Treningowy objazd VIII maratonu dookoła jeziora Miedwie
Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano:01.07.2013Kategoria Event'y
Z okazji ostatniego objazdu trasy przed VIII maratonem wokół jeziora Miedwie na którym mam plan wystartować oczywiście zgodnie ze stroną "o mnie" - dla fun'u, postanowiłem objechać połowicznie nieznaną mi trasę. Wyjazd spod domu około 9, by zdążyć do Morzyczyna na 10:30, chociaż sam wyjazd opóźnił się o jakieś 20 minut ;)
Trasa:
Pierwsza setka po wypadku, której efekt jest taki że nie poczułem żebym specjalnie, podkreślam specjalnie pojeździł ;)
Zbiórka i krótkie przemówienie z "dyskotekowego" busa ;) © Abarth
Około 10:50 wyruszamy na trasę. Najpierw trasa maratonu zaczyna się na polbruku, gdzie robi się ciasno, ale zaraz jest skręt w prawo i zaczyna się najłatwiejszy fragment maratonu - płaski asfalt na którym można grzać pod 35km/h.
Zdjęć z trasy nie ma, skupiłem się na zapamiętaniu trasy i o ile połowa maratonu jest łatwa do zapamiętania, to później jest już z tym gorzej. Organizatorzy zaplanowali 2 pit-stopy przed bardziej niebezpiecznymi miejscami maratonu.
Pierwszy pit-stop - Koszewo © HTC
Początkowo tempo było mocniejsze, po kilku minutach chyba z powodu mniej doświadczonych bikerów tempo spadło do jakiś 15km/h.
Po przejechaniu dosyć spokojnym tempem 2/3 trasy maratonu, obiecano nam że ostatnie paręnaście najtrudniejszych km, będziemy mogli się pościgać - zresztą już podczas spokojnego objazdu niektórych ponosiło, co skutkowało dość licznymi, choć niegroźnymi crash'ami, mi zresztą też się oberwało - koleś z tyłu nie wyhamował i bieżnik jego opon odcisnął mi się w okolicy łydki ;)
Drugi pit - stop przed wjazdem na główną drogę prowadzącą do Pyrzyc © HTC
Wtedy też można było się najeść/napić. Około 26km maratonu jest bufet, a zaraz za nim kończy się mniej czy bardziej dziurawy asfalt, a zaczynają się płyty jumbo. Tutaj zdecydowanie widać kto przyjechał amatorsko, a komu zależy na dobrym miejscu w maratonie. Od płyt organizatorzy "ściągnęli kaganiec" z co bardziej wyrywnych. Rozpoczęło się ściganie bez limitu. Ja z racji objazdu krajoznawczego nie wyrywałem się i jechałem razem z Jarro, ale także chciałem sprawdzić stan płyt i opon w crossówce oraz tego na ile mogę sobie pozwolić, pojechałem więc dynamiczniej, ale bez "pójścia w trupa". Jechaliśmy razem zmieniając się na prowadzeniu, a także szukając dobrej grupy, z którą można pojechać. W końcu znaleźliśmy i tak jechaliśmy razem przez około 10km, aż do pierwszego większego podjazdu po płytach... wtedy spuchli. Szczególnie jeden. I tak raczej we 2 dojechaliśmy do mety, gdzie czekał poczęstunek. Po trudach maratonu można było najeść się bez limitu ciasta, napić soku czy kawy.
Na mecie © Abarth
Klimat jak i organizacja bardzo miła © Abarth
Schwinn i Kellys dostały nieźle "w kość", więc na osłodę niech mają ciasto :P © Abarth
A ciasto było bardzo dobre. Uzupełniliśmy utraconą energię, chwile odpoczęliśmy i pojechaliśmy do domu.
Byłem, zobaczyłem i się doświadczyłem... © Abarth
...bowiem trasy i tak całej nie zapamiętałem, ale wiem na co zwrócić uwagę, jakim torem jazdy jechać, a także na to że wypadków jest cała masa i teraz wiem w jakim stylu jechać. Poznałem przede wszystkim granice ile mogę, choć nie pojechałem nawet na 70%. Wiem jednak że ostatni nie będę ;)
Organizatorem maratonu jest STC Stargard. I tutaj ukłony dla stowarzyszenia, maraton jest bardzo przyjemny, dobrze zabezpieczony (na objeździe obstawiała także Niemiecka policja!), jeżeli organizacja na maratonie będzie taka, jak na objeździe, jestem przekonany do zapisu.
Trasa:
Pierwsza setka po wypadku, której efekt jest taki że nie poczułem żebym specjalnie, podkreślam specjalnie pojeździł ;)
Zbiórka i krótkie przemówienie z "dyskotekowego" busa ;) © Abarth
Około 10:50 wyruszamy na trasę. Najpierw trasa maratonu zaczyna się na polbruku, gdzie robi się ciasno, ale zaraz jest skręt w prawo i zaczyna się najłatwiejszy fragment maratonu - płaski asfalt na którym można grzać pod 35km/h.
Zdjęć z trasy nie ma, skupiłem się na zapamiętaniu trasy i o ile połowa maratonu jest łatwa do zapamiętania, to później jest już z tym gorzej. Organizatorzy zaplanowali 2 pit-stopy przed bardziej niebezpiecznymi miejscami maratonu.
Pierwszy pit-stop - Koszewo © HTC
Początkowo tempo było mocniejsze, po kilku minutach chyba z powodu mniej doświadczonych bikerów tempo spadło do jakiś 15km/h.
Po przejechaniu dosyć spokojnym tempem 2/3 trasy maratonu, obiecano nam że ostatnie paręnaście najtrudniejszych km, będziemy mogli się pościgać - zresztą już podczas spokojnego objazdu niektórych ponosiło, co skutkowało dość licznymi, choć niegroźnymi crash'ami, mi zresztą też się oberwało - koleś z tyłu nie wyhamował i bieżnik jego opon odcisnął mi się w okolicy łydki ;)
Drugi pit - stop przed wjazdem na główną drogę prowadzącą do Pyrzyc © HTC
Wtedy też można było się najeść/napić. Około 26km maratonu jest bufet, a zaraz za nim kończy się mniej czy bardziej dziurawy asfalt, a zaczynają się płyty jumbo. Tutaj zdecydowanie widać kto przyjechał amatorsko, a komu zależy na dobrym miejscu w maratonie. Od płyt organizatorzy "ściągnęli kaganiec" z co bardziej wyrywnych. Rozpoczęło się ściganie bez limitu. Ja z racji objazdu krajoznawczego nie wyrywałem się i jechałem razem z Jarro, ale także chciałem sprawdzić stan płyt i opon w crossówce oraz tego na ile mogę sobie pozwolić, pojechałem więc dynamiczniej, ale bez "pójścia w trupa". Jechaliśmy razem zmieniając się na prowadzeniu, a także szukając dobrej grupy, z którą można pojechać. W końcu znaleźliśmy i tak jechaliśmy razem przez około 10km, aż do pierwszego większego podjazdu po płytach... wtedy spuchli. Szczególnie jeden. I tak raczej we 2 dojechaliśmy do mety, gdzie czekał poczęstunek. Po trudach maratonu można było najeść się bez limitu ciasta, napić soku czy kawy.
Na mecie © Abarth
Klimat jak i organizacja bardzo miła © Abarth
Schwinn i Kellys dostały nieźle "w kość", więc na osłodę niech mają ciasto :P © Abarth
A ciasto było bardzo dobre. Uzupełniliśmy utraconą energię, chwile odpoczęliśmy i pojechaliśmy do domu.
Byłem, zobaczyłem i się doświadczyłem... © Abarth
...bowiem trasy i tak całej nie zapamiętałem, ale wiem na co zwrócić uwagę, jakim torem jazdy jechać, a także na to że wypadków jest cała masa i teraz wiem w jakim stylu jechać. Poznałem przede wszystkim granice ile mogę, choć nie pojechałem nawet na 70%. Wiem jednak że ostatni nie będę ;)
Organizatorem maratonu jest STC Stargard. I tutaj ukłony dla stowarzyszenia, maraton jest bardzo przyjemny, dobrze zabezpieczony (na objeździe obstawiała także Niemiecka policja!), jeżeli organizacja na maratonie będzie taka, jak na objeździe, jestem przekonany do zapisu.
Dane wycieczki:
Km: | 106.77 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 05:32 | km/h: | 19.30 |
Pr. maks.: | 50.50 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2232kcal | Podjazdy: | 363m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!