Statystyki

  • Kilometry z bikestats: 9004.51 km
  • W tym off-road: 809.40 km (8.99%)
  • Czas na siodełku: 17d 13h 24m
  • Kręcę ze średnią: 21.37 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Ostatni sezon z BS

button stats bikestats.pl

Poprzednie sezony

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy

Mój sprzęt

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy abarth.bikestats.pl

Archiwum

Powered by

W końcu nie pojadę... koniec bikeloga?

Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano:28.08.2012
Niemniej dawno nie pisałem, a u mnie ordnung muss sein, więc zaczniemy po kolei. W ostatnim wpisie wspomniałem że w sierpniu to już powinienem pojechać, bo jak nie teraz to kiedy? Zaraz studia to czas będzie zerowy. Niemniej musiałem dokończyć sprawy niedokończone, które są na 1szym miejscu - skończyć prawo jazdy. Także najpierw pojeździłem trochę by sobie poprzypominać, a potem egzamin, który spieprzyłem, trochę na własne życzenie, a trochę egzaminator czepiał się detali. Jednak powrócę do stylu jeżdżenia jak ciota, przynajmniej na czas egzaminu. Następne podejście w połowie września. Byłem także u rodziny na ślubie mojego ojca chrzestnego, wyjazd połączyłem ze zwiedzaniem Białowieży. Także właściwie tyle robiłem do czasu, kiedy ostatnio miałem taki ból brzucha że "chodziłem po ścianach". Tego nie da się opisać, ale starałem się wytrzymać. I tak 1 dzień, 2 i 3... Nie wytrzymałem i pojechałem do szpitala, a tam diagnoza że - prawdopodobnie po wypadku, od tego sztucznego karmienia itp.- mam kamienie w woreczku żółciowym. Jestem za świeżo po operacji, a i terminy wykonania operacji są rok do przodu, także teraz mi nie zrobią. W momencie płodzenia wpisu nic mnie nie boli, ale drakońska dieta, która mnie teraz czeka oraz wizja operacji, która najprawdopodobniej będzie sprawia że nie uśmiecha mi się. Do tej pory nie mogłem alkoholu, teraz nie mogę... nic. Właściwie wszystko co ma więcej tłuszczu dla mnie odpada. Nawet tak podstawowa rzecz jak lody czy świeży chleb, bo musi być...czerstwy... W związku z tym że jak się okazało teoretycznie wyszedłem z masakrycznego wypadku, tylko wizualnie z bliznami, teraz to nie ma żartów. Po prawku przesiadam się w auto i to bezpieczne auto, a rower idzie w kąt... niestety. By jednak mięśnie wyrabiały się to rower na dach i jedziemy do lasu. Nie mam zamiaru prowokować wypadku, bo następny taki skończy się... wiadomo gdzie. Organizm za bardzo dostał po dupie by teraz go przeciążać i ryzykować. A apetyt był spory, zamierzałem po ostatnim wypadzie na Tour de Pologne kupić sobie szose i wystartować w TdP amatorów, choćby dla samej satysfakcji i klimatu. Teraz jednak dostałem gorzką lekcję od organizmu i oby to tyle (i aż tyle). Mam bowiem nadzieje że nie siedzi w organizmie coś o czym jeszcze nie wiem... Dane wycieczki:
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kross Crow Preria - sprzedana

Komentarze
Wszystko będzie dobrze, to kwestia Twego nastawienia i oczywiście czasu. Trzymam mocno kciuki :)
rowerzystka
- 22:58 poniedziałek, 17 września 2012 | linkuj
Ja mam nadzieję że uda mi się wrócić bo tak kalkulowałem sobie co mogę robić w zastępstwie roweru... Po głębokiej analizie doszedłem do wniosku że nic innego mnie nie kręci i rower być musi :) Ale to po operacji, teraz jak sobie przypomnę ten ból, odechciewa mi się. Co do przyspieszenia operacji, to nawet nie mogę, jestem za świeżo po ostatnich, by tak organizm wyjaławiać. Postaram się jednak rzadko bo rzadko, ale kilka km w lesie ciachać co jakiś czas.
abarth
- 07:57 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj
Wszystko się ułoży i w przyszłym roku o tej porze będziesz śmigał. Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. A kaski przeznaczonej na szosę nie wydawaj na głupoty, bo jeszcze tą kolarkę kupisz... ;) Ludzki organizm ma czasami zaskakujące możliwości regeneracyjne (i to mimo "nieprzychylności" naszej służby zdrowia). Zresztą jak będziesz miał mocne bóle, to przyspieszą operację. ;)
lewy89
- 23:27 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
Dzięki, no ja prawdę mówiąc dostosował bym się do tłumu, a nie wykonywał manewry pedantycznie dokładnie, zwykle tak, owszem, ale takie pedantycznie dokładne zatrzymywanie się co do cm na stopie (bo za to oblałem) sprawia że więcej skupiam się na tym centymetrze co przy obecnym ruchu powoduje niebezpieczniejsze sytuacje, niż gdybym to olał :)
abarth
- 11:24 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
Ciekawa sprawa: czyżby "jeżdżenie jak ciota" oznaczało "jeżdżenie zgodnie z przepisami, spokojnie i uważnie"?

Życzę Ci zdrowia.
Hipek
- 11:08 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl