa... © Jarro
... nie udało się uniknąć darmowego mycia © Jarro
Padało i przestawało z przerwami - i nie skończyło się na jednym, czy góra dwóm falom deszczu... Wreszcie start, więc trzeba było wyjść spod drzewa. Mokry, wyziębiony, ale po coś tu jestem ;)
Załoga Dąbrowski/Czachor © Jarro
Małysz ciśnie © Jarro
Ekipa z Wenezueli efektownie sypnęła piachem © Jarro
Nie tylko zresztą oni © Abarth
Eat my dust © Abarth
Jak widać kolejna porcja deszczu zbliżała się nieuchronnie... © Abarth
... więc zwinęliśmy się do domu. Pierwotny plan - wracać przez Niemcy, ale temperatura, wiatr i niewiadoma ile jeszcze deszczu spadnie spowodowały że zawinęliśmy do domu. Także ze 100 km wyszło raptem 37, ale zdrowie ważniejsze...
Dane wycieczki:
Km: | 36.98 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 19.99 |
Pr. maks.: | 45.40 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 790kcal | Podjazdy: | 148m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Sierpniowa masa krytyczna + objazd Głębokiego
Piątek, 30 sierpnia 2013 | dodano:30.08.2013Kategoria Event'y
Sierpniowa masa krytyczna, której wiodącym hasłem była "masa dla budżetu obywatelskiego".
Trasa:
Celem masy, było pokazanie Prezydentowi, że chcemy prawdziwego budżetu obywatelskiego. Masa wyjątkowo startowała nie z Placu Lotników, a z Placu Grunwaldzkiego, na lotników odbywała się prezentacja załóg rajdu Baja Poland - przed masą podjechaliśmy zobaczyć.
Terenówki i nie tylko © Jarro
Prezentacja załóg © Jarro
Prowadzącym był Andrzej Borowczyk - znany z komentowania F1 i licznych wpadek ;) © Jarro
Kilkaset metrów dalej, znajduje się Plac Grunwaldzki, gdzie miała się odbyć sierpniowa "obywatelska" masa krytyczna.
Kellys i Schwinn w oczekiwaniu na start © Jarro
Liczbę uczestników szacuję na około 200 © Jarro
Masa z punktu widzenia peletonu... © Abarth
... i obserwatora © Jarro
Tempo dzisiaj mnie ujechało - AVG na masie nie przekroczyło 10 km/h - ostatnio było wyższe. Po "trudach" przejazdu, trzeba było się jakoś rozkręcić. Pojechaliśmy z Jarro, któremu tempo także "dało w kość" zrobić szybką pętelkę wokół jeziora Głębokie. Nie pomogło to jednak uratować marnego AVG - choć nie zależy mi na nim w takich sytuacjach. Po objeździe Głębokiego kierujemy się do domu, zaczęło się ściemniać. Jeżeli takie tempo będzie na jesień i w zimie, ja wysiadam - jak jeździłem na masy w 2011, frekwencja, jak i tempo wydawały mi się zdecydowanie wyższe...
Trasa:
Celem masy, było pokazanie Prezydentowi, że chcemy prawdziwego budżetu obywatelskiego. Masa wyjątkowo startowała nie z Placu Lotników, a z Placu Grunwaldzkiego, na lotników odbywała się prezentacja załóg rajdu Baja Poland - przed masą podjechaliśmy zobaczyć.
Terenówki i nie tylko © Jarro
Prezentacja załóg © Jarro
Prowadzącym był Andrzej Borowczyk - znany z komentowania F1 i licznych wpadek ;) © Jarro
Kilkaset metrów dalej, znajduje się Plac Grunwaldzki, gdzie miała się odbyć sierpniowa "obywatelska" masa krytyczna.
