Napięte plany, eks dziewczyna, Airsoft, wyścig z czasem - Ferrari Preria :D
Sobota, 19 lutego 2011 | dodano:20.02.2011
Dziś to był dopiero dzień - napięte plany związane z nim, wszystko przygotowane i zaplanowane dzień wcześniej dla efektywnego jego wykorzystania. Zacznijmy jednak od początku...
Pobudka godzina 7:00. Trzeba ogarnąć sprzęt. Tym razem nie na strzelankę - do matury sobie odpuściłem, broń zostaje w pokrowcu, ale w celach towarzyskich pojechałem jako fotograf. Oczywiście że na strzelankę :D
Ty kochanie zostajesz w domu © Abarth
Wyjazd z chaty o 9:20, by na miejscu być o 10. Airsoft rozpoczął się o 10 z hakiem. I musiałem zapindalać po lesie robiąc fotosy :D -3C na dworze, więc dobrze mi to zrobiło przed kontynuacją planów.
Abarth fotograf :) © Szymon
Godzina 13:00 - trzeba się zwijać. Następny target - wracać na Dąbie, kupić kwiaty na pożegnanie. W walentynki zostałem wychujany najłagodniej mówiąc, ale że wbrew pozorom takim skurczysynem nie jestem warto by było zerwać z twarzą. I dosadnie. Przy okazji niech zobaczy kogo straciła. Jadąc na miejsce pomyślałem: "a gdzie ja właściwie zostawię rower? Przecież nie spuszczę go z oka nawet na minutę." Calling to friend. Celem było dojechać do niego najpóźniej na 14, bo o 15 spotkanie jeszcze nie z eks... Udało się byłem 5 minut wcześniej niż planowałem. Zostawiłem u niego bike'a na 15 minut, idąc do kwiaciarni. Wybrałem coś z gotowych bukietów - nie mam poczucia gustu. Wracam, dziękuję mu raz jeszcze za przypilnowanie.
14:20 - rura na wielgowo. Umówiony jestem na 15. Zajebiście wyglądając jadąc z kwiatami, do jakże niekochanej osoby stwierdziłem że wpitole je do plecaka. Upchałem je jak transport do Oświęcimia. Jadąc przesunąłem godzinę spotkania o 15 minut - by właśnie je ogarnąć po trasie. Faktycznie byłem na 15. Teraz 15 minut by się ogarnąć. Zjechałem w boczną drogę by wypakować to. Nie było tak źle.
Boczna droga - wypakowujemy sprzęt © Abarth
Czekając na nią podeszło do mnie dwóch podchmielonych, ale w sumie spoko gości. Pytali o rower, ile warty, mówili jaki ładny. Początkowo zaciskałem palce na nożu w kieszeni. "Z 800zł kosztuje?" Ja na to: "panie ja i za 5kafli bym go nie oddał". Obejrzeli i odeszli.
Kolubryna na miejscu spotkania...a te kwiaty to się Tobie Nelly należą © Abarth
Wracam na miejsce spotkania. 15:15 patrze jest! Kwiaty były jakże miłym zaskoczeniem, to co potem powiedziałem już nie. Skończyłem, zerwałem, do widzenia. 16:10 - wracam na chatę - na 17 miałem gości. Nelly wiedząc że jest jedyną właściwą odpaliła "turbo boosta" - po prostu jechało mi się rewelacyjnie. To jednak nie koniec - teraz ciągle dostaje sms'y. Mówię w 4 oczy, że to koniec, a ta dalej męczy...może jednak karabin z pokrowca należy wyjąć? To uspokoi sprawę :D Niech się męczy - trzeba myśleć co się robi, it's too late to apologize, no mercy.
Cel osiągnięty w 101% - począwszy od zdjęć, poprzez idealne rozłożenie czasu na dojazdy, bez żadnych spóźnień, aż do bolesnego dla niej rozstania - taki był cel :D Niech żałuje. Preria jak zwykle niezawodna - kocham ją <3
Wracając z wielgowa - z turbo w nogach :D © Abarth
Wracając zapuściłem sobie jakże trafny utwór na tą okazję:
Na koniec dodam - nie powinienem tego wszystkiego pisać, ale zrozumcie - to bolało, musiałem się wygadać ;) Jeżeli przeczytałeś to wszystko - dziękuję Ci :)
Pobudka godzina 7:00. Trzeba ogarnąć sprzęt. Tym razem nie na strzelankę - do matury sobie odpuściłem, broń zostaje w pokrowcu, ale w celach towarzyskich pojechałem jako fotograf. Oczywiście że na strzelankę :D
Ty kochanie zostajesz w domu © Abarth
Wyjazd z chaty o 9:20, by na miejscu być o 10. Airsoft rozpoczął się o 10 z hakiem. I musiałem zapindalać po lesie robiąc fotosy :D -3C na dworze, więc dobrze mi to zrobiło przed kontynuacją planów.
Abarth fotograf :) © Szymon
Godzina 13:00 - trzeba się zwijać. Następny target - wracać na Dąbie, kupić kwiaty na pożegnanie. W walentynki zostałem wychujany najłagodniej mówiąc, ale że wbrew pozorom takim skurczysynem nie jestem warto by było zerwać z twarzą. I dosadnie. Przy okazji niech zobaczy kogo straciła. Jadąc na miejsce pomyślałem: "a gdzie ja właściwie zostawię rower? Przecież nie spuszczę go z oka nawet na minutę." Calling to friend. Celem było dojechać do niego najpóźniej na 14, bo o 15 spotkanie jeszcze nie z eks... Udało się byłem 5 minut wcześniej niż planowałem. Zostawiłem u niego bike'a na 15 minut, idąc do kwiaciarni. Wybrałem coś z gotowych bukietów - nie mam poczucia gustu. Wracam, dziękuję mu raz jeszcze za przypilnowanie.
14:20 - rura na wielgowo. Umówiony jestem na 15. Zajebiście wyglądając jadąc z kwiatami, do jakże niekochanej osoby stwierdziłem że wpitole je do plecaka. Upchałem je jak transport do Oświęcimia. Jadąc przesunąłem godzinę spotkania o 15 minut - by właśnie je ogarnąć po trasie. Faktycznie byłem na 15. Teraz 15 minut by się ogarnąć. Zjechałem w boczną drogę by wypakować to. Nie było tak źle.
Boczna droga - wypakowujemy sprzęt © Abarth
Czekając na nią podeszło do mnie dwóch podchmielonych, ale w sumie spoko gości. Pytali o rower, ile warty, mówili jaki ładny. Początkowo zaciskałem palce na nożu w kieszeni. "Z 800zł kosztuje?" Ja na to: "panie ja i za 5kafli bym go nie oddał". Obejrzeli i odeszli.
Kolubryna na miejscu spotkania...a te kwiaty to się Tobie Nelly należą © Abarth
Wracam na miejsce spotkania. 15:15 patrze jest! Kwiaty były jakże miłym zaskoczeniem, to co potem powiedziałem już nie. Skończyłem, zerwałem, do widzenia. 16:10 - wracam na chatę - na 17 miałem gości. Nelly wiedząc że jest jedyną właściwą odpaliła "turbo boosta" - po prostu jechało mi się rewelacyjnie. To jednak nie koniec - teraz ciągle dostaje sms'y. Mówię w 4 oczy, że to koniec, a ta dalej męczy...może jednak karabin z pokrowca należy wyjąć? To uspokoi sprawę :D Niech się męczy - trzeba myśleć co się robi, it's too late to apologize, no mercy.
Cel osiągnięty w 101% - począwszy od zdjęć, poprzez idealne rozłożenie czasu na dojazdy, bez żadnych spóźnień, aż do bolesnego dla niej rozstania - taki był cel :D Niech żałuje. Preria jak zwykle niezawodna - kocham ją <3
Wracając z wielgowa - z turbo w nogach :D © Abarth
Wracając zapuściłem sobie jakże trafny utwór na tą okazję:
Na koniec dodam - nie powinienem tego wszystkiego pisać, ale zrozumcie - to bolało, musiałem się wygadać ;) Jeżeli przeczytałeś to wszystko - dziękuję Ci :)
Dane wycieczki:
Km: | 37.06 | Km teren: | 0.10 | Czas: | 01:35 | km/h: | 23.41 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Rower: | Kross Crow Preria - sprzedana |
Komentarze
Zerwales z rowerem?
Łączę się z Tobą w bólu...
:D:D:D sargath - 11:25 niedziela, 20 lutego 2011 | linkuj
Łączę się z Tobą w bólu...
:D:D:D sargath - 11:25 niedziela, 20 lutego 2011 | linkuj
Bo jak "kończyć pewne sprawy" to z fasonem :) brawo :D
Dynio - 10:31 niedziela, 20 lutego 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!