Na 20 Tour de Natur, jadąc w ciemno...
Niedziela, 25 maja 2014 | dodano:26.05.2014Kategoria Event'y
... dosłownie i w przenośni. Nigdy wcześniej nie miałem okazji uczestniczyć w Tour de Natur, a pogoda jaką rano zastałem za oknem spowodowała, że tylko nieodpowiedzialny samobójca mógł siąść wtedy na rower. Tak, pojechałem. Z jarro.
Trasa:
Po celebrowaniu wydarzeń dnia poprzedniego i 3h snu, o 5 pobudka i szykowanie się do wyjazdu. Zerknięcie za okno - nie pada, a w sumie, to może pada, tylko nic nie widać? Mgła była bowiem jak pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Z poślizgiem 15 minutowym, około 6:30 wyjazd z domu w stronę Gartz, gdzie o 8:00 mieliśmy spotkanie z uczestnikami wyjazdu.
Na ścieżce między Gryfinem a Mescherin, przecierając okulary - w takiej wilgotności, rzadko zdarzało mi się jeździć... © Jarro
... i tak - klamki hamulcowe były ciągle wilgotne, z kasku kapała woda, a okulary co kilka km nie nadawały się do patrzenia. Dodatkowo ubierając się rano, strój, a właściwie zamek w "Saxo Banku" po raz kolejny się zaciął, czego konsekwencją była odblaskowa kurtka, co patrząc z perspektywy opinii jarro, który widział że świateł we mgle właśnie nie widział [:D] spowodowało że w sumie nie do końca świadomie zrobiłem co tylko się dało, by być na drodze widoczny. 5 minut przed czasem dojeżdżamy na miejsce. Od Gartz jazda w grupie, z zakładanym planem podróżnym 20km/h spaliła na panewce, nie chcąc wkopywać organizatorów, napiszę tylko że było ciut szybciej :)
Podczas jazdy mgła ustępowała promieniom słonecznym, zrobiło się cieplej i można było zdjąć kurtkę. O 9:30 dojechaliśmy pod parking Oder Center w Schwedt, gdzie była zbiórka wszystkich grup i podział na trasy. Około 10 wyruszyliśmy do miejsca destynacji - Criewen, gdzie odbył się piknik.
Na trasie - pit stop © newsbike
Na miejscu jak na typowym pikniku - ławy i stoły. Do jedzenia kiełbasa, do picia piwo :) Dodatkowo była możliwość zwidzenia muzeum przyrodniczego, przechadzka po parku, w urokach przyrody, czyli jak przystało na Tour de Natur, gdzie hasłem przewodnim jest właśnie natura - fauna i flora.
Park z żabami w okresie godowym © Jarro
Rechoczące, ale w sumie sympatyczne bestie :)
Więcej zdjęć z wyjazdu jest tutaj, tutaj i tutaj. Po zobaczeniu większości skierowaliśmy się do domu w towarzystwie ekipy, z którymi kilkanaście km jechaliśmy razem. Potem niezauważenie urwaliśmy ich, nie wiem jak to się stało, sorry! Od Gryfina standardowo, w 40 minut do Szczecina, odcinek 10km między 110, a 120km trasy, pokonaliśmy w 19:53 min. Na koniec podjechaliśmy umyć rowery z porannego błota. Podsumowując - w sumie nie zawiodłem się że pojechałem, ale żeby był to jakiś "must have" w przyszłości? Nie specjalnie... :)
Trasa:
Po celebrowaniu wydarzeń dnia poprzedniego i 3h snu, o 5 pobudka i szykowanie się do wyjazdu. Zerknięcie za okno - nie pada, a w sumie, to może pada, tylko nic nie widać? Mgła była bowiem jak pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Z poślizgiem 15 minutowym, około 6:30 wyjazd z domu w stronę Gartz, gdzie o 8:00 mieliśmy spotkanie z uczestnikami wyjazdu.
Na ścieżce między Gryfinem a Mescherin, przecierając okulary - w takiej wilgotności, rzadko zdarzało mi się jeździć... © Jarro
... i tak - klamki hamulcowe były ciągle wilgotne, z kasku kapała woda, a okulary co kilka km nie nadawały się do patrzenia. Dodatkowo ubierając się rano, strój, a właściwie zamek w "Saxo Banku" po raz kolejny się zaciął, czego konsekwencją była odblaskowa kurtka, co patrząc z perspektywy opinii jarro, który widział że świateł we mgle właśnie nie widział [:D] spowodowało że w sumie nie do końca świadomie zrobiłem co tylko się dało, by być na drodze widoczny. 5 minut przed czasem dojeżdżamy na miejsce. Od Gartz jazda w grupie, z zakładanym planem podróżnym 20km/h spaliła na panewce, nie chcąc wkopywać organizatorów, napiszę tylko że było ciut szybciej :)
Podczas jazdy mgła ustępowała promieniom słonecznym, zrobiło się cieplej i można było zdjąć kurtkę. O 9:30 dojechaliśmy pod parking Oder Center w Schwedt, gdzie była zbiórka wszystkich grup i podział na trasy. Około 10 wyruszyliśmy do miejsca destynacji - Criewen, gdzie odbył się piknik.
Na trasie - pit stop © newsbike
Na miejscu jak na typowym pikniku - ławy i stoły. Do jedzenia kiełbasa, do picia piwo :) Dodatkowo była możliwość zwidzenia muzeum przyrodniczego, przechadzka po parku, w urokach przyrody, czyli jak przystało na Tour de Natur, gdzie hasłem przewodnim jest właśnie natura - fauna i flora.
Park z żabami w okresie godowym © Jarro
Rechoczące, ale w sumie sympatyczne bestie :)
Więcej zdjęć z wyjazdu jest tutaj, tutaj i tutaj. Po zobaczeniu większości skierowaliśmy się do domu w towarzystwie ekipy, z którymi kilkanaście km jechaliśmy razem. Potem niezauważenie urwaliśmy ich, nie wiem jak to się stało, sorry! Od Gryfina standardowo, w 40 minut do Szczecina, odcinek 10km między 110, a 120km trasy, pokonaliśmy w 19:53 min. Na koniec podjechaliśmy umyć rowery z porannego błota. Podsumowując - w sumie nie zawiodłem się że pojechałem, ale żeby był to jakiś "must have" w przyszłości? Nie specjalnie... :)
Dane wycieczki:
Km: | 131.68 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 06:00 | km/h: | 21.95 |
Pr. maks.: | 37.20 | Temperatura: | 24.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2889kcal | Podjazdy: | 282m | Rower: | Schwinn Searcher Comp Disc |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!