Kellys i Schwinn w oczekiwaniu na start © Jarro
Liczbę uczestników szacuję na około 200 © Jarro
Masa z punktu widzenia peletonu... © Abarth
... i obserwatora © Jarro
Tempo dzisiaj mnie ujechało - AVG na masie nie przekroczyło 10 km/h - ostatnio było wyższe. Po "trudach" przejazdu, trzeba było się jakoś rozkręcić. Pojechaliśmy z Jarro, któremu tempo także "dało w kość" zrobić szybką pętelkę wokół jeziora Głębokie. Nie pomogło to jednak uratować marnego AVG - choć nie zależy mi na nim w takich sytuacjach. Po objeździe Głębokiego kierujemy się do domu, zaczęło się ściemniać. Jeżeli takie tempo będzie na jesień i w zimie, ja wysiadam - jak jeździłem na masy w 2011, frekwencja, jak i tempo wydawały mi się zdecydowanie wyższe...
Dane wycieczki:
Km: | 47.74 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 16.95 |
Pr. maks.: | 43.30 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1023kcal | Podjazdy: | 332m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Only for eagles...
Środa, 28 sierpnia 2013 | dodano:29.08.2013
... a przy najmniej dla dobrych MTB. Przeglądając wycieczki James'a, spodobał mi się wypad Szlakiem Orła Bielika - wydawał się dobrą trasą na po południowo - wieczorne pokręcenie. Jak się okazało miejscami trasa nie nadaje się w ogóle dla roweru crossowego.
Trasa:
Wyjazd około 18. Najpierw przez centrum do Ustowa, stamtąd przez siadło Dolne, być trafić na szlak.
Komin elektrowni Pomorzany © Abarth
Początek szlaku Bielika © Abarth
Papu na drzewie :D © Abarth
Z Ustowa do miejscowości o wdzięcznej nazwie Moczyły, całkiem przyjemnym żwirem. Jeszcze przyjemnym. To co było później zakrawa o pomstę do nieba.
Lekki żwirek - crossówką ok... © Abarth
... całkiem przyjemny widoczek © Abarth
Dalej była jakaś masakra - szkoda że nie mam zdjęcia, ale byłem tak ujechany, że nawet o tym nie pomyślałem - ja lubię podjazdy, ale tego to chyba nawet Włoszczowska by nie pokonała, nie zsiadając z roweru - podjazd 20-30%, wyłożony drobnym żwirkiem, takim jak na kolei. Coś strasznego, początkowy podjazd jeszcze spoko, ale później 90% obrotu korby, przekładało się na mielenie kołem w miejscu. Już widzę Niemców sakwiarzy, którzy przyjadą na wycieczkę do Polski wzdłuż Odry, którzy tam wjeżdżają, albo lepiej - zjeżdżają... Zresztą Niemcy mogą się trochę zdziwić bowiem...
...oto Niemiecka droga wzdłuż Odry... © Abarth
... i jej Polski odpowiednik - ręce opadają © Abarth
A szlak Bielika wchodzi właśnie w skład Polskiego szlaku, a właściwie "szlaku" wzdłuż Odry. Dlatego oni do nas nie przyjadą, po takim przywitaniu. Po trudach z wprowadzeniem roweru, wreszcie dojechaliśmy do Moczył.
Moczyły witają © Abarth
Można i tak ;) © Abarth
Pojechaliśmy kawałek dalej i znowu na horyzoncie ukazała się kostka - ze względu na dość późną godzinę, zawróciliśmy do domu.
Kolejna elektrownia - wieczorem © Abarth
W domu byliśmy około 20:40. Gdyby nie ten psycholski podjazd i może wcześniejszy wyjazd z domu, szlak dało by się pokonać. Nie polecam szlaku jechać crossówką, lepiej MTB, a najlepiej szlak pokonać... z lotu ptaka - dlatego tylko dla orłów ;)
Trasa:
Wyjazd około 18. Najpierw przez centrum do Ustowa, stamtąd przez siadło Dolne, być trafić na szlak.
Komin elektrowni Pomorzany © Abarth
Początek szlaku Bielika © Abarth
Papu na drzewie :D © Abarth
Z Ustowa do miejscowości o wdzięcznej nazwie Moczyły, całkiem przyjemnym żwirem. Jeszcze przyjemnym. To co było później zakrawa o pomstę do nieba.
