Walka z wiatrakami :D
Środa, 25 maja 2011 | dodano:25.05.2011
Na dziś planowałem pojechać zupełnie gdzie indziej. Chciałem zwiedzić Pyrzyce, ale budząc się rano i widząc że chmurzy się + super silny wiatr odpuściłem. Nie chciałem siedzieć na dupie jednak, więc pojechałem na spontana i ot wyszła taka wycieczka :D
Mapa:

Licznikowe 80 km 900 m
W drodze do Niemiec nie robiłem zdjęć, wiatr był po cholerze, po prostu nie miałem ochoty się zatrzymywać. Zresztą nie planowałem takiego dystansu, nie brałem nawet aparatu, wszystkie zdjęcia są z telefonu. Na początku chciałem walnąć "podszczecińską pętlę" przez Wysoką Gryfińską, Gardno i Wełtyń, ale podkusiło mnie do Szwabii :)

Za Mescherin taki oto pomnik, napisy podniszczone, nie rozczytałem się © Abarth
Na skrzyżowaniu, o którym wspominałem w TYM wpisie skręciłem znów w stronę Kołbaskowa. Wtedy zdychałem w drodze, teraz wiatr był boczny i średnia wróciła do normy - okolice 30 km/h. W oddali dostrzegłem farmę wiatrową, dziś silny wiatr, czemu zatem nie podjechać? :D

Wiatraki widziane z drogi...

...zatem trzeba było do nich podjechać - stały za Rosówkiem. © Abarth

Remontowany kościół w Rosówku © Abarth

A w Niemieckich wiochach ekologiczna energia rozwinięta na maxa :) © Abarth
Kościół na dachu też posiadał ogniwa słoneczne, ale nie dało rady zdjęcia cyknąć. Za Rosówkiem boczna droga pod same wiatraki.

Wiatraki v.1 © Abarth

& v.2 © Abarth
Spory wiatr + szum wiatraków spowodował że na prawdę było tam całkiem głośno. Szum od śmigieł był niezły, acz irytujący. Preria też doczekała się fotki ;)

Prerię też trochę przewiało :D © Abarth
Wracając zahaczyłem o Lotos, który kiedyś uratował mi życie by uzupełnić energię. Potem już przez Przecław z wiatrem do Szczecina.

W Niemczech fajnie, ale wolę jednak Polskę ;) © Abarth
Wracając z wiatrem Autostradą Poznańską, prędkość dochodziła już pod 40 km/h, także dzisiaj średnią sobie poprawiłem. Żeby nie było tak pięknie to Preria zaczyna się domagać serwisu, po tym jak w sobotę przy 30 kilku km/h wrypałem się w dziurę - pod odciążeniem od czasu do czasu słychać strzał z supportu. Cóż, polskie drogi...
Mapa:

Licznikowe 80 km 900 m
W drodze do Niemiec nie robiłem zdjęć, wiatr był po cholerze, po prostu nie miałem ochoty się zatrzymywać. Zresztą nie planowałem takiego dystansu, nie brałem nawet aparatu, wszystkie zdjęcia są z telefonu. Na początku chciałem walnąć "podszczecińską pętlę" przez Wysoką Gryfińską, Gardno i Wełtyń, ale podkusiło mnie do Szwabii :)

Za Mescherin taki oto pomnik, napisy podniszczone, nie rozczytałem się © Abarth
Na skrzyżowaniu, o którym wspominałem w TYM wpisie skręciłem znów w stronę Kołbaskowa. Wtedy zdychałem w drodze, teraz wiatr był boczny i średnia wróciła do normy - okolice 30 km/h. W oddali dostrzegłem farmę wiatrową, dziś silny wiatr, czemu zatem nie podjechać? :D

Wiatraki widziane z drogi...

...zatem trzeba było do nich podjechać - stały za Rosówkiem. © Abarth

Remontowany kościół w Rosówku © Abarth

A w Niemieckich wiochach ekologiczna energia rozwinięta na maxa :) © Abarth
Kościół na dachu też posiadał ogniwa słoneczne, ale nie dało rady zdjęcia cyknąć. Za Rosówkiem boczna droga pod same wiatraki.

Wiatraki v.1 © Abarth

& v.2 © Abarth
Spory wiatr + szum wiatraków spowodował że na prawdę było tam całkiem głośno. Szum od śmigieł był niezły, acz irytujący. Preria też doczekała się fotki ;)

Prerię też trochę przewiało :D © Abarth
Wracając zahaczyłem o Lotos, który kiedyś uratował mi życie by uzupełnić energię. Potem już przez Przecław z wiatrem do Szczecina.

W Niemczech fajnie, ale wolę jednak Polskę ;) © Abarth
Wracając z wiatrem Autostradą Poznańską, prędkość dochodziła już pod 40 km/h, także dzisiaj średnią sobie poprawiłem. Żeby nie było tak pięknie to Preria zaczyna się domagać serwisu, po tym jak w sobotę przy 30 kilku km/h wrypałem się w dziurę - pod odciążeniem od czasu do czasu słychać strzał z supportu. Cóż, polskie drogi...
Dane wycieczki:
Km: | 80.90 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 26.24 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 300m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Wypad ekipy BS - Nad Zalew Szczeciński
Sobota, 21 maja 2011 | dodano:22.05.2011Kategoria Najdłuższe
Jak wspomniałem w poprzednim wpisie dzisiaj miał być wypadzik skillujący moich kolegów od kółka (i nie tylko). Miała to być ich pierwsza setka, ale... abarth rzucił ich trochę na głęboką wodę i wyszło ciut więcej ;) Skład ekipy: Abarth, Piotrek i Kuba.
Trasa:

Licznikowe 136km 130m
Pobudka 6 rano, umówiliśmy się na basenie górniczym o 7. Szybkie, acz konkretne śniadanie, sprawdzenie czy wszystko zapakowane i w drogę.

Zbiórka na górniczym - 2/3 ekipy ;) © Abarth
Po szybkim sprawdzeniu czy wszystko dokręcone, szczególnie wymieniona opona dzień wcześniej u Kuby i w drogę. Początkowo przebijając się przez miasto, o tej godzinie poszło szybko, do Polic, gdzie zrobiliśmy sobie pierwszy większy pit-stop na uzupełnienie płynów.

Police witają © Piotrek

Pierwszy większy pit-stop na essen był w parku przed... © Abarth

...pomnikiem Jana Pawła II w Policach © Abarth
Następnie skierowaliśmy się na Trzebież, wiedząc że do Nowego Warpna nie będzie większego sklepu, wyjeżdżając zaopatrzyliśmy się w spożywczaku na peryferiach Polic. Jakież było zdziwienie kiedy okazało się że to właśnie obrzeża Polic - myśleliśmy że to jakaś wiocha, widząc drechy w zdezelowanych astrach palących gumę i puszczających discopolo z kaseciaka :D

Mimo rowerów MTB żwawo cisną... © Abarth

...dzięki czemu po drodze znalazł się czas na sesję zdjęciową - przy MIG'u 21 © Abarth

MIG 21 © Abarth

A obok stał helikopter MI 2 © Abarth
W trasie coś mnie podkusiło by sprawdzić trasę w nawigacji i mimo Piotrka pewności pojechaliśmy wg nawigacji. Wyszło 5 km więcej, ale przy okazji minęliśmy pomnik upamiętniający 750 lecie założenia Polic.

Pomnik upamiętniający 750 lat Polic © Abarth
Tempo mimo pierwszego tak dużego dystansu moich współbikerów było niezłe. Cały czas oscylowało w okolicach 20-23 km/h więc jak na pierwszy raz na prawdę niezłe, zwłaszcza że na MTB'kach.

"Helikopter w ogniu" ;) © Piotrek
Po drodze, w okolicach miejscowości Uniemyśl zrobiliśmy sobie przerwę na potrzeby fizjologiczne :) Wyjeżdżając z bocznej z lasu jak to wyjeżdżając z drogi prostopadłej - wyjechałem szerzej, nie od razu metr od pobocza, kawałek dalej podjechał nieoznakowany radiowóz, a w nim gliniarz z mordą "i co pacanie jeździsz wężykiem". Nie docierało do niego że wyjechałem z bocznej, już chciałem mu powiedzieć że jak jest taki kozak i wmawia mi że jeżdżę wężykiem niech zbada mnie alkomatem, ale nie miałem zamiaru prowokować mandatu, którego i tak bym nie przyjął (bo jak mi to udowodni, ma wideo że tak było?). Swój wywód zakończył stwierdzeniem że mamy jechać gęsiego, ja mu odpowiedziałem że zgodnie z nowymi przepisami mamy prawo także obok siebie, bo jestem na bieżąco i odjechałem. Następny pit był w Trebieży i tam artystyczne zdjęcie :D

Jak to Piotrek określił - "sweet focia" © Abarth
W Nowym Warpnie byliśmy kilka minut po 12. Objechaliśmy zabytki, kupiliśmy zapas jedzenia na powrót, chwile posiedzieliśmy nad zalewem i zawijamy do domu. Tamtejszych nawet zaciekawił przyjazd 3 bikerów, fajnie że ludzie są pozytywnie nastawieni do kolarzy. Kilka fotek z Nowego Warpna:

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny © Abarth

Tablica pod Krzyżem, widocznym na zdjęciu powyżej © Piotrek

Szachulcowy urząd miasta Nowe Warpno... © Abarth

...szachulcowe budynki vol.2 © Abarth

I oczywiście widok na Zalew Szczeciński :) © Piotrek
Wracając tą samą drogą już nie robiliśmy zdjęć. W Szczecinie jeszcze wpadliśmy na kebaba i o 17:30 tam gdzie się spotkaliśmy, rozjechaliśmy się do domów. Wyprawa ciekawa, bo w dobrym towarzystwie :) Bikerzy dali radę, mimo MTB i choć bolą ich plecy i dupa, są zadowoleni i czują satysfakcję z km w nogach czyli tego, czego w samochodzie nie poczujesz :) Mam nadzieję że to nie był ostatni wypad ekipy bikestats ;)
Trasa:

Licznikowe 136km 130m
Pobudka 6 rano, umówiliśmy się na basenie górniczym o 7. Szybkie, acz konkretne śniadanie, sprawdzenie czy wszystko zapakowane i w drogę.

Zbiórka na górniczym - 2/3 ekipy ;) © Abarth
Po szybkim sprawdzeniu czy wszystko dokręcone, szczególnie wymieniona opona dzień wcześniej u Kuby i w drogę. Początkowo przebijając się przez miasto, o tej godzinie poszło szybko, do Polic, gdzie zrobiliśmy sobie pierwszy większy pit-stop na uzupełnienie płynów.

Police witają © Piotrek

Pierwszy większy pit-stop na essen był w parku przed... © Abarth

...pomnikiem Jana Pawła II w Policach © Abarth
Następnie skierowaliśmy się na Trzebież, wiedząc że do Nowego Warpna nie będzie większego sklepu, wyjeżdżając zaopatrzyliśmy się w spożywczaku na peryferiach Polic. Jakież było zdziwienie kiedy okazało się że to właśnie obrzeża Polic - myśleliśmy że to jakaś wiocha, widząc drechy w zdezelowanych astrach palących gumę i puszczających discopolo z kaseciaka :D

Mimo rowerów MTB żwawo cisną... © Abarth

...dzięki czemu po drodze znalazł się czas na sesję zdjęciową - przy MIG'u 21 © Abarth

MIG 21 © Abarth

A obok stał helikopter MI 2 © Abarth
W trasie coś mnie podkusiło by sprawdzić trasę w nawigacji i mimo Piotrka pewności pojechaliśmy wg nawigacji. Wyszło 5 km więcej, ale przy okazji minęliśmy pomnik upamiętniający 750 lecie założenia Polic.

Pomnik upamiętniający 750 lat Polic © Abarth
Tempo mimo pierwszego tak dużego dystansu moich współbikerów było niezłe. Cały czas oscylowało w okolicach 20-23 km/h więc jak na pierwszy raz na prawdę niezłe, zwłaszcza że na MTB'kach.

"Helikopter w ogniu" ;) © Piotrek
Po drodze, w okolicach miejscowości Uniemyśl zrobiliśmy sobie przerwę na potrzeby fizjologiczne :) Wyjeżdżając z bocznej z lasu jak to wyjeżdżając z drogi prostopadłej - wyjechałem szerzej, nie od razu metr od pobocza, kawałek dalej podjechał nieoznakowany radiowóz, a w nim gliniarz z mordą "i co pacanie jeździsz wężykiem". Nie docierało do niego że wyjechałem z bocznej, już chciałem mu powiedzieć że jak jest taki kozak i wmawia mi że jeżdżę wężykiem niech zbada mnie alkomatem, ale nie miałem zamiaru prowokować mandatu, którego i tak bym nie przyjął (bo jak mi to udowodni, ma wideo że tak było?). Swój wywód zakończył stwierdzeniem że mamy jechać gęsiego, ja mu odpowiedziałem że zgodnie z nowymi przepisami mamy prawo także obok siebie, bo jestem na bieżąco i odjechałem. Następny pit był w Trebieży i tam artystyczne zdjęcie :D

Jak to Piotrek określił - "sweet focia" © Abarth
W Nowym Warpnie byliśmy kilka minut po 12. Objechaliśmy zabytki, kupiliśmy zapas jedzenia na powrót, chwile posiedzieliśmy nad zalewem i zawijamy do domu. Tamtejszych nawet zaciekawił przyjazd 3 bikerów, fajnie że ludzie są pozytywnie nastawieni do kolarzy. Kilka fotek z Nowego Warpna:

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny © Abarth

Tablica pod Krzyżem, widocznym na zdjęciu powyżej © Piotrek

Szachulcowy urząd miasta Nowe Warpno... © Abarth

...szachulcowe budynki vol.2 © Abarth

I oczywiście widok na Zalew Szczeciński :) © Piotrek
Wracając tą samą drogą już nie robiliśmy zdjęć. W Szczecinie jeszcze wpadliśmy na kebaba i o 17:30 tam gdzie się spotkaliśmy, rozjechaliśmy się do domów. Wyprawa ciekawa, bo w dobrym towarzystwie :) Bikerzy dali radę, mimo MTB i choć bolą ich plecy i dupa, są zadowoleni i czują satysfakcję z km w nogach czyli tego, czego w samochodzie nie poczujesz :) Mam nadzieję że to nie był ostatni wypad ekipy bikestats ;)
Dane wycieczki:
Km: | 136.13 | Km teren: | 5.50 | Czas: | 07:30 | km/h: | 18.15 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 26.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1000m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Po mieście z przygodami ;)
Piątek, 20 maja 2011 | dodano:20.05.2011
Dzisiaj umówiłem się z kolegą pogadać, wszak nie widzieliśmy się dobre 2 miesiące. Przy okazji chciałem zobaczyć jak jego nowy-stary rower, który przygotował specjalnie na jutrzejszą setkę. Wpadliśmy też po zapasowe dętki do Turowskiego na Słonecznym. Pogadaliśmy, rower jak na swój wiek był w dobrym stanie, zresztą w swoich czasach był kozacki - do dziś zachowały się orginalne opony Schwalbe all terrain - 15 lat temu rower z takimi gumami to było coś ;)

Sprzęty :D © Abarth
Pogadaliśmy, a potem zadzwoniłem do leadera z teamu, zapytać czy możemy wpaść, też na pogaduchy :P Pojechałem właśnie z Kubą do niego, wcześniej wskoczyliśmy napompować oponki na Lotosie. Podczas jazdy do niego nagle coś wywaliło, jak petarda - okazało się że wybuchła - dosłownie - opona u Kuby. Zresztą popatrzcie sami:

Oponę rozerwało - aż do drutów... © Abarth

...dętka - porządna, Continentala jest historią. © Abarth
Szczęście w nieszczęściu wywaliło tył, a jego tylko zarzuciło. Ciekawe co by było gdyby wywaliło przednią - jechaliśmy drogą około 30 km/h... Po drodze ogarniając uszkodzenie (nie mieliśmy zestawu naprawczego) podszedł do nas koleś, który zaoferował pomoc - mówił że ma niepotrzebną dętkę i że nie ma problemu, więc zgodziliśmy się. Po 15 minutach przyszedł z... dętką, oponą, całą felgą łącznie z piastą :D Opona trochę zużyta, ale nie ma co wybrzydzać, trzyma się. Szkoda że nie miałem drobnych, dałbym mu na piwo :D Ale i tak bardzo mu dziękujemy. Przeprowadziliśmy rowery do domu, ja pojechałem do siebie po pompkę i łyżki do opon, wróciłem do Kuby zmieniliśmy i w ramach testu pojechaliśmy do leadera - mimo że 2h później ;)

Awaryjny pit-stop ;) © Abarth
Opona spisała się poprawnie, jutro setka do Nowego Warpna. Zapowiada się ciekawie, z przygodami, ale rower Kuby jest sprawny, mam nadzieję że dadzą radę zrobić swoją pierwszą w życiu setkę (jedzie jeszcze Piotrek) ;) Relacja z sety w nd, jutro po wyprawie idę opić maturę :D

Sprzęty :D © Abarth
Pogadaliśmy, a potem zadzwoniłem do leadera z teamu, zapytać czy możemy wpaść, też na pogaduchy :P Pojechałem właśnie z Kubą do niego, wcześniej wskoczyliśmy napompować oponki na Lotosie. Podczas jazdy do niego nagle coś wywaliło, jak petarda - okazało się że wybuchła - dosłownie - opona u Kuby. Zresztą popatrzcie sami:

Oponę rozerwało - aż do drutów... © Abarth

...dętka - porządna, Continentala jest historią. © Abarth
Szczęście w nieszczęściu wywaliło tył, a jego tylko zarzuciło. Ciekawe co by było gdyby wywaliło przednią - jechaliśmy drogą około 30 km/h... Po drodze ogarniając uszkodzenie (nie mieliśmy zestawu naprawczego) podszedł do nas koleś, który zaoferował pomoc - mówił że ma niepotrzebną dętkę i że nie ma problemu, więc zgodziliśmy się. Po 15 minutach przyszedł z... dętką, oponą, całą felgą łącznie z piastą :D Opona trochę zużyta, ale nie ma co wybrzydzać, trzyma się. Szkoda że nie miałem drobnych, dałbym mu na piwo :D Ale i tak bardzo mu dziękujemy. Przeprowadziliśmy rowery do domu, ja pojechałem do siebie po pompkę i łyżki do opon, wróciłem do Kuby zmieniliśmy i w ramach testu pojechaliśmy do leadera - mimo że 2h później ;)

Awaryjny pit-stop ;) © Abarth
Opona spisała się poprawnie, jutro setka do Nowego Warpna. Zapowiada się ciekawie, z przygodami, ale rower Kuby jest sprawny, mam nadzieję że dadzą radę zrobić swoją pierwszą w życiu setkę (jedzie jeszcze Piotrek) ;) Relacja z sety w nd, jutro po wyprawie idę opić maturę :D
Dane wycieczki:
Km: | 41.09 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 01:45 | km/h: | 23.48 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 26.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Po maturach - otwieramy sezon :D
Środa, 18 maja 2011 | dodano:18.05.2011
Dziś krótko, aby tylko pojechać do babci która zadzwoniła pytając jak matury opowiedzieć jak było. Generalnie light - polski na 90% :) Właściwe jeżdżenie zacznie się od przyszłego tygodnia - póki co przeglądam modele butów do SPD, pedały już wybrałem - będą to m520tki. Z okazji wakacji tryumfalnie wypierniczyłem stopkę, która od pewnego czasu mnie irytowała -200 gram ;)
Dane wycieczki:
Km: | 8.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 24.63 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 20m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Międzymaturalne przewietrzenie :D
Poniedziałek, 9 maja 2011 | dodano:09.05.2011
Dzisiaj ostatni egzamin pisemny - z Wiedzy o Społeczeństwie, który nie był ani łatwy, ani także jakoś szczególnie trudny, niemniej spodziewałem się czegoś łatwiejszego :) Teraz pozostały tylko dwa egzaminy ustne, ale to dopiero w przyszłym tygodniu, pogoda piękna, głowa zagotowana, wiadomo jak ją przewietrzyć :D
Pomysłu na trasę zbytnio nie było, pojechałem spontanicznie, o tak:

Licznikowe 72km 900m
Trasa pełen spontan, miała być krótka, ale w miarę ciekawa (tzn. taka gdzie jeszcze nie byłem ^^). Wyjechałem o 14, miałem wrócić około 17 stąd mało zdjęć. Na początek z prawobrzeża w kierunku Klinisk.

Oto i one ;) © Abarth
Następnie nie standardowo do Lubczyny, a na Stawno, jednak trzeba było się przebić na drugą stronę drogi S3 (S trójka, do łatwych jeśli chodzi o przejechanie nie należy, blachosmrody zapindalają 150km/h +).

Kierunek Stawno ;) © Abarth
Droga prowadziła przez las i właściwie gdyby nie była dziurawa jak ser szwajcarski, jechałoby się przyjemnie, ale coś za coś - ruch był przy najmniej znikomy ;)

Droga do Stawna - na zdjęciu tego nie widać, ale drobne kamyczki z których składał się asfalt wprawiał rower we wkurwiające wibracje © Abarth
Po drodze znalazłem fajny skrót by podjechać do wieży widokowej nad doliną rzeki Iny. Skrót pamiętałem z dawnych czasów, ale od czego ma się nawigację - by nie błądzić odpaliłem ku pewności. Skrót, skrótem, nie został rozpoznany przez garmina, ale doprowadził mnie do celu :)

Nawigacja zgłupiała gdzie jest, ale wiedziała jak prowadzić... © Abarth

...nad dolinę Iny ;) © Abarth

Mniej więcej tak się prezentuje, w oddali płynie Ina, sielsko, spokojnie, tylko komary niemiłosiernie ciachają, za długo tam nie byłem ;) © Abarth
Na wieże nie wszedłem - komary zeżarły by mnie żywcem, wbiję następnym razem :) Dalej kontynuując drogę do Stawna, gdzie jest całkiem fajny, zabytkowy kościół.

Po męczarniach z beznadziejnym asfaltem wreszcie Stawno, a tam gładki asfalt... © Abarth

... i zabytkowy kościół ;) © Abarth
Za Stawnem, kierunek na Goleniów. Upał był niesamowity, 25C w cieniu, w słońcu dochodziło do 30C, a ja czując podnietę że wybiorę się po raz pierwszy od 2 tygodni na rower, nie wziąłem wody. Może nie masakryczna, ale dokuczająca suchość w gardle irytowała mnie zatem byle jak najszybciej do domu, wreszcie równymi asfaltami.

Taką drogę lubię, szczególnie w upał... ;) © Abarth
W Goleniowie nie robiłem zdjęć, śpieszyłem się do domu. W drodze do Lubczyny podczas jazdy, jak zresztą prawie każde dzisiaj robione uchwyciłem fabrykę śmigieł do wiatraków.

Tak to jest jak się robi podczas jazdy - ucięło komin, ale jest: Fabryka śmigieł LM Glasfiber © Abarth
Z Lubczyny przez Czarną Łąkę do Pucic i z suchym gardłem, lekko spóźniony do domu. Łeb się przewietrzył, a procek schłodził i takie było zamierzenie, jeszcze półtora tygodnia i jestem wolny by trzaskać wakacyjne kilosy wraz z Prerią :) Niestety po powrocie dotarła do mnie informacja o tragicznym wypadku włoskiego kolarza Woutera Weylandt'a na 3 etapie Giro d'Italia. Pokój jego duszy...
Pomysłu na trasę zbytnio nie było, pojechałem spontanicznie, o tak:

Licznikowe 72km 900m
Trasa pełen spontan, miała być krótka, ale w miarę ciekawa (tzn. taka gdzie jeszcze nie byłem ^^). Wyjechałem o 14, miałem wrócić około 17 stąd mało zdjęć. Na początek z prawobrzeża w kierunku Klinisk.

Oto i one ;) © Abarth
Następnie nie standardowo do Lubczyny, a na Stawno, jednak trzeba było się przebić na drugą stronę drogi S3 (S trójka, do łatwych jeśli chodzi o przejechanie nie należy, blachosmrody zapindalają 150km/h +).

Kierunek Stawno ;) © Abarth
Droga prowadziła przez las i właściwie gdyby nie była dziurawa jak ser szwajcarski, jechałoby się przyjemnie, ale coś za coś - ruch był przy najmniej znikomy ;)

Droga do Stawna - na zdjęciu tego nie widać, ale drobne kamyczki z których składał się asfalt wprawiał rower we wkurwiające wibracje © Abarth
Po drodze znalazłem fajny skrót by podjechać do wieży widokowej nad doliną rzeki Iny. Skrót pamiętałem z dawnych czasów, ale od czego ma się nawigację - by nie błądzić odpaliłem ku pewności. Skrót, skrótem, nie został rozpoznany przez garmina, ale doprowadził mnie do celu :)

Nawigacja zgłupiała gdzie jest, ale wiedziała jak prowadzić... © Abarth

...nad dolinę Iny ;) © Abarth

Mniej więcej tak się prezentuje, w oddali płynie Ina, sielsko, spokojnie, tylko komary niemiłosiernie ciachają, za długo tam nie byłem ;) © Abarth
Na wieże nie wszedłem - komary zeżarły by mnie żywcem, wbiję następnym razem :) Dalej kontynuując drogę do Stawna, gdzie jest całkiem fajny, zabytkowy kościół.

Po męczarniach z beznadziejnym asfaltem wreszcie Stawno, a tam gładki asfalt... © Abarth

... i zabytkowy kościół ;) © Abarth
Za Stawnem, kierunek na Goleniów. Upał był niesamowity, 25C w cieniu, w słońcu dochodziło do 30C, a ja czując podnietę że wybiorę się po raz pierwszy od 2 tygodni na rower, nie wziąłem wody. Może nie masakryczna, ale dokuczająca suchość w gardle irytowała mnie zatem byle jak najszybciej do domu, wreszcie równymi asfaltami.

Taką drogę lubię, szczególnie w upał... ;) © Abarth
W Goleniowie nie robiłem zdjęć, śpieszyłem się do domu. W drodze do Lubczyny podczas jazdy, jak zresztą prawie każde dzisiaj robione uchwyciłem fabrykę śmigieł do wiatraków.

Tak to jest jak się robi podczas jazdy - ucięło komin, ale jest: Fabryka śmigieł LM Glasfiber © Abarth
Z Lubczyny przez Czarną Łąkę do Pucic i z suchym gardłem, lekko spóźniony do domu. Łeb się przewietrzył, a procek schłodził i takie było zamierzenie, jeszcze półtora tygodnia i jestem wolny by trzaskać wakacyjne kilosy wraz z Prerią :) Niestety po powrocie dotarła do mnie informacja o tragicznym wypadku włoskiego kolarza Woutera Weylandt'a na 3 etapie Giro d'Italia. Pokój jego duszy...
Dane wycieczki:
Km: | 72.90 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:20 | km/h: | 21.87 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 27.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 80m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Szybkie Gryfino
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | dodano:19.04.2011
Ostatni przed maturalny wypad zrobiony! Jak wspominałem we wpisie "Deszczowe Police", gdzie warunki do jazdy były lekko mówiąc niekomfortowe, Preria była uwalona niemiłosiernie. Krótki wypadzik by pozostawić czystą i pachnącą Nelly na miesiąc w pokoju był tylko kwestią czasu. Dziś pogoda była rewelacyjna, zatem po lekcjach szybki obiadek i około 16 rura do warsztatu na serwis :)

Serwisówka - Mycie z drogowego syfu i smarowanie pachnącym perfumem - zielonym FL :) © Abarth
W drodze zadzwoniłem do Piotrka czy dałby radę dziś na krótką trasę, akurat gdy kończyłem pracę oddzwonił i zaproponował Gryfino, 25 minut później już widzieliśmy się na pętli w Podjuchach. Była godzina 18 zatem nie było czasu by poszaleć....

Jest i Gryfino :) © Abarth
Zeszło się nam szybko, średnia do Gryfina oscylowała cały czas między 25, a 30 km/h więc w Gryfie byliśmy już o 18:30. Korzystając z tego, zaproponowałem jeszcze pojechanie do centrum gdzie przy okazji zaopatrzyłem się w żarcie.

Obie ślicznotki na pit stopie przed...© Piotrek

...Biedro w Gryfinie :) © Piotrek
Znając biedronkę chwilkę się zeszło w kolejce, nie ma to jak czynna jedna kasa w poniedziałkowe popołudnie :) Pojechaliśmy na most na Odrze, granicy Polsko-Niemieckiej.

Most pod słońce, wyglądał fajnie, szkoda że silne słońce prześwietliło zdjęcie. © Piotrek
Wbiliśmy na 5 minut za granicę i zawijamy do domu. Po drodze padł mi telefon, więc poza pierwszymi dwoma zdjęciami wszystkie robił Piotrek, dobrze że w swojej Xperii ma 5mpx ;)

Z mostu widok na elektrownię Dolna Odra © Piotrek
Wycieczka była na szybko, czas nas naglił i nie było czasu by zwiedzać, na szybko cyknęliśmy sobie fotkę przed kościołem Narodzenia NMP. Nie byłbym sobą gdybym nie wtaszczył Prerii na scenę która się przed nim znajdowała :)

Przed kościołem Narodzenia NMP w Gryfinie, ogarniając Nelly do zdjęcia ;) © Piotrek
Dochodziła 19:30 zatem dość szybkim tempem zawijamy do domu. W Szczecinie byliśmy za 5 ósma, w Podjuchach rozjechaliśmy się do domów. Wypad udany, szkoda że już ostatni i rozstaję się z Nelly na miesiąc, ważne że teraz spogląda na mnie czysta i pachnąca, a przy okazji w drodze do Gryfina rozprowadziłem smar po napędzie. Do zobaczenia na trasie w czerwcu, czas na regenerację sił przed wakacyjnymi wyprawami...naszych sił ;)

Serwisówka - Mycie z drogowego syfu i smarowanie pachnącym perfumem - zielonym FL :) © Abarth
W drodze zadzwoniłem do Piotrka czy dałby radę dziś na krótką trasę, akurat gdy kończyłem pracę oddzwonił i zaproponował Gryfino, 25 minut później już widzieliśmy się na pętli w Podjuchach. Była godzina 18 zatem nie było czasu by poszaleć....

Jest i Gryfino :) © Abarth
Zeszło się nam szybko, średnia do Gryfina oscylowała cały czas między 25, a 30 km/h więc w Gryfie byliśmy już o 18:30. Korzystając z tego, zaproponowałem jeszcze pojechanie do centrum gdzie przy okazji zaopatrzyłem się w żarcie.

Obie ślicznotki na pit stopie przed...© Piotrek

...Biedro w Gryfinie :) © Piotrek
Znając biedronkę chwilkę się zeszło w kolejce, nie ma to jak czynna jedna kasa w poniedziałkowe popołudnie :) Pojechaliśmy na most na Odrze, granicy Polsko-Niemieckiej.

Most pod słońce, wyglądał fajnie, szkoda że silne słońce prześwietliło zdjęcie. © Piotrek
Wbiliśmy na 5 minut za granicę i zawijamy do domu. Po drodze padł mi telefon, więc poza pierwszymi dwoma zdjęciami wszystkie robił Piotrek, dobrze że w swojej Xperii ma 5mpx ;)

Z mostu widok na elektrownię Dolna Odra © Piotrek
Wycieczka była na szybko, czas nas naglił i nie było czasu by zwiedzać, na szybko cyknęliśmy sobie fotkę przed kościołem Narodzenia NMP. Nie byłbym sobą gdybym nie wtaszczył Prerii na scenę która się przed nim znajdowała :)

Przed kościołem Narodzenia NMP w Gryfinie, ogarniając Nelly do zdjęcia ;) © Piotrek
Dochodziła 19:30 zatem dość szybkim tempem zawijamy do domu. W Szczecinie byliśmy za 5 ósma, w Podjuchach rozjechaliśmy się do domów. Wypad udany, szkoda że już ostatni i rozstaję się z Nelly na miesiąc, ważne że teraz spogląda na mnie czysta i pachnąca, a przy okazji w drodze do Gryfina rozprowadziłem smar po napędzie. Do zobaczenia na trasie w czerwcu, czas na regenerację sił przed wakacyjnymi wyprawami...naszych sił ;)
Dane wycieczki:
Km: | 50.90 | Km teren: | 0.10 | Czas: | 02:05 | km/h: | 24.43 |
Pr. maks.: | 47.20 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 60m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Deszczowe Police
Środa, 13 kwietnia 2011 | dodano:13.04.2011
Po - uwaga - 10 dniach bez roweru nie wytrzymałem. Mam mnóstwo pracy przedmaturalnej, ale cykloza wygrała i nie obchodziła mnie pogoda, ważne że termin pasował Piotrkowi, z którym udałem się do Polic. Właściwie każda pogoda jest dobra na rower byle przesadnie nie wiało i nie padało. Tak było też dziś, mimo że temperatura była najniższą w kwietniu - 6C.
Trasa:

Licznikowe 62km 900m
Spotkanie o 15 na Basenie Górniczym. Szybkie przywitanie się, sprawdzenie sprzętu, gdzie okazało się że mam ciut za mało powietrza, o jakieś pół bara i w drogę. Pogoda była znośna, ale nadchodzące chmury ograniczały postoje, powiedziałbym nawet że jadąc przez miasto był tylko jeden - przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego.

Pomnik Józefa Piłsudskiego przy Placu Szarych Szeregów © Abarth
Dalej przepychając się przez centrum, wiadomo slalomem między ludźmi, czego nienawidzę, ale czasem trzeba. Ogólnie irytuje mnie jazda miejska, ze światłami, korkami, ciągłym start and stop...jednak wolę prawobrzeże i jazdę w trasie stałym tempem ;) Dojechaliśmy do kąpieliska nad jeziorem Głębokie.

Kąpielisko Miejskie Głębokie :D © Abarth
Od Głębokiego zaczął się irytujący deszcz, niby mżawka, ale cholernie gęsta i obfita. Po chwili droga była już w stanie jak po ostrej ulewie, a nie mamy błotników :D Celem były Police więc nie zniechęcamy się, jedziemy.

W drodze do Polic - łatwo nie było... © Abarth

...Piotrek podjeżdża... © Abarth

...a Preria chlapie ;) © Abarth
Brak błotników pokazał swoje, teraz żałuję że nie zrobiłem zdjęcia swoich pleców - były po prostu czarne :) Dojeżdżamy do Polic, nadal lekko, acz irytująco mży.

Przemokniętym nie chciało się stawać do fotki, Preria i Merida (w tle) pozowały za nas :D © Abarth
W Policach właściwie nie mieliśmy celu by pozwiedzać, to była raczej wyprawa rekreacyjna, Piotrek pocykał fotki Zakładów Chemicznych Police, ja z racji tego że telefon się rozładowywał na szybko cyknąłem pomnik papieża.

Pomnik Jana Pawła II w Policach © Abarth
Jak widać było bardzo mokro. Dochodziła 17:30, zawijamy do domu. Deszcz zaczął ustępować, to dobry znak. Powrót minął jakby szybciej, już bez specjalnego fotosowania. Po drodze zaintrygowały mnie ceny paliw na shellu...

Właściwie mi, bikerowi powinno to latać, ale cholera co to ma k...wa być?! © Abarth
Za ON ponad 5;10 zł to już jest chore. I weź tu człowieku rób prawo jazdy za 2 miesiące ;) Pod koniec drogi zaczęło się przejaśniać, ale już nie cykaliśmy zdjęć. Rozjechaliśmy się tam gdzie spotkaliśmy - na Basenie Górniczym i stamtąd każdy pojechał w swoją stronę. W domu byłem o 19:30, wracając już niemal suchymi asfaltami...a w domu pucowanie z błota i innego podeszczowego syfu. To chyba ostatni przedmaturalny wypad rowerem, może jeszcze krótki wypadzik na porządne mycie i smarowanie się znajdzie, a tak... do zobaczenia w czerwcu! :)
Trasa:

Licznikowe 62km 900m
Spotkanie o 15 na Basenie Górniczym. Szybkie przywitanie się, sprawdzenie sprzętu, gdzie okazało się że mam ciut za mało powietrza, o jakieś pół bara i w drogę. Pogoda była znośna, ale nadchodzące chmury ograniczały postoje, powiedziałbym nawet że jadąc przez miasto był tylko jeden - przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego.

Pomnik Józefa Piłsudskiego przy Placu Szarych Szeregów © Abarth
Dalej przepychając się przez centrum, wiadomo slalomem między ludźmi, czego nienawidzę, ale czasem trzeba. Ogólnie irytuje mnie jazda miejska, ze światłami, korkami, ciągłym start and stop...jednak wolę prawobrzeże i jazdę w trasie stałym tempem ;) Dojechaliśmy do kąpieliska nad jeziorem Głębokie.

Kąpielisko Miejskie Głębokie :D © Abarth
Od Głębokiego zaczął się irytujący deszcz, niby mżawka, ale cholernie gęsta i obfita. Po chwili droga była już w stanie jak po ostrej ulewie, a nie mamy błotników :D Celem były Police więc nie zniechęcamy się, jedziemy.

W drodze do Polic - łatwo nie było... © Abarth

...Piotrek podjeżdża... © Abarth

...a Preria chlapie ;) © Abarth
Brak błotników pokazał swoje, teraz żałuję że nie zrobiłem zdjęcia swoich pleców - były po prostu czarne :) Dojeżdżamy do Polic, nadal lekko, acz irytująco mży.

Przemokniętym nie chciało się stawać do fotki, Preria i Merida (w tle) pozowały za nas :D © Abarth
W Policach właściwie nie mieliśmy celu by pozwiedzać, to była raczej wyprawa rekreacyjna, Piotrek pocykał fotki Zakładów Chemicznych Police, ja z racji tego że telefon się rozładowywał na szybko cyknąłem pomnik papieża.

Pomnik Jana Pawła II w Policach © Abarth
Jak widać było bardzo mokro. Dochodziła 17:30, zawijamy do domu. Deszcz zaczął ustępować, to dobry znak. Powrót minął jakby szybciej, już bez specjalnego fotosowania. Po drodze zaintrygowały mnie ceny paliw na shellu...

Właściwie mi, bikerowi powinno to latać, ale cholera co to ma k...wa być?! © Abarth
Za ON ponad 5;10 zł to już jest chore. I weź tu człowieku rób prawo jazdy za 2 miesiące ;) Pod koniec drogi zaczęło się przejaśniać, ale już nie cykaliśmy zdjęć. Rozjechaliśmy się tam gdzie spotkaliśmy - na Basenie Górniczym i stamtąd każdy pojechał w swoją stronę. W domu byłem o 19:30, wracając już niemal suchymi asfaltami...a w domu pucowanie z błota i innego podeszczowego syfu. To chyba ostatni przedmaturalny wypad rowerem, może jeszcze krótki wypadzik na porządne mycie i smarowanie się znajdzie, a tak... do zobaczenia w czerwcu! :)
Dane wycieczki:
Km: | 62.90 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:30 | km/h: | 17.97 |
Pr. maks.: | 51.20 | Temperatura: | 6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 600m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Popołudniowy wypadzik
Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano:03.04.2011
Wczoraj zawiodła mnie dętka, a wraz z nią legły w gruzach plany dokręcenia dwusetki z kolegami. Dziś to nadrobiłem, trochę nieplanowanie, wypadem z Piotrkiem, który zadzwonił do mnie czy mam ochotę na krótki wypadzik do Starego Czarnowa. Preria miała po 140'tce odpoczywać, ale iście wakacyjna pogoda spowodowała że uległem pokusie :D Dziś byłem zajęty więc dopiero o 17:15 spotkaliśmy się na pętli w podjuchach.
Trasa:

Licznikowe 59 km 350 m
Mieliśmy około dwie i pół godziny by uwinąć się przed zachodem słońca. Najpierw pojechaliśmy do Kołowa, przy okazji odświeżyłem sobie trasę, nie byłem tam od miesiąca.

Na tle masztu telewizyjnego w Kołowie... © Abarth

...ekhm, masztów :D © Abarth
Za Kołowem szybkie asfalty na Stare Czarnowo, gdzie można było przycisnąć. Piotrek mimo korby o małej ilości zębów (nie pamiętam liczby) dawał rade ;)

Meridka z górki osiągała dobrze ponad 40 :) © Abarth
Po drodze ugruntowaliśmy się że wakacyjna pogoda to nie tylko wysoka temperatura i palące słońce. Bociany są i mają się dobrze.

Wiosna w pełni :) © Abarth
Dojechaliśmy do Starego Czarnowa. Średnia do tej pory około 25 km/h, nie najgorzej, więc postanowiliśmy sobie wydłużyć trasę przez Chlebowo i Radziszewo.

Cel osiągnięty i zawijamy z powrotem. © Piotrek
Skierowaliśmy się na drogę "120" w kierunku Gardna, tak tego Gardna. Tam jest moje ulubione rondo ;)

Cisnąc, w kierunku ronda :D © Piotrek

Gardno już w zasięgu wzroku... © Piotrek

...i wreszcie jest! ;) © Abarth
Piotrek zasugerował kierunek przez Chlebowo gdzie jest mały pomnik upamiętniający bohaterską walkę artylerii Łużyckiej o wyzwolenie prawobrzeżnego Szczecina.

Pomnik ku czci poległych w Chlebowie © Piotrek

Tablica pamiątkowa. © Piotrek
Dalej już z górki do Radziszewa, gdzie zrobiliśmy mały pit stop na wyprostowanie nóg. Zaczęło się ściemniać i kropić zatem szybko ogarnęliśmy się i kręcimy do domu.

Szybki pit stop i w drogę © Abarth
Zaraz dalej Szczecin i tam rozjechaliśmy się do domów. Piotrkowi udało się dojechać w mżawce, ja do Dąbia miałem jeszcze 8km, no i znając moje szczęście było oberwanie chmury. To nie był deszcz, ale ulewa. Chciałem wrócić jak najszybciej, to w poważaniu miałem że się ochlapie, kałuża, nie kałuża stałe 30km/h. A potem w domu mozolne wycieranie Prerii z wody, by zacieków nie było :) Wycieczka mimo wszystko udana i choć na raty, to w weekendzie dwusetka wykręcona :)
Trasa:

Licznikowe 59 km 350 m
Mieliśmy około dwie i pół godziny by uwinąć się przed zachodem słońca. Najpierw pojechaliśmy do Kołowa, przy okazji odświeżyłem sobie trasę, nie byłem tam od miesiąca.

Na tle masztu telewizyjnego w Kołowie... © Abarth

...ekhm, masztów :D © Abarth
Za Kołowem szybkie asfalty na Stare Czarnowo, gdzie można było przycisnąć. Piotrek mimo korby o małej ilości zębów (nie pamiętam liczby) dawał rade ;)

Meridka z górki osiągała dobrze ponad 40 :) © Abarth
Po drodze ugruntowaliśmy się że wakacyjna pogoda to nie tylko wysoka temperatura i palące słońce. Bociany są i mają się dobrze.

Wiosna w pełni :) © Abarth
Dojechaliśmy do Starego Czarnowa. Średnia do tej pory około 25 km/h, nie najgorzej, więc postanowiliśmy sobie wydłużyć trasę przez Chlebowo i Radziszewo.

Cel osiągnięty i zawijamy z powrotem. © Piotrek
Skierowaliśmy się na drogę "120" w kierunku Gardna, tak tego Gardna. Tam jest moje ulubione rondo ;)

Cisnąc, w kierunku ronda :D © Piotrek

Gardno już w zasięgu wzroku... © Piotrek

...i wreszcie jest! ;) © Abarth
Piotrek zasugerował kierunek przez Chlebowo gdzie jest mały pomnik upamiętniający bohaterską walkę artylerii Łużyckiej o wyzwolenie prawobrzeżnego Szczecina.

Pomnik ku czci poległych w Chlebowie © Piotrek

Tablica pamiątkowa. © Piotrek
Dalej już z górki do Radziszewa, gdzie zrobiliśmy mały pit stop na wyprostowanie nóg. Zaczęło się ściemniać i kropić zatem szybko ogarnęliśmy się i kręcimy do domu.

Szybki pit stop i w drogę © Abarth
Zaraz dalej Szczecin i tam rozjechaliśmy się do domów. Piotrkowi udało się dojechać w mżawce, ja do Dąbia miałem jeszcze 8km, no i znając moje szczęście było oberwanie chmury. To nie był deszcz, ale ulewa. Chciałem wrócić jak najszybciej, to w poważaniu miałem że się ochlapie, kałuża, nie kałuża stałe 30km/h. A potem w domu mozolne wycieranie Prerii z wody, by zacieków nie było :) Wycieczka mimo wszystko udana i choć na raty, to w weekendzie dwusetka wykręcona :)
Dane wycieczki:
Km: | 59.35 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 02:20 | km/h: | 25.44 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1000m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Z przygodami, ale udanie :D
Sobota, 2 kwietnia 2011 | dodano:02.04.2011Kategoria Najdłuższe
Tą trasę planowałem od tygodnia. Od wypucowania roweru, poprzez zakupy ekwipunku, aż do nastawienia psychicznego, by stuknąć 200km. I się nie udało, ale zaraz, zaraz, wszystko od początku...
Pobudka godzina 5, by się wyszykować. Standardowo obfite śniadanie, przegląd listy czy wszystko jest zapakowane i w drogę...
Trasa:

Licznikowe 146km 450m.
Godzina 6 - lecim. Po 10 km słyszę takie jakby szeleszczenie dochodzące z tyłu, nawet za bardzo nie ściągało roweru na bok, ale coś zaczęło mielić. Sprawdzam - flak. Pomyślałem, "jedwabiście"... Zapasowej dętki, akurat nie miałem, więc wracam się do domu, ale mam same od 26''. Jechać, nie jechać? Sprawdzam trasę, opcjonalnie skróciłem sobie do 80km, a sklep rowerowy otwarty od 10... Od 7 do 10 czekam.
Godzina 10 - wpadam do sklepu (wpadam to chyba dobre określenie bo nie wszedłem normalnie ^^) po dętkę, chciałem Schwalbe extra light, ale nie było z zaworem presta, więc stanęło na Continentalu Tour all. Wróciłem do domu i szybko wymieniam.

Preria czekała 3h na wymianę... © Abarth

...najdziwniejszego przebicia jakie widziałem - sam z siebie wystrzelił wentyl. © Abarth
Z pójściem do sklepu i wymianą zeszło się do 11. Najpierw przez Kliniska, Rurzycę do Goleniowa.

Kliniska Wielkie... © Abarth

...i kościół w Rurzycy © Abarth
Dalej skierowałem się na Goleniów. Pogoda znów nie dopisała, choć zgodnie z przewidywaniami wiatr był neutralny, i 15C. Ale te chmury...

Brama Wolińska w Goleniowie... © Abarth

...spichlerz szachulcowy nad Iną... © Abarth

...oraz średniowieczne mury obronne © Abarth
Dalej zgodnie z tym co zapowiadałem skierowałem się do Żółwiej Błoci zobaczyć sławny pomnik żółwia - całkiem spory, wykonany z kamienia, stoi w samym centrum wsi.

Wielki kamienny żółw :P © Abarth

Żółw czuwa nad spokojem mieszkańców :) © Abarth

Doszukałem się pewnych podobieństw między żółwiem, a Prerią ;) © Abarth
Z Żółwiej Błoci w stronę Mostów i Maciejewa, po drodze miałem okazję pojechać na lotnisko pod Goleniowem, czemu więc nie wpaść :)

Parking przed terminalem © Abarth

Parking jest spory więc by się nie zgubić... :D © Abarth
W Maciejewie znajduje się pałac eklektyczny von Flammingów. Wygląda ciekawie :)

Pałac widziany z drogi © Abarth

Herby na elewacji © Abarth

Pałac od strony parku © Abarth

Preria tutaj jak zwykle pasuje, taka mała nadworna dama :D © Abarth

Pałacowy park nad jeziorem Lechickim © Abarth
Pogoda na cykanie zdjęć zabytkom nieciekawa. Dochodziła godzina 16, liczyłem że jak ostatnio właśnie w tych okolicach zacznie się przejaśniać. Po drodze mijałem jakże trafnie nazwaną miejscowość:

Niestety nie udało się uniknąć upolitycznienia wycieczki :D © Abarth
Nie chcę być złośliwy, ale od Jarosławek droga z równego asfaltu zmieniła się w ser szwajcarski, dodatkowo z kostką brukową ;)
Dalej było Maszewo, tam sporo zabytków, ale nie miałem ochoty na oglądanie przez tą pogodę. Obejrzałem je z daleka, nie wyciągałem aparatu.

Po drodze mijałem Parlino, a tam kościół © Abarth
W tym miejscu miałem zawijać na Szczecin, bo umówiłem się z Piotrkiem na kręcenie na Głębokie, ale spóźniony o 4h wyjazd zniweczył ten plan. Zatem póki godzina młoda, pojechałem w kierunku Stargardu Szczecińskiego.

Godzina 17, dalej chmury. © Abarth
Stargard jest piękny. Jest tam tyle zabytków do zwiedzania że potrzeba chyba całego dnia by to wszystko zobaczyć. Z racji pogody cyknąłem tylko te, które miałem po drodze.

Wjeżdżając do centrum już mamy atrakcje :) © Abarth

Port nad Iną © Abarth

Port został wyremontowany - jak widać miasto biedne nie jest... :) © Abarth

Fragmenty murów obronnych Stargardu. © Abarth
Zabytków jest 20x więcej. Patrząc na porządek panujący na ulicach, architekturę, a choćby na stan dróg nie dziwię się że Stargard Szczeciński nie chce być "Szczeciński" - zupełnie nie przypomina Szczecina i wszelkie koligacje z nim w nazwie są niewskazane. Referendum w sprawie zmiany nazwy ma być, zobaczymy :)

Wylotówka w stronę Szczecina - super gładka i szerokaaaaa ;) © Abarth
Bardzo wygodnie się jeździ po Stargardzie, prawie tak jak w Niemieckich miastach. Polubiłem go. Wyjeżdżając chciałem zahaczyć o Morzyczyn i tamtejszą promenadę nad Miedwiem, ale to następnym razem. Powód? Spójrzcie niżej.

Według mapy 5km takiego gówna. Zawróciłem po 500m, a i tak... © Abarth

...Preria była uwalona jak świnia (nie ujmując świni) © Abarth
Wróciłem na "10". Prosto do Kobylanki, a stamtąd do Reptowa gdzie zrobiłem sobie duży i ostatni Pit-Stop. Zaczęło wychodzić słońce, szkoda że tak późno :/ Zatrzymałem się przy skwerze, gdzie było kilka tablic opisujących historię pobliskich miejscowości.

Skwer w Reptowie. © Abarth

I trochę jego historii © Abarth
Kilka tablic przeczytałem, kilka obfotografowałem, by poczytać je w domu. Dochodziła 19, zaczęło zachodzić słońce, a do domu jeszcze 25km.

Asfaltówka między "Reptowem", a "Niedźwiedziem" - trzeba cisnąć © Abarth
Ostatni fragment trasy to droga do Zdunowa przez las - pełno piachu, Preria cudem się nie zakopywała.

Droga wybitnie nie dla crossówki © Abarth

Po 5km męczarni, wreszcie szuter... © Abarth

...i wymęczona para - 130km w nogach, ale mimo to zadowoleni :) © Abarth
Ze Zdunowa do Wielgowa, a stamtąd prosto do Dąbia. W domu byłem o 20, tuż przez zmrokiem. Dlaczego mimo nie zrobienia "dwusetki" tytułowe "udanie"? Otóż po takich przygodach, jednak dystans jest satysfakcjonujący i mimo późnej godziny wyjazdu zdołałem obejrzeć 70% tego co chciałem. Co by było, jakbym wyjechał planowo o 6... trasa do powtórzenia, ale już po maturze, bowiem to ostatnia setka do czerwca. Prawdziwe jeżdżenie zacznie się w wakacje, a póki co krótkie dystanse i regenerowanie sił przed letnimi wyprawami :)
Pobudka godzina 5, by się wyszykować. Standardowo obfite śniadanie, przegląd listy czy wszystko jest zapakowane i w drogę...
Trasa:

Licznikowe 146km 450m.
Godzina 6 - lecim. Po 10 km słyszę takie jakby szeleszczenie dochodzące z tyłu, nawet za bardzo nie ściągało roweru na bok, ale coś zaczęło mielić. Sprawdzam - flak. Pomyślałem, "jedwabiście"... Zapasowej dętki, akurat nie miałem, więc wracam się do domu, ale mam same od 26''. Jechać, nie jechać? Sprawdzam trasę, opcjonalnie skróciłem sobie do 80km, a sklep rowerowy otwarty od 10... Od 7 do 10 czekam.
Godzina 10 - wpadam do sklepu (wpadam to chyba dobre określenie bo nie wszedłem normalnie ^^) po dętkę, chciałem Schwalbe extra light, ale nie było z zaworem presta, więc stanęło na Continentalu Tour all. Wróciłem do domu i szybko wymieniam.

Preria czekała 3h na wymianę... © Abarth

...najdziwniejszego przebicia jakie widziałem - sam z siebie wystrzelił wentyl. © Abarth
Z pójściem do sklepu i wymianą zeszło się do 11. Najpierw przez Kliniska, Rurzycę do Goleniowa.

Kliniska Wielkie... © Abarth

...i kościół w Rurzycy © Abarth
Dalej skierowałem się na Goleniów. Pogoda znów nie dopisała, choć zgodnie z przewidywaniami wiatr był neutralny, i 15C. Ale te chmury...

Brama Wolińska w Goleniowie... © Abarth

...spichlerz szachulcowy nad Iną... © Abarth

...oraz średniowieczne mury obronne © Abarth
Dalej zgodnie z tym co zapowiadałem skierowałem się do Żółwiej Błoci zobaczyć sławny pomnik żółwia - całkiem spory, wykonany z kamienia, stoi w samym centrum wsi.

Wielki kamienny żółw :P © Abarth

Żółw czuwa nad spokojem mieszkańców :) © Abarth

Doszukałem się pewnych podobieństw między żółwiem, a Prerią ;) © Abarth
Z Żółwiej Błoci w stronę Mostów i Maciejewa, po drodze miałem okazję pojechać na lotnisko pod Goleniowem, czemu więc nie wpaść :)

Parking przed terminalem © Abarth

Parking jest spory więc by się nie zgubić... :D © Abarth
W Maciejewie znajduje się pałac eklektyczny von Flammingów. Wygląda ciekawie :)

Pałac widziany z drogi © Abarth

Herby na elewacji © Abarth

Pałac od strony parku © Abarth

Preria tutaj jak zwykle pasuje, taka mała nadworna dama :D © Abarth

Pałacowy park nad jeziorem Lechickim © Abarth
Pogoda na cykanie zdjęć zabytkom nieciekawa. Dochodziła godzina 16, liczyłem że jak ostatnio właśnie w tych okolicach zacznie się przejaśniać. Po drodze mijałem jakże trafnie nazwaną miejscowość:

Niestety nie udało się uniknąć upolitycznienia wycieczki :D © Abarth
Nie chcę być złośliwy, ale od Jarosławek droga z równego asfaltu zmieniła się w ser szwajcarski, dodatkowo z kostką brukową ;)
Dalej było Maszewo, tam sporo zabytków, ale nie miałem ochoty na oglądanie przez tą pogodę. Obejrzałem je z daleka, nie wyciągałem aparatu.

Po drodze mijałem Parlino, a tam kościół © Abarth
W tym miejscu miałem zawijać na Szczecin, bo umówiłem się z Piotrkiem na kręcenie na Głębokie, ale spóźniony o 4h wyjazd zniweczył ten plan. Zatem póki godzina młoda, pojechałem w kierunku Stargardu Szczecińskiego.

Godzina 17, dalej chmury. © Abarth
Stargard jest piękny. Jest tam tyle zabytków do zwiedzania że potrzeba chyba całego dnia by to wszystko zobaczyć. Z racji pogody cyknąłem tylko te, które miałem po drodze.

Wjeżdżając do centrum już mamy atrakcje :) © Abarth

Port nad Iną © Abarth

Port został wyremontowany - jak widać miasto biedne nie jest... :) © Abarth

Fragmenty murów obronnych Stargardu. © Abarth
Zabytków jest 20x więcej. Patrząc na porządek panujący na ulicach, architekturę, a choćby na stan dróg nie dziwię się że Stargard Szczeciński nie chce być "Szczeciński" - zupełnie nie przypomina Szczecina i wszelkie koligacje z nim w nazwie są niewskazane. Referendum w sprawie zmiany nazwy ma być, zobaczymy :)

Wylotówka w stronę Szczecina - super gładka i szerokaaaaa ;) © Abarth
Bardzo wygodnie się jeździ po Stargardzie, prawie tak jak w Niemieckich miastach. Polubiłem go. Wyjeżdżając chciałem zahaczyć o Morzyczyn i tamtejszą promenadę nad Miedwiem, ale to następnym razem. Powód? Spójrzcie niżej.

Według mapy 5km takiego gówna. Zawróciłem po 500m, a i tak... © Abarth

...Preria była uwalona jak świnia (nie ujmując świni) © Abarth
Wróciłem na "10". Prosto do Kobylanki, a stamtąd do Reptowa gdzie zrobiłem sobie duży i ostatni Pit-Stop. Zaczęło wychodzić słońce, szkoda że tak późno :/ Zatrzymałem się przy skwerze, gdzie było kilka tablic opisujących historię pobliskich miejscowości.

Skwer w Reptowie. © Abarth

I trochę jego historii © Abarth
Kilka tablic przeczytałem, kilka obfotografowałem, by poczytać je w domu. Dochodziła 19, zaczęło zachodzić słońce, a do domu jeszcze 25km.

Asfaltówka między "Reptowem", a "Niedźwiedziem" - trzeba cisnąć © Abarth
Ostatni fragment trasy to droga do Zdunowa przez las - pełno piachu, Preria cudem się nie zakopywała.

Droga wybitnie nie dla crossówki © Abarth

Po 5km męczarni, wreszcie szuter... © Abarth

...i wymęczona para - 130km w nogach, ale mimo to zadowoleni :) © Abarth
Ze Zdunowa do Wielgowa, a stamtąd prosto do Dąbia. W domu byłem o 20, tuż przez zmrokiem. Dlaczego mimo nie zrobienia "dwusetki" tytułowe "udanie"? Otóż po takich przygodach, jednak dystans jest satysfakcjonujący i mimo późnej godziny wyjazdu zdołałem obejrzeć 70% tego co chciałem. Co by było, jakbym wyjechał planowo o 6... trasa do powtórzenia, ale już po maturze, bowiem to ostatnia setka do czerwca. Prawdziwe jeżdżenie zacznie się w wakacje, a póki co krótkie dystanse i regenerowanie sił przed letnimi wyprawami :)
Dane wycieczki:
Km: | 146.45 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 06:50 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 900m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Serwisówka ;)
Czwartek, 31 marca 2011 | dodano:31.03.2011
Dziś krótki wyjazd serwisowy, w celu wyczyszczenia i nasmarowania napędu. Zdecydowałem się ostatnią "przed maturalną" setkę walnąć jednak w sobotę. Pogoda ma być znośna - średni wiatr, chmury, ale 15C i deszcz 0.1 mm - czyli mżawka :) Preria umyta i nasmarowana przed trasą, korzystając z pogody krótka trasa na rozprowadzenie po wszystkich zębatkach oleju.
Wpadłem pod szkołę, która dumnie zwie się "Centrum Kształcenia Sportowego". Na nazwie się skończyło - WF'y to opierdalanie się, mało możliwości rozwoju sportowego, mimo że jestem ostatnim rocznikiem z czasów liceum tej szkoły, od tamtego roku już są klasy tylko sportowe.

Wejście do szkoły © Abarth
Oczywiście mamy nowoczesny basen, a w szkole są sekcje kolarstwa, ale to pominę... Stan zaangażowania szkoły w sport, czy choćby kolarstwo niech zobrazuje stan stojaków rowerowych:

Jaka szkoła, takie stojaki - wiecie już dlaczego nie jeżdżę rowerem do szkoły? :D © Abarth
Na taki stojak to i U-Lock nie pomoże, jak łatwiej jest przeciąć sam stojak. Nie mówiąc o tym że stojaki za koło to kpina, powinny być specjalne stojaki za ramę...
Dosyć narzekania na szkołę - pojechałem na szybkie asfalty pociskać na każdej zębatce, w równomiernym rozprowadzeniu oleju.

Las w okolicach Wielgowa, pełny zboczeńców i gwałcicieli, ale jakoś mnie to nie rusza ;) © Abarth
Po drodze przez las mamy widoczek na autostradę A6:

Autostrada, a raczej "autostrada" A6 w kierunku Szczecina... © Abarth

...i w kierunku Goleniowa - foto z drugiej strony drogi, na maksymalnym zoomie. © Abarth
Pokręciłem się jeszcze po mieście i wróciłem do domu - przed sobotą z Prerią regenerujemy siły :) Oby pogoda dopisała... ;)
Wpadłem pod szkołę, która dumnie zwie się "Centrum Kształcenia Sportowego". Na nazwie się skończyło - WF'y to opierdalanie się, mało możliwości rozwoju sportowego, mimo że jestem ostatnim rocznikiem z czasów liceum tej szkoły, od tamtego roku już są klasy tylko sportowe.

Wejście do szkoły © Abarth
Oczywiście mamy nowoczesny basen, a w szkole są sekcje kolarstwa, ale to pominę... Stan zaangażowania szkoły w sport, czy choćby kolarstwo niech zobrazuje stan stojaków rowerowych:

Jaka szkoła, takie stojaki - wiecie już dlaczego nie jeżdżę rowerem do szkoły? :D © Abarth
Na taki stojak to i U-Lock nie pomoże, jak łatwiej jest przeciąć sam stojak. Nie mówiąc o tym że stojaki za koło to kpina, powinny być specjalne stojaki za ramę...
Dosyć narzekania na szkołę - pojechałem na szybkie asfalty pociskać na każdej zębatce, w równomiernym rozprowadzeniu oleju.

Las w okolicach Wielgowa, pełny zboczeńców i gwałcicieli, ale jakoś mnie to nie rusza ;) © Abarth
Po drodze przez las mamy widoczek na autostradę A6:

Autostrada, a raczej "autostrada" A6 w kierunku Szczecina... © Abarth

...i w kierunku Goleniowa - foto z drugiej strony drogi, na maksymalnym zoomie. © Abarth
Pokręciłem się jeszcze po mieście i wróciłem do domu - przed sobotą z Prerią regenerujemy siły :) Oby pogoda dopisała... ;)
Dane wycieczki:
Km: | 34.11 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 01:20 | km/h: | 25.58 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 60m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |