Statystyki

  • Kilometry z bikestats: 9004.51 km
  • W tym off-road: 809.40 km (8.99%)
  • Czas na siodełku: 17d 13h 24m
  • Kręcę ze średnią: 21.37 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Ostatni sezon z BS

button stats bikestats.pl

Poprzednie sezony

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy

Mój sprzęt

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy abarth.bikestats.pl

Archiwum

Powered by

Do wielgowa w pilnej sprawie ;)

Wtorek, 29 marca 2011 | dodano:29.03.2011
Dziś kolejna próbna matura - tym razem z wosu i znowu od razu po lekcjach -.-'. Miałem za zadanie dostarczyć chorej (koleżance? ^^) info, co było zadane i ogólnie co nowego w szkole. Głowa zagotowana od matury, konsekwencją jest rower rzecz jasna :) Dzisiaj króciusieńko, bez czasu na cykanie fot, więc by cokolwiek było pojechałem ulicą Dziennikarską w Dąbiu, porównać ją z tą przedwojenną :)



Dziennikarska przed wojną © www.prawobrzeże.eu


Dziennikarska "w kolorze" dawniej... © www.prawobrzeże.eu

Obecnie prezentuje się tak:


Dziennikarska teraz... © Abarth


...stan na marzec 2011 :) © Abarth

Trochę się zasiedziałem i wróciłem do domu o 21 :) Nie ma to jak jazda nocna - mały ruch, wiatr zanika, średnia wzrasta :D Prognoza na niedziele dalej ciulowa, chyba zamiast grubo ponad 100km, ledwo "złamię" stówę, ale przeprojektowywanie trasy w toku... :) Dane wycieczki:
Km:17.14Km teren:0.60 Czas:00:45km/h:22.85
Pr. maks.:37.00Temperatura:10.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 30mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Bulwarowo i terenowo ;)

Poniedziałek, 28 marca 2011 | dodano:28.03.2011
Szykuję się do grubszego wyjazdu - regenerując siły, ale patrząc na pogodę na niedziele mam pewne wątpliwości co do powodzenia wyprawy. Nie mogłem ryzykować spieprzonym weekendem to lekko, choć dając w kość nogom wybrałem się na godzinkę po lekcjach :) Skierowałem się znów do "Parku leśnego Dąbie" poeksplorować nieznane - w głębokim piachu, czysty off-road ;)


W oddali osławiony park ;) © Abarth

Zdjęć dzisiaj mało. Był ostry wiatr i nie chciało mi się w ogóle kręcić, więc najpierw po parku walcząc z zakopującymi się oponami, potem po mieście w tempie bulwarowym wypatrywać bikerek ;) Rezultat - jedna, na makrokeszu :D


Szutrowa nawierzchnia to niestety nieliczny fragment trasy - głównie był piach i pełno kamieni © Abarth

W niedziele ma być 20C, ale pochmurnie i deszcz 4mm - dużo :/ W sobotę podobnie, z tym że sucho. Wiatr 20km/h też nie zachęca do jazdy. Zobaczymy. Najwyżej przełożę wyjazd na sobotę, ale później już nie. Muszę wycisnąć ostatnią setkę... :) Dane wycieczki:
Km:19.21Km teren:6.50 Czas:00:55km/h:20.96
Pr. maks.:28.00Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 50mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Krótko wieczorem po mieście

Czwartek, 24 marca 2011 | dodano:24.03.2011
Dzisiaj krótko, powiedziałbym rozgrzewkowo po szkole. Dowalili nam maturę próbną, od razu po lekcjach z polskiego, jeszcze tak posraną, że głowa mała, no i bania się zagotowała :) Trzeba było ją przewietrzyć. Wróciłem do domu, coś zjadłem i stwierdziłem że zamiast jak co dzień sprawdzić od razu po powrocie bikeloga, pojadę sobie :D A jak!

Pomysłu na trasę nie było to pojechałem dość standardowo. Najpierw do lasku, który dumnie nazywa się "Park leśny Dąbie", choć chyba nikt o nim tak nie mówi :D Pokręciłem sobie w off-roadzie, tutaj z lekkimi problemami, ale nie dałem się zakopać. Wziąłem aparat, by cyknąć wiosenną fotkę Prerii. Wybór był dość trudny...


To zdjęcie po przemyśleniach trafiło na tapetę w kompie ;) © Abarth


Dla mnie to dzieło sztuki inżynieryjnej - obcykałem ją z każdej strony... © Abarth


...i w każdej pozycji - chyba czuje się jak modelka :D © Abarth


Po wielu dylematach zdjęcie zostało wybrane, choć nadal nie jestem w pełni z niego zadowolony. Zeszło się na tym trochę i zaczęło się ściemniać to pokręciłem na chwilę do miasta, a właściwie niedaleko, bo tylko do Basenu Górniczego i z powrotem.


Wyjazd z "parku leśnego" - jak widać już ściemnia się © Abarth


Widok na dźwigi z Mostu Cłowego © Abarth

Dojechałem do basenu i odpaliłem światła - było już ciemno na maxa. Mimo że jutro dopiero na 10 do szkoły, wypadało by wrócić o przyzwoitej godzinie i sprawiać wrażenie że się uczę do tej matury (nono, bo się uczę, siedząc przy kompie i dodając ten wpis ^^). Wracając natknąłem się na żywą bikerową reklamę eko-skupu.


Reklama jest w TV, w radiu, na bilbordach, samochodach i...rowerach! :D © Abarth


Wracając na przestrzennej mijałem dwie rowerzystki, i już miałem ochotę zagadać, ale stwierdziłem że jadą bez świateł, a dojeżdżając słysząc co drugie słowo na k i ch, przycisnąłem i je wyprzedziłem - akurat za nie mi wstyd, jako bikerki. Wróciłem w okolicach 20, zdecydowanie nieusatysfakcjonowany - bo co to jest 26 km przy 130 ostatnio? :D Dane wycieczki:
Km:26.46Km teren:3.50 Czas:01:15km/h:21.17
Pr. maks.:35.00Temperatura:13.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 30mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Wokół jeziora Miedwie

Niedziela, 20 marca 2011 | dodano:20.03.2011Kategoria Najdłuższe
Kolejna setka w tym roku i znowu nie planowana. W tym wypadku może trochę, bo przygotowałem się przed trasą, ale tylko dzień wcześniej. Pomysł na dzisiejszą wycieczkę wyszedł w sobotni wieczór, całkiem przypadkiem rozmawiając z ojcem o zakupie dla niego roweru (może zarazi się cyklozą ^^) i od słowa do słowa wyszło że warto by nasmarować Prerię, a nasmarowana Preria = muszę się ruszyć - tym bardziej że w poniedziałek dzień wagarowicza i leję na szkołę jeszcze bardziej niż na co dzień :) Zatem w sobotę mając w głowie trasę 100km+ tuż przed zamknięciem sklepu pobiegłem po ekwipunek. Wróciłem, zaplanowałem trasę i następnego dnia pobudka o 6:00...

Godzina 6 - czas zapakować eq. Potem zjeść porządne śniadanie i pojechać nasmarować Krossa. Umycie i smarowanie zajęło z dojazdem nieco ponad godzinę. O 8 lecimy w trasę.

Trasa:



Licznikowe 131km 230m.

Na sam początek ostro po dupie - ciśniemy moimi znienawidzonymi drogami - 10 i 3, gdzie by nie zostać rozjechanym trzeba trzymać fason - stałe 35km/h. Mały ruch o tej godzinie, więc nie było problemów, poszło bezpiecznie.


Godzina 8:30 - mały ruch, lekka mgiełka - rewelacja! © Abarth

O 9 dotarłem do Kołbacza, chciałem jechać w dół po lewej stronie jeziora i było by wszystko w porządku gdyby nie to że za następną miejscowością droga zepsuła się, ale nie w sensie nawierzchni. Wysoki poziom wód, zniweczył plan trasy i droga utonęła...


Jeszcze tutaj nie przejmowałem się tym widokiem... © Abarth


...tym także... © Abarth


... a nawet tym. © Abarth

Ujechałem kilkaset metrów i przekonałem się że było się czego obawiać:


Ale bagno - zsiadłem by sprawdzić głębokość, ale bez szans. © Abarth


Jakby Preria mogła mówić skwitowała by to tak: "wiele mogę Ci zaoferować, ale teraz to przegiąłeś" - zawracamy! © Abarth

Tędy nie przejadę - szybko kalkuluję nową drogę, obierając kierunek na Kołbacz i Kobylankę.


Jest i ona © Abarth

Stamtąd na Morzyczyn i Kunowo - czytałem że jest tam pochowany Niemiec biorący udział w powstaniu Warszawskim, ale grobu nie znalazłem - chyba został zniszczony. Bezskuteczne poszukiwanie osłodziłem sobie zdjęciem kościoła.