Lekki żwirek - crossówką ok... © Abarth
... całkiem przyjemny widoczek © Abarth
Dalej była jakaś masakra - szkoda że nie mam zdjęcia, ale byłem tak ujechany, że nawet o tym nie pomyślałem - ja lubię podjazdy, ale tego to chyba nawet Włoszczowska by nie pokonała, nie zsiadając z roweru - podjazd 20-30%, wyłożony drobnym żwirkiem, takim jak na kolei. Coś strasznego, początkowy podjazd jeszcze spoko, ale później 90% obrotu korby, przekładało się na mielenie kołem w miejscu. Już widzę Niemców sakwiarzy, którzy przyjadą na wycieczkę do Polski wzdłuż Odry, którzy tam wjeżdżają, albo lepiej - zjeżdżają... Zresztą Niemcy mogą się trochę zdziwić bowiem...
...oto Niemiecka droga wzdłuż Odry... © Abarth
... i jej Polski odpowiednik - ręce opadają © Abarth
A szlak Bielika wchodzi właśnie w skład Polskiego szlaku, a właściwie "szlaku" wzdłuż Odry. Dlatego oni do nas nie przyjadą, po takim przywitaniu. Po trudach z wprowadzeniem roweru, wreszcie dojechaliśmy do Moczył.
Moczyły witają © Abarth
Można i tak ;) © Abarth
Pojechaliśmy kawałek dalej i znowu na horyzoncie ukazała się kostka - ze względu na dość późną godzinę, zawróciliśmy do domu.
Kolejna elektrownia - wieczorem © Abarth
W domu byliśmy około 20:40. Gdyby nie ten psycholski podjazd i może wcześniejszy wyjazd z domu, szlak dało by się pokonać. Nie polecam szlaku jechać crossówką, lepiej MTB, a najlepiej szlak pokonać... z lotu ptaka - dlatego tylko dla orłów ;)
Dane wycieczki:
Km: | 54.52 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 02:39 | km/h: | 20.57 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1164kcal | Podjazdy: | 178m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Serwis Schwinn
Wtorek, 27 sierpnia 2013 | dodano:28.08.2013
Po wycieczce, treningu, rozjeździe przed i po maratonie, wypadzie do Cieszyna, rozjeździe Schwinna i wreszcie po ostatniej 180'tce, napęd w końcu zaczął hałasować i trzeba było go przesmarować. I tak długo wytrzymał - prawie miesiąc i przeszło 650km, co w stosunku do czyszczenia bez ściągania łańcucha z napędu to potrójny dystans - bez ściągania z roweru łańcucha to nie czyszczenie. Spinka, dobra rzecz. Ciekawe co jeszcze wymyślę by przedłużyć okresy między przeglądowe ;)
Dane wycieczki:
Km: | 10.50 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 00:25 | km/h: | 25.20 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 100kcal | Podjazdy: | 20m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Oder-Neiße-Radweg - Kostrzyn => Szczecin
Sobota, 24 sierpnia 2013 | dodano:26.08.2013Kategoria Najdłuższe
Przyszedł czas na prawdziwą, całodniową wycieczkę, czyli na normalny dystans na rowerze, przywodzący na myśl piękne dwusetki, lub ich okolice z 2011 roku. Jeszcze pół roku temu, jakby mi ktoś powiedział że będę miał ku temu okazję, po tym wszystkim co mnie spotkało pomyślałbym że zgłupiał, ale jakby ktoś powiedział mi że Jarro zrobi taki dystans, jak jeszcze rok temu ostatni raz jechał na rowerze 25 lat temu, to bym go wyśmiał. Jednak można.
Trasy:
Druga trasa, dzięki uprzejmości Jarro, podzieliliśmy trasy na 2 telefony, mój padł w okolicach Schwedt.
Pobudka około 6:30. Pakowanie, porządne śniadanie, i dojazd 8km na dworzec Szczecin Podjuchy, skąd mieliśmy pociąg do Kostrzyna. Chcieliśmy jechać pociągiem o 2h wcześniejszym, by na spokojnie trasę przejechać, wg. strony PKP wcześniejszy pociąg nie miał przewozu rowerów, ten późniejszy tak - u konduktorki dowiedzieliśmy się że to ten sam typ pociągu, więc to była bzdura - cenna wskazówka na przyszłość. Ciekawe jest także że ze Szczecina do Kostrzyna pociąg jedzie 2:20, wracając pół godziny szybciej...
Wysiadka w Kostrzynie © Abarth
Ostatnio zdjęć nie dodawałem, na tą wycieczkę wziąłem zregenerowaną Nokię jako aparat i HTC jako endomondo, jarro także normalny aparat, także dzisiaj zdjęć będzie dużo. Bardzo dużo.
Od razu po wyjściu z pociągu odpalam endomondo i kierujemy się w stronę granicy. Godzina 10:45.
Granica Polsko - Niemiecka © Abarth
Żegnamy Kostrzyn - kolejna gmina zaliczona ;) © Abarth
Po przekroczeniu granicy postój na ogarnięcie się przy pomniku porucznika Wilhelma © Abarth
Po chwili odnaleźliśmy szlak. Szlak jest fajny i w 100% asfaltowany, z tym że jest wąski, zbyt wąski. Mały minus dla Niemców.
Mijanie się z sakwiarzami (których nie brakowało), nie było takie łatwe © Abarth
Postój przy obelisku pamięci Armii Czerwonej, forsującej w tym miejscu Odrę © Abarth
Ławeczka, mapa, stojaki na rowery za ramę, nie wyrwikółki - to są Niemcy.
Po drodze, wzdłuż wału, mnóstwo żyjącego tam ptactwa © Jarro
Łabędzie © Jarro
Gęsi © Jarro
Mała przystań © Abarth
Biuro projektowe Ferrari :D © Abarth
Typowy widok - rzeka i w oddali sakwiarz, czyli problem z wyprzedzaniem © Abarth
Nie żebym coś do nich miał, po prostu wina Niemców, zbyt wąska ścieżka, w stosunku do ruchu, który tam się odbywał, a był on spory. Wystarczyło przeprosić, danke i jechało się dalej. Równolegle do ścieżki prowadzi ścieżka dojazdowa dla służb odpowiedzialnych za wał, więc można tamtędy jechać, tyle że nie ma się widoków dla których się tu przyjechało.
Widać że dużo Polaków tamtędy jeździ ;) © Abarth
Jeden z dwóch starych mostów kolejowych Siekierki - Wriezen © Jarro
List intencyjny © Abarth
Most zarasta, a można by było poprowadzić tędy ścieżkę rowerową i połączyć ją z Niemiecką © Abarth
Filary mostu drogowego © Jarro
Żeby nie było, że nie byłem ;) © Abarth
Tutaj nie wjedziesz... © Abarth
Nieopodal mostu jest miejsce postojowe i tam zrobiliśmy sobie chwilę odpoczynku na jedzenie/picie. Jarro zbliżając się do dotychczasowej życiówki, nie czuł szczególnego zmęczenia. To jedziemy dalej. Jedziemy około 80 km w neutralnym wietrze, na wysokości Osinowa Dolnego, zaczyna się w mordę wind i średnia spada, specjalnie sprawdziłem - do tej pory wynosiła licznikowe dokładnie 23,05km/h.
Śluza na kanale Odra-Hawela © Jarro
Wtedy przypomniałem sobie że byłem tam 2 lata temu jadąc do Cedyni. Wtedy byłem tępy - tak to bym zjadł coś w Osinowie i jasne że wrócił ścieżka rowerową po zachodniej stronie Odry. No cóż...
Śluza v2 © Jarro
Pit stop, blisko stówa, ale jarro trzyma fason © Abarth
Po pit stopie czas na walkę z "w mordę windem" Przez 90% całej trasy byłem na przodzie, bo mimo wypadku, jakoś ten dystans mnie od początku nie przerażał, więc jechałem pierwszy i... cała trasę także bez lockout'a - po pierwsze by mieć większy komfort (i tak ścieżki były równe), a po drugie... by poczuć że coś jechałem. I tak wracaliśmy w tempie, ale o tym później.
Barka na następnej śluzie, nieopodal © Abarth
Przy okazji urodził się na pomysł na trasę wzdłuż kanału, także po ścieżce rowerowej. Zahacza o Niederfinow, gdzie znajduje się najstarsza podnośnia statków w Niemczech. Miałem o tym na uczelni, warto by się tam wybrać, tym bardziej że jak się okazuje są predyspozycje. Jedziemy i jedziemy, wiatr coraz bardziej daje się we znaki, a tu...
