Nach Schwedt
Poniedziałek, 27 czerwca 2011 | dodano:29.06.2011Kategoria Najdłuższe
Wycieczka była nieplanowana - około 11 Piotrek zadzwonił do mnie czy nie walniemy jakiejś setki. Ot tak, zupełnie nieprzygotowany i nie nastawiony odpowiedziałem twierdząco :D
Trasa:
O 13 spotkaliśmy się na pętli w Podjuchach. Z racji wspomnianego nieprzygotowania nie miałem naładowanego aparatu, żadnego jedzenia ani picia - zaopatrzyłem się dopiero na miejscu spotkania, jednak akumulatora do aparatu nie dostane, stąd zdjęcia są głównie z Xperii Piotrka - w rozmiarze jak widać...
Pierwszy Pit-Stop w Gartz, gdzie ostatnio nie udało nam się dojechać. Tam krótki pit stop, z kluczeniem po ulicach na zwiedzanie z "grubsza".
Mała fontanna w centrum Gartz © Abarth
Większość miasta jest wyłożona kostką, ale tak idealnie wyprofilowana, że nie było strachu śmigać 30 km/h + - tutaj doceniłem różnice między Polską, a Niemiecką jakością bruku (a może raczej jakością samego kładzenia :)
Następnie w stronę Schwedt - dochodziła godzina 15, gorąc dawał się we znaki, droga na szczęście głównie między drzewami gdzie było sporo cienia. W okolicach 15:30 dojechaliśmy - pierwsze wrażenie - niesamowicie rozwinięta infrastruktura rowerowa. Przed tamtejszym największym centrum handlowym Oder Center jest więcej stojaków rowerowych za ramę - żadnej "wyrwikółki!" - niż w całym Szczecinie, a może i Zachodniopomorskim. Oczywiście pełno ścieżek rowerowych, tych asfaltowanych i tych z mieszanki asfalt + guma (coś ala teraz na rondzie na Bukowym). Przejazdy rowerowe, z oddzielnymi światłami dla rowerów były niemal wszędzie i na każdym przejeździe. To także pokazało jak Szczecin siedzi w czarnej d... w stosunku do zachodu - choć jest coraz lepiej.
Oder Center © Abarth
Misiacz...
i królik :D
Uckermärkische Bühnen Schwedt - teatr © Abarth
Zdjęcia robiłem z telefonu, choć dzisiaj Piotrek miał główną fuchę do fotosowania - niestety coś mu się zrypało i zdjęcia są w formacie... jego wyświetlacza :/ Kierując się na Krajnik Dolny, zahaczyliśmy o Odrę (wszak Schwedt/Oder), gdzie Niemiaszki zrobiły sobie miejsce wypoczynku.
Syrena... © Piotrek
...Princess... © Piotrek
...i most nad Odrą, na który się zresztą potem władowaliśmy - prowadzi do Polski © Piotrek
Dalej przez Kostrzyn n. Odrą, gdzie droga była po cholerze - ciągle podjazd, zjazd, wolałbym ciągle płasko - do Chojny gdzie Piotrek wszamał kebaba, ja po tym męczącym terenie musiałem się napić :P Podjazdy są ok, ale nie przy prawie 30C w cieniu ;)
Chojna © Piotrek
Kościół Mariacki... © Abarth
...Brama Świecka w Chojnie © Abarth
Brama z bliska © Abarth
Około 17 zawijamy prosto do domu, droga nadal pagórkowata. Jednak temperatura coraz niższa, jechało mi się coraz lepiej. Właściwie przez te 40 km do Gryfina bez zatrzymania, po drodze uchwyciłem elektrownię "Dolna Odra" od drugiej, bardziej technicznej strony.
Tylko od tej strony widać ile jest słupów transformacyjnych, dzięki którym np. dodaję ten wpis :D © Abarth
Z powrotem w Gryfinie - baszta Bańska na szybko © Abarth
Około 20 wjechaliśmy do Gryfina i tam chwilkę odpoczynku, w sumie bardziej dla Piotrka ;) Wróciłem do domu około 21. Wyprawa udana, ale jednak wolę mieć je zaplanowane. Kondycyjnie niezaplanowane (setki? :D) - sto pięćdziesiątki - wyrabiam, jednak niedoróby w postaci braku ogarniętego aparatu, trochę popsuły, ale raczej wpis. Fajnie jednak było sobie wrócić do Schwedt po 9 miesiącach, a może i jeszcze w te wakacje tam zawitam - udokumentować tamtejszą infrastrukturę rowerową ;)
Trasa:
O 13 spotkaliśmy się na pętli w Podjuchach. Z racji wspomnianego nieprzygotowania nie miałem naładowanego aparatu, żadnego jedzenia ani picia - zaopatrzyłem się dopiero na miejscu spotkania, jednak akumulatora do aparatu nie dostane, stąd zdjęcia są głównie z Xperii Piotrka - w rozmiarze jak widać...
Pierwszy Pit-Stop w Gartz, gdzie ostatnio nie udało nam się dojechać. Tam krótki pit stop, z kluczeniem po ulicach na zwiedzanie z "grubsza".
Mała fontanna w centrum Gartz © Abarth
Większość miasta jest wyłożona kostką, ale tak idealnie wyprofilowana, że nie było strachu śmigać 30 km/h + - tutaj doceniłem różnice między Polską, a Niemiecką jakością bruku (a może raczej jakością samego kładzenia :)
Następnie w stronę Schwedt - dochodziła godzina 15, gorąc dawał się we znaki, droga na szczęście głównie między drzewami gdzie było sporo cienia. W okolicach 15:30 dojechaliśmy - pierwsze wrażenie - niesamowicie rozwinięta infrastruktura rowerowa. Przed tamtejszym największym centrum handlowym Oder Center jest więcej stojaków rowerowych za ramę - żadnej "wyrwikółki!" - niż w całym Szczecinie, a może i Zachodniopomorskim. Oczywiście pełno ścieżek rowerowych, tych asfaltowanych i tych z mieszanki asfalt + guma (coś ala teraz na rondzie na Bukowym). Przejazdy rowerowe, z oddzielnymi światłami dla rowerów były niemal wszędzie i na każdym przejeździe. To także pokazało jak Szczecin siedzi w czarnej d... w stosunku do zachodu - choć jest coraz lepiej.
Oder Center © Abarth
Misiacz...
i królik :D
Uckermärkische Bühnen Schwedt - teatr © Abarth
Zdjęcia robiłem z telefonu, choć dzisiaj Piotrek miał główną fuchę do fotosowania - niestety coś mu się zrypało i zdjęcia są w formacie... jego wyświetlacza :/ Kierując się na Krajnik Dolny, zahaczyliśmy o Odrę (wszak Schwedt/Oder), gdzie Niemiaszki zrobiły sobie miejsce wypoczynku.
Syrena... © Piotrek
...Princess... © Piotrek
...i most nad Odrą, na który się zresztą potem władowaliśmy - prowadzi do Polski © Piotrek
Dalej przez Kostrzyn n. Odrą, gdzie droga była po cholerze - ciągle podjazd, zjazd, wolałbym ciągle płasko - do Chojny gdzie Piotrek wszamał kebaba, ja po tym męczącym terenie musiałem się napić :P Podjazdy są ok, ale nie przy prawie 30C w cieniu ;)
Chojna © Piotrek
Kościół Mariacki... © Abarth
...Brama Świecka w Chojnie © Abarth
Brama z bliska © Abarth
Około 17 zawijamy prosto do domu, droga nadal pagórkowata. Jednak temperatura coraz niższa, jechało mi się coraz lepiej. Właściwie przez te 40 km do Gryfina bez zatrzymania, po drodze uchwyciłem elektrownię "Dolna Odra" od drugiej, bardziej technicznej strony.
Tylko od tej strony widać ile jest słupów transformacyjnych, dzięki którym np. dodaję ten wpis :D © Abarth
Z powrotem w Gryfinie - baszta Bańska na szybko © Abarth
Około 20 wjechaliśmy do Gryfina i tam chwilkę odpoczynku, w sumie bardziej dla Piotrka ;) Wróciłem do domu około 21. Wyprawa udana, ale jednak wolę mieć je zaplanowane. Kondycyjnie niezaplanowane (setki? :D) - sto pięćdziesiątki - wyrabiam, jednak niedoróby w postaci braku ogarniętego aparatu, trochę popsuły, ale raczej wpis. Fajnie jednak było sobie wrócić do Schwedt po 9 miesiącach, a może i jeszcze w te wakacje tam zawitam - udokumentować tamtejszą infrastrukturę rowerową ;)
Dane wycieczki:
Km: | 149.10 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 06:05 | km/h: | 24.51 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 26.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 380m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Komentarze
O tak był mi bardzo potrzebny ten pit stop w Gryfinie byłem tak zajechany...;D
piotrek0296 - 16:58 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
No to żeś znowu pojechał ;]
Super trasa i dystans.
Trochę znam te tereny i lekko zazdroszczę ;] DaDasik - 14:07 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
Super trasa i dystans.
Trochę znam te tereny i lekko zazdroszczę ;] DaDasik - 14:07 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!