Kościół w Kunowie z 1625 r. - wieża wykończona jest drewnem. © Abarth

Pogoda miała być słoneczna, dlatego zaplanowałem malowniczą i obfitą w zabytki trasę - niestety prognozy pogody kłamią...


Miało być bezchmurnie - więc co to ma być?! © Abarth

Dojeżdżam do "gwoździ programu" - najpierw Koszewko, a tam zespół pałacowo-parkowy.


Grzechem byłoby nie skręcić :) © Abarth


Dworek prezentuje się średnio... © Abarth

...ale ma fajną elewacje :D © Abarth


Widok z drogi - stoi on w szczerym polu © Abarth


Mając aparat w ręku, kolejny kościół - XV wieczny w Koszewie © Abarth

Zaraz za Koszewkiem jest Koszewo i tutaj Pałac Eklektyczny - w internecie wyglądał interesująco, ale na żywo po prostu zakochałem się w nim. Jest cudowny! :)


Nie za duży, nie za mały, w sam raz :) © Abarth


Niestety brama była zamknięta - a szkoda bo nie można było ując wspaniałego ogrodu, który się za nim znajdował © Abarth


By nie było wątpliwości © Abarth


Muszę przyznać nieskromnie że Preria idealnie tutaj pasuje ;) © Abarth

Dalej na Wierzbno, ale droga która tam prowadzi kwalifikuje się do XC :)


5km takiego gówna, ale bez problemów - semi slicki trzymają. © Abarth

Za Wierzbnem kieruję się znów na "trójkę"...


Drogi nie tylko zalane - "podwodne" pole między Wierzbnem, a Żabowem © Abarth

Ładuję się na trójkę, zaczęło się przejaśniać. Wkurzyłem się że już najlepsze zabytki minąłem, choć gdyby nie zalana droga minąłbym je później jadąc w drugą stronę. Nie wytrzymałem, musiałem sobie to odbić - z "3" na "120" do Starego Czarnowa i Glinnej zobaczyć Niemiecki Cmentarz Wojenny.


Po trudach ciśnięcia przez "3" widząc ten znak miałem ochotę go ucałować ;) © Abarth


Boczna droga w Glinnej - wielki pit stop © Abarth


Brama wjazdowa na cmentarz... © Abarth


...tablica... © Abarth


...i kamień :) © Abarth

Cmentarz robi imponujące wrażenie. Jest tak ślicznie położony, że zdjęcia na prawdę nie oddają jego klimatu. To trzeba tam być.


Krzyż... © Abarth


...z tablicą pamiątkową ku pamięci poległych © Abarth


Liczby liczbami, ale widząc kilkanaście takich tablic z nazwiskami, dopiero do człowieka dociera ile ludzi zginęło... Na jednej mieści się kilkaset nazwisk. © Abarth


Gdziekolwiek się nie obejrzę groby - ogarnęła mnie nostalgia. © Abarth


W oddali kolejny rząd tablic z nazwiskami ofiar © Abarth


Było także pełno poziomych tablic. © Abarth


Cmentarz jest ładnie wykończony i ma całkiem spory obszar. © Abarth


Próbowałem go objąć w całości, ale bez szans - pagórkowaty teren wzmaga klimat © Abarth

Robiło się późno, a chciałem zdążyć przed zmrokiem do domu. W zadumie skierowałem się w stronę Żelisławca, Binowa, a stamtąd już prosto na Podjuchy i Dąbie. Bez włączenia świateł jednak nie obyło się, wróciłem dopiero o 19.

Wyjeżdżając z Glinnej - trzeba się spieszyć. © Abarth

Wyprawa mimo początkowego zawodu z powodu pogody, zakończona pięknie. Preria spisała się znakomicie, po 130km nie czułem żadnego bólu - komfort i wygoda, jakbym miał czas byłbym w stanie dokręcić do 200... ;) Dane wycieczki:
Km:131.23Km teren:11.00 Czas:06:25km/h:20.45
Pr. maks.:48.00Temperatura:6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1500mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Sklep i wyścig ze zmierzchem.

Piątek, 18 marca 2011 | dodano:18.03.2011
Po szkole zachciało mi się jeść, więc standardowo i zasłużenie po ciężkim tygodniu pojechałem do sklepu po porcję żarcia :D Trochę dziwnie mi się jedzie na rowerze w cywilu, bez kasku czy okularów, ale jak mam się stroić to tylko dla Prerii ^^. Obładowałem się tak że ledwo zmieściłem wszystko do plecaka. Wyjechałem w okolicach 17 - o 17:30 już robi się ciemno i o ile w prerii w której mam full oświetlenie nie boję się jechać w największej ciemnicy, tak zwykłe odblaski to trochę strach - tym bardziej że kierowcy popołudniu i po całym tygodniu jeżdżą jak sieroty.


Raz jeszcze ul. Struga tym razem za dnia - późnym popołudniem © Abarth

W biedro znowu kolejki - co to za zwyczaje żeby w piątkowe popołudnie była otwarta tylko jedna kasa? Długość kolejki olśniła jednak kierownictwo i otworzyli jeszcze dwie. Poszło od razu szybciej...

Wracając, nie było jeszcze tak ciemno to uciąłem sobie krótką rundkę ul. Szybowcową normalną ścieżką rowerową - wydzieloną i asfaltowaną.


Zdjęcie inspirowane okładką poradnika miejskiego rowerzysty wydanego przez stowarzyszenie Rowerowy Szczecin ;) © Abarth

Widać ascetyczny kokpit "Most Wanted'a" - zero jakiegokolwiek niepotrzebnego balastu, prostota i łatwość serwisowania. To nie pomyłka - licznik taki sam jak w Prerii (ten sam model, nie egzemplarz) ^^

A teraz się obżeram! :D Dane wycieczki:
Km:11.03Km teren:0.10 Czas:00:30km/h:22.06
Pr. maks.:34.00Temperatura:3.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 40mRower:Kross Best Jocker Most Wanted Edition :)

Ukradłem swój własny rower :D

Poniedziałek, 14 marca 2011 | dodano:14.03.2011
Dzisiaj miałem zlecenie - iść do sklepu, ale zaraz zaraz...iść? Oczywiście że pojechać! ;) Było pochmurno to wziąłem niepotrzebne odblaski z Prerii (mam oświetlenie) i śrubokręt. Zamontowałem i pojechałem. Będąc na rowerze doszedłem do wniosku że skoro jestem już bardziej mobilny nadłożę drogi i pojadę do biedronki by kupić zestaw na dzisiejszy seans filmowy - chipsy, cola i browar :D Wychodząc z biedro i odpinając zamknięcie poczułem że klucz coś za łatwo się przekręca - no tak, złamał się, a nie miałem zapasowego... No to mamy problem...


"Most Wanted" z kolegą © Abarth

Dobrze że miałem śrubokręt w plecaku od przykręcania odblasków - fart chciał że akurat wtedy ^^ Zacząłem się bawić w złodzieja. Tuż obok wejścia były stojaki, więc mnóstwo ludzi, a ja próbuję się włamać przekręcając pozostałość klucza w zamku. 10 minut i udało się. Wyglądałem lekko mówiąc podejrzanie, ale kompletnie nikt nie zareagował. Taki mamy kraj...


Oto winowajca... © Abarth


...i rozwalony zamek. © Abarth

Może nie całkiem rozwalony bo na upartego w tej konfiguracji mogę po kilku sekundach z powodzeniem otwierać i zamykać zamek - świadczy to tylko o żenującej jakości wykonania zamknięcia, ale jak na "Most Wanteda"... w zupełności wystarczające :) Czas kupić kolejne takie za 5 zł, a do Prerii U-locka... Dane wycieczki:
Km:9.50Km teren:0.00 Czas:00:25km/h:22.80
Pr. maks.:39.00Temperatura:10.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 20mRower:Kross Best Jocker Most Wanted Edition :)

Załatwiając sprawy...

Sobota, 12 marca 2011 | dodano:12.03.2011
Preria niedomaga! Dobra, przeginam, po setce nie mam czasu przesmarować napędu, a hałasujący napęd nie dość że świadczy o profesionaliźmie rowerzysty (a raczej jego braku), to jeszcze brudny szybciej się zużywa - miałem jednak kilka spraw, Prerii nie ruszam, więc po pół roku postanowiłem ruszyć wysłużonego "Most Wanteda" ;)

Na początku przydało się porządne przeczyszczenie z kurzu - nie ruszałem go od lipca. Potem regulacja napędu, hamulców i dopompowanie kół (pompką lightowo poszedł przód z zaworem rowerowym, tył z samochodowym to było już ponad jej siły), więc z buta 700m na Orlen - 2 sekundy i mamy 3.5 bara :) Do centrum, potem prawobrzeże, wpaść do kolegów z teamu i powrót do domu.

Na początku szok - jeżeli Preria była Ferrari to "Most Wanted" jest jakimś polonezem. Odzwyczaiłem się od hałasujących i ruszających się części, a podczas jazdy grube walce 26x2.10 mieliły że słychać mnie było chyba z kilometra. W Prerii Schwalbe Silento jest faktycznie silento ;) No i pozycja...po 15 km rozbolał mnie kręgosłup, tutaj doceniłem że Cross to jednak Cross :)

Celem było zmontować rower bezawaryjny, praktyczny, jak najtańszy, jak najmniej pożądany (naklejki to czysta ironia ^^), którego można bez problemu zostawić pod sklepem, z jednoczesnym minimum komfortu i lekkim zacięciem (żebym miał czym przycisnąć jakby jakiś emeryt chciał na swoim ostrym kole mi pokazać). :D


Reaktywowany "Most Wanted" - na wiadukcie nad autostradą A6 © Abarth

Właściwie bez problemów dojechałem z punktu A do punktu B. Teraz trochę częściej, jak będę miał sprawy wymagające pozostawienia roweru bez opieki wrócę do "Most Wanteda". Do prerii jednak po ostatniej setce trzeba kupić U-Locka, by na wyprawach nie było problemów z pit stopami w sklepach/restauracjach :)

Licznikowe 26km 200m.

Do Prerii wrócę za 2-3 tygodnie (brak czasu). Na "Most Wanteda" jak będzie potrzeba... Dane wycieczki:
Km:26.20Km teren:1.00 Czas:01:32km/h:17.09
Pr. maks.:38.20Temperatura:11.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:200mRower:Kross Best Jocker Most Wanted Edition :)

Pierwsza setka w tym roku, trochę z przypadku :)

Niedziela, 6 marca 2011 | dodano:06.03.2011
Po wczorajszym incydencie w ogóle nie miałem ochoty, ani czasu na jazdę. Ale nie mogłem spać i moja bezsenność spowodowała że wstałem o 7 rano i przywitało mnie słońce oraz bezchmurne niebo (ostatnio standard w Szczecinie :D). Stwierdziłem że przetestuje czy aby na pewno nic się nie stało poza tym co stwierdziłem wczoraj. Miało być około 40km, ale się rozpędziłem :)

Trasa:


Google nie kłamie:



Licznikowe 101km 330m, różnica 2 km to wynik pewnie kilku drobnych skrótów, gdzie samochodem (dla którego liczy google) nie wjedziesz.

Postanowiłem urozmaicić test, więc najpierw w teren do Puszczy Bukowej ocenić prace amortyzatora. Jest jak wcześniej czyli ok.


Było trochę pod górę i szybko by wysilić amor więc należyty odpoczynek dla obojga :) © Abarth

Jak już wyjechałem z Puszczy skierowałem się znów na Kołowo, tym razem podjechać bliżej masztów. Z bliska robią imponujące wrażenie!


Perspektywa zdjęcia wskazuje na to że się położyłem na asfalcie i tak właśnie było :) © Abarth

Potem dalej za Kołowo na szybkie asfalty bo sprawdzić szybkość i płynność zmian biegów. Poza biegiem numer 1 jest jak wcześniej - czyli idealnie.


Deja Vu? :) © Abarth

W piątkowym wpisie napisałem o skrzyżowaniu i dwóch opcjach - na Szczecin i Stare Czarnowo. By znów nie wylądować w Śmierdnicy dziś 2 opcja :) Bardzo gładkie asfalty, mogłem się wsłuchać na spokojnie w pracę napędu. Powoli zaczynał hałasować.


Gładko, cicho, przyjemnie :) © Abarth

Tak mi się przyjemnie jechało że przeoczyłem rozjazd na Gryfino, i wpakowałem się do Starego Czarnowa. Jak widać na mapie szybko zawróciłem.


Błędem było tu wjechać, ale dzięki temu zdobyłem ten 1 km ponad 100 :) © Abarth

Zaczynałem głodnieć - więc w Kartnie postój na pierwszego (i jak się później okazało niestety jedynego) Snicersa.


Kartno - pitstop © Abarth

Nie było się gdzie zatrzymać to stanąłem obok przystanku. Mimo dodatniej temperatury zmarzły mi ręce, czego nie czuć podczas jazdy, ale objawiło się to podczas otwierania, a właściwie...próby otwarcia Snicersa - musiałem się posiłkować zębami, mina ludzi czekających na PKS'a - bezcenna :D

Dalej mijam Żelisławiec i właściwie tutaj miałem zjechać na Binowo i stamtąd już prosto do domu, ale jechało mi się z wiatrem. Postanowiłem przedłużyć i urozmaicić wyprawę (na co później bluzgałem na czym świat stoi...)


Kiedyś jeden ze Szczecińskich cyborgów powiedział - "bez zdjęcia kościoła to nie wyprawa" - kościół w Żelisławcu © Abarth

Dalej Gardno i moje legendarne rondo, z którego zawsze cieszę się że już blisko do domu...ale nie z tej strony :)


Słynne rondo :D © Abarth

I tym razem rondo mnie zawiodło, bowiem od skrętu na Gryfino wiatr zaczął się głównie boczny i w twarz. Dobra średnia spadła, a ja zacząłem żałować że się pokusiłem jechać dalej. Od tego jechania pod wiatr znowu zacząłem przymierać głodem :D W Gryfinie pokusiłem się poszukać miejsca do kupienia czegoś, ale godzina 13 i niedziela - everywhere closed. Od tego szukania wyjechałem całkiem z Gryfina po drugiej stronie, niż zamierzałem wiec postanowiłem odwiedzić elektrownie Dolna Odra.


A oto i ona... © Abarth


...i rury które do niej prowadzą. © Abarth

Bliżej nie podjechałem bo zaraz dalej był szlaban i znak "tylko dla pracowników" :) Następnie wróciłem z powrotem do centrum Gryfina, trochę już wyjechany walką z wiatrem, ale żeby nie wracać standardowo jak zawsze pojechałem przez Niemcy. To był najgorszy z możliwych pomysłów...


Kościół w centrum Gryfina - ucięty bo foto w trakcie jazdy... © Abarth


...a ciut dalej most zwodzony na Odrze - zaraz za nim mamy "Willkommen in Deutschland" :) © Abarth

No może nie całkiem bo jeszcze do Mescherin około 3 km. Droga którą zastałem była lekko mówiąc irytująca - byłem tam kiedyś, ale wtedy nie wyglądało to tak źle...


Droga do Mescherin - widać że jeszcze jesteśmy w Polsce... © Abarth


To jakaś kpina? Dobrze że obok był chodnik. © Abarth

Dalej przez las, do skrzyżowania na którym na "życiówce" spotkałem się z Cyborgami we wrześniu (uff, tylko raz) :)


Na Kołbaskowo - krótka - łącznie 15km wizyta w Niemczech © Abarth

Te 8 km było najgorsze. Mocny wiatr w twarz, prawie stałem w miejscu...wyciągałem max 10-13km/h. Głód i 70 km w nogach też swoje zrobiły. Tutaj najbardziej zawaliłem średnią. Dojechałem do Kołbaskowa zjechany jak ostatni śmieć. W akcie desperacji wjechałem na stację i pozostawiłem Prerię samą (pod kamerą), na 40 sekund idąc do sklepu. To było najgorsze 40 sekund mojego życia. Biegiem wziąłem 2 batoniki, a płacąc odezwały się znów zimne ręce - miałem chwile problem z wyciągnięciem z portfela banknotu. "Przepraszam, zmęczony jestem" "Ile to km nastukane?" "80 i jeszcze ze 20 do domu" "Ładnie, mamy czas" - odpowiedzieli w kasie :) Wybiegam ze sklepu, preria stoi to sobie razem zjedliśmy.


Ławeczka, kulturalnie :) © Abarth

Doładowany mocą cisnę dalej. Po drodze wypadek na 3 auta, nie robiłem zdjęcia, nie było czasu. W każdym bądź razie dosyć poważny. Potem już tylko Przecław i Szczecin.


Autostrada Poznańska - z daleka widać kominy wiskordu, już niedaleko celu. © Abarth

Wyjechałem w Podjuchach i tutaj prościutko na Dąbie. Zmęczony byłem jak diabli przez ten wiatr, ale satysfakcja z dystansu i ciekawa w sumie wyprawa wynagrodziły mi to. Jutro mam sprawdzian z matematyki, ale olałem go :) Napęd stał się teraz już bardzo głośny i następna wyprawa dopiero po smarowaniu. Czyli najszybciej za 2-3 tygodnie. Niemniej teraz zasłużony czas odpoczynku dla Prerii i moich nóg. Test zaliczony pozytywnie, bez przygód, Nelly spisała się znakomicie. Wiatr tylko zepsuł bardzo średnią, ale to już przeboleje. Obszerna relacja, ale dystans tego wymagał... :) Dane wycieczki:
Km:101.33Km teren:6.00 Czas:06:10km/h:16.43
Pr. maks.:43.00Temperatura:4.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:700mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Pechowy blachosmród...

Sobota, 5 marca 2011 | dodano:05.03.2011
No to miałem stłuczkę...no prawie.

Ostatnio pisałem że to ostatni w przeciągu tygodnia wypad na rowerze i dokładnie tak by było gdyby nie to że...postarałem się i znalazłem chwilkę czasu. Tym bardziej że miałem sprawy do załatwienia.

Jadę sobie drogą z pierwszeństwem, a tutaj koleś z wieśwagena podjeżdża z podporządkowanej. Właściwie zatrzymuje się na "stopie", ale tuż przede mną szarpnęło mu wozem, nie wiem sprzęgło czy coś. Odbiłem ostro w lewo, ale na ziemi był akurat, dokładnie w tym miejscu piach - podsterowność, do widzenia poszedł szlif. Koleś spieprzył, niestety zapamiętałem tylko że to czarny passat B5 o numerach ZS29...

Preria "pali i jeździ" - wróciłem o własnych siłach do domu. Mi także nic bo ja zdążyłem jakoś odbić się i wylądowałem na nogach. Z pierwszych oględzin to:
- przerysowane rogi...
- ułamany dzwonek
- na pierwszym biegu tj na największej zębatce przepuszcza łańcuch.

Teraz żałuje - mogłem wjebutać się mu na maskę, już raz tak miałem (Krossem "Most Wanted") i zniszczenia wozu były by przy najmniej namiastką satysfakcji.


Jadę załatwiać sprawy...© Abarth


...do centrum - nienawidziłem jeździć po mieście, teraz to już po prostu jedyne miasta jakie będę odwiedzał to Niemieckie. Tam kierowcy umieją jeździć.© Abarth

Miałem jeszcze kilka spraw do załatwienia, ale po zdarzeniu wróciłem do domu i resztę spraw załatwiłem jadąc autobusem...


Główne uderzenie poszło tutaj - szczęście w nieszczęściu...© Abarth

Teraz myślę czym to zamalować. Aerograf czy coś? Okazało się że za sumiennie wypracowany czas na jazdę, można przypłacić zdrowiem, a przy najmniej stratami materialnymi. Mogłem się dziś opierniczać - nie wyjechałbym - nie było by tego.

A morał z tej bajki jest taki: Opier$%#% się, przeżyjesz :)

PS. Nie zniechęciłem się - dalej będę unikać komunikacji miejskiej jak ognia i wszystkie sprawy załatwiać będę szybszym, wygodniejszym i darmowym środkiem transportu. Dane wycieczki:
Km:18.94Km teren:0.00 Czas:00:45km/h:25.25
Pr. maks.:32.00Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:150mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Fotograficznie, na szybko przez Szczecińskie niziny :)

Piątek, 4 marca 2011 | dodano:04.03.2011
Ostatni raz byłem... tak, tak spowiadam się - byłem na rowerze 11 dni temu! Ci którzy mieszkają w Szczecinie dobrze wiedzą że usprawiedliwieniem na pewno nie będzie pogoda - bo ta od tygodnia jest po prostu rewelacyjna. Nadszedł piątek, ponoć ostatni tak ładny dzień i po prostu grzechem byłoby nie pojechać, tym bardziej że wczoraj, idąc w środku nocy najzwyczajniej w świecie się wylać, potknąłem się o rower. I to nie była moja wina, a Nelly, bo tym sposobem chciała zwrócić na siebie uwagę że czas gdzieś pojechać :) I obiecałem jej właśnie dziś coś około 30km.

Zajęcia skończone o 14:30, rura, może nie prosto, ale do domu :D 15:10 wpadam, szybki dinner i zaplanowanie trasy. Nie miałem koncepcji, rozjeździłem całe prawobrzeże i tereny wokół. Nagle wpadło mi do głowy Kołowo...
Trasa:


Licznikowe 28,76km.

Wyjazd o 16, pierwsze kilometry - ciepło, za ciepło - wyjeżdżając było 10C w słońcu i bezchmurne niebo. Na wszelki wypadek w plecaku jednak wylądowały rękawice i termos. Chyba z przyzwyczajenia. Ostatnio posypały mi się okulary, ale coś tam podkleiłem, pozostało jednak obtarcie. Dobrze że z boku, widoczności zbyt to nie ogranicza. W tak ostrym słońcu były koniecznością.


Obtarta Arctica - przy okazji widać jaki żałosny telefon kryje się za tymi wszystkimi zdjęciami :) © Abarth

Śliczna pogoda sprawiła że aż chciało się cykać foty. Dlatego dziś fotorelacja :)


Pierwszy target - Puszcza Bukowa - początek trasy a słońce już powoli zachodzi... © Abarth


...a w lesie nadal lód na drodze. Na prawdę była 4:32, po zmianie czasu nie korygowałem godziny. © Abarth


5km takiej kostki - ja, moje ręce i amortyzator mieliśmy tego dosyć. © Abarth


Słońce zachęcało do cykania nawet bezsensownych zdjęć... © Abarth


...a nawet skłoniło do "objechania" niewygodnej kostki :) © Abarth


A mówią że crossówka nie nadaje się w teren ;) © Abarth


Dojeżdżam do Kołowa - telewizyjne maszty antenowe, mniejszy ma 70, większy 267 m © Abarth


Oczywiście byłem tam z Prerią... © Abarth


...a rozpromienione Kołowo... © Abarth

...przywitało nas pięknymi widokami nizin Szczecińskich, po których widoku... © Abarth


...zatkało mnie, więc czas na pit-stop :) © Abarth


Słońce chyli się ku zachodowi, ostatnie spojrzenie na piękno krajobrazów © Abarth

Potem skierowałem się dalej, po drodze mijał mnie biker, który pozdrowił mnie błyskiem lampy - rzadko zdarzają się pozdrowienia. Akurat zjeżdżałem z góry i miałem około 40km/h więc nie zdążyłem odpowiedzieć, jeśli to kiedyś przeczytasz - pozdrawiam Cię serdecznie! :)

Dojechałem do skrzyżowania i 2 opcje - Stare Czarnowo, albo Sz-n. Tą pierwszą opcję znałem, ale zaryzykowałem na Szczecin. Droga fajna, bo z górki, ale nawierzchnia typowo made in PL. Dzięki prędkości chyba przelatywałem nad większością dziur, ale w jedną wpakowałem się że myślałem że koło mi urwie.

Ściemnia się, aparat po ciemku jeszcze gorszy niż za dnia, więc tutaj zdjęć już mniej. Dojeżdżam do Szczecina, wita mnie kostka brukowa -.-'. Właściwie to myślałem że znak Sz-n to kpina bo zacząłem się zastanawiać "gdzie ja k#@wa jestem?!" Wszędzie syf, biedne chałupy, na ulicy same lumpy - no 3 świat. Jadę dalej - jest główniejsza droga i teraz w którą stronę... postój na chodniku, termosik i wypatrywanie tablic rejestracyjnych. Na prawo jadą głównie "ZSowcy", w lewo większość "ZPR i ZSTowców". Czyli w prawo ;)

Dalej nie wiedząc co to za zadupie widzę przystanek. Sprawdzam - no tak...nazwa mówi sama za siebie - Śmierdnica. Byłem tam latem, ale wtedy wyglądało to o niebo lepiej.


Stara metoda - jeśli nie wiesz gdzie jesteś - lukaj na rozkład busów :) © Abarth

Potem znienawidzony moment - droga szybkiego ruchu...


Tutaj musisz trzymać fason - bez stałej 35km/h jesteś śmieciem... © Abarth


...więc na poboczu ładujemy siły Snicersem i herbatką :) © Abarth

I chyba najgorszy moment. Trzymam przedział 33-37km/h, ale to na nic - pan tirem zapomniał chyba że ma naczepę. Mnie wyminął elegancko, naczepa już mniej, a dokładnie to ja musiałem wyminąć ją uciekając na pobocze, którego...nie ma?


Szosa Stargardzka - wjeżdżając na takie "pobocze" przy 35km/h na semi slicach to raczej samobójczy pomysł © Abarth

Momentami zacząłem się zastanawiać czy właściwie można tam jechać rowerem, ale zakazu nigdzie nie widziałem. Ściemnia się, a ja widzę rozjazd na Pomorską, uff przeżyłem :)


Na Pomorskiej jeszcze w bok na Wiosenną, by uchwycić ładny widoczek, niestety zgodnie z przewidywaniami telefon zawiódł na tym polu © Abarth

Powrót do domu w okolicach 18:15. Właściwie nie zaspokoiłem swojej chcicy na jazdę i chciałem jeszcze, ale po ciemku to już nie poszaleje ;) Wyprawa bardzo fajna, zdjęcia by K750i nie odzwierciedlają zajebistości widoków, pogoda dopisała. Szkoda że czas pozwoli prawdopodobnie wyjechać dopiero za całe 7 dni... Pozostaje mi napawać się zdjęciami, właściwie poniekąd dzisiaj ich aż tyle :) Dane wycieczki:
Km:28.76Km teren:6.50 Czas:01:25km/h:20.30
Pr. maks.:43.00Temperatura:6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:100mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl