Myśliborskie dwie setki ;)
Wtorek, 2 sierpnia 2011 | dodano:02.08.2011Kategoria Najdłuższe
Dzisiaj miała być w końcu porządna wycieczka dobrze udokumentowana, niestety znowu nie wyszło do końca jak planowałem.
Trasa
Po pierwsze czas - chciałem wyjechać o 10, niestety tuż przed wyjściem zadzwonił do mnie dziadek by mu podrzucić szlifierkę - godzina w plecy.
Po drugie poprzedniego dnia trochę się nachodziłem i nie byłem w pełni sprawny fizycznie - prawa noga lekko mnie pobolewała, nie robiłem sobie wiele z tego, bo zwykle przechodziło - nie tym razem - pojechać jednak pojechałem.
Najpierw do Radziszewa i stamtąd do Gardna, na tamtejszym rondzie na Wełtyń by zaraz potem odbić na cholernie dziurawą drogę na Wirów.
Kiedyś tu był las... © Abarth
Droga do Wirowa - nie żałuje że nie kupiłem szosy :D © Abarth
Za Wirowem droga się poprawiła. Przy okazji szukałem sklepu gdzie mógłbym kupić kultowe jabole, oczywiście na spróbowanie dla jaj. Niestety pod niemal każdym monopolem menelstwo, tylko pod jednym udało mi się zapytać o winiacze - wino Komuna i wino Maryś. Niestety - komuny nie obalę, nie produkują jej od 2006 roku, z kolei Maryśki akurat nie było... jednak w większym gronie muszę się wybrać by ktoś mógł popilnować Prerię - kilka monopolów sobie upatrzyłem :D
W trasie atrakcje... © Abarth
Cel coraz bliżej © Abarth
Około 14:30 dotarłem do Myśliborza - godzinę za późno niż planowałem dlatego po raz kolejny fot stamtąd dużo nie wywiozłem...
Godzina 14:30 - cel zdobyty © Abarth
Brama Nowogrodzka z pierwszej połowy XIV w. © Abarth
I...to właściwie tyle :/ Czas naglił, chciałem jeszcze podjechać nad jezioro Myśliborskie, nawigacja poprowadziła mnie w 99% dobrze... 500m przed brzegiem jeziora zobaczyłem że sugerowana trasa jest po prostu zamknięta. Nie było czasu i tak miałem godzinę w plecy to zawinąłem się do domu.
Off Road, faktycznie stał się Off... © Abarth
Przede mną kręcenia jeszcze trochę zostało... :D
Wracając miałem okazję doświadczyć jak to jest ciągnąć się w studzę powietrza za pojazdem - wyjechał mi w oddali traktor, a że trzymał około 33km/h dojechałem do niego i niemal 10 km miałem okazję niemal bez pedałowania śmigać lightem 34km/h - fajnie, tylko cały czas musiałem obserwować światła stopu :D Na końcu nie mogłem się powstrzymać i w swoim stylu wyprzedziłem gościa, chciałbym zobaczyć jego minę... musiałem się rozpędzić do przepisowej prędkości, ale dla auta - prawie 50 km/h.
Dalej droga z wojewódzkiej zmieniła się w krajową w stronę Chojny co nie było fajne - ruch zwiększył się 10 krotnie, tirów dzisiaj sporo, na szczęście grzecznie wyprzedzali, nie pchali się jak to zwykle bywa.
Fragmenty XIV wiecznych murów miejskich w Trzcińsku Zdrój © Abarth
Chojna wita... © Abarth
Kościół na uboczu Chojny © Abarth
Od Chojny jest znienawidzona droga w stylu podjazd - zjazd czyli tego czego nie lubię, tym bardziej że ból nogi nie ustępował. Przynajmniej głównie w lesie więc wiatru 0, no i zawsze te kilka C mniej ;)
Podczas jednego z pit-stopów żuk ewidentnie chciał skorzystać z moich energetycznych zapasów :D © Abarth
Najgorszy moment do Widuchowej, później już jest w miarę płasko.
Od Widuchowej pagórkowata droga robi się w miarę płaska - dobra wiadomość po 150km w nogach © Abarth
O 19 z groszem byłem w Gryfinie, o 20 w domu, zatem godzinę przed planowaną godziną powrotu. Reasumując mimo spóźnienia nadrobiłem 2h, niestety kosztem dokumentacji zdjęciowej i gdybym wiedział że tak gładko będę pożerał km więcej bym się zatrzymywał na robienie zdjęć. Wycieczka mimo to w miarę udana, a bidony spisały się znakomicie - komfort picia podczas jazdy, bez potrzeby zatrzymywania to jest to :) Średnia ogarnięta chyba dzięki możliwości ciągłego doładowywania się paliwem z owych bidonów, bez wybijania się z rytmu jazdy :D
Trasa
Po pierwsze czas - chciałem wyjechać o 10, niestety tuż przed wyjściem zadzwonił do mnie dziadek by mu podrzucić szlifierkę - godzina w plecy.
Po drugie poprzedniego dnia trochę się nachodziłem i nie byłem w pełni sprawny fizycznie - prawa noga lekko mnie pobolewała, nie robiłem sobie wiele z tego, bo zwykle przechodziło - nie tym razem - pojechać jednak pojechałem.
Najpierw do Radziszewa i stamtąd do Gardna, na tamtejszym rondzie na Wełtyń by zaraz potem odbić na cholernie dziurawą drogę na Wirów.
Kiedyś tu był las... © Abarth
Droga do Wirowa - nie żałuje że nie kupiłem szosy :D © Abarth
Za Wirowem droga się poprawiła. Przy okazji szukałem sklepu gdzie mógłbym kupić kultowe jabole, oczywiście na spróbowanie dla jaj. Niestety pod niemal każdym monopolem menelstwo, tylko pod jednym udało mi się zapytać o winiacze - wino Komuna i wino Maryś. Niestety - komuny nie obalę, nie produkują jej od 2006 roku, z kolei Maryśki akurat nie było... jednak w większym gronie muszę się wybrać by ktoś mógł popilnować Prerię - kilka monopolów sobie upatrzyłem :D
W trasie atrakcje... © Abarth
Cel coraz bliżej © Abarth
Około 14:30 dotarłem do Myśliborza - godzinę za późno niż planowałem dlatego po raz kolejny fot stamtąd dużo nie wywiozłem...
Godzina 14:30 - cel zdobyty © Abarth
Brama Nowogrodzka z pierwszej połowy XIV w. © Abarth
I...to właściwie tyle :/ Czas naglił, chciałem jeszcze podjechać nad jezioro Myśliborskie, nawigacja poprowadziła mnie w 99% dobrze... 500m przed brzegiem jeziora zobaczyłem że sugerowana trasa jest po prostu zamknięta. Nie było czasu i tak miałem godzinę w plecy to zawinąłem się do domu.
Off Road, faktycznie stał się Off... © Abarth
Przede mną kręcenia jeszcze trochę zostało... :D
Wracając miałem okazję doświadczyć jak to jest ciągnąć się w studzę powietrza za pojazdem - wyjechał mi w oddali traktor, a że trzymał około 33km/h dojechałem do niego i niemal 10 km miałem okazję niemal bez pedałowania śmigać lightem 34km/h - fajnie, tylko cały czas musiałem obserwować światła stopu :D Na końcu nie mogłem się powstrzymać i w swoim stylu wyprzedziłem gościa, chciałbym zobaczyć jego minę... musiałem się rozpędzić do przepisowej prędkości, ale dla auta - prawie 50 km/h.
Dalej droga z wojewódzkiej zmieniła się w krajową w stronę Chojny co nie było fajne - ruch zwiększył się 10 krotnie, tirów dzisiaj sporo, na szczęście grzecznie wyprzedzali, nie pchali się jak to zwykle bywa.
Fragmenty XIV wiecznych murów miejskich w Trzcińsku Zdrój © Abarth
Chojna wita... © Abarth
Kościół na uboczu Chojny © Abarth
Od Chojny jest znienawidzona droga w stylu podjazd - zjazd czyli tego czego nie lubię, tym bardziej że ból nogi nie ustępował. Przynajmniej głównie w lesie więc wiatru 0, no i zawsze te kilka C mniej ;)
Podczas jednego z pit-stopów żuk ewidentnie chciał skorzystać z moich energetycznych zapasów :D © Abarth
Najgorszy moment do Widuchowej, później już jest w miarę płasko.
Od Widuchowej pagórkowata droga robi się w miarę płaska - dobra wiadomość po 150km w nogach © Abarth
O 19 z groszem byłem w Gryfinie, o 20 w domu, zatem godzinę przed planowaną godziną powrotu. Reasumując mimo spóźnienia nadrobiłem 2h, niestety kosztem dokumentacji zdjęciowej i gdybym wiedział że tak gładko będę pożerał km więcej bym się zatrzymywał na robienie zdjęć. Wycieczka mimo to w miarę udana, a bidony spisały się znakomicie - komfort picia podczas jazdy, bez potrzeby zatrzymywania to jest to :) Średnia ogarnięta chyba dzięki możliwości ciągłego doładowywania się paliwem z owych bidonów, bez wybijania się z rytmu jazdy :D
Dane wycieczki:
Km: | 202.60 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 07:45 | km/h: | 26.14 |
Pr. maks.: | 47.60 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 500m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!