...ścieżka na krótkim fragmencie jest zamknięta © Abarth
Kalkulujemy trasę i jedziemy objazdem przez Schwedt.
Najpierw jednak podjazd 10% - foto jak już wjechaliśmy © Abarth
Chińskie blachosmrody zalewają także Niemcy © Abarth
W Schwedt zacząłem głodnieć, podjechaliśmy do Krajnika Dolnego na długi i pożywny bratwurst :D Wtedy też zamieniliśmy telefony do endomondo, mój zdychał, zrzuciłem swoją trasę, a jarro włączył swój. Po jedzeniu, pełni mocy i wyposażeni w energie i wodę do mety pojechaliśmy dalej wzdłuż Odry.
Kolejna śluza na Odrze © Abarth
Wąsko, ale daje radę © Jarro
Kolejne zwierzęta przy trasie - krowy... © Jarro
... i owce © Jarro
Meeee © Abarth
Nie ma to jak miękkie lądowanie ;) © Jarro
Słońce chyliło się ku zachodowi. Zbliżaliśmy się do elektrowni Dolna Odra, znak że już nie daleko.
Z tej perspektywy jeszcze jej nie widziałem © Abarth
Ja i goniący mnie żółw :D © Abarth
Nieopodal Gartz - szerszy highroad © Abarth
Po 10h znów Polska... © Abarth
... i zaczęło się ciekawie. Od razu dziury, ciężarówki, większy ruch. Inny świat.
Od Gryfina do Szczecina włączyłem lockouta i to jedyny fragment, gdzie go użyłem. Na ostatnich 15 - 20 km do domu, Jarro przyjął moją taktykę - prędkość podróżna 30km/h, czyli im więcej przejedziesz, tym szybciej jedziesz. Ogólnie jego tempo było takie samo jakby w nogach miał 50, a nie przeszło 150km.
Po 20 - Szczecin welcome © Abarth
Ostatnie km trzeba było już jechać na światłach - w domu byliśmy około 20:40.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
Ogólnie wycieczka super, jak wyjechaliśmy z Kostrzyna to przez 130 km ani samochodu - rewelacja, nudno, ale bezpiecznie. Jarro dał bez problemu radę, mi też ta trasa, zgodnie z przewidywaniami w kość nie dała. Gdybyśmy pojechali pociągiem 2h wcześniejszym na pewno siła była na dokręcenie do 200, a ja może pokusiłbym się na 250km, no, ale nie tym razem. Teraz czas na smarowanie napędu, no i czekam na... 200 ;)
Trasy:
Druga trasa, dzięki uprzejmości Jarro, podzieliliśmy trasy na 2 telefony, mój padł w okolicach Schwedt.
Pobudka około 6:30. Pakowanie, porządne śniadanie, i dojazd 8km na dworzec Szczecin Podjuchy, skąd mieliśmy pociąg do Kostrzyna. Chcieliśmy jechać pociągiem o 2h wcześniejszym, by na spokojnie trasę przejechać, wg. strony PKP wcześniejszy pociąg nie miał przewozu rowerów, ten późniejszy tak - u konduktorki dowiedzieliśmy się że to ten sam typ pociągu, więc to była bzdura - cenna wskazówka na przyszłość. Ciekawe jest także że ze Szczecina do Kostrzyna pociąg jedzie 2:20, wracając pół godziny szybciej...
Wysiadka w Kostrzynie © Abarth
Ostatnio zdjęć nie dodawałem, na tą wycieczkę wziąłem zregenerowaną Nokię jako aparat i HTC jako endomondo, jarro także normalny aparat, także dzisiaj zdjęć będzie dużo. Bardzo dużo.
Od razu po wyjściu z pociągu odpalam endomondo i kierujemy się w stronę granicy. Godzina 10:45.
Granica Polsko - Niemiecka © Abarth
Żegnamy Kostrzyn - kolejna gmina zaliczona ;) © Abarth
Po przekroczeniu granicy postój na ogarnięcie się przy pomniku porucznika Wilhelma © Abarth
Po chwili odnaleźliśmy szlak. Szlak jest fajny i w 100% asfaltowany, z tym że jest wąski, zbyt wąski. Mały minus dla Niemców.
Mijanie się z sakwiarzami (których nie brakowało), nie było takie łatwe © Abarth
Postój przy obelisku pamięci Armii Czerwonej, forsującej w tym miejscu Odrę © Abarth
Ławeczka, mapa, stojaki na rowery za ramę, nie wyrwikółki - to są Niemcy.
Po drodze, wzdłuż wału, mnóstwo żyjącego tam ptactwa © Jarro
Łabędzie © Jarro
Gęsi © Jarro
Mała przystań © Abarth
Biuro projektowe Ferrari :D © Abarth
Typowy widok - rzeka i w oddali sakwiarz, czyli problem z wyprzedzaniem © Abarth
Nie żebym coś do nich miał, po prostu wina Niemców, zbyt wąska ścieżka, w stosunku do ruchu, który tam się odbywał, a był on spory. Wystarczyło przeprosić, danke i jechało się dalej. Równolegle do ścieżki prowadzi ścieżka dojazdowa dla służb odpowiedzialnych za wał, więc można tamtędy jechać, tyle że nie ma się widoków dla których się tu przyjechało.
Widać że dużo Polaków tamtędy jeździ ;) © Abarth
Jeden z dwóch starych mostów kolejowych Siekierki - Wriezen © Jarro
List intencyjny © Abarth
Most zarasta, a można by było poprowadzić tędy ścieżkę rowerową i połączyć ją z Niemiecką © Abarth
Filary mostu drogowego © Jarro
Żeby nie było, że nie byłem ;) © Abarth
Tutaj nie wjedziesz... © Abarth
Nieopodal mostu jest miejsce postojowe i tam zrobiliśmy sobie chwilę odpoczynku na jedzenie/picie. Jarro zbliżając się do dotychczasowej życiówki, nie czuł szczególnego zmęczenia. To jedziemy dalej. Jedziemy około 80 km w neutralnym wietrze, na wysokości Osinowa Dolnego, zaczyna się w mordę wind i średnia spada, specjalnie sprawdziłem - do tej pory wynosiła licznikowe dokładnie 23,05km/h.
Śluza na kanale Odra-Hawela © Jarro
Wtedy przypomniałem sobie że byłem tam 2 lata temu jadąc do Cedyni. Wtedy byłem tępy - tak to bym zjadł coś w Osinowie i jasne że wrócił ścieżka rowerową po zachodniej stronie Odry. No cóż...
Śluza v2 © Jarro
Pit stop, blisko stówa, ale jarro trzyma fason © Abarth
Po pit stopie czas na walkę z "w mordę windem" Przez 90% całej trasy byłem na przodzie, bo mimo wypadku, jakoś ten dystans mnie od początku nie przerażał, więc jechałem pierwszy i... cała trasę także bez lockout'a - po pierwsze by mieć większy komfort (i tak ścieżki były równe), a po drugie... by poczuć że coś jechałem. I tak wracaliśmy w tempie, ale o tym później.
Barka na następnej śluzie, nieopodal © Abarth
Przy okazji urodził się na pomysł na trasę wzdłuż kanału, także po ścieżce rowerowej. Zahacza o Niederfinow, gdzie znajduje się najstarsza podnośnia statków w Niemczech. Miałem o tym na uczelni, warto by się tam wybrać, tym bardziej że jak się okazuje są predyspozycje. Jedziemy i jedziemy, wiatr coraz bardziej daje się we znaki, a tu...
...ścieżka na krótkim fragmencie jest zamknięta © Abarth
Kalkulujemy trasę i jedziemy objazdem przez Schwedt.
Najpierw jednak podjazd 10% - foto jak już wjechaliśmy © Abarth
Chińskie blachosmrody zalewają także Niemcy © Abarth
W Schwedt zacząłem głodnieć, podjechaliśmy do Krajnika Dolnego na długi i pożywny bratwurst :D Wtedy też zamieniliśmy telefony do endomondo, mój zdychał, zrzuciłem swoją trasę, a jarro włączył swój. Po jedzeniu, pełni mocy i wyposażeni w energie i wodę do mety pojechaliśmy dalej wzdłuż Odry.
Kolejna śluza na Odrze © Abarth
Wąsko, ale daje radę © Jarro
Kolejne zwierzęta przy trasie - krowy... © Jarro
... i owce © Jarro
Meeee © Abarth
Nie ma to jak miękkie lądowanie ;) © Jarro
Słońce chyliło się ku zachodowi. Zbliżaliśmy się do elektrowni Dolna Odra, znak że już nie daleko.
Z tej perspektywy jeszcze jej nie widziałem © Abarth
Ja i goniący mnie żółw :D © Abarth
Nieopodal Gartz - szerszy highroad © Abarth
Po 10h znów Polska... © Abarth
... i zaczęło się ciekawie. Od razu dziury, ciężarówki, większy ruch. Inny świat.
Od Gryfina do Szczecina włączyłem lockouta i to jedyny fragment, gdzie go użyłem. Na ostatnich 15 - 20 km do domu, Jarro przyjął moją taktykę - prędkość podróżna 30km/h, czyli im więcej przejedziesz, tym szybciej jedziesz. Ogólnie jego tempo było takie samo jakby w nogach miał 50, a nie przeszło 150km.
Po 20 - Szczecin welcome © Abarth
Ostatnie km trzeba było już jechać na światłach - w domu byliśmy około 20:40.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
Ogólnie wycieczka super, jak wyjechaliśmy z Kostrzyna to przez 130 km ani samochodu - rewelacja, nudno, ale bezpiecznie. Jarro dał bez problemu radę, mi też ta trasa, zgodnie z przewidywaniami w kość nie dała. Gdybyśmy pojechali pociągiem 2h wcześniejszym na pewno siła była na dokręcenie do 200, a ja może pokusiłbym się na 250km, no, ale nie tym razem. Teraz czas na smarowanie napędu, no i czekam na... 200 ;)
Dane wycieczki:
Km: | 178.28 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 07:50 | km/h: | 22.76 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 3200kcal | Podjazdy: | 200m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Popołudniowy rozjazd... Schwinna
Czwartek, 22 sierpnia 2013 | dodano:22.08.2013
Na maratonie Schwinn jako crossówka na MTB poradził sobie znakomicie, ale przejeżdżanie przez kałuże przy 30km/h+ odcisnął lekko bo lekko, ale ślad mechaniczny - zatarte platformy (by nie użyć innego słowa, także na p) ;)
Trasa:
Na początek Schwinn zamiast rozjazdu dostał ostry wpieprz (patrząc na trasę to chyba dobre określenie) po kostce i pod górę. W rowerze crossowym taka trasa nie jest mile widziana, ale sprzęt dał radę - tym się jeździ, nie ogląda ;) Bez zdjęć z trasy. Pod koniec tygodnia planuję jakąś trzy cyfrówkę z Jarro - będzie to jego życiówka, a moja poniekąd - tak daleko po wypadku jeszcze się nie zapuszczałem. Platformy sprawdzone, rower gotowy - czy trasa dojdzie do skutku zależy od stanu zdrowia współbikera.
Trasa:
Na początek Schwinn zamiast rozjazdu dostał ostry wpieprz (patrząc na trasę to chyba dobre określenie) po kostce i pod górę. W rowerze crossowym taka trasa nie jest mile widziana, ale sprzęt dał radę - tym się jeździ, nie ogląda ;) Bez zdjęć z trasy. Pod koniec tygodnia planuję jakąś trzy cyfrówkę z Jarro - będzie to jego życiówka, a moja poniekąd - tak daleko po wypadku jeszcze się nie zapuszczałem. Platformy sprawdzone, rower gotowy - czy trasa dojdzie do skutku zależy od stanu zdrowia współbikera.
Dane wycieczki:
Km: | 55.05 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:43 | km/h: | 20.26 |
Pr. maks.: | 49.40 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1176kcal | Podjazdy: | 358m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Pętelka między jeziorami
Piątek, 16 sierpnia 2013 | dodano:20.08.2013
Kolejny dzień wypoczynku. Tym razem wczorajsza wycieczka dała się mamie we znaki, dlatego miała być krótka i właściwie wieczorna.
Trasa:
Trasa jak trasa, z tym że pod koniec był piaszczysty (niemal pustynny:P) fragment, gdzie oczywiście cieniutkie i gładkie Continentale w Schwinnie... położyły mnie na glebie ;) Lekko, niegroźne rozbiłem kolano, dlatego kolejnego dnia odpuściłem rower i siedziałem w domku. W czasie dodawania wpisu już jest ok. Maraton mnie nie powalił, lightowa trasa tak. A propos maratonu - otrzymałem foty od Foto MTB, oczywiście jak to profesjonaliści - zdjęcia bardzo dobre. Kilka zamieszczam poniżej:
Attack! © Foto MTB
Im bardziej uwalony, tym większy fun ;) © Foto MTB
Na punkcie po podjeździe nie brałem wody, mając ją w bidonie - to był błąd © Foto MTB
I jak wspominałem sprinterski finish z różnicą do 0,1s, zakończony sukcesem ;)
I tak koleś był z M3, a więc był lepszy ode mnie około 10 minut © Foto MTB
I kilka impresyjnych zdjęć - w paczce jest ich około 90 - warto kupić:
W dół po płytach w błoto © Foto MTB
Podjazd po płytach z góry © Foto MTB
Ekipa Foto MTB © Foto MTB
Meta © Foto MTB
Kluczowy, ostatni podjazd po płytach gdzie wielu ludzi odpuściło © Foto MTB
Gotowa woda czekająca po podjeździe © Foto MTB
Maraton jak już wspominałem całkiem dla mnie udany, ważne że bez glebowo i bezawaryjnie, pogoda dopisała, fotki i organizacja bardzo dobra, czego chcieć więcej? Wypad do Cieszyna udany, ale teraz wracam do turystycznych wycieczek - na dłuższą metę Schwinn na MTB się nie nadaje, choć raz do roku na Miedwie go poświęcę - poradził sobie ;)
Trasa:
Trasa jak trasa, z tym że pod koniec był piaszczysty (niemal pustynny:P) fragment, gdzie oczywiście cieniutkie i gładkie Continentale w Schwinnie... położyły mnie na glebie ;) Lekko, niegroźne rozbiłem kolano, dlatego kolejnego dnia odpuściłem rower i siedziałem w domku. W czasie dodawania wpisu już jest ok. Maraton mnie nie powalił, lightowa trasa tak. A propos maratonu - otrzymałem foty od Foto MTB, oczywiście jak to profesjonaliści - zdjęcia bardzo dobre. Kilka zamieszczam poniżej:
Attack! © Foto MTB
Im bardziej uwalony, tym większy fun ;) © Foto MTB
Na punkcie po podjeździe nie brałem wody, mając ją w bidonie - to był błąd © Foto MTB
I jak wspominałem sprinterski finish z różnicą do 0,1s, zakończony sukcesem ;)
I tak koleś był z M3, a więc był lepszy ode mnie około 10 minut © Foto MTB
I kilka impresyjnych zdjęć - w paczce jest ich około 90 - warto kupić:
W dół po płytach w błoto © Foto MTB
Podjazd po płytach z góry © Foto MTB
Ekipa Foto MTB © Foto MTB
Meta © Foto MTB
Kluczowy, ostatni podjazd po płytach gdzie wielu ludzi odpuściło © Foto MTB
Gotowa woda czekająca po podjeździe © Foto MTB
Maraton jak już wspominałem całkiem dla mnie udany, ważne że bez glebowo i bezawaryjnie, pogoda dopisała, fotki i organizacja bardzo dobra, czego chcieć więcej? Wypad do Cieszyna udany, ale teraz wracam do turystycznych wycieczek - na dłuższą metę Schwinn na MTB się nie nadaje, choć raz do roku na Miedwie go poświęcę - poradził sobie ;)
Dane wycieczki:
Km: | 48.45 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 15.71 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 649kcal | Podjazdy: | 192m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |