Ćwiartka "typowego klasyka" ;)
Sobota, 20 kwietnia 2013 | dodano:21.04.2013
W kolarstwie sezon klasyków w pełni, zatem dzisiaj trasa podchodziła coś w ten deseń, pomniejszona 4 krotnie. Były podjazdy, kostka, piach i kurz...
Mapa:
Mapa pożyczona z endomondo Jarro, z którym zresztą tam byłem. Moja trasa na endomondo zapisywała się w pełni, pod domem była cała, po włączeniu wi-fi kilka h później by ją zrzucić pozostało jej 1/6...
Najpierw pojechaliśmy kolejny raz asfaltówką do Wielgowa, stamtąd do Płoni. To był najłatwiejszy fragment wycieczki, potem było tylko trudniej ;)
Dojazd do Płoni z Wielgowa, wyglądał mniej więcej tak - na początek kolarstwo przełajowe ;) © Abarth
Z Płoni w kierunku Kołbacza, po drodze zwiedziliśmy Stawy Klasztorne.
Stawy klasztorne © HTC
Droga cały czas przełajowa, trzymamy 20 km/h + mimo crossów. Do Kołbacza został tylko kawałek, jednak na wysokości Rekowa, rozpoczyna się pierwszy z "dzisiejszych klasyków" - Paryż - Roubaix ;)
Pierwszy z "dzisiejszych klasyków" - Paryż - Roubaix © Abarth
Na szczęście kostka nie była długa, a pobocza piaszczystego było sporo to tak nie wytrzęsło. Jarro z semi-slick'ami miał ciężej, chyba dzisiaj mu noga podawała :) Po kostce rozpoczął się gładki asfalt na 120 i całkiem spory zjazd - prędkość oscylowała pod 5 z przodu, zatem kolejny powypadkowy rekordzik - tym razem V max ;) W Kołbaczu obowiązkowo fota Opactwa Cystersów.
Opactwo Cystersów - Kołbacz © Abarth
Z Kołbacza skierowaliśmy się na Stare Czarnowo, kierując się do domu. Celem było wrócić około 14, zatem szybki pit-stop na naładowanie energii przed cmentarzem Wojskowym w Glinnej, gdzie byłem równo 25 miesięcy temu i w drogę do Binowa. Cmentarz przez 2 lata od ostatniej wizyty wiele się nie zmienił.
Fragment cmentarza - nie było czasu na zwiedzanie/fotosowanie © Abarth
Kamień przy wejściu © Abarth
Brama wjazdowa na cmentarz - jak już kiedyś wspominałem warty odwiedzenia © Abarth
Podczas jedzenia przyszła hiena cmentarna, zresztą spasiona, chcąca kawałek batonika energetycznego © Abarth
Aby dojechać do Binowa, trzeba pokonać 4km kostkę z Żelisławca, zatem kolejny "wibracjogenny" fragment wycieczki. Naładowani nową energią przycisnęliśmy do domu, nie robiąc już żadnych zdjęć.
Względnie równa kostka Binowo - Żelisławiec © Abarth - archiwum 2010
W Binowie z kolei jest podjazd, po 40 km w nogach można śmiało powiedzieć że niemal jak w kolejnym klasyku - Liege - Bastogne - Liege. Jarro jadąc nim jesienią miał olbrzymie problemy, teraz jadąc spokojnie i trzymając 10-15km/h podjechał na raz. Upgrade jest, czuć, widać i to mnie cieszy ;) Ale tyle to byłoby za mało. Podjeżdżając teraz trzeba zjechać, nie ma czasu to najkrócej prosto na Bukowe, po kostce w dół mniej więcej taką:
Dzisiejsze wibracje v... 5? © Abarth - archiwum 2010
Z Bukowego prosto na Dąbie do domu. Trasa dość ciężka, ale ani ja, ani (o dziwo) Jarro nie czuliśmy zmęczenia. Gdyby był czas dalibyśmy radę dokręcić do 100 :D Po takiej trasie Preria dała o sobie znać że jest tylko "XC Edizione", a nie rasowym MTB. Tym razem tylko nieznaczenie bowiem od wibracji pękł koszyk.
Koszyk kaput © Abarth
Generalnie koszyk był kupowany aby oszczędzić na wadze, waży jedynie 24g, zatem niemal tyle co carbonowy, kosztując 1/5 tego. Jednak wykonanie z policarbonu jest żałosne, przy 3 jeździe pękł w jednym miejscu, kilka miesięcy pojeździłem, aż do teraz kiedy pękł na pół. Nie polecam koszyków Kellys Cure, następny to na pewno będzie już alu.
Po kontroli wychodzi na to że mam jednak kamienie, aktualnie chyba w spoczynku, zatem idę na operację, po niej będę co najmniej miesiąc "bez rowerowy", wrócę pod koniec maja/początek czerwca. Prerii i tak trzeba wymienić napęd bo łańcuch przeskakuje, teraz dodatkowo pękł koszyk, a w maju rozpoczyna się Giro d' Italia, zatem pewnie po nim wracam do kręcenia :)
Mapa:
Mapa pożyczona z endomondo Jarro, z którym zresztą tam byłem. Moja trasa na endomondo zapisywała się w pełni, pod domem była cała, po włączeniu wi-fi kilka h później by ją zrzucić pozostało jej 1/6...
Najpierw pojechaliśmy kolejny raz asfaltówką do Wielgowa, stamtąd do Płoni. To był najłatwiejszy fragment wycieczki, potem było tylko trudniej ;)
Dojazd do Płoni z Wielgowa, wyglądał mniej więcej tak - na początek kolarstwo przełajowe ;) © Abarth
Z Płoni w kierunku Kołbacza, po drodze zwiedziliśmy Stawy Klasztorne.
Stawy klasztorne © HTC
Droga cały czas przełajowa, trzymamy 20 km/h + mimo crossów. Do Kołbacza został tylko kawałek, jednak na wysokości Rekowa, rozpoczyna się pierwszy z "dzisiejszych klasyków" - Paryż - Roubaix ;)
Pierwszy z "dzisiejszych klasyków" - Paryż - Roubaix © Abarth
Na szczęście kostka nie była długa, a pobocza piaszczystego było sporo to tak nie wytrzęsło. Jarro z semi-slick'ami miał ciężej, chyba dzisiaj mu noga podawała :) Po kostce rozpoczął się gładki asfalt na 120 i całkiem spory zjazd - prędkość oscylowała pod 5 z przodu, zatem kolejny powypadkowy rekordzik - tym razem V max ;) W Kołbaczu obowiązkowo fota Opactwa Cystersów.
Opactwo Cystersów - Kołbacz © Abarth
Z Kołbacza skierowaliśmy się na Stare Czarnowo, kierując się do domu. Celem było wrócić około 14, zatem szybki pit-stop na naładowanie energii przed cmentarzem Wojskowym w Glinnej, gdzie byłem równo 25 miesięcy temu i w drogę do Binowa. Cmentarz przez 2 lata od ostatniej wizyty wiele się nie zmienił.
Fragment cmentarza - nie było czasu na zwiedzanie/fotosowanie © Abarth
Kamień przy wejściu © Abarth
Brama wjazdowa na cmentarz - jak już kiedyś wspominałem warty odwiedzenia © Abarth
Podczas jedzenia przyszła hiena cmentarna, zresztą spasiona, chcąca kawałek batonika energetycznego © Abarth
Aby dojechać do Binowa, trzeba pokonać 4km kostkę z Żelisławca, zatem kolejny "wibracjogenny" fragment wycieczki. Naładowani nową energią przycisnęliśmy do domu, nie robiąc już żadnych zdjęć.
Względnie równa kostka Binowo - Żelisławiec © Abarth - archiwum 2010
W Binowie z kolei jest podjazd, po 40 km w nogach można śmiało powiedzieć że niemal jak w kolejnym klasyku - Liege - Bastogne - Liege. Jarro jadąc nim jesienią miał olbrzymie problemy, teraz jadąc spokojnie i trzymając 10-15km/h podjechał na raz. Upgrade jest, czuć, widać i to mnie cieszy ;) Ale tyle to byłoby za mało. Podjeżdżając teraz trzeba zjechać, nie ma czasu to najkrócej prosto na Bukowe, po kostce w dół mniej więcej taką:
Dzisiejsze wibracje v... 5? © Abarth - archiwum 2010
Z Bukowego prosto na Dąbie do domu. Trasa dość ciężka, ale ani ja, ani (o dziwo) Jarro nie czuliśmy zmęczenia. Gdyby był czas dalibyśmy radę dokręcić do 100 :D Po takiej trasie Preria dała o sobie znać że jest tylko "XC Edizione", a nie rasowym MTB. Tym razem tylko nieznaczenie bowiem od wibracji pękł koszyk.
Koszyk kaput © Abarth
Generalnie koszyk był kupowany aby oszczędzić na wadze, waży jedynie 24g, zatem niemal tyle co carbonowy, kosztując 1/5 tego. Jednak wykonanie z policarbonu jest żałosne, przy 3 jeździe pękł w jednym miejscu, kilka miesięcy pojeździłem, aż do teraz kiedy pękł na pół. Nie polecam koszyków Kellys Cure, następny to na pewno będzie już alu.
Po kontroli wychodzi na to że mam jednak kamienie, aktualnie chyba w spoczynku, zatem idę na operację, po niej będę co najmniej miesiąc "bez rowerowy", wrócę pod koniec maja/początek czerwca. Prerii i tak trzeba wymienić napęd bo łańcuch przeskakuje, teraz dodatkowo pękł koszyk, a w maju rozpoczyna się Giro d' Italia, zatem pewnie po nim wracam do kręcenia :)
Dane wycieczki:
Km: | 54.55 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:48 | km/h: | 19.48 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1700kcal | Podjazdy: | 480m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!