Powrót do przeszłości spełniając swój sen o przyszłości...
Sobota, 7 września 2013 | dodano:09.09.2013Kategoria Najdłuższe
Intrygujący tytuł, ale właściwie w pełni uzasadniony. Pojechałem z Jarro do Choszczna, gdzie tam niemal 2 lata temu pomogli mi w powrocie do normalności po wypadku, że nie tylko żyje, ale i jeżdżę na rowerze... prawie 200 km... :D Łatwo nie mieli - początki były od nauki chodzenia i równowagi...
Trasy:
Wyjazd około 9. Pogoda miała być i w pierwszym momencie faktycznie była rewelacyjna - zero chmur, nie za ciepło - idealnie by trzasnąć coś pod 200. Niestety cała droga do Choszczna to był jeden wielki, mocny "w mordę wind".
Droga do Wielgowa wczesnym rankiem © Abarth
Z Wielgowa przez las do Niedźwiedzia po szutrowo - piachowej ścieżce - mając w głowie spory dystans przejechałem ten fragment na spokojnie. W okolicach Stargardu zaczęło wiać aż (nie) miło - na zjazdach trzeba było cisnąć(!) by utrzymać przelotową 22km/h.
Ścieżka rowerowa... © Abarth
... obok fabryki opon Bridgestone nieopodal Stargardu © Abarth
Prawdę mówiąc po 40 km miałem już dosyć, bardziej dało to w kość niż po 180'tce. Ale że nie można być watą, weekend z tak ładną pogodą w przekroju oświetlenie/temperatura może być ostatni w tym roku trzeba było to wykorzystać - po prostu było trudniej.
Powitanie w Skalinie lub Kunowie - szkoda że nie było tego na maratonie ;) © Abarth
Zapowiada się gruba impreza... © Abarth
Wejście do zabytkowej cukierni w Kluczewie © Abarth
Jedziemy dalej, wiatr nie ustaje. Po 50 km wyszedłem na prowadzenie, by nie zejść z niego aż do Choszczna. Pod koniec zacząłem przyzwyczajać się do tego i poznałem konfiguracje biegów na takie "miłe" warunki - cały czas młynek, 22km/h i biegi w konfiguracji 2/3, z górki zawrotne 25km/h i zestawienie 2/4 - więcej nie dało rady wycisnąć. Już wolałbym jechać całą drogę z lekkim 2-3% podjazdem - na podjazdach zdarzało mi się jechać 30, czy nawet 40km/h, a tutaj? Jakbym się nie zagiął maxem było 25. Strasznie się jechało.
Postój na odwiedzenie krzaków ;) © Jarro
Po drodze monstrualny traktor © Abarth
Po niemal 4 i pół godziny wreszcie dojeżdżamy - średnia z "w mordę windem" wyniosła zawrotne 21km/h.
Po trudach z wiatrem cel wreszcie osiągnięty © Jarro
W Choszcznie podjechaliśmy najpierw pod aleje gwiazd kolarstwa w Choszcznie - a jakżeby inaczej ;)
Ryszard Szurkowski © Abarth
Każdy może sobie przyłożyć i porównać łapę ;) © Abarth
Dalej pojechaliśmy objechać jezioro Klukom, które kiedyś w ramach rehabilitacji zresztą obszedłem.
Jezioro Klukom © Abarth
Deptak nad jeziorem © Abarth
Kulturalna ścieżka wokół jeziora © Abarth
Jezioro widziane ze ścieżki © Abarth
Ścieżka zadbana i ubita - jednak można. Po objeździe jeziora, chcieliśmy zjeść pizze, by trzymało na drogę powrotną. Niestety, pizzerii takich gdzie można było zostawić rower "na oku" nie było, stanęło na kebabie, mimo pełnego "doposażenia" nie trzymało za długo.
Fontanna w Choszcznie © Abarth
Powrót, by nie kombinować również przez Dolice i następnie przez Pyrzyce. Tym razem wiatr był tylno - boczny, oczywiście dość mocny. Im jednak dalej tym słabł. Ale oczywiście w twarz był równie silny przez cały czas...
W drodze powrotnej przeprawa przez rzekę Jordan :D © Abarth
Po drodze jeszcze pit stop przed Lidlem w Pyrzycach by naładować energię. Tam także Schwinn ubił 2k km. I od 2000km zaczęła fiksować Sigma - jadąc 35km/h były skoki co wskazanie 35 i 15 i po chwili znowu 35 - a przecież licznik nowy, nie zajechany, porządny, niemiecki. Zwalniając do 25 znowu się naprawiło, w drodze jeszcze zauważyłem skoki km - może trzeba przeczyścić styki.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
AVG w drodze powrotnej wyniosło 25,5km/h, co na całej trasie dało 23,35km/h, biorąc pod uwagę początkową masakrę, na takiej trasie średnia jest niezła. Jakby ktoś mi powiedział jak byłem shitowany, że za niecałe 2 lata odwiedzę Choszczno na rowerze pomyślałbym że zgłupiał, a jednak. Rehabilitacyjnie Choszczno oceniam na 5, ale przy tym miałem kupę szczęścia. Do końca roku nie przewiduję tras dłuższych niż 100km - brak czasu + pogoda. Aha i żeby nie było że jestem psycholem - tak, ten wiatr dał mi trochę w kość, nie mówię że nie... :D
Trasy:
Wyjazd około 9. Pogoda miała być i w pierwszym momencie faktycznie była rewelacyjna - zero chmur, nie za ciepło - idealnie by trzasnąć coś pod 200. Niestety cała droga do Choszczna to był jeden wielki, mocny "w mordę wind".
Droga do Wielgowa wczesnym rankiem © Abarth
Z Wielgowa przez las do Niedźwiedzia po szutrowo - piachowej ścieżce - mając w głowie spory dystans przejechałem ten fragment na spokojnie. W okolicach Stargardu zaczęło wiać aż (nie) miło - na zjazdach trzeba było cisnąć(!) by utrzymać przelotową 22km/h.
Ścieżka rowerowa... © Abarth
... obok fabryki opon Bridgestone nieopodal Stargardu © Abarth
Prawdę mówiąc po 40 km miałem już dosyć, bardziej dało to w kość niż po 180'tce. Ale że nie można być watą, weekend z tak ładną pogodą w przekroju oświetlenie/temperatura może być ostatni w tym roku trzeba było to wykorzystać - po prostu było trudniej.
Powitanie w Skalinie lub Kunowie - szkoda że nie było tego na maratonie ;) © Abarth
Zapowiada się gruba impreza... © Abarth
Wejście do zabytkowej cukierni w Kluczewie © Abarth
Jedziemy dalej, wiatr nie ustaje. Po 50 km wyszedłem na prowadzenie, by nie zejść z niego aż do Choszczna. Pod koniec zacząłem przyzwyczajać się do tego i poznałem konfiguracje biegów na takie "miłe" warunki - cały czas młynek, 22km/h i biegi w konfiguracji 2/3, z górki zawrotne 25km/h i zestawienie 2/4 - więcej nie dało rady wycisnąć. Już wolałbym jechać całą drogę z lekkim 2-3% podjazdem - na podjazdach zdarzało mi się jechać 30, czy nawet 40km/h, a tutaj? Jakbym się nie zagiął maxem było 25. Strasznie się jechało.
Postój na odwiedzenie krzaków ;) © Jarro
Po drodze monstrualny traktor © Abarth
Po niemal 4 i pół godziny wreszcie dojeżdżamy - średnia z "w mordę windem" wyniosła zawrotne 21km/h.
Po trudach z wiatrem cel wreszcie osiągnięty © Jarro
W Choszcznie podjechaliśmy najpierw pod aleje gwiazd kolarstwa w Choszcznie - a jakżeby inaczej ;)
Ryszard Szurkowski © Abarth
Każdy może sobie przyłożyć i porównać łapę ;) © Abarth
Dalej pojechaliśmy objechać jezioro Klukom, które kiedyś w ramach rehabilitacji zresztą obszedłem.
Jezioro Klukom © Abarth
Deptak nad jeziorem © Abarth
Kulturalna ścieżka wokół jeziora © Abarth
Jezioro widziane ze ścieżki © Abarth
Ścieżka zadbana i ubita - jednak można. Po objeździe jeziora, chcieliśmy zjeść pizze, by trzymało na drogę powrotną. Niestety, pizzerii takich gdzie można było zostawić rower "na oku" nie było, stanęło na kebabie, mimo pełnego "doposażenia" nie trzymało za długo.
Fontanna w Choszcznie © Abarth
Powrót, by nie kombinować również przez Dolice i następnie przez Pyrzyce. Tym razem wiatr był tylno - boczny, oczywiście dość mocny. Im jednak dalej tym słabł. Ale oczywiście w twarz był równie silny przez cały czas...
W drodze powrotnej przeprawa przez rzekę Jordan :D © Abarth
Po drodze jeszcze pit stop przed Lidlem w Pyrzycach by naładować energię. Tam także Schwinn ubił 2k km. I od 2000km zaczęła fiksować Sigma - jadąc 35km/h były skoki co wskazanie 35 i 15 i po chwili znowu 35 - a przecież licznik nowy, nie zajechany, porządny, niemiecki. Zwalniając do 25 znowu się naprawiło, w drodze jeszcze zauważyłem skoki km - może trzeba przeczyścić styki.
Podsumowanie wycieczki - km © Abarth
Podsumowanie wycieczki - czas © Abarth
Podsumowanie wycieczki - AVG © Abarth
AVG w drodze powrotnej wyniosło 25,5km/h, co na całej trasie dało 23,35km/h, biorąc pod uwagę początkową masakrę, na takiej trasie średnia jest niezła. Jakby ktoś mi powiedział jak byłem shitowany, że za niecałe 2 lata odwiedzę Choszczno na rowerze pomyślałbym że zgłupiał, a jednak. Rehabilitacyjnie Choszczno oceniam na 5, ale przy tym miałem kupę szczęścia. Do końca roku nie przewiduję tras dłuższych niż 100km - brak czasu + pogoda. Aha i żeby nie było że jestem psycholem - tak, ten wiatr dał mi trochę w kość, nie mówię że nie... :D
Dane wycieczki:
Km: | 170.98 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 07:19 | km/h: | 23.37 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 3698kcal | Podjazdy: | 557m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Komentarze
Fajna wycieczka :p Z tego jak to opisujesz, wnioskuję,że miałeś na pewno niezłą satysfakcję,z tego, że tam pojechałeś i to na rowerze :) Gratuluję avg :p Chociaż gdyby nie wiatr pewnie by było dużo lepiej :D
PS: W ogólnych statystykach, masz napisane, że czas spędzony na siodełku to 14 dni... Gdzie i co muszę zmienić, żeby mi w dniach wyskakiwał czas spędzony na rowerze? :P Izona - 05:31 wtorek, 10 września 2013 | linkuj
PS: W ogólnych statystykach, masz napisane, że czas spędzony na siodełku to 14 dni... Gdzie i co muszę zmienić, żeby mi w dniach wyskakiwał czas spędzony na rowerze? :P Izona - 05:31 wtorek, 10 września 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!