Docelowy kilometraż niemal osiągnięty...
Niedziela, 23 września 2012 | dodano:24.09.2012
...bowiem nie zamierzam latać, nawet w odległej przyszłości dalej niż 50-60km. Dlaczego? Stali bywalcy "u abartha" na blogu zapewne wiedzą, a) to szanowanie organizmu i b) brak tras leśnych które pozwolą mi dalej pojechać (chyba że pętle, ale patrz punkt A). Planuję zakupić ekonomiczną szosówkę by się sprawdzić na zawodach, jednak dla przyjemności, dla kolarskiego klimatu, a np. na TdP amatorów trasy są zwykle do 50km, jednak po górach, ale na poćwiczenie tego przyjdzie czas. Póki co pięćdziesiątki 15kg Prerią mają iść gładko... i prawie już idą. Ostatnio wspominałem że chcemy pojechać z ojcem coś pod 50km, prawie się udało, tylko zabrakło czasu - chcieliśmy zdążyć na F1, więc skróciliśmy.
Trasa:
Wyjazd o 10:30 najpierw w stronę Wielgowa, czyli asfaltowo, ale poszło bezpiecznie i... komfortowo w porównaniu do tego co było później. W Wielgowie przez las w stronę Sowna przez żwirową (jeszcze nie było źle) nawierzchnie, która jednak miejscami była najeżona dziurami i brukiem (to las i rozumiem, ale 63mm skoku powoduje niezłe wibracje, o czym przekonała się moja prawa ręka, ale o tym później).
Pit Stop na uzupełnienie zapasów energetycznych © Abarth
Po krótkim pit stopie, na odpoczynek i "am" kontynuowaliśmy "piachowożwirowobrukowaną" walkę z terenem. Jak się dobrze przyjrzeć ojciec ma opony semi slick i nie narzeka, ja terenowe i wynajduje jakieś "ale". Do opon poza wibracjami na asfalcie przyczepić się nie mogę, ale amor, który mimo swojej ekonomiczności i braku lockout'a dawał radę, to tutaj niestety ma problem z tłumieniem i 90% wibracji przenosi na kierownicę, z racji czego po 35km zaczęła boleć mnie ręka, tak, że musiałem większość drogi (na szczęście zostało tylko 5km) prowadzić jedną ręką. To jednak crossówka, nie MTB i w jeździe, a szczególnie w prowadzeniu to czuć. Jak się amortyzator ubije (pewnie za pare tysięcy km ;)) zmienię także na... 63mm (większy zaburzy geometrie), ale przynajmniej będzie miększy.
Taka komfortowa nawierzchnia należała do rzadkości, ale warto to odnotować :) © Abarth
Bywały bowiem i gorsze ;) © HTC
Po kilku km "walki" - to chyba złe słowo bo stukało, wytrzęsło, ale trzymaliśmy stałe 19-21km/h dojechaliśmy do Sowna, znak że połowa drogi za nami.
Połowa drogi za nami... czas na asfalt © HTC
Jak mam się przyznać to wolę takie dziury, mogą być i większe niż gładki asfalt i pełno aut - trauma zostanie mi chyba do końca życia, mimo że wjeżdżając na asfalt nie jestem od razu skazany na rozjechanie. Po prostu crossówka nadaje się jedynie od biedy w teren, ale przy moim zmienionym stylu jazdy powinno to wystarczyć i zostaje, chyba wspominałem kiedyś że preria ma dożywocie u mnie? ;) Wycieczka fajna, kondycyjnie wyrobiłem, jedynie ta ręka, ale mam nadzieję że i to się z czasem wyrobi. Także myślę że pięćdziesiątki mogę spokojnie wykręcać, oczywiście jeżeli mój współtowarzysz wyrobi - dostał trochę bardziej w kość, ale nie ma tragedii :)
Trasa:
Wyjazd o 10:30 najpierw w stronę Wielgowa, czyli asfaltowo, ale poszło bezpiecznie i... komfortowo w porównaniu do tego co było później. W Wielgowie przez las w stronę Sowna przez żwirową (jeszcze nie było źle) nawierzchnie, która jednak miejscami była najeżona dziurami i brukiem (to las i rozumiem, ale 63mm skoku powoduje niezłe wibracje, o czym przekonała się moja prawa ręka, ale o tym później).
Pit Stop na uzupełnienie zapasów energetycznych © Abarth
Po krótkim pit stopie, na odpoczynek i "am" kontynuowaliśmy "piachowożwirowobrukowaną" walkę z terenem. Jak się dobrze przyjrzeć ojciec ma opony semi slick i nie narzeka, ja terenowe i wynajduje jakieś "ale". Do opon poza wibracjami na asfalcie przyczepić się nie mogę, ale amor, który mimo swojej ekonomiczności i braku lockout'a dawał radę, to tutaj niestety ma problem z tłumieniem i 90% wibracji przenosi na kierownicę, z racji czego po 35km zaczęła boleć mnie ręka, tak, że musiałem większość drogi (na szczęście zostało tylko 5km) prowadzić jedną ręką. To jednak crossówka, nie MTB i w jeździe, a szczególnie w prowadzeniu to czuć. Jak się amortyzator ubije (pewnie za pare tysięcy km ;)) zmienię także na... 63mm (większy zaburzy geometrie), ale przynajmniej będzie miększy.
Taka komfortowa nawierzchnia należała do rzadkości, ale warto to odnotować :) © Abarth
Bywały bowiem i gorsze ;) © HTC
Po kilku km "walki" - to chyba złe słowo bo stukało, wytrzęsło, ale trzymaliśmy stałe 19-21km/h dojechaliśmy do Sowna, znak że połowa drogi za nami.
Połowa drogi za nami... czas na asfalt © HTC
Jak mam się przyznać to wolę takie dziury, mogą być i większe niż gładki asfalt i pełno aut - trauma zostanie mi chyba do końca życia, mimo że wjeżdżając na asfalt nie jestem od razu skazany na rozjechanie. Po prostu crossówka nadaje się jedynie od biedy w teren, ale przy moim zmienionym stylu jazdy powinno to wystarczyć i zostaje, chyba wspominałem kiedyś że preria ma dożywocie u mnie? ;) Wycieczka fajna, kondycyjnie wyrobiłem, jedynie ta ręka, ale mam nadzieję że i to się z czasem wyrobi. Także myślę że pięćdziesiątki mogę spokojnie wykręcać, oczywiście jeżeli mój współtowarzysz wyrobi - dostał trochę bardziej w kość, ale nie ma tragedii :)
Dane wycieczki:
Km: | 40.85 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 17.51 |
Pr. maks.: | 36.00 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Komentarze
Bardzo dobre masz podejście. Na dłuższe wycieczki przyjedzie czas... :)
rowerzystka - 20:00 wtorek, 25 września 2012 | linkuj
Toż to masz przepiękne nasze szczecińskie bukowe tereny do jazdy więc teren jest. Czemuż to zdrowia szkoda na dalsze jazdy niż 50km? Wyjeździsz te "pińćdziesiątki" i zobaczysz, że ci będzie brakować i będziesz chciał więcej, więcej......
to NAŁÓG!!!! wober - 12:36 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj
to NAŁÓG!!!! wober - 12:36